Witajcie. Jest sprawa, która mnie zastanawia od bardzo dawna. Nie jest
może sensacyjna. Nie widziałem nigdy UFO, nie spotkałem chupacabry. Mam
obecnie 36 lat. Gdy miałem lat ok. 12-17, nie wiem, jak to napisać...
Leżąc wieczorem w łóżku i próbując usnąć, słyszałem radiostację. Niemal
codziennie. Nie chorowałem nigdy na poważne choroby, nie miałem
wybujałej fantazji. Słyszałem nie z zewnątrz, tylko jakby wewnątrz głowy
charakterystyczne pi pi pi... pi... pi. Kropki i kreski. Dźwięki znane
chyba każdemu, choćby z filmów. Tak, jakbym miał jakiś odbiornik UKF w
głowie. Co ciekawe, młodszy brat nigdy nic nie słyszał. Te dźwięki nie
wywoływały we mnie strachu, jedynie ciekawość, później złość, że nie
mogę przez to usnąć. Żałowałem zawsze, że nie znam alfabetu Morse'a,
może mógłbym odszyfrować przekaz? Jako nastolatek rozmawiałem kiedyś o
tym z kolegą. Mówił, że jego ojciec interesował się zawsze tematyką UFO,
duchów itp., podobno chodził nawet na jakieś spotkania
badaczy-miłośników niewyjaśnionych zjawisk w Szczecinie. Kolega
stwierdził, że jego ojciec mówił mu o przypadkach słyszenia
"radiostacji" i że to nic nowego. Nie wiedziałem, czy traktować to jako
pocieszenie, czy jako tym bardziej coś sensacyjnego. Jeśli słyszeliście
kiedyś o podobnych przypadkach, proszę o jakiekolwiek wyjaśnienie, ja
nigdy nic nie znalazłem na ten temat. Zapewniam, że nie zmyślam.
Pozdrawiam całą Ekipę.
[dane do wiad. FN]
[...] Nawiązując do historii o trzech postaciach w białych kombinezonach to miałam właśnie z ich udziałem bardzo realistyczny sen. Nadmienię tylko że przyśniło mi się to po wcześniejszym zdiagnozowaniu u mnie boreliozy, gdzie bardzo się zmartwiłam, ponieważ wiedziałam jakie są objawy i leczenie antybiotykami tej choroby
(mój mąż miał jej przedawnioną postać). Tej nocy po uprzednim odebraniu testu z wynikiem pozytywnym (lato 2019 roku) przyśniło mi się jasne pomieszczenie, bardzo jasne, prawie laboratoryjne i właśnie takie trzy postacie w białych kombinezonach na stojąco, trzymające przed sobą deskę informacyjną z jakimiś zapiskami w które wnikliwie wpatrywały się.
W rzędzie przed nimi ustawiona była moja najbliższa rodzina czyli mąż, syn, córka(brakowało wnucząt) i ja byłam zapraszana do dołączenia do nich od ich
lewej strony. Oczywiście robiłam to niechętnie i z pewnymi obawami. W tym momencie dostałam informację w myśli (nie werbalnie)
"nie bój się, wyleczymy wszystkie wasze choroby". Z mojej rodziny byliśmy tylko my
nasza czwórka, bez moich wnucząt bez brata, bez zięcia itd...Bardzo dziwny był ten sen i taki realny i chyba nigdy bym się nim nie podzieliła
na forum gdyby nie ta historia małej dziewczynki i jej widzenia właśnie takich postaci w realu.
Pozdrawiam!
[dane do wiad. FN, wiadomość otrzymaliśmy 30 stycznia 2021]