Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

XXI Piętro
HISTORIE PRZESŁANE PRZEZ ZAŁOGANTÓW
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz


Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl

Twoje imię i nazwisko lub pseudonim

Twój email lub telefon

Treść wiadomości

Zabezpieczenie przeciw-botowe

Ilość UFO na obrazie





Moje sny i spotkania z 'tamtą stroną'
Nie, 10 gru 2023 22:06 | komentarze: brak czytany: 904x

[...] Nazywam się [...]  mam 50 lat, moje spotkanie z tamtą stroną rozpoczęło się 33 lata temu. Byliśmy wtedy na Węgrzech na praktykach ze szkoły średniej. Miałam wtedy 17 lat. Rok wcześniej zmarł mój ojciec. Na Węgrzech spaliśmy w barakach, w których były małe pokoje z dwoma piętrowymi łóżkami. W nocy 8 maja ( 8 maja są imieniny Stanisława a mój ojciec miał tak na imię) spadł mi na piersi ciężar, nie mogłam się ruszyć, całe ciało miałam zdrętwiałe a przerażenie sięgnęło zenitu. Zaczęłam odmawiać pacierz, w miarę jak się modliłam, ciężar powoli zaczął ustępować aż zupełnie zelżał. W tym momencie wyskoczyłam z łóżka i zapaliłam światło, paliło się aż do rana. Od tego dnia aż po dzień dzisiejszy Istota z tamtej strony zawiadamia mnie o przejściu w wyniku śmierci różnych ludzi, od najbliższej rodziny począwszy, sąsiadów, znajomych oraz ludzi publicznych. Są to bardzo różne sytuacje: pukanie w okna, drzwi albo w klapę od schodów na strych ( mój mąż i dzieci a nawet ostatnio moja mama też już razem ze mną słyszą te dźwięki), kroki wokół mnie, zrzucanie różnych przedmiotów z półek – segregatory lub kwiaty w doniczkach, włączanie się różnych sprzętów – pochłaniacz nad kuchnią lub zabawki dzieci z wbudowanymi bateriami, i wiele innych przypadków. Ale nigdy żadna krzywda nie stała się ani mnie ani nikomu z mojego otoczenia ani nawet roślinom. Zawsze w takim momencie odmawiam pacierz aby przeprowadzić duszę do Domu. Odczuwam różne zapachy np. zapach gazu – był wybuch gazu w pewnym domu, zapach siarkowodoru – samobójcza śmierć boksera Dawido Kosteckiego, zapach pieczonego mięsa – tragedia w Tatrach śmierć od piorunów. Aby zweryfikować sytuacje, które mi się przydarzają wybrałam się pewnego dnia do jasnowidzki i bioenergoterapeutki Magdaleny Dapczyńskiej. Pani Magdalena powiedziała mi, że mam otwarte trzecie oko i dusze wybrały mnie abym im pomagała w przejściu na drugą stronę. Obecnie studiuję w Studium Edukacji Ekologicznej we Wrocławiu, jestem na IV semestrze, kierunek naturoterapeuta- bioenergoterapeuta.

Ale najpierw chciałam opowiedzieć historię mojej zmarłej 16 sierpnia 2018r. siostry Magdaleny. Magdalena zachorowała w 2016r. na nowotwór trzustki. Nie będę opisywać całego przebiegu choroby, gdyż jest to dla mnie jeszcze ogromna trauma, nadmienię tylko, że w jej trakcie wychodziłam kilkakrotnie z ciała aby być w szpitalu z moja siostrą. Siostra kilka razy mi mówiła, że tej nocy kiedy ja wiedziałam, że wychodziłam z ciała, słyszała na pustym łóżku stojącym obok jej łóżka jakąś oddychającą istotę. Na szczęście się nie bała. Potem powiedziałam jej, że przychodzę do niej i jej tak pilnuję.

Moja siostra była osobą dosyć sceptyczną, nie bardzo wierzyła w duchowe życie, o którym jej ciągle mówiłam. Ostatnie miesiące przed śmiercią jednak jakby zaczęła mnie uważniej słuchać. Wcześniej zaraz na początku naszej rozmowy o życiu duchowym przerywała rozmowę i nie chciała słuchać o rozwoju duchowym. W ostatnich dniach słuchała mnie bardzo uważnie, nie przerywała ale i nie dopytywała o szczegóły. Trzy dni przed śmiercią 13.08.2018r.  wpadła w śpiączkę. Wiedzieliśmy że jest to już koniec czasu przebywania z nami. Była wtedy w szpitalu. Od rana do nocy ( póki na noc nas nie wyrzucili ze szpitala) pilnowaliśmy jej, mówiliśmy do niej, wymienialiśmy się opieką z bratem oraz z mamą. 

