Witam serdecznie Kapitana i całą załogę
Chciałbym opisać " spotkania " z moim ojcem rzecz jasna już po jego śmierci. Było to dawno bo w 1992 r ale sny których doświadczyłem tak głęboko zapadły mi w pamięć że nie sposób o nich zapomnieć.
A było to tak - pewnej nocy tuż przed Bożym Narodzeniem ( a tato zmarł 27.10.1992 r ) przyśniło mi się że go spotykam w sumie w bliżej nieokreślonej przestrzeni ot po prostu przestrzeń i pamiętam swoją świadomość tego że tata już odszedł więc naturalnie zadałem Mu pytanie " jak tam jest " a odpowiedz była zaskakująca bo brzmiała : " INACZEJ "
musiałem mieć głupią minę bo od razu usłyszałem " Inaczej w sensie nie istnieją takie słowa którymi dało by się to opisać ale - powiedział - pokaże ci to i w tym momencie znaleźliśmy się w windzie takiej zwykłej jak w wieżowcach z tą różnicą że było tam mnóstwo podświetlonych przycisków i wówczas tata powiedział ( oczywiście telepatycznie bez słów )
- Gdy TU przychodzisz to wsiadasz do takiej windy i po prostu WIESZ który guzik nacisnąć aby pojechać w górę i pamiętaj za KAŻDYM razem wiesz który to guzik ale można wjechać tylko o jedno piętro a jeśli chcesz wjechać wyżej to musisz zjechać na sam parter "
Wówczas ( a miałem wtedy ok 18 lat ) tak nie bardzo rozumiałem o co mojemu tacie chodzi ale dziś po wielu latach zagłębiania się w " Nieznane " wiem już że chodziło o reinkarnację i ciągłe powroty stąd TAM i z powrotem. Snów z moim tatą w roli głównej oczywiście było o wiele więcej ale są one dla mnie zbyt osobiste aby je głośno wypowiadać. A tak na koniec chciałbym jeszcze tylko dodać że równiutki rok po śmierci taty co do dnia i miesiąca czyli 27.10.1993 poznałem swoją małżonkę z którą do dziś dziele swe życie i bardzo często mam wrażenie że KTOŚ tam z góry bardzo ale to bardzo mi pomaga w najważniejszych momentach mego życia.
Pozdrawiam Wszystkich :))