[…] Witam FN. Chciałem opowiedzieć dla was taką dziwną historię, którą przeżyłem w 1993 roku. Miałem wtedy dziewczynę we Francji, która mieszkała w Nicei. Jako 26-latek pojechałem do niej na tydzień, a o ona zorganizowała nam spływ kajakowy po bardzo atrakcyjnym wizualnie terenie, wokół góry – po prostu przepięknie. Był tam jeden moment, kiedy trzeba było ominąć taki kamień cały czas mocno wiosłując, bo inaczej woda wciągała, bo był bardzo silny nurt. Ja nie znam francuskiego, więc tylko pamiętam, że podpłynąłem do tego kamienia, a potem usłyszałem krzyki Francuzów. Oni krzyczeli, abym wiosłował, ale ja ich nie rozumiałem i byłem ciekaw, jak mnie poniesie nurt. W pewnym momencie oczywiście siła wciągnęła mnie pod wodę i na głębokości około 2 metrów zaklinował mi się kajak. Wpadłem w panikę, bo jednocześnie siła wody tego strumienia omijającego kamień uniemożliwiała mi wyjście z kajaka i wypłynięcie na powierzchnię. Zacząłem tonąć i przez głowę przeszła mi taka myśl, że zakończę życie w taki głupi sposób. Wiedziałem, że nikt mi nie pomoże, bo nurt przy tym kamieniu był zbyt silny. Już prawie pogodziłem się z myślą o śmierci, kiedy nagle gdzieś w głowie usłyszałem wyraźny głos:
- To nie jest twój czas, nie bój się… będziesz żył!
Głos był ciepły, bardzo wyraźny. Poczułem spokój i nagle jakaś siła wyrwała mój kajak z potrzasku między głazami i wypłynąłem na powierzchnię. Moja dziewczyna w panice już chciała biec po pomoc. Twierdziła, że pod wodą byłem ponad 2 minuty i już myślała, że nie wypłynę. Do dziś zastanawiam się, co to za głos. Nie wiem, czy to był Bóg czy co innego, ale nie mam wątpliwości, że był to głos jakieś potężnej istoty, która tamtego dnia zdecydowała, że moja przygoda będzie trwała nadal. Pomyślałem, że zainteresuje Was moja historia.
Proszę, aby moje nazwisko (imię może być) pozostało dla waszej wiadomości
Piotr [dane do wiad. FN]
[...] Bóg istnieje i mi pomaga.
Chciałabym poświadczyć Wam o działaniu Boga w moim życiu. Nie jest to post o nawiedzeniu, ani o głoszeniu idei, ale o Jego realnej pomocy w moim życiu. Mam syna z zaburzeniami AS w kierunku autyzmu. Syn funkcjonuje bardzo dobrze, jest ponadprzeciętnie inteligentny, rozmowny, kontaktowy, ale w większej grupie dzieci czuje się nieswojo. Były problemy już od przedszkola. W moim życiu zwątpiłam w Boga przez księży i historie o nich, które wyszły na jaw. Lecz będąc w ciemnym dole, że tak to ujmę, poczułam, że tylko Bóg może nam pomóc. Wszystkie nieudane wizyty u lekarzy (bo syn jest za mały, żeby coś zdiagnozowac) wpędzały mnie prawie w rozpacz, że nie potrafię pomóc dziecku. Zaczęłam w myślach się modlić po swojemu, dodając formułkę "Ojcze nasz" i "Chwała Ojcu i Synowi". I wiecie co? Poskutkowało.
Bóg postawił na naszej drodze wspaniałych pedagogów, dyrektorów szkół, terapeutów. Tak się szczęśliwie zlożyło, że moja koleżanka prowadziła terapię SI, której syn potrzebował. Pani dyrektor w poprzedniej szkole wysłuchała nas z mężem i podpowiedziała, ze we Wrocławiu mogą zdiagnozować nam syna. Pojechaliśmy, koszt wizyty był pokryty w części przez MGOPS - też nam załatwiła pani dyrektor. Syn dostał diagnozę autyzm dziecięcy wysokofunkcjonalny.