W nocy z 13 na 14.08.2018r. obudziłam się w nocy. Całe ciało a szczególnie nogi miałam zdrętwiałe. Myślałam, że wychodzę z ciała i idę do Magdy, ale bałam się zostawić ciało bo bardzo mnie mrowiło i było odrętwiałe. Myślałam, że jak wyjdę z niego to mogę nie mieć do czego wrócić, bo ciało umrze. Potem zrozumiałam, że to Magda do mnie przyszła i poczułam jej energie.

W nocy z 15 na 16.08.2018r. ( Magdalena odeszła 16 sierpnia) obudziłam się nad ranem. Znowu moje ciało, a szczególnie nogi, było zdrętwiałego do takiego stopnia, że aż czułam dotkliwy ból. Zaczął mnie ogarniać strach, że zaraz zobaczę inną energię i będzie to Magda. Zaczęłam do niej w myślach przemawiać, że jeżeli chce odejść to ja jej w tym pomogę. W pewnym momencie strach mnie zupełnie opuścił i powiedziałam wtedy do Magdy: ja się już teraz nie boję, proś o co chcesz a ja ci pomogę. I zapadłam w letarg.

Zobaczyłam siebie i Magdę w sadzie, wspaniałym kolorowym sadzie. Fruwałyśmy a raczej pływałyśmy w powietrzu nad drzewami. Widziałyśmy wspaniałe jabłonie z zielonymi jabłkami, śliwy i inne drzewa. Kolory były bardzo nasycone i bardzo wyraziste. Magda wyglądała jak nastoletnia dziewczynka, była bardzo roześmiana i ucieszona. Wyglądała jak dziecko, które rok czekało na wyjazd do Bajkolandu i wreszcie do niego przyjeżdża. W pewnym momencie usłyszałyśmy głos naszej mamy, trochę cichy ale wyraźny: Magda wróć do domu ( w rzeczywistości mama cały czas w szpitalu powtarzała jej na głos aby wróciła z nią do domu – teraz wiem, że osoby w śpiączce wszystko słyszą co się dzieje wokół nich).

Magda przebierała w powietrzu rączkami jak mały piesek, który uczy się pływać w wodzie. Pokazywałam jej jak należy poruszać rękami i płynąć nad sadem. Na początku płynęła dosyć niezdarnie i dosyć nisko , tuż nad drzewami. A potem fruwanie wychodziło jej coraz lepiej i zaczęłyśmy poruszać się coraz szybciej. W końcu Magda powiedziała, że musi poruszać się jeszcze szybciej i poprosiła abym jej pokazała jak ma to zrobić. Kazałam jej złożyć ręce jakby chciała skoczyć na główką do wody i jednocześnie wyprostować ciało                   ( miałyśmy ciała energetyczne). Jak zrobiła co jej powiedziałam, zaczęła poruszać się z dużą szybkością. Była bardzo ucieszona i uradowana. Teraz poruszałyśmy się z bardzo dużą szybkością. Na dole domy, drzewa, doliny były bardzo małe i bardzo szybko uciekały do tyłu. W końcu Magda powiedziała, że musi teraz przyspieszyć, bardzo szybko oddaliła się ode mnie i zniknęła w oddali. A ja zatrzymałam się i powiedziałam: leć Madzia, leć do Domu, jak tylko będziesz coś potrzebowała to zawsze ci pomogę. Leć Madzia, nie zatrzymuj się i leć do Domu ( tylko ja już myślałam o domu naszych dusz). I w tym momencie ocknęłam się.

W dniu 25.08.2018r. rozmawiałyśmy z mamą o Magdzie, że ciekawe czy dusze , które odeszły z ziemi po ciężkiej chorobie, w domu dusz idą do takiego sanatorium, aby podreperować swoje ciało energetyczne.

