[...] Dobry wieczór, Chciałbym podzielić się z Państwem ciekawym przeżyciem związanym z opuszczeniem ciała w czasie snu. Zdarzenie miało miejsce pod koniec stycznia 2019 r.
Jak co dzień położyłem się późnym wieczorem do łóżka i zasnąłem. Łóżko stało w rogu pomieszczenia, a śpiąc głowę miałem skierowaną w stronę narożnika pokoju. Spałem od strony ściany, a żona od strony środka pokoju. Zatem od strony poduszek łóżko było otoczone dwoma ścianami tworzącymi narożnik. Natomiast od strony nóg wzdłuż boku łóżka stał stół, a za nim biurko z komputerem. Zatem abym mógł wyjść i wejść do łóżka to musiałbym przejść nad śpiącą żoną. Dla lepszego zobrazowania zdarzenia w załączeniu przesyłam mapkę sytuacyjną pokoju.
W pewnym momencie nagle "ocknąłem" się w środku nocy. W ułamku sekundy zorientowałem się, że stoję w pokoju przy biurku. W każdym bądź razie wzrok miałem na wysokości odpowiadającej postawie stojącej. Może się to wydać dziwne ale w tamtym momencie wcale się nie zastanawiałem skąd się nagle wziąłem przy biurku i dlaczego nie pamiętam abym wstawał z łóżka. Po prostu nagle pojawiła się świadomość, stałem i patrzyłem na przeciwległą ścianę do łóżka, przy której była komoda z telewizorem. Na mapce zaznaczyłem pole widzenia niebieskimi liniami. Było ciemno ale blask świateł spod bloku oświetlał pomieszczenie na tyle, że w miarę dobrze było widać wnętrze pokoju (nie mamy zasłon w oknach, a jedynie firanki).
Stan w którym byłem można opisać w ten sposób, że miałem świadomość i widziałem pokój. Wiedziałem gdzie jestem i widziałem rzeczywisty obraz pokoju (wszystko było zgodne z prawdziwym wyglądem pomieszczenia). Tkwiłem jednak w bezruchu i rejestrowałem to co widzę, ale bez jakiejś refleksji. Nie towarzyszył temu proces myślenia w tym kontekście, że w myślach się nad czymś zastanawiam, bądź coś rozważam lub analizuję.
Po prostu przyjmowałem do wiadomości to co widzę i to wszystko. Nie wiedziałem, że w tym momencie moje ciało leży na łóżku i śpi, a ja przebywam obok biurka tylko umysłem (duszą). Pamiętam, że w ogóle nie mrugałem oczami, ale nie wydawało mi się to wtedy dziwne. Tak się teraz zastanawiam, że być może osoby, które w niespodziewany lub nagły sposób stracą życie to po śmierci ich dusze mogą w podobny sposób odbierać otoczenie? W sumie to ciekawe czy taka dusza łatwo może się wyrwać z takiego stanu "zawieszenia", gdy nie ma ku temu żadnego bodźca.
Być może taki stan może trwać w nieskończoność co tłumaczyłoby tzw. błąkanie się dusz po Ziemi. Jest to trochę niepokojące zjawisko, gdy się choćby chwilowo doświadczyło takiego "zawieszenia". Natomiast mój stan trwał około 5-6 sekund i zakończył się wraz z moim fizycznym obudzeniem. I tu dochodzimy do najciekawszego momentu bo zachowałem pełną świadomość w momencie powrotu umysłu do ciała. Krótko mówiąc, widziałem to. Cały czas rejestrowałem obraz (miałem "otwarte" oczy). W pewnym momencie widząc obraz zaznaczony na mapce niebieskimi liniami nastąpił przeskok. Moment powrotu do ciała nastąpił w ułamku sekundy, można powiedzieć z prędkością myśli.
Po prostu nagle "w oczach" przeskoczył mi obraz i dotychczasowe pole widzenia zmieniło się w ten sposób, że poprzedni obraz został zastąpiony nowym obrazem pokoju, który obserwowałem już z narożnika pokoju z pozycji pół leżącej na łóżku. Nowe pole widzenia również obejmowało przeciwległą ścianę względem łóżka, przy której stała komoda z telewizorem. Nowe pole widzenia jest zaznaczone na mapce czerwonymi liniami. Dlatego piszę, że pozycja była pół leżąca, gdyż w momencie powrotu umysłu do ciała, moje ciało dźwigało się już na rękach do pozycji prawie siedzącej i miałem fizycznie otwarte oczy.
