POMYŚLAŁEM WTEDY: CUDOWNIE, ŻE MOGĘ LATAĆ...
Witam Państwa, Nazywam się […], mam 64 lata i mieszkam na Śląsku. Chciałem opowiedzieć do XXI piętra o tym, czego doświadczyłem jako 16 letni chłopak. To było lato. Razem z ojcem i młodszym bratem poszliśmy nad jezioro na miejską plażę, aby się wykąpać. Mój brat był jeszcze zbyt mały, aby wchodzić daleko do wody, więc bawił się na brzegu. Ja natomiast razem z jeszcze dwoma kolegami postanowiliśmy odpłynąć od brzegu, ale też niezbyt daleko, najwyżej 15-20 metrów. Pamiętam niewiele z samego momentu, kiedy zacząłem tonąć. W pewnym momencie zachłysnąłem się wodą i próbowałem odbić się od dna, ale tam był jakiś dół i nie dałem rady tego zrobić. Ja tego oczywiście nie pamiętam, ale ci koledzy kiedy zobaczyli, że nie wypływam, to narobili alarmu i ratownik wraz z moim ojcem wyciągnęli mnie z wody. Ale teraz wyjaśnię, dlaczego piszę do fundacji. W pewnym momencie zobaczyłem siebie, jak leżę na brzegu jeziora, a ten ratownik mnie reanimuje. Obraz był bardzo ostry, dosłownie super ostry. Ja byłem około 10 metrów nad ziemią i wiedziałem, że tam na dole jest moje ciało, ale czułem, że ja jestem tutaj gdzie jestem. Dziwnie to może brzmi, ale nie chciałem wcale wracać, było mi bardzo dobrze i nawet sobie myślałem, że cudownie, że mogę latać. Potem nagle zapadła ciemność i obudziłem się w szpitalu. Opowiadałem potem o tym ojcu i mamie, ale nie wierzyli, więc dałem sobie spokój. W tamtych czasach nikt nie słyszał o śmierci klinicznej, przynajmniej w moim środowisku, a ja na pewno coś takiego przeżyłem.
Od tego czasu nie boję się śmierci. Macie pełną rację, że śmierć nie jest końcem, lecz początkiem, a raczej końcem jakiegoś etapu życia. Potem jest się dalej, tyle że poza ciałem fizycznym.
Wszystkiego najlepszego w 2021 roku, pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
From: [...]
Sent: Wednesday, September 9, 2020 7:39 PM
To: FN
Subject: Wszystko zrozumiałem
Witam serdecznie
Na początku roku uczestniczyłem w wypadku samochodowych, zgodnie z informacją medyczną jak i rozmową z lekarzem w czasie wypadku ustały moje reakcje życiowe. Z wypisu szpitalnego można się dowiedzieć że na około 5 minut. Jak trwała walka o moje życie tu na ziemi ja znalazłem się hmm przyjmijmy umownie że w niebie, było to błyskawicznie jak za pstryknięciem palcami,. Zobaczyłem tam bardzo dużo jasnych punktów wielkości piłki do tenisa, była to czysta energia. Były to tzw duszę poruszały się cały czas jak atomy cały czas w ruchu, nie zauważyłem tam żadnej materi żadnych sal do nauki dusz czy niby okien aby duszę mogły sobie wybierać następne opakowania biologiczne. Słyszałem je co mówią ale tylko te co znajdowały się blisko mnie w odległości 2-3 metry. Były radosne bawiły się tym stanem w którym były. Ja sam będąc tam czułem się wspaniale, jedno co pamiętam dość mocno jest to że nie odczuwałem tęsknoty za rodzina, przyjaciółmi, znajomymi. Nagle obudziłem się w szpitalnej sali, również w błyskawicznym tempie pstryk i już. I zrozumiałem na wiele pytań które mnie trapiły znałem odpowiedź tak normalnie. A mianowicie każdy z nas posiada aurę chemiczną i duchową. Chemiczna jest stała ale duchowa już nie. Można określić że są trzy rodzaje aur.
Dobra, tzw zawieszona i zła. Aurę budujemy przez całe nasze życie będąc tu na ziemi. Przez nasze czyny postępowania to jak żyjemy buduję naszą aurę. Aura dobra to jak postępujemy zgodnie z hmm prawami kreacji 10 przykazaniami itp, aura zawieszona to jak niby jesteśmy dobrzy bo co niedzielę idziemy do kościoła ale w święta Bożego Narodzenia kupujemy 2 skrzynki wódki i zabijamy 10 karpi bo taka tradycja niby pracujemy ale w pogoni za materializmem aby kupić sobie coś niepotrzebnego, stabilne życie praca dom raz w roku wakacje kredyt mieszkaniowy wydaje nam się że tak trzeba żyć,. Aura zła to taki człowiek co ma klapki na oczach interesuje się tylko tu i teraz nie wierzy w pogoni za pieniądzem zrobi wszystko aby zaspokoić swoje materialne potrzeby jest złośliwy zawistny i za pieniądze sprzeda przyjaciela. Przykład Idąc sobie ulicą spotykamy inną osobę co posiada podobną aurę jak my, pierw nasze aury zaczynają się łączyć pasują do siebie przyciągają się. Po krótkiej rozmowie możemy zauważyć że mamy wiele wspólnego że mamy podobne poglądy interesują nas te same rzeczy podobne gusta muzyczne, kinowe, teatralne te same potrawy nam smakują mamy tzw wspólny język nawet jeśli chodzi o zapachy.
Rozmowa i przebywanie z tą osobą sprawia nam przyjemność pasujemy do siebie. Ludzie to pięknie nazwali miłość. Po pewnym okresie przychodzi czas na potomka, potomek otrzymuję jak by w pakiecie naszą aurę i teraz tam w niebie jest duszyczka co ma podobną aurę która pasuje, przyciąga się i automatycznie wchodzi w te opakowanie biologiczne. Tak samo się dzieje w przypadku pozostałych aur. Naszym zadaniem jest abyśmy wychowywali nasze dzieci dobrze pokazywali im dobrą drogę aby budowały pozytywną i dobrą aurę. Wydaje mi się że teraz to co się dzieje na świecie z wirusem i skutkami ekonomicznymi które powoduje to jest próbą, test. Nasza mama Gaja już dawno mogła się oczyścić z szarańczy która ją niszczy czyli z ludzi ale jest wiele osób które mają bardzo mocną i dobrą aurę planeta to czuję i tylko dla tego jeszcze tu jesteśmy bo jest nadzieja że ludzie mogą emanować pozytywną energię.
Teraz aury tzw zawieszone przechodzą test, całe ich poukładane życie się wywróciło i w którą stronę pójdą będą kreować negatywną aurę będą przechodzić na złą stronę. Tu na ziemi trwa wojna dobra ze złem wiele razy to słyszałem czytałem. Wyobrażałem sobie że my ludzie to oczywiście ci dobrzy że ci źli albo tu przylecą z kosmosu albo wyjdą z piekła. My wszyscy wtedy złapiemy za broń i będziemy walczyć hehe płytkie myślenie. Ale wojna trwa ale duchowa na aury na emanacje energii byle tych dobrych było więcej.