W nocy z 25 na 26.08.2018r. śni mi się, ze jestem w jakimś szpitalu w podziemiach. Są tam pomieszczenia ( pokoje) tylko dla jednej osoby. W każdym pomieszczeniu był piec opalany węglem, piece te były potrzebne do podtrzymywania życia tych ludzi. Weszłam do jednego pomieszczenia                   ( wszystkie były bardzo czyste i schludne). Podeszłam do pieca. W tym momencie do pomieszczenia wszedł lekarz ( tak mi się przynajmniej wydawało że jest to lekarz bo miał biały kitel). Podszedł też do pieca, wysunął tacę z żarem i powiedział, że piec przygasł. Powiedział to ostro i stanowczo, jakby mnie trochę oskarżał o tę sytuację. Odpowiedziałam, że zaraz przyniosę kory i węgla, które leżały w osobnym pomieszczeniu, i rozpalę ponownie piec. Lekarz wyszedł na korytarz, dołączył do innych lekarzy i poszli odwiedzać inne pomieszczenia. Ja przyniosłam korę i węgiel i rozpaliłam w piecu. W tym momencie spojrzałam na łóżko i zobaczyłam, że leży na nim Madzia i jest pogrążona w śpiączce. Miała bardzo ładne i proporcjonalne ciało i nie była wcale wychudzona ( w rzeczywistości miała bardzo zniszczone ciało przez chorobę). Stałam przy niej pilnując pieca i co jakiś czas zerkałam na nią. W pewnym momencie Magda przekręciła się z pleców na bok. Ucieszyłam się że w tej śpiączce może się przekręcać na boki, bo miała już odleżyny na plecach ( w rzeczywistości przez te 3 dni śpiączki nabawiła się strasznych odleżyn). Spojrzałam znowu na piec, czy się dobrze rozpala i znowu spojrzałam na Magdę. Zobaczyłam, że ma otwarte oczy a zaraz za chwilę zobaczyłam ją jak siedzi na łóżku i z wielkim apetytem zajada kromkę chleba ( pod koniec choroby już niewiele mogła jeść). Tak bardzo się ucieszyłam, że się obudziła i że może jeść, że wyskoczyłam z pomieszczenia i pobiegłam do lekarzy, którzy odwiedzali pomieszczenia. Zaczęłam do nich krzyczeć, że Magda się właśnie obudziła i żeby poszli to zobaczyć. Następnie pobiegłam schodami na górę, tam na korytarzu zobaczyłam lekarkę ale z innego oddziału. Jej też wykrzyczałam radośnie, że Magda się obudziła i żeby też przyszła zobaczyć. Lekarka bardzo zaaferowana pobiegła do Magdy. Koniec pierwszego  snu.

Następny sen zaraz po tym.

Jestem w szpitalu ( nie wiem czy był to ten sam szpital, czy inny). Weszłam do pomieszczenia, w którym na łóżku leżał jakiś mężczyzna. Miał dosyć duże ciało i trochę był otyły. Podeszłam do niego a on powiedział, że się właśnie obudził i że go już nic nie boli. Dostrzegłam na jego brzuchu dwa ślady jakby przed chwilą zerwał mu ktoś dwa plastry. Zapytałam niezręcznie czy go to nie boli a on odpowiedział, żebym się nie przejmowała bo wszystko jest już w najlepszym porządku i teraz  to nic a nic go nie boli. Koniec snu.

Interpretacja drugiego snu -  dnia 26.08.2018r. zmarł Amerykanin Senator John McCain, który zmagał się z nowotworem w głowie. Na dzień przed śmiercią kazał się odłączyć od wszelkiej aparatury i leków.

Interpretacja pierwszego snu – dnia 16.02.2019r. równo sześć miesięcy od śmierci Magdy obejrzałam film „Nasz Dom” Chico Xaviera ( film oparty na książce powstałej z przekazów duchowych). W filmie były komory oczyszczania dusz a ja sześć miesięcy wcześniej widziałam Madzię w takiej komorze.

Sen z 5 na 6.10.2018

Przed snem powiedziałam Magdzie żebym dzisiaj nie wychodziła z ciała tylko aby mi pokazała swoje nowe mieszkanie przez sen.

Śniło mi się, że jestem u Magdy w domu. Dom był duży, przestronny, miał bardzo dużo pokoi. Pokoje nie były takie wielkie ale były wysokie, widne i bardzo ładnie i minimalistycznie urządzone. Były w nich stylowe meble z drewna. Mebli nie było dużo np. w jednym stylowa szafa, w drugim drewniany stylowy sekretarzyk. Co najbardziej mnie zafascynowało to piękne dywany w każdym pokoju, dywany były na całej powierzchni podłogi. Jak chodziłam po nich to były bardzo mięciutkie i delikatne. Kolor dywanów był śnieżno-biały z delikatnymi pastelowymi wzorami ( moja siostra za życia zawsze chciała mieć takie dywany). Byłam tak nimi urzeczona, że zostawałam w tyle za Magdą, która szła przede mną rozmawiając z kimś. Nie widziałam ich, bo rozglądając się po pokojach szłam wolniej, słyszałam tylko ich rozmowę i kierując się słuchem szłam za nimi  i przechodziłam z pokoju do pokoju. 

Sen z 7 na 8.03.2019 – Byliśmy z moim mężem w jakimś pomieszczeniu. Stały tam łóżka, na których leżeli jacyś ludzie. Mąż przeglądał jakiś notatnik. Rozmawialiśmy o Magdzie i wiedzieliśmy że ona już nie żyje. Nagle mąż mnie zawołał: choć zobacz Magda napisała. Podbiegłam do niego i zaczęłam wpatrywać się w kartkę ale nic ciekawego od Magdy nie dostrzegłam. Powiedziałam do niego: gdzie to jest? Mąż też zaczął szukać . Zauważyliśmy wtedy, że kartka jest długa i trzeba ją przewijać suwakiem. Nagle mąż krzyknął: jest! I zobaczyłam wpis: Ja żyję!

