Jego wybuch miałby zniszczyć USA czyniąc kontynent amerykański zupełnie niezdatny do życia.
Praktycznie z tygodnia na tydzień pojawiają się nowe informacje, dotyczące superwulkanu Yellowstone. Najnowsze, oficjalnie potwierdzone dane pokazują, że superwulkan, któremu geolodzy przyglądają się z niesłabnącą uwagą, jest znacznie bardziej niebezpieczny, niż do tej pory sądzono.
Snuta przez naukowców apokaliptyczna wizja, związana z możliwym wybuchem superwulkanu Yellowstone, wraca ostatnio na łamy gazet i serwisów zajmujących się tematyką naukową z zadziwiającą regularnością. Czy w ten sposób eksperci próbują nas przestrzec przed nadchodzącym zagrożeniem? Czy wiedzą coś, o czym nie mogą powiedzieć głośno? Dziś nikt nie ma wątpliwości, że znajdująca się pod Parkiem Narodowym Yellowstone kaldera wulkaniczna stanowi zagrożenie nie tylko dla mieszkańców stanu Wyoming (tam właśnie położony jest park) oraz tych, które z nim sąsiadują; nie tylko dla całych Stanów Zjednoczonych, ale też dla całego świata.
Opublikowane właśnie informacje wskazują na to, że superwulkan, który – według opinii niektórych naukowców – mógłby uczynić z Ameryki kontynent niezdatny do życia – jest znacznie większy niż do tej pory sądzono. Według najnowszych obliczeń, rozciąga się on na długości aż 90 kilometrów. Oznacza to, że jest 2,5 razy większy, niż wskazywały na to dotychczasowe dane. Nie ma już wątpliwości, że jego wybuch miałby trudne do wyobrażenia konsekwencje dla całej planety.
„Nikt nigdy nie doświadczył jednej z tych erupcji superwulkanów” – powiedział dr James Farrell, który przypomniał, że do ostatniego wielkiego wybuchu doszło ok. 640 tysięcy lat temu.
Według ekspertów, siła ostatnich erupcji ostatnich superwulkanów była ok. 2 tysiące razy większa niż wulkanu Mount St. Helens, do którego ostatniej wielkiej erupcji doszło w 1980 r. – poinformował serwis BBC. Erupcja znajdującego się w Stanie Waszyngton wulkanu miała siłę ok. 400 megaton trotylu, czyli 20 tysięcy razy większą niż pierwsza, zrzucona na Japonię bomba atomowa.
Co się stanie, kiedy dojdzie już do eksplozji? Nie ulega wątpliwości, że doszłoby wówczas do globalnej katastrofy. Otwarte pozostaje pytanie, jak bardzo posunięte byłyby destrukcyjne zmiany. Według szacunków, najbardziej dotknięty zostałby obszar znajdujący się w promieniu 1600 kilometrów od miejsca wybuchu. Większa część Stanów Zjednoczonych nie nadawałaby się do dalszego zamieszkiwania. A co z resztą świata?
„Cały materiał, który zostałby w końcu wystrzelony w górę podczas erupcji, okrążyłby Ziemię i wpłynął na klimat całej planety” – stwierdził dr James Farrell.
Na razie naukowcy uspokajają, że zagrożenie wybuchem jest minimalne. Bacznie monitorują jednak sytuację. Na forach internetowych narasta jednak niepokój. Coraz częściej można przeczytać komentarze, że naukowcy, wydając regularnie kolejne komunikaty, dotyczące sytuacji w Yellowstone, już przygotowują ludzi na najgorsze. Nie mówią jednak całej prawdy, by uniknąć wybuchu paniki.