[...]Dzień dobry, Zainteresował mnie artykuł na Państwa stronie, "NA CHWILĘ PRZED WYPADKIEM - NIEZWYKŁY FENOMEN Z CZASEM" i chciałbym opisać też swój przypadek z 2009r. Do dziś wspominam ten wypadek, bo był to ciąg dziwnych zdarzeń i okoliczności ale skupię się na samym wydarzeniu. Latem 2009r. od rana towarzyszyło mi odczucie jakiegoś niepokoju, syn również, jak na 7-mio latka był nad wyraz spokojny.
Miałem tego dnia pojechać do sklepu kilkanaście kilometrów od domu i wrócić. Wsiedliśmy do auta, pojechaliśmy, kupiliśmy co trzeba było i właśnie zbiegiem okoliczności pojechaliśmy inną drogą powrotną w innym czasie niż to odbyłoby się w normalnym trybie. Była to sobota lekko po południu, jechaliśmy w ciągu aut zmierzających zapewne w okolice pobliskiego zbiornika wodnego na weekendowy wypoczynek. Po minięciu przystanku owładnęło mną znowu nietypowe odczucie.
Syn milczał całą drogę, co na niego było to nietypowe ale przyznam, że wtedy nie zwróciłem zupełnie na to uwagi. Wydawało mi się wtedy, że ktoś stał na przystanku, kątem oka widziałem ubraną na ciemno postać mężczyzny. Wyglądała normalnie. Wtedy to poczucie czegoś zaczęło potęgować, poczucie, że zaraz coś się wydarzy. Nie mam teraz pewności ale wydaje mi się, że spojrzałem w lusterko i nikogo na przystanku nie było. Być może po prostu go nie dojrzałem, nie wiem.
Poczucie narastało i w gruncie rzeczy moje oczy jeszcze nie widziały co się przede mną dzieje, a wewnętrznie czułem jakiś nieoczekiwany przebieg wydarzeń. Przede mną jechały auta, za mną też, nic nie wskazywało na cokolwiek niepokojącego, a wrażenie było takie, że czas zaczyna stopniowo spowalniać. Przez myśl niespodziewanie przemknęło wspomnienie o dziadku, który zmarł ładnych parę lat wcześniej. Wydawało się, że auta wokół przemieszczały się jakby w zwolnionym tempie. Dopiero po chwili zobaczyłem, że jedno z aut z przeciwka w bardzo powolnym tempie wpadło na pobocze (jak się później okazało, uderzone przez jedno, bodajże 3-cie auto przede mną).
Postrzegałem to, jakby na filmie o bardzo zwolnionym tempie. Podświadomie widziałem to auto uderzające w mój samochód, a z drugiej strony nic nie wskazywało, że do tego dojdzie, wszak wypadło z drogi na przeciwne pobocze. Jednak to poczucie nie ustępowało. Czułem, że powinienem coś zrobić ale nadal nic nie wskazywało na to by samochód znajdujący się ok. 100m przede mną nie pozostał na poboczu. Film powoli przyspieszał i auto z pobocza z powrotem wjechało na drogę i uderzyło w nas czołowo. Widziałem powoli zgniatające się blachy przodu mojego samochodu, osobę z drugiego auta powoli przemieszczającą się do przodu w wyniku uderzenia.
Film gwałtownie przyspieszył, silnik wył, wokół dym i kurz pyłu z poduszek powietrznych. Poprzednie odczucia przeminęły. Poczułem się, jakby właśnie doszło do tego czego odczucie przez cały dzień dręczyło. Wyszliśmy z tego z synem prawie bez szwanku.
Co jakiś czas wracam do tego zdarzenia próbując sobie wyjaśnić to zwolnienie czasu, podświadomą wiedzę, że zaraz coś się wydarzy ale też głos rozsądku, że co by mogło się wydarzyć, wszyscy jadą grzecznie w rzędzie i wolno. Pamiętam też, że gdy już widziałem "driftujące" na mnie auto miałem poczucie, jakbym wiedział, że będzie to taki właśnie srebrny samochód, jakby deja vu. Po całym zdarzeniu rozmawiałem z synem w szpitalu (leżał dzień na obserwacji) i też przyznał, że tego dnia miał dziwne odczucie niepokoju, może stąd to jego wyciszenie.
Pozdrawiam serdecznie.
[dane do wiad. FN - opis trafił na pokład okrętu Nautilus 17 listopada 2021]
OD FN
Nasz czytelnik miała na myśli publikację w dziale XXI PIĘTRO, która jest dostępna po kliknięciu na link poniżej:
https://www.nautilus.org.pl/xxi-pietro,1300.html