 

A teraz kilka przypadków przejścia innych osób.

 W lutym 2015r. trafiłam do szpitala z atakiem woreczka żółciowego. Następnego dnia po operacji leżałam bardzo obolała na swoim łóżku, które stało pod ścianą. Na sali było jeszcze pięć pacjentek. W nocy śniło mi się, że obudziłam się, gdyż w moim łóżku była jakaś inna istota. Leżała w pozycji embrionalnej przodem do ściany a plecami do mnie. Była koloru czarnego. Bardzo się zezłościłam, gdyż nie dość że byłam obolała po operacji, łóżko wąskie to jeszcze wszedł mi ktoś i zajmuje miejsce. Zaczęłam wyganiać tą istotę z mojego łóżka ale ona nie reagowała. Skuliła się jeszcze bardziej. Wyczułam że się bardzo boi. Wtedy się zorientowałam, że jest to dusza, która nie wie co zrobić. Wyszła z ciała i nie wie gdzie dalej się udać. Powiedziałam do niej, że zaraz jej zrobię przejście. Wstałam z łóżka (wszystko działo się we śnie) złapałam jakieś długie grabie i zaczęłam wybijać dziurę w wysokim stożkowym suficie. Powiedziałam: masz teraz przejście. Obudziłam się. Była godzina 1 z minutami. Usłyszałam na korytarzu szpitalnym bardzo duży ruch. Stukanie trepkami i szuranie butami. Pielęgniarki i lekarze gdzieś biegali. Rano chciałam się zapytać pielęgniarek, czy w nocy ktoś umarła na oddziale ale się wstydziłam zapytać.

 

Sen z 19 na 20.09.2018

Śniło mi się, że podałam Lenie (jest to moja sąsiadka) jakąś truciznę. Ona najpierw prawie umarła a potem tak jakby ożyła. Działo się to u mojej mamy w kuchni. Zaczęła mnie oskarżać, że chciałam ją zabić. Przestraszyłam się i zaczęłam ją prosić, żeby o tym nikomu nie mówiła, nawet w swojej rodzinie. Zaproponowałam, że zapłacę jej za milczenie 1.000 zł. Lena zaczęła się zastanawiać czy przystać na moją propozycję. Na podwórku stały dwa auta, jedna duża ciężarówka i jedna mała ciężarówka.

Potem śniło mi się, że jestem w paszarni i tam obierałam zabitego koguta. Kogut był duży i biały, na szyi miał plamę z krwi. Ja skubałam mu pióra, ale jak skubałam na plecach to plecy były jakby ludzkie. W pewnym momencie zamiast koguta była nieżywa młoda kobieta, która ze mną rozmawiała. Była ubrana w jakąś cienką brązową bluzkę. Leżała na betonie i kazała abym jej masowała klatkę piersiową. Dodatkowo doszła do mnie informacja, że zabiłam Marlenę ( moją znajomą). Ktoś mnie o to oskarżał.

Przebudziłam się i zaczęłam się modlić za tych ludzi.

Interpretacja snu - 20.09.2018  po godzinie 6 rano wypadek w Wójcinie gm. Sulejów motocyklista wjechał pod lawetę. Mężczyzna kierujący motocyklem nie miał najmniejszych szans. Zginął na miejscu. Trzecim pojazdem uczestniczącym w wypadku była osobowa toyota avensis. W niej podróżowały dwie kobiety i mężczyzna. Jedna z kobiet zginęła na miejscu, drugą próbowali jeszcze reanimować ratownicy medyczni. Niestety mimo kilkudziesięciominutowej resuscytacji krążeniowo-oddechowej nie udało się przywrócić kobiecie czynności życiowych. )

 

Sen z 25 na 26.10.2018

Śniło mi się, że jestem w pomieszczeniu gospodarczym u dziadka. Stoi tam metalowa wąska trumna a w niej leży Magda, moja siostra. Nie widzę Magdy, gdyż trumna jest zakryta. Obok stoi mój mąż, trzyma tacę z opieczonymi kawałkami mięsa, są to chyba kawałki ludzkie ( tak jakby Magdy). Przeszedł z tą tacą dalej do kurnika, tam byli jacyś ludzie, zaczął im rzucać to mięso a oni je zjadali. W pewnym momencie mięso to zamieniło się w mięso kurczaków i już nie było to ludzkie mięso.

 

Interpretacja snu:

26.10.2018 – w wiadomościach podano, że znaleziono zwłoki zaginionej 28-latki z Łodzi. Ciało było chyba po części pokawałkowane. Potem zdementowali to pokawałkowanie ciała aby nie utrudniać śledztwa. Ciało było w całości.

