[..] Dzień dobry, wiem że państwo się zajmują takimi sprawami dlatego piszę ponownie. Już dawno temu pisałam, dzieliłam się przemyśleniami i swoimi snami. Ostatnio doświadczyłam chyba czegoś gorszego. Z tego co pamiętam, również mieliście podobne listy ale nie mogę ich znaleźć. Zacznę od początku.
Wprowadziłam się z chłopakiem do świeżo wyremontowanego mieszkania, mamy pokój na parterze. Od głównych drzwi wejściowych idzie korytarz bardzo krótki i po jednej stronie są 2 pokoje, jeden wolny drugi zajęty, są schody na kolejne piętro gdzie są kolejne pokoje itd ale to nas nie interesuje. są też drzwi które prowadzą do korytarzyka gdzie jest nasz pokój i obok jest salon z kuchnią i ogród.
Gdy wychodzi się z naszego pokoju idzie się prosto do kuchni, tuż obok jest zlew. W środku nocy słyszeliśmy kroki właśnie od naszych drzwi w kierunku zlewu - myślę że ja nawet częściej bo prosiłam chłopaka nie raz żeby poszedł sprawdzić a on otwierał drzwi mówi że nic nie słyszy ale sprawdzi. Ja słyszałam wyraźnie że ktoś chodzi o wraca i jakby rozpływa się mimo że powinien przejść jeszcze kawałek w kierunku drzwi na korytarz i albo iść do pokoju na parterze albo na piętrze. Może nie chciał mnie straszyć, nie wiem ale wiem że czasem sam z siebie też słyszał i sprawdzał. Oprócz tego w zlewie słychać było zlewana wodę. Gdy otwierałam drzwi automatycznie cisza. Podeszłam do zlewu, zlew jest suchy. Konsternacja.
Po którymś razie zaczęłam się zastanawiać co jest grane. W żartach powiedziałam do chłopaka, że chyba duchy, a tak naprawdę pomyślałam o tym, że prędzej mam schizofrenie, że wpadam w obłęd niż to się dzieje naprawdę. Potem, stopniowo doszły inne rzeczy. Siedziałam z papierosem przy oknie (mamy takie duże wyjściowe na ogród i pod tym stopień jeszcze więc nogi mi zwisaly) zamyślona patrzyłam w bok gdy nagle poczułam coś przede mną, czy to małego szczura nie wiem ale dotknęło nogi a ja w tym momencie automatycznie spojrzałam w dół i przed siebie i... Szok. Stoi facet ubrany na czarno, ręce spuszczone rozluźniona postawa, cały zarys było widać ale mimo światła nie zobaczyłam twarzy, cała czarna postać i tylko wlepione oczy we mnie. Z wrażenie wbiegłam do domu potknęłam się o kable i zamknęłam drzwi, zasłoniłam zasłony i w strachu siedzę, nie wiem co robić.
W końcu idę do kuchni gdzie też jest okno i widzę że nadal stoi. Spokojnie, nie agresywnie, normalnie stoi i patrzy na mnie, nic nie mówi. Po około 20 minutach usłyszałam skrzypnięcie drzwiczek. Najlepsze jest to że ciężko jest się do nas dostać wokół, za ogródkami jest puste pole, cegły gruz, i do ogrodu można wejść tylko Przez cudzy dom, nie wiemy jak on się dostał. Nie widziałam żeby się ruszał ciągle stał jak przedmiot i nagle zniknął. Mój chłopak wrócił, wystraszył się ze ktoś chce nas okrasc i napasc i zainstalowaliśmy kamery ale to na nic. Ostatnio stał sam na fajce w ogródku i patrzył na kuchnie, światło było zapalone. Ono automatycznie nie gasnie, nikogo nie było i nagle zgasło. Aż odskoczył, mówi jak to możliwe. Mało tego w końcu gdy ja zasnęłam a on nie, mówi że słyszał te kroki i wodę... I pukanie w szybę naszych drzwi od strony ogrodu. Obudziłam się gdy płakał. Była cisza, ja mam lepszy słuch i zawsze nawet mimo tv słyszałam a teraz on w końcu usłyszał to.
Tak samo usłyszeliśmy w tym samym momencie huk w kuchni i przesuwanie kartonów pod naszym łóżkiem , taki dźwięk ale fizycznie nic nie było widać. Widać było jedna rzecz w sumie 3 razy. Nigdy nie wychodzi nam ciasto. Raz poszliśmy na sekundę do pokoju, słyszeliśmy kroki wyszliśmy nikogo nie było a grzałka była przekręcona na 250 stopni (!!) i ciasto zaczęło się palić momentalnie! Innym razem byliśmy sami w kuchni stałam przy blacie obok i grzałka też się sama przekręciła na maxa ze 180 stopni!
W pokoju u nas też jest zimno mimo że grzejniki są na maxa włączone, wszystko zaczęło nam się składać w całość gdy ostatnio nasz współlokator przyznal się do morderstwa, gdy mój zauważył wybrzuszone panele w kuchni i nie chciał otwartego okna. Gdy otwiera się je, jest ok ale wystarcza 3 godziny i czuć smród. Tak samo z jego pokoju. [...] Pozdrawiam
i list kolejny
Dnia 28 kwietnia 2021 [...]
Oczywiście z powodu emocji nie dokończyłam. Chciałam jeszcze dopisać ze to wszystko działo się od 1 dnia do teraz, a jakiś tydzień temu inny współlokator wyskoczył z nożem i zaczął grozić śmiercią (zabije cie jak poprzedniego z twojego pokoju i nic mi nie zrobią! ) mojemu chłopakowi, zmroziło nas. Zaczęliśmy wszystko składać do kupy. Te kroki, woda, mężczyzna (postać w ogrodzie).. I to że współlokator zawsze pilnował czy okno w kuchni jest otwarte i drzwi w salonie też a gdy szliśmy podsłuchiwał nas, jego drzwi były otwarte. Tak samo jednej dziewczyny z góry która wg mojego chłopaka miał wzrok taki jakby chciała coś powiedzieć. Ta myślą podzielił się ze wspollokatorem
Być może się domyślił ze mój coś przeczuwa, bo też zwracał uwagę na panele w kuchni, lekko wybrzuszone i smród, a ja nie. Może pod wpływem emocji pękł.
Ciągle chodzi ubrany na czarno, nie wychodzi z domu.. Ta sprawa się rozwiąże ale dreszcze mnie przechodzą co sekundę.
[dane do wiad. FN]