Dzięki temu, że nie było akurat w tym momencie żadnego mrugania oczami, płynnie zarejestrowałem przeskok umysłu do ciała. Można to porównać do sytuacji, gdy w pomieszczeniu na dwóch jego końcach są kamery, które przesyłają obraz na ekran monitora. Obserwator ekranu przełącza sobie obraz z poszczególnych kamer i widzi pomieszczenia z dwóch perspektyw. Tak właśnie ja widziałem obraz mojego pokoju w tracie powrotu do ciała. W moich oczach przełączyły się obrazy z dwóch różnych punktów obserwacyjnych. Moim zdaniem uzyskałem świadomość na chwilę przed obudzeniem się ciała, a sam powrót do niego nastąpił już po obudzeniu w trakcie podnoszenia się ciała do pozycji siedzącej. Wygląda to tak jakby powrót był w tym przypadku spóźniony i stąd anomalia z widzeniem przeskoku "na własne oczy". Zapewne umysł przebywał poza ciałem znacznie dłużej zanim uzyskałem świadomość. Być może tak się dzieje co noc u wszystkich lub większości ludzi, ale tego nie pamiętamy. Na marginesie zaznaczę, że nie pamiętam aby tamtej nocy coś mi się śniło.
W momencie powrotu do ciała wspierałem się już na rękach i byłem prawie w pozycji siedzącej na łóżku. Dopiero w tym momencie zdałem sobie sprawę, że coś jest nie tak i że nastąpiła "teleportacja". Od razu obudziłem żonę i powiedziałem jej o zajściu, ale co wcale nie dziwi powiedziała zaspana, żebym jej głowy nie zawracał bo chce spać. Na następny dzień rano pamiętała, że obudziłem ją w środku nocy i mówiłem o "teleportacji" umysłu. W zasadzie od razu po całym zajściu już wiedziałem, że wyszedłem z ciała i to co widziałem to był powrót. Dzięki temu, że umysł spóźnił się z powrotem do ciała, to było ono już wybudzone i miałem otwarte fizycznie oczy. Zatem w momencie powrotu nadal widziałem nieprzerwanie obraz co pozwoliło mi zarejestrować przeskok obrazu pokoju widzianego z dwóch perspektyw. Trwało to w ułamku sekundy. Niesamowite przeżycie, które stanowi dodatkowy dowód, że umysł (dusza) jest nieśmiertelny i może żyć poza ciałem.
Jedyne czego trochę żałuję, to że będąc poza ciałem nie spojrzałem w stronę łóżka. Ciekawie byłoby zobaczyć samego siebie śpiącego. Ale może wówczas bym się przeraził i nie byłoby możliwości "zobaczyć' powrotu do ciała. Zatem w sumie może dobrze się stało, że nie widziałem siebie śpiącego.
Z dodatkowych spostrzeżeń z całego zajścia mogę jednoznacznie stwierdzić, że będąc poza ciałem nie czułem abym miał ciało, ale i nie czułem abym go nie miał. Ta kwestia jakby w ogóle nie istniała w tamtym momencie. Po prostu patrzyłem na pokój i nic więcej nie odczuwałem do momentu powrotu do ciała. Nie zauważyłem również abym inaczej postrzegał otoczenie lub miał lepszy wzrok będąc poza ciałem niż będąc w ciele (może dlatego, że była noc). Jedyne co mnie trochę zaniepokoiło to bierna forma bytowania poza ciałem ograniczona do świadomości miejsca pobytu i rejestrowania obrazu otoczenia. Ciekaw jestem ile czasu by trwał ten stan, gdyby nie było bodźca w postaci przebudzenia ciała fizycznego. Być może zmarli w nagłych okolicznościach mogą bardzo długo trwać w takim zawieszeniu bo nie zdają sobie sprawy co się stało, a nie ma żadnego bodźca, który by to przerwał. Trochę to straszne.
Całe zdarzenie oceniam na wielki plus i zaznaczam, że nigdy nie doświadczyłem wyjścia z ciała (a przynajmniej nie pamiętam aby coś takiego miało miejsce), ani nic nie robiłem w tym kierunku.
Dane do wiadomości FN.
Pozdrawiam,
[...]
/opis dostaliśmy 19 sierpnia 2020/
Poniżej plan sytuacyjny pokoju, który został dołączony przez autora relacji.
I jeszcze grafika z naszego archiwum pokazująca opuszczanie ciała we śnie.