29.10.2018 – w wiadomościach podano, że zaginiony z przed kilku dni turecki dziennikarz został uduszony w ambasadzie tureckiej a jego ciało zostało pokawałkowane.

 

Sen z 11 na 12.12.2018

Śniło mi się, że jestem na polanie, na której były lwy. Lwy były duże, płowe i agresywne. Ciągle mnie atakowały lub atakowały mojego męża ( bo w pewnym momencie zamieniłam się w niego). Odpychałam ich kijem ale one ciągle wracały i atakowały od nowa. Przez moment zobaczyłam też tygrysa, który też chciał mnie zaatakować. A ja ciągle się przed nimi broniłam. Opanował mnie paniczny strach, że w końcu mnie zagryzą.

Potem śniło mi się, że jestem w jakiejś fabryce. Miałam zanieść dwa dzbanki picia dla robotników. Dwie kobiety skierowały mnie do jakiegoś korytarza, który był długi i trochę brudny i mroczny. Korytarz rozszerzał się w różne pomieszczenia ale te pomieszczenia też były brudne, jakby odbyło się w nich jakieś przyjęcie i pozostały rozdeptane resztki ciast na wykładzinie. Szłam dalej aż doszłam do pomieszczenia, gdzie miałam zostawić dzbanki. Potem zawróciłam. Spieszyłam się. Doszłam do schodów dosyć stromych, prowadzących w dół. Schody były ułożone partiami – około 10 stromych stopni i platforma, i znowu 10 stopni i platforma. Bardzo szybko zaczęłam zbiegać po tych schodach. Właściwie to nie szłam od stopnia do stopnia tylko zsuwałam się po nich jak na nartach. W połowie schodów natknęłam się na mężczyznę ubranego w koszule jakby szpitalną, włosy miał ciemne i takie rozczochrane, wiek około trzydziestu – czterdziestu lat.

Człowiek ten cały czas patrzył się na mnie jakby na coś wyczekując albo jakby chciał mi coś powiedzieć. W połowie schodów zrównałam się z nim, minęłam go a on zawrócił i zaczął wolno za mną iść. Przestraszyłam się tego człowieka. Na końcu schodów były szklane drzwi szpitalne. Otworzyłam je i weszłam na oddział szpitalny. Był bardzo wąski, łóżka prawie stykały się ze ścianami przeciwległymi. Zatrzymałam się i nie wiedziałam co zrobić. W tym czasie  dogonił  mnie ten człowiek i stanął za mną. Ja powoli zaczęłam wchodzić na salę szpitalną i ten człowiek za mną też wchodził. Koniec snu.

 

Interpretacja snu -12.12.2018 – zamach terrorystyczny w Strasburgu we Francji

Atak na jarmarku bożonarodzeniowym w Strasburgu. Poszukiwany islamski ekstremista.

Czytaj więcej na https://www.rmf24.pl/fakty/news-atak-na-jarmarku-bozonarodzeniowym-w-strasburgu-poszukiwany-

„Dzisiaj, 12 grudnia (05:26)Aktualizacja: 1 godz. 55 minut temu

Trzy osoby nie żyją, a 12 jest rannych – to bilans strzelaniny na jarmarku bożonarodzeniowym we francuskim Strasburgu. Sprawca, znany służbom specjalnym jako islamski ekstremista, umyka obławie. Jest ranny. Szef MSW zapowiedział, że Francja podnosi poziom zagrożenia bezpieczeństwa i wzmocniona zostanie ochrona rynków bożonarodzeniowych w innych miastach. Wzmocnione też będą kontrole graniczne. Pater Fritz, świadek strzelaniny, powiedział BBC, że po tym jak padły strzały, wybuchła panika. Ludzie szukali schronienia w pobliskich barach i restauracjach. W pobliżu nie było karetki pogotowia. Przechodnie ruszyli z pomocą jednemu z postrzelonych mężczyzn, który leżał na chodniku. Po 45 minutach reanimacji lekarz, który był z nimi na łączach telefonicznych, powiedział, żeby przestali, bo nie ma już sensu - relacjonował Fritz.”

 

 

 

Sen z 14 na 15.12.2018

Śniło mi się, że leżałam w swoim łóżku, spojrzałam w górę i widziałam przez sufit niebo. Chmury się rozeszły i zrobiła się w nich dziura. Nie wiem czy świecił księżyc czy blask bił od tej dziury w niebie. Widziałam wnętrze nieba, brzegi dziury były rozświetlone a wewnątrz na jasnoniebieskim tle ukazał mi się napis: 164 nzl.  Potem jeszcze raz usłyszałam ten napis i jeszcze głos powiedział: pamiętaj dwa razy 164 nzl.