Wszystko co przecyztałam na ten temat pokrywa się z zachowaniem syna. Syn dostał w szkole nauczyciela wspomagającego, ale po ukończeniu klasy trzeciej potrzebna była zmiana szkoły, bo nauczyciel wspomagający przyznany był tylko w nauczaniu początkowym. Cóż, powiedziałam, działaj Boże, pomóż nam. No i kolejny dyrektor i kolejny cud. Wspaniała szkoła, wspaniali nauczyciele, terapeuci i pan dyrektor przewspaniały. Co jakis czas sie modlę, boże prowadź mojego syna itp. I co jakiś czas syn nas zaskakuje swoim zachowaniem. Rozumiem, że te wszystkie zajęcia i terapie dają efekt, ale to Bóg podsyła nam myśli, pomysły i ludzi. Mąż sceptycznie do tego podchodzi, ale ja wierzę widząc to wszystko. Co jeszcze? Teraz jest trudny okres pandemii. dwa razy byłam chora na grypę - raz rok temu w lutym i potem w listopadzie.
Nie mam powikłań, więc to była zwykła grypa. Ani syn, ani mąż nie byli chorzy, nie zarazili się ode mnie. I tylko z tyłu głowy kołaczy sie cichy dzięcięcy głos pieśni, którą uwielbiałam jako dziecko: "Kto się w opiekę odda Panu semu". Myślcie co chcecie. Żyjemy zgodnie z przykazaniami Bożymi, dbamy o wnętrze i wspólne relacje i szczęściem od Boga omija nas zaraza. Nie namawiam nikogo do wiary, ale to jest moje świadectwo. Gdy miewam chwile zwątpienia odpowiedzią jest wręcz głód czytania Biblii, którą mam na telefonie. Niech moje świadectwo da Wam nadzieję.
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
From: [...]
Sent: Wednesday, March 24, 2021 5:35 PM
To: FUNDACJA NAUTILUS
Subject: UFO CZ
Dobry dzień,
Pozdrowienia dla Fundacji NAUTILUS.
Niedawno obejrzałam na YouTube ciekawy wywiad z Robertem Bernatowiczem . Znam waszą fundację od lat, ale jeszcze tego nie widziałem. Widać, że bardzo interesujecie się tym tematem i podoba mi się Wasza działalność . Piszę o "podróżowaniu po światach za granicą" w UFO. Znam mężczyznę, który przeżył w zasadzie to samo co dziecko. Nazywa się Josef Květoň i mieszka we wsi Kváskovice nr 18. Po przewrocie politycznym, którego również dokonał, wykłady i byłem na jednym Muszę powiedzieć, że wtedy byłem z jego historii w szoku i nie wiedziałem, co o tym myśleć. Minęło dużo czasu, ale trochę pamiętam.
Kiedy był chłopcem, pewnego dnia pasł krowy na łące. Nagle przyleciał dysk i wyszła postać. Przyszedł do Josefa i powiedział mu, że jest obcym, Franta, i gdyby chciał z nimi polecieć inna planeta. Ale Franta zapewnił go, że to nie potrwa długo, więc Josef zgodził się. Podczas lotu był nawet pilotowany, wciąż pamięta wszystkie kody i jest w stanie kontrolować UFO. Po przybyciu na planetę znalazł że wszędzie i przed nimi były skały. Weszli do środka i znaleźli się w dużej sali, w której znajdowało się 7 dużych ekranów z panelami kontrolnymi wzdłuż ścian. Przy każdym z nich siedziała postać. Otrzymał informację, że 7
„Komputery” kontrolują 7 galaktyk, z których każda kontroluje jedną. Nagle ktoś przyszedł i Joseph wiedział, że to Bóg. Wyższy mężczyzna, z długimi białymi włosami i brodą, miał na sobie kamizelkę z jagnięciny uszytą z kawałków gałązek z krzaka lub drzewa.
Wyglądał, jakby był przedstawiony na wielu ilustracjach, z których Józef wywnioskował, że ktoś musiał go wcześniej widzieć. Bóg podzielił niektóre zadania, a kiedy zobaczył Józefa, zapytał: „Co on tutaj robi? nie musi widzieć wszystkiego. "Josefa zabrano do bocznej jaskini i Bóg powiedział mu, że będzie spał tutaj na wielkim kamieniu. Joseph sprzeciwił się, że będzie mu zimno, ale zapewnił go, że na pewno nie będzie. I naprawdę powiedział, że jest mu ciepło przez cały czas.
Potem pamiętam, jak po kilku dniach polecieli do domu, a Josef z wysokości zobaczył swojego ojca pasącego krowy i zaczął się bać kary. Bał się, że zostanie pobity. Ale po wylądowaniu Franta wszystko wyjaśnił ojcu i było to w porządku.
Od tego czasu Josef miał uzdrawiające zdolności, widział aurę, spawane kości itp. Przyszły do niego tłumy ludzi, którym pomagał. Pamiętam też, że kilkakrotnie spotykał objawienie Najświętszej Marii Panny, zapomniałem o szczegółach…
Nie wiem nawet, czy nadal goi się w ciągu dnia, ale chyba tak. Jeśli chcesz się z nim skontaktować, przesyłam zdjęcie telefonu i jego miejsce w załączniku. Myślę, że jego historia jest tego warta Niestety nie pamiętam szczegółów z wykładu iz pewnością nie powiedziałem wtedy wszystkiego.
Życzę wszystkim powodzenia i ciekawych przeżyć.
Pozdrawiam [...] , CZ
Dobrý den,
Zdravím nadaci NAUTILUS.
Nedávno jsem shlédl na YouTube – „Sueneé universe“ zajímavé rozhovory s Robertem Bernatowiczem.Vaši nadaci znám už roky,tohle jsem ale ještě neviděl.Je vidět že Vás tato problematika velmi zajímá a líbí se mi Vaše aktivita.Píši ohledně tématu „Cestování na cizí světy“ v UFO.Znám člověka který v dětství prožil v podstatě to samé.Jmenuje se Josef Květoň a žije v obci Kváskovice č.18.Po politickém převratu pořádal i přednášky a na jedné jsem byl.Musím říci že tehdy jsem byl z jeho vyprávění šokován a nevěděl jsem co si o tom mám myslet.Už je to hodně dlouho,ale něco si z toho pamatuji.
Když byl chlapec,pásl jednoho dne krávy na louce.Najednou přiletěl disk a z něj vystoupila nějaká postava.Přišel k Josefovi a řekl mu že je mimozemšťan Franta a jestli chce letět s nimi na jinou planetu.Josef namítl že nemůže,protože musí hlídat krávy.Franta ho ale ujistil že to nebude na dlouho a tak Josef souhlasil.Při letu ho dokonce nechali pilotovat,prý si dodnes pamatuje všechny kódy a je schopen řídit UFO.Po příletu na planetu zjistil že všude jsou skály a před nimi byl vchod do nějaké jeskyně.Vešli dovnitř a ocitli se v rozlehlém sále,kde bylo podél stěn 7 velkých obrazovek s řídícími pulty.U každého seděla nějaká postava.Dostalo se mu informace že těch 7
„počítačů“ řídí 7 galaxií,každý řídí jednu.Najednou kdosi přišel a Josef zcela jasně věděl že je to Bůh.Vyšší chlap,dlouhé bílé vlasy a vousy,na sobě měl vestu z beránka sepjatou kousky větviček z nějakjého keře nebo stromu.
Vypadal prý stejně jako je vyobrazen na spoustě ilustrací,z čehož Josef usuzoval že ho už někdy někdo musel spatřit.Bůh rozdělil nějaké úkoly a když viděl Josefa,zeptal se: „Co ten tady dělá?Odveďte ho vedle,nemusí všechno vidět.“Potom Josefa odvedli do vedlejší jeskyně a Bůh mu řekl že tady na tom velkém kameni přespí.Josef namítl že mu bude zima,ale dostalo se mu ujištění že určitě nebude.A skutečně mu prý bylo celou dobu teplo.
Potom si vzpomínám jak letěli po několika dnech domů a už z výšky Josef viděl otce jak pase krávy a začal se obávat trestu.Bál se že dostane výprask.Ale po přistání Franta otci všechno vysvětlil a bylo to v pořádku.
Od té doby měl Josef léčitelské schopnosti,viděl auru,svařoval kosti atd. Jezdili k němu davy lidí,kterým pomáhal.Také si vzpomínám že se několikrát setkal se zjevením Panny Marie,Podrobnosti už jsem zapomněl…
Ani nevím zda ještě dne léčí,ale asi ano.Kdyby jste ho chtěli kontaktovat,posílám v příloze obrázek na kterém je telefon a místo pobytu.Myslím že jeho příběh stojí za to.Bohužel už si z přednášky nepamatuji podrobnosti a určitě neřekl tenkrát všechno.
Přeji Vám všem mnoho štěstí a zajímavých zážitků.
S pozdravem [...],CZ