[...] Witam Chciałem wam opowiedzieć o sytuacjach jakie zdarzają mi się dość często a mianowicie o snach w którym przewiduje śmierć. Może Wam się to wydać absurdalne ale muszę się tym z wami podzielić.
Około dwóch lat temu przyjaciółka mojej rodziny zachorowała na raka(miała około45 lat).Lekarze nie wróżyli jej dobrze. jakiś miesiąc przed śmiercią, odwiedziła nas wraz ze swoją rodziną na mazurach, spędziliśmy razem kilka dni. Po powrocie do domu miałem sen w którym widziałem dokładnie ich dom, za oknem stał jej płaczący ojciec, w oknach zawieszone były czarne firanki i wszystko wskazywało na to ze jest to stypa. Obraz tego domu i ludzi w nim przebywającym widziałem bardzo dokładnie z lotu ptaka, nic nie było za mgłą ani nic z tych rzeczy. Obudziłem sie rano dokładnie pamiętając ten sen, ale nie zdawałem sobie sprawy że coś się mogło tej nocy wydarzyć. Po paru godzinach dostałem wiadomość od rodziców, że Magda umarła dzisiejszej nocy. wtedy zdałem sobie sprawę że to właśnie jej śmierć widziałem.
Kolejny taki przypadek miał miejsce około pół roku później. U mojego brata był kolega z roku, chwile z nim pogadałem na różne błahe tematy. Wieczorem położyłem się spać jak zwykle, i znowu miałem sen. Śniła mi sie kobieta niesiona na noszach przez sanitariuszy, była ona martwa ale jakaś siła nie wiem jaka przekazywała mi informację że nie zginęła ona w wypadku(na co wskazywały ślady na jej ciele)ale została uduszona. Następnego dnia dowiedziałem się o dwóch przykrych rzeczach jakie miały miejsce tego dnia. Kolega mojego brata po powrocie do domu chciał wejść do łazienki, która była zamknięta od środka, kiedy już się do niej dostał zastał powieszonego na sznurku swojego ojca. Wieczorem zadzwonił do mnie mój kolega, że wracając ze sklepu potrącił na przejściu dla pieszych starszą kobietę która zmarła na miejscu.
Czy macie jakieś wyjaśnienie na sny które nawiedzają mnie kiedy śpie? Ja niesety nie umiem znaleźć na to wytłumaczenia.
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
/poniżej z najnowszej poczty do FN/
Witam
Własnie "wpadłam" na Wasz program z 2-go lipca i jedno zdanie przypomniało mi coś z dzieciństwa.
Pewnie w porównaniu z posiadanymi przez Was materiałami to nic