Śniło mi się, że jestem w szpitalu. Jest dużo łóżek z pacjentami na salach i na korytarzu. Ja chodzę po korytarzu od jednego końca do drugiego. Jedna pacjentka zapytała czemu tak chodzę, czy mnie to nie męczy. Odpowiedziałam jej, że muszę się rozchodzić. Potem byłam w gabinecie lekarskim i lekarze powiedzieli mi że mnie już wypisują ze szpitala. Poszłam na oddział i czekałam, aż pielęgniarki mi to powiedzą i dadzą mi wypis. Ale pielęgniarki wykonywały swoje obowiązki i wcale na mnie nie zważały. Przestraszyłam się, że nie będę mieć tego wypisu i dalej zostanę w szpitalu. Jak pielęgniarki wyszły ze swojego pokoju i poszły do chorych, to zakradłam się cichutko i zaczęłam przeglądać duży zeszyt w szarej okładce aby się dowiedzieć, czy jest tam adnotacja o moim wypisie.  Nic nie było o mnie ale przekartkowały mi się dwie strony dwóch pacjentów, nie chciałam czytać o nich aby mi nie zarzucono że czytam nie swoje informacje. W końcu wyszło tak, że zostałam jeszcze jedną noc na oddziale, po prostu położyłam się na swoim łóżku, tylko martwiłam się czy dadzą mi jeść jak już lekarze powiedzieli, że mnie wypisują. Nikt się mną nie interesował i tak przespałam noc.

 

Interpretacja snu - 17.12.2018 -  dowiedziałam się że 16.12.2018 zmarł nasz sąsiad Henryk.B. a 15.12.2018  nasz podatnik Wiesław R.

 

Numerologia:

n – 5, z- 8, l-3

164583

15=15

16 = 16

1+6+5 = 12

4+5+8+3 = 20 i 18=18 tj. 2018

Co daje datę 15.12.2018 przejście Wiesława R.

i 16.12.2018 przejście Henryka B.

 

 

Sen z 10 na 11.02.2019

Jak zwykle pracuje w gospodarstwie. Miałam podawać jedzenie zwierzętom. Weszłam do obory a tam koń wyszedł ze swojej stajni i podszedł do krów, razem wyjadali brudna słomę. Znalazłam obok obory jakiś mały snopek słomy i rozdzieliłam pomiędzy zwierzęta. Potem poszłam do stodoły po siano. Nabierając siano musiałam z niego strząsać jakieś brudy – ziemię, odchody. Zaniosłam siano do obory, przegoniłam klacz do stajni i rzuciłam zwierzętom siano. W momencie kiedy rzucałam siano klaczy, zapadłam się w obornik aż po ramiona. Wtedy we śnie uświadomiłam sobie, że będzie jakaś choroba. I również we śnie przemknęło mi przez myśl: ty masz też to co Magda ( moja siostra, miała nowotwór). Weszłam w świadomość jakiejś osoby i odczuwałam jej sytuację.

 

Interpretacja snu - dnia 11.02.2019 w biurze znajoma opowiadała, że wczoraj na wsi u jaj mamy zdarzyła się tragedia. Zmarła kobieta 32 lata, miała guza w głowie ( nowotwór jak u mojej siostry). Mąż wiózł ją do szpitala, gdyż gorzej się poczuła.  W trakcie jazdy kobiecie zachciało się pić, mąż zatrzymał się przed sklepem i poszedł kupić wodę. Jak wrócił to żona już umierała , zmarła mu na rękach. 

 

Sen z 12 na 13.03.2019 – przed snem oglądałam Krzysztofa Jackowskiego, który opowiadał o kontakcie z duszami.

Śniło mi się, że byłyśmy z Magdą i Mamą w lesie, sosny rosły dosyć rzadko. Magda umierała czyli przechodziła na tamtą stron. Była słaba i z ust wyleciał jej żółty, gęsty kłębek materii. I zobaczyłam, że jej duch już jest wolny i fruwa między drzewami radośnie. Powiedziała, że teraz kolej na mnie. Ja siedziałam na stole z nogami w pustym zlewie. Czułam się słabo i wiedziałam, że umieram. Z ust też wydzielił mi się żółty kłębek materii.  Bałam się że będę wymiotować. Po części mój duch już trochę wyszedł z ciała. Podpłynęłam do Magdy  i powiedziałam jej że bardzo się cieszę, że zaraz zobaczę tatę i babcie i dziadka ( wszyscy już są po tamtej stronie). Nagle pojawiła się obok mnie inna istota duchowa, wzięła mojego ducha pod rękę i powiedziała, że mi pomoże  oddzielić  się od ciała. I to działo się już na starym podwórku, moje ciało siedziało obok studni  a istota z moim duchem pognała w stronę stodoły.  Nagle na wysokości końca pomieszczenia gospodarczego mój duch się zatrzymał. Tak jakby naciągnięta gumka rozciągnęła się do granic możliwości. Wyglądało to tak, że tors mojego ducha był na końcu pomieszczenia gospodarczego a nogi rozciągnęły się na maksymalną długość. Istota powiedziała, że nie da rady mnie wyciągnąć z ciała, że jeszcze nie umrę. I wróciłam do swojego ciała. Ucieszyłam się że nie umrę, gdyż nie chciałam zostawić mamy samej z moim młodszym synem ( mojego męża i starszego syna nie było).Pomyślałam sobie, że mama ma już 70 lat a mój młodszy syn dopiero 6 i po śmierci mamy zostanie sam na świecie. Powiedziałam mamie, że nie umrę, bardzo się ucieszyła.

