PODCZAS MEDYTACJI UJRZAŁAM SIEBIE W STROJU... ZE ŚREDNIOWIECZA
[...] Hejka, Niedawno natrafiłam na Waszą fundację z czego bardzo się cieszę. Piszę do Was bo doświadczyłam czegoś niesamowitego pół roku temu.
Otóż podczas medytacji ujrzałam siebie w stroju kobiety ze średniowiecza. Widzę siebie od tyłu, nie widzę twarzy ale czuję, że to ja. Czuję odwagę, siłę i emocje takiej chwały i dumy. Trzymam za rękę dziecko, chłopca, którego twarzy też nie widzę ale mam poczucie jakbym uratowała to dziecko i siebie. Oboje stoimy na polu ....bitwy bo wszędzie jest czarna ziemia i płoną gdzieniegdzie ogniska. Jest noc.
To była moja wizja podczas medytacji.
Po kilku dniach od tej wizji musiałam udać się do osteoopatki, która zajmuje się też energioterapią i z powodu drętwienia mojej prawej ręki postanowiłyśmy zrobić sesję w której ona przechodząc dłońmi po moim ciele łączy się z moją energią i sprawdza co widzi.
Oprócz tego, że widziała mnie w łonie mojej mamy i doświadczyła lęku od dziecka (co by się zgadzało, bo moja mam była zestresowana w pierwszym trymestrze ciąży) to zobaczyła kobietę z dzieckiem i opisuje mi dosłownie scenę, którą opisałam wyżej.
Mówię jej czy widziała twarze kobiety i dziecka. Potwierdziła, że widziała twarz dziecka i miała poczucie że kobieta to ja. I teraz najlepsze...... Mówię jej że mam obecnie 3 synów i ona prosi żebym pokazała jej ich zdjęcia. A ona z całym przekonaniem potwierdza że twarz, którą widziała to mój najmłodszy syn Piotruś l. 6 (taki wiek przypisałabym również dziecku z mojej wizji) Pierwszy szok ale kolejny przychodzi gdy składam puzzle swojego życia.
Gdy byłam w nieplanowanej ciąży z 3 synem ( z Piotrusiem) moja druga relacja w której byłam, była bardzo toksyczna, zła, przemocowa. W pierwszych tygodniach po tym gdy dowiedziałam się o ciąży - moje myśli krążyły wokół usunięcia ciąży ale co ciekawe ciało "mówiło" co innego. Ignorowałam to bo logiczne wydało mi się nie mieć nic wspólnego z tatą dziecka. Już właściwie organizowałam konieczne kroki ........ i zatrzymało mnie. Nie mogłam. Coś mi mówiło - nie rób tego, będzie dobrze, poradzisz sobie a to dziecko musi żyć, bo to nie jest przypadek.
No więc urodziłam Piotrusia. Później potrzebowałam 3 lat żeby odejść od partnera i zrobiłam to gdy zostałam uderzona przez niego w twarz trzymając Piotrusia na ręku.
Po tym incydencie z wizją skojarzyłam to poczucie "uratowania dziecka i siebie" z tą sytuacją w moim obecnym życiu.....
Jak byście to wyjaśnili? Czy moja dusza potrzebowała doświadczyć tych emocji jeszcze raz? Albo ta wizja była wiadomością aby uratować to dziecko teraz? ciekawe prawda? Ja bardzo wiele czuję i działam zgodnie z intuicją. Dopiero od 3 lat rozumiem, że to dusza woła ;-) Do tej pory nazywałam to "bezmyślnością" czyli "najpierw działam a później myślę" ;-) ale gdy patrzę wstecz to wszystkie moje decyzje w życiu podjęte zgodnie z głosem duszy - były IDEALNIE właściwe. To oczywiście możemy dostrzec dopiero gdy patrzymy wstecz.
Jest tak wiele pozytywów w moim obecnym życiu odkąd pojawił się Piotruś. Jakby przypadkowe dziecko a jednak nie ;-)
Chciałam się z Wami tym podzielić, bo ta historia jest taka żywa we mnie i czuję całą sobą, że to wszystko zatoczyło jakieś koło i zaczynam dostrzegać sens swojego istnienia i moich dzieci. Zresztą wierze, że nasze dusze podpisały kontrakt. Uczymy się o sobie tak wiele poprzez kontakt z innymi duszami/ludzmi tylko trzeba być tego świadomym. Jesteśmy na tym świecie po to aby doświadczać to co nas spotyka aby móc wejść na wyższe poziomy wibracyjne i tym samym pewnie inkarnować na wyższe poziomy.
Mam na koniec taki cytat Ramana Mahariszi - indyjski mistrz duchowny:
"Najwyższy kieruje przeznaczeniem dusz zależnie od karmy każdej z nich, a co nie jest przeznaczone, nie wydarzy się, choćbyśmy się o to najusilniej starali. To co jest przeznaczone, stanie się, choćbyśmy starali się by tego uniknąć. To jest niezawodne i pewne. Najlepiej pozostać w milczeniu"
Można w tym zdaniu się przerazić lub .....odpocząć, zrelaksować i żyć normalnie, fajnie ;-) Ja odpoczywam. Czego wszystkim nam życzę z całego serca.
--
Pozdrawiam serdecznie,
[dane do wiad. FN]