Niezwykły sen z udziałem... obcych istot!
Witam, Dzisiaj w nocy ( 12/13 kwietnia 2020) miałam bardzo dziwny sen, tym dziwniejszy, że mój małżonek przyśnił pierwszą połowę - a ja drugą :-) Sen mojego małżonka - jesteśmy oboje w pobliżu jakiegoś jeziora nad którym położony jest wielki stary dom. W pobliżu jest las, a nad koronami drzew unosi się dziwny pojazd. Co najdziwniejsze, mój mąż kompletnie nie pamięta co dzieje się dalej w tym śnie. Za to ja nie pamiętam początku snu - ale za tą drugą część - jak najbardziej :-)
Mój sen - w moim śnie staje się teleobserwatorem. Mój umysł wnika w ściany domu i widzę, że miesza tam dosyć bogata 3 pokoleniowa rodzina. Najbardziej intersującym członkiem jest dla mnie mała dziewczynka. Ona ma w swoim zyciu jakąś ważną rolę do odegrania. Jej dziadkiem jest wpływowy biznesmen. Z kolei jej rodzice wiodą płytkie życie utracjuszy dla których życie równa się jeden wielki konsumpcjonizm.
Dziewczynka czuje się samotna. Ma bardzo dobry kontakt ze zwierzętami. Zdaje się, że ma jakieś umiejętności uzdrawiające. Bardzo szybko biega. W tym dniu, gdy ja śnię ten sen - dziewczynka słyszy w swojej głowie, że ma udać się do pustego pokoju, chyba w pobliżu strychu. To obcy ją wzywają. Z tego pojazdu. Czuję jej wielki strach. Mimo przerażenia udaje się na górę do tego pokoju. Widzę ją - na moment nawet wchodzę w jej głowę. Prosi, aby obcy chodź na moment się jej ukazali.
Przybysze z kosmosu spełniają jej prośbę na bardzo krótką chwilę. Już siedzą w pokoju. W kręgu. Mają białe kombinezony, smukłe twarze, chyba ciemniejszego koloru od naszych. Czarne oczy w kształce migdałów. Mówią telepatycznie do dziewczynki, że w naszym społeczeństwie ludzkim jest jakiś defekt. My nie rozumiemy pewnej ważnej rzeczy. Nie mogą nadziwić się społecznej nierównośći - między ludźmi oraz między ludźmi a zwierzętami. Jak to możliwe, że pewne jednostki zagarniają dla siebie wszystko, a inni muszą za nich pracować i ledwo mogą ze swojej pracy wyżyć. To jest wbrew kosmicznemu prawu.
Ci, co dostają więcej - powinni czuć się odpowiedziali za rozwój innych, a nie tylko ich wyzyskiwać. Nie może być tak, że ktoś zagarnia dla siebie wszystko - pieniądze, a nadmiar wolnego czasu przeznacza tylko dla siebie, gdy inni ciężko tyrają i nie mają nawet czasu na odpoczynek i regenerację. To samo dotyczy stosunku ludzi do zwierząt. Ludzie uważają, że wszystko im się należy, gdy są predysponowani właśnie do pomocy istotom mniej rozwiniętym od siebie. Na tym polega ewolucja duchowa.
Bardziej rozwinięci pomagają mniej rozwiniętym. Dziewczynka stara się zrozumieć obcych przybyszy. Obiecuje, że wiadomość od nich przekaże dalej. W głębi duszy wstyd jej za swojego dziadka biznesmena i swoich rodziców. Po zakończeniu spotkania wychodzi z pokoju i dzwoni po jakiegoś znajomego dziennikarza - chyba jakiegoś wujka. Niestety, gdy ten pojawia się u niej w domu, a ta próbuje przekazać dziennikarzowi treść od obcych - przeszkadza jej w tym jej dziadek biznesmen. Wygania ją i szydzi z jej opowieści. Dziewczynka ucieka. Goni ją ten dziennikarz i jakiś pies. Nikt nie może jej dogonić. Pies pada ze zmęczenia. Wtedy ona się zatrzymuje i pomaga mu. Jej ręcę mają cudowne moce uzdrawiania. Na tym zdarzeniu kończy się mój sen....
[...]