 

Interpretacja snu – dnia 13.03.2019 strzelanina w szkole w Brazylii. Co najmniej 8 osób zginęło. „Strzelanina w szkole na przedmieściach Sao Paulo w Brazylii. Zginęło co najmniej osiem osób. Reuters podaje, że 17 osób, w większości dzieci, zostało rannych.”

 


Z niedzieli na poniedziałek dnia 16.06.2019 na 17.06.2019 w nocy mój sąsiad Krzysztof został przewieziony do szpitala z powodu pęknięcia tętniaka w mózgu. Lekarze wprowadzili go w śpiączkę farmakologiczną, rokowania były bardzo niepewne. Dwa dni później szłam po podwórku u mamy i usłyszałam w głowie słowa: Krzysiek nie żyje, Krzysiek nie żyje. Nie powiedziałam nikomu aby nie siać paniki ale już wiedziałam, że Krzysztof chyba nie przeżyje. W domu wieczorem w pokoiku na dole kilka razy słyszałam skrzypienie paneli, jakby ktoś po nich chodził. W czwartek przejeżdżając koło domu Krzysztofa coś mi kazało patrzeć na bramę i wypatrywać nekrologu, choć nic jeszcze nie było wiadomo o śmierci Krzysztofa.

Dnia 20.06.2019 położyłam się do łóżka około północy. Kładąc się już czułam silne energie, które towarzyszą mi przy wyjściach z ciała. Tuż przed zaśnięciem czułam się jak jestem w dwóch światach jednocześnie: tym materialnym, gdyż czułam twardość łóżka, pościel słyszałam odgłosy telewizora, który oglądał mój mąż i jednocześnie tym duchowym, gdyż mój duch już lekko wysuwał się z ciała i odczuwał energie drugiego świata.  Zasnęłam. Wiedziałam, że śpię i śni mi się sen i jednocześnie byłam w tym śnie i odczuwałam całą jego realność. To było jakbym była w dwóch postaciach jednocześnie: śniącej i występującej jednocześnie we śnie.

Śniły mi się dusze, które przeprowadzałam po ich śmierci do Domu. Te dusze były realne, namacalne. Ja śniąca fizyczna postać śniłam o duszach, czarnych, mrocznych, lezących obok mnie, wyłaniających się z za mojej głowy, wpatrujących się we mnie, trochę jednak przerażających. I jednocześnie Ja duchowa istota, która jest z tymi duszami, wiem że to są znajome dusze, przebywam wśród nich, chyba się z nimi komunikuję i chyba się ich nie boję ( ale to stwierdziłam dopiero następnego dnia po analizie snu). Ja fizyczna istota czyli świadomość bardzo się bałam tego snu, zaczęłam krzyczeć na te dusze aby sobie poszły i zostawiły mnie w spokoju. Tak bardzo na nich krzyczałam że aż fizycznie słyszałam swój bełkot ( słowa były zniekształcone i usta pogrążonej we śnie osoby nie są w stanie prawidłowo wypowiedzieć słów. Rano mój mąż powiedział mi, że bardzo krzyczałam przez sen, mówiłam i krzyczałam ale nic nie zrozumiał, gdyż, jak to określił, mówiłam w języku nie z tego świata, to chyba znaczy: był bełkot). W pewnym momencie poczułam bardzo dotkliwy ból w prawym uchu, leżałam na lewym boku, i uświadomiłam sobie, że właśnie wracam do swojego ciała. Moja świadomość zarejestrowała powrót nadświadomości i wtedy – śpiąc jednocześnie – wiedziałam, że moje Ja duchowe było poza ciałem, wędrowało po świecie niematerialnym i przebywało z tymi duszami. To był bardzo męczący sen i jednocześnie nie sen.

