Chciałem opisać bardzo osobliwą historię związaną ze znikaniem przedmiotów. Jestem człowiekiem bardzo uważanym i nie gubię przedmiotów, a jednak przypadek mieszkania mojej siostry do dziś budzi we mnie zdumienie. Miało to miejsce w latach 80., kiedy opuściliśmy dom rodzinny. Ja poszedłem na studia do Wrocławia, a moja siostra wyszła za mąż i urodziła pierwszego syna. Tuż po ślubie przeprowadziła się do mieszkania rodziny męża w małym dwupiętrowym domu w Gliwicach. Od razu zaczęły jej ginąć drobne przedmioty. Jej teściowie powiedzieli jej, że w mieszkaniu jest duch i że on kradnie przedmioty. Ona początkowo uznała to za żart, ale już w pierwszym tygodniu zniknęły jej rzeczy, w tym kosmetyczka. Znalazł ją teść na strychu, na który nikt nie wchodził od miesięcy. Po dwóch dniach kosmetyczka znowu dosłownie wyparowała, ale to i tak nic.
Siostra zaprosiła mnie na święta. Noc spędzałem na kanapie w dużym pokoju, spałem sam, kiedy usłyszałem jakieś szepty i chichoty. Usłyszałem je tak, jakby ktoś mówi mi dosłownie koło ucha. Nie ma możliwości, abym uległ jakiemuś złudzeniu. Nie mogłem uwierzyć rano, ale w mojej małej torbie znalazłem jakieś przedmioty, w tym białą kolie. Okazało się, że był to przedmiot, który zaginął teściowej mojej siostry kilka tygodni wcześniej. Na porządku dziennym były odgłosy biegających bosych stóp po strychu, choć nikt tam nie był. To mieszkanie było nawiedzone przez jakiś złośliwy byt. Wiem, że ludzie nie wierzą w takie rzeczy, ale gwarantuję, że wystarczy spędzić noc w takim mieszkaniu i to zobaczyć co ja zobaczyłem, aby raz na zawsze wyleczyć się ze sceptycyzmu.
Pozostaję z szacunkiem
Proszę o zachowanie anonimowości
[…]
[...]Witam. Dowiedziałem się o istnieniu waszej fundacji najpierw z telewizji a później w internecie. Od okresu dziecięcego mniej wiecej 7-8 lat zaczełem mieć dziwne problemy z zasypianiem... którym bardzo często towarzyszyło odczucie potrzeby rozmowy z kimś lub czymś tylko i wyłącznie za pomocą umysłu, nie słów. Czasem miałem wrażenia jakbym nie wiedział co się ze mną działo podczas snu... i co najgorsze... bardzo często budziłem się sparaliżowany, nie mogłem krzyczeć, poruszać się, po prostu mogłem otwierać lub zamykać oczy i nic więcej. Pewnego razu ujrzałem dziwne stworzenie stojące za moimi drzwiami, patrzące się na mnie i co najdziwniejsze... poruszające się jak człowiek. drzwi są "pół przeźroczyste" tzn jest w nich duża szyba lekko odkształcona ale widać przez nią ogólne zarysy , kształty i kolory. Około rok temu w nocy miałem bardzo dziwny sen, lub nie?... szczerze mówiąc sam nie wiem co to było...
Gdy się obudziłem zauważyłem, (w sumie to bardziej wyczułem bo strasznie mnie to swędziało) na mojej prawej nodze pod kolanem dwie rany, wyglądały jakby ktos włożył mi w noge dwie identyczne rurki puste w środku. środek ran był tak jakby przeźroczysty, widać było głębie tych ran, gdy pokazałem je pewnej zaufanej osobie to stwierdziła że rany wyglądają podobnie do tych które zostawiają kleszcze gdy nie uda im się wgryźć, lecz dziwne jest to że są one identyczne, głębokie i wyglądają jakby były dziurą służącą do włożenia lub wyciągnięcia czegoś z mojej nogi. około pół roku później po kolejnym bardzo dziwnym lecz" uspokajającym" śnie pojawiła mi się kolejna lecz większa rana na tej samej nodze też obok kolana i również wyglądała na bardzo głęboką ranę ale już dużo większa, gdy jej dotykam to czuć jakby pod skórą czegoś brakowało, tkanki lub mięśnia. w załącznikach znajdują się zdjęcia owych ran, z góry przepraszam za jakość ale niestety jeszcze się sam nie utrzymuję i nie mogę wykonać lepszych.
Pisząc do was oczekuję dyskrecji.. już nie raz się przekonałem jakie mogą być reakcje ludzi na "te" tematy. Prosze przeanalizować te zdjęcia i jeżeli będą potrzebne kolejne materiały lub informacje to chętnie ich dostarczę.
Co do moich dziwnych przeżyć... chciałbym wam powiedzieć dużo więcej, ale dopiero gdy ta sprawa was bardziej zainteresuje.
Pozdrawiam.
[...]