[e-mail z 31 lipca 2021] Piszę do Państwa w sprawie dziwnego zjawiska jakie zaobserwowałem ze swoją ówczesną przyjaciółką dnia 27/28 lub 29.09.2019. Niestety nie pamiętam już dokładnej daty, a przyjaciółki nie jestem w stanie zapytać. Popełniła samobójstwo w listopadzie ubiegłego roku.
Zdarzenie miało miejsce w Gorlicach, moim rodzinnym mieście. Przyjaciółka odwiedziła mnie, spędziliśmy kilka godzin w samotności po czym odprowadziłem ją na miejscowy dworzec na jeden z jej ostatnich autobusów do domu. Wypiliśmy po jednym piwie niskoalkoholowym - radlerze, ale żadne z nas nie przyjmowało żadnych leków oraz nie miało specjalnych problemów z tolerancją na alkohol, więc zaburzenia percepcji nie były zaburzone. Z resztą ciężko to sobie wyobrazić, bo widzieliśmy dokładnie to samo.
W drodze na dworzec, już po zmroku przy ciemnej barwie nieba w pewnym momencie oboje poczuliśmy potrzebę spojrzenia w niebo. Nie widziałem żadnych gwiazd, ale zaraz nad nami z kierunku zachodniego na wschód wysoko na niebie leciało kilkadziesiąt świateł. Niektóre szybciej, niektóre wolniej. Wyglądały niczym rozpylone dmuchnięciem nasiona dmuchawców w powietrzu. Będąc zaraz nad nami ich odległości od siebie były spore, jednak po minięciu nas sprawiały wrażenie coraz bardziej się ściskających i zbliżających ku sobie nawzajem. Te lecące szybciej doganiały te wolniejsze wyrównując tempo. Musiały być bardzo wysoko, ale świeciły bardzo jasno i były dobrze widoczne dla naszych oczu, niemniej próbując zrobić im zdjęcie lub nagrać film - mój ówczesny telefon nie był w stanie sobie z tym poradzić i zarejestrować na obiektywie, na pewno światła miasta dodatkowo zaburzały mu widoczność. Zanim sięgnąłem po telefon chwilę staliśmy oboje w bezruchu. Zapytałem ją czy też to widzi. Odpowiedziała, że tak, oboje byliśmy podnieceni i zachwyceni tym widokiem, zrobiło to na nas ogromne wrażenie. Kilkadziesiąt metrów przed nami, przy sklepiku osiedlowym stała grupa kilku młodych mężczyzn. Zerknąłem na nich. Nie zwracali uwagi ani na nas, ani na wydarzenia na niebie. Obiekty odleciały, odprowadzaliśmy je jeszcze wzrokiem. Nie rozmawialiśmy już później o tym przez dłuższy czas.
Rozmawialiśmy po kilku miesiącach tylko raz o tej sytuacji. potwierdziła mi wtedy, że faktycznie pamięta to i nie wymyśliłem sobie tego widoku, widzieliśmy. Niestety w póżniejszym czasie kontakt nam się urwał [...]
Dokładna lokalizacja naszej dwójki w chwili zdarzenia: https://goo.gl/maps/X9rzztmDjCD2vxH3A
Z poważaniem,
[dane do wiad. FN]
From: [...]
Sent: Saturday, July 31, 2021 11:41 PM
To: Fundacja Nautilus
Subject: Książka Misja - motyl, dziwny zbieg okoliczności :)
Witam serdecznie,
Być może to co zaraz napiszę nie jest niczym nadzwyczajnym, ale poczułem potrzebę żeby się tym z Fundacją podzielić. Dzisiaj zacząłem czytać wspaniałą książkę Misja Michel Desmarquet. W trakcie czytania, przypomniało mi się jak Pan Robert Bernatowicz, podczas ostatniego wywiadu (chodzi o ten wywiad, który był tłumaczony na język czeski), mówił, że jest przekonany, iż Thao na pewno ma świadomość, że w tamtym momencie dyskusja była prowadzona na jej temat. Dosłownie przed chwilą, podczas czytania książki Misja, sam zacząłem się zastanawiać, czy Thao może mieć świadomość tego, że w tej chwili o niej myślę. Czytałem akurat fragment, gdzie Michel lecąc z Thao tym powietrznym pojazdem mijał 3 ogromne motyle. Chwilę po przeczytaniu tego fragmentu, odłożyłem książkę, rozejrzałem się po pokoju i nie mogąc uwierzyć w to co widzę, sam zauważyłem, że na suficie mojego pokoju siedzi motyl :) Możecie sobie wyobrazić moje zdziwienie Dodam, że od dłuższego momentu w moim pokoju zamknięte były wszystkie okna, mieszkam na 7 piętrze i nigdy wcześniej w tym mieszkaniu nie widziałem motyla Przyznam, że to dość ciekawy zbieg okoliczności, który dał mi trochę do myślenia i wywołał uśmiech na mojej twarzy. W wiadomości załączam zdjęcie tego motyla. Pozdrawiam serdecznie