Rano po przebudzeniu zaczęłam analizować swój sen. Wiedziałam, że w nocy wyszłam z ciała. Dusze, które mi się śniły były czarne, mroczne i przerażające a jednocześnie ich twarze były znajome i pełne skupienia i współczucia, jakby coś mi chciały przekazać. Odczucia mojej duchowej istoty były zgoła inne: czułam że te dusze nie chcą mi zrobić żadnej krzywdy, jakby to byli moi znajomi.  Najgorsze w tym wszystkim było to, że moja świadomość była w wielkim strachu a jednocześnie moja nadświadomość nie bała się tej sytuacji, wiedziała że nie ma tu zagrożenia. Zastanawiałam się dlaczego nadświadomość nie potrafiła uspokoić świadomości aby ta nie była tak przerażona. Albo dlaczego świadomość nie dopuszczała tej  komunikacji i uspokojenia do siebie.  Gdzie leży przyczyna braku komunikacji lub gdzie jest rozwiązanie do tego aby nadświadomość mogła w takich sytuacjach komunikować się ze świadomością i przekazywać jej faktyczny obraz sytuacji ze świata duchowego. Pamiętam jeszcze, że we śnie tak bardzo się bałam iż postanowiłam tam odszukać mojego Przewodnika Duchowego. Znalazłam go i przytuliłam się z całych sił do niego. Wiedziałam, że jak on jest to nic złego nie może mnie dotknąć ( czyżby to jednak była komunikacja ? nadświadomość pokazała świadomości, że przecież koło mnie jest Gandalf i wszystko jest w porządku). Ale mimo wszystko uczucie strachu i przerażenia we śnie było bardzo silne i realne.

Dnia 21.06.2019 Krzysztof zmarł, tzn. zmarło tylko jego ciało, on poszedł do NASZEGO DOMU. Zmówiłam modlitwę za kolejną duszę i poprosiłam ją aby szła za swoim Przewodnikiem do światła gdzie trafi do NASZEGO DOMU. To jednak piękna rzecz przejść do NASZEGO DOMU.

 

Sen z 21 na 22.07.2019

Jestem na drodze pod Wójtostwem. Mam na sobie sukienką a w rękach trzymam dużą glinianą miskę. Koło mnie stoi jakaś kobieta. Patrzę w niebo i widzę klucz kuropatw nisko lecących nad drogą. Zastanowiło mnie to, że kuropatwy latają tak wysoko. Nadleciały nad nasze głowy i zaczęły robić na nas kupy. Założyłam szybko miskę na głowę ale bałam się o sukienkę, że będzie cała brudna. Dziewczyna koło mnie zakryła głowę rękami.

Nagle z lewej strony od strony mojej wsi zobaczyłam że idzie pogrzeb.( W rzeczywistości drogą przez pola przemieszczają się kondukty żałobne do kościoła i na cmentarz). W tym momencie zaczął padać bardzo ulewny deszcz, całe strugi bardzo czystej wody. Na czele pogrzebu szły kobiety niosące kwiaty, ubrane były w zielone ortalionowe płaszcze przeciwdeszczowe. Widać im było tylko twarze. Woda ściekała po nich jakby stały pod rynną. Dalej w orszaku pogrzebowym szli ludzie, kilkoro z nich niosło szerokie nosze, na których leżał zmarły. Całość była szczelnie owinięta zielonym brezentem. Za noszami szli następni ludzie. Na końcu orszaku szło dwoje ludzi i nieśli transparent. Na nim był napis: over ……., tego drugiego słowa nie mogłam odczytać. Nagle pojawił się koło mnie mężczyzna i powiedział, że tam pisze: game over. Zaczęłam się z nim sprzeczać, że jednak tam nie pisze: game over tylko over ……, co oznaczało nie koniec gry tylko koniec etapu i rozpoczęcie nowego okresu. To drugie słowo miało dużo liter wysokich, kojarzyły mi się tam litery: ch,t, d, y.

Po zajrzeniu do słownika języka angielskiego napis ten brzmiał prawdopodobnie: over thither. Nie wiem czy jest to gramatycznie po angielsku, ale w wolnym tłumaczeniu mogło by brzmieć: na drugą stronę, tam w tamtym kierunku.

 

Interpretacja snu

- Dnia 22.07.2019 – zmarł Marek Rymuszko redaktor miesięcznika Nieznany Świat

 - dnia 23.07.2019 – zmarł nasz sąsiad Władysław S.

 

Tłumaczenia over

Tłumaczenia: na drugą stronę

Przyimek

Częstotliwość

over

przez, o, przeszło, podczas, na drugą stronę, na rzece

  

Przysłówek

tam

there, over, thither, yonder, yon

Tłumaczenia thither

Przysłówek

Częstotliwość

tam

there, over, thither, yonder, yon

  

w tamtym kierunku

thither

  

 

 

 

 

 

       





* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.