Witam serdecznie,
Wydarzenie , które chcę opisać miało miejsce w marcu 2019 . Wracaliśmy z Poznania do Szczecina gdzie mieszkamy. Byliśmy w Ikei przed samym zamknięciem po kilka sprawunków dla wnuczka, który miał przyjść na świat w kwietniu. Na wysokości Mysliborza na drodze S3, przed nami był wiadukt około 200 metrów. Widoczność doskonała godzina około 23:00. Byliśmy z mężem w doskonałych nastrojach.
Nie spieszilismy się, bo córka z zięciem spokojnie na nas czekała w domu. Droga była pusta, jechaliśmy często na długich światłach. W pewnym momencie razem z mężem zobaczyliśmy „coś”. To coś z dużą prędkością kierowało się prostopadle z pobocza prosto pod koła naszego samochodu. Mąż zaczął hamować, byłam przekonana ze dojdzie do uderzenia. W momencie kiedy mieliśmy w tę istotę uderzyć , rozpłynęła się, znikła. Przez moment się zatrzymaliśmy oniemieli. Bez słowa ruszyliśmy bo to droga szybkiego ruchu.
Zaczęliśmy po chwili rozmawiać i próbować wyjaśniać sobie co to się stało. Nic zaznaczam nic co jest mi znane na świecie i jest realne to nie było. Od tego czasu zastanawiam się ile wypadków śmiertelnych na drogach takie coś powoduje? Niby pusto, piekna pogoda prosta droga a ludzie giną. Proszę abyście zbadali przypadki na S3, dużo tych dziwnych wypadków. Bardzo dużo. Tam samochody lądują nawet za siatką zabezpieczającą przed zwierzętami, na przęsłach wiaduktów- to sama osobiście widziałam. Kierowcy aby uniknąć wypadków robią dziwne manewry kierownicą co kończy się tragicznie. Mój mąż jest opanowany i nie wpada w panikę to nas uratowało. Prędkość mieliśmy dostosowaną i jechaliśmy prawidłowo. Dzieki temu żyjemy.
PS
Zjawisko mogę okreslic, ale ciężko mi pisać.
Z poważaniem
[dane do wiad. FN]
Wysłane z iPhone'a [opis dotarł na pokład okrętu Nautilus 27 listopada 2021]