Witam, Chciałem opowiedzieć pewną historię do działu XXI PIĘTRO, która dotyczy osoby z mojej rodziny, która zmarła trzy lata temu. Była moją ciocią i bardzo było mi smutno, kiedy zmarła, choć dokładnie przewidziała swoją śmierć. Na dwa dni przed nią zadzwoniła do mojej mamy i powiedziała, że dokładnie dwa dni umrze, bo tak powiedziały jej duchy. I tu dochodzimy do jej daru. Moja ciocia widziała przez całe życie duchy, a nawet z nimi rozmawiała. Jej niezwykła umiejętność ujawniła się już wtedy, kiedy była dzieckiem. Jak 3-4 letnia dziewczynka zaczęła być odwiedzana przez duchy zmarłych ludzi. Opowiadała kiedyś, że początkowo brała ich za takich samych ludzi jak inni, a jedyna różnica była taka, że nie można ich było nigdy dotknąć, bo jedynie ręka przemierzała puste powietrze. Z czasem moja ciocia przestała o tym darze komukolwiek mówić, gdyż ludzie jej albo nie wierzyli, albo chcieli kierować na badania psychiatryczne. Jej starsza siostra dobrze wiedziała, że ciocia mówi prawdę, bo wielokrotnie miała okazję przekonać się o tym. W mojej rodzinie o niezwykłych umiejętnościach cioci było głośno, choć raczej traktowano ją jako niegroźną, choć bardzo dziwną osobę, bo mówiła na przykład to samo co wy, czyli że istnieje reinkarnacja i dusze ponownie wracają na Ziemię.
Szkoda, że już jej nie ma, bo być może udałoby się ją namówić do tego, żeby opowiedziała o swoim życiu. Jej umiejętność widzenia duchów potwierdzić może jej bliska rodzina, czyli mąż i córka. Wiem jednak, że bardzo boją się o tym mówić, bo jak kiedyś powiedział mi wujek - ludzie nie są na to gotowi. Mam nadzieję, że ta historia Wam się przyda. Jak chcecie, to możecie ją opublikować, tylko nie podawajcie moich danych.
Pozdrawiam
[…]
Witam,
Mam na imię[….], chciałabym częściowo podzielić się z Wami historią swojego "daru".
Odkąd pamiętam zawsze widziałam kolorowe poświaty wokół wszystkich żywych istot,
które mówiły mi o ich charakterze, zamiarach, stanie zdrowia itp. Mam też bardzo dobry kontakt ze zwierzętami, ponieważ od razu wiem jakie mają do mnie nastawienie. Nigdy też nie rozumiałam dlaczego jestem przez wszystkich ostrzegana przed obcymi zwierzakami. Wiedziałam jakie są i nie rozumiałam tej wszechobecnej nieufności - przecież wystarczy się skupić i od razu wiadomo z kim albo z czym ma się do czynienia. Była to dla mnie naturalnie towarzysząca rzecz - nie zdawałam sobie sprawy, że tylko ja to wszystko widzę.
Jako dziecko byłam badana pod kątem zdrowia psychicznego, wzroku, problemów ze skupieniem i innych. Wszyscy szukali przyczyny dlaczego takie rzeczy widzę - zakładano, że coś jest nie tak. Badania jednak niczego niepokojącego nie wykazały. Moja mama zainteresowana tym zjawiskiem trochę na ten temat poczytała. Dotarła do informacji o dzieciach indygo i aurach. Przekazywała mi ona wiedzę, którą sama zdobyła tłumacząc mi, że nie mogę oczekiwać od ludzi, żeby widzieli i rozumieli to co ja. Nigdy też nie czułam się kimś "dziwnym" - bardziej inni sprawiali takie wrażenie.
Z wiekiem zauważyłam, że nie mam tu swojego miejsca, nie pasuję do takiego świata i społeczeństwa. Mama wyczytała, że z wiekiem moje zdolności powinny zacząć zanikać, lecz jedynie od tamtej pory się nasiliły. Zamiast traktować to jako coś normalnego w życiu, zaczęło mi to przeszkadzać. W zupełnie losowych momentach widzenie aur jakby "włączało się" i wysysało ze mnie bardzo dużo energii, szczególnie w dużych skupiskach ludzi. Czasem w pomieszczeniach widziałam aury bez ciała, które czasem były dobre, czasem neutralne, a jeszcze innym razem wyraźnie złe, co napawało mnie lękiem i odbierało energię. Lata po stracie mojego ukochanego psa mój chłopak zasugerował mi żebym spróbowała go jakoś przywołać do siebie. Udało się - w moim pokoju pojawiła się złota aura, którą bez problemu rozpoznałam. Niestety nie udało się nawiązać "rozmowy" lub czegoś w tym rodzaju. Obecność to jedyne czego doświadczyłam.
Innego dnia, gdy pracowałam na stoisku, znikąd podszedł do mnie mężczyzna i powiedział, że wie że też to wszystko widzę i że mam wielki dar. Sprawdzał coś na mojej dłoni, niestety nie pamiętam co dokładnie tam zobaczył. Na moje nieszczęście pod wpływem szoku nie wpadłam na pomysł, by zapytać się kim jest, choćby po to by się z nim kiedyś skontaktować.
Wiem, że człowiek umiera, lecz jego aura wychodzi z ciała, które jest jedynie ziemskim opakowaniem. Aura żyje dalej, może doglądać swoich bliskich i być z nimi kiedy tego potrzebują lub gdy sama tego chce. Widzę też aury, które nie mogą zaznać spokoju i tkwią w miejscach z którymi wiążą się ich sprawy.
Uważam też, że widzenie tego typu zjawisk to rzecz wrodzona, a nie nabyta. Osobiście nie widzę w aurach podziału na czakry i nie wierzę w takie schematyczne i encyklopedyczne klasyfikowanie.
Chętnie dopowiem resztę w formie rozmowy telefonicznej lub internetowej - nie czuję się na siłach wszystkiego opisywać w mailach, bo treści wystarczyłoby na całą książkę.
Pozdrawiam :)
Poniżej film "WIDZIEĆ DUCHY" z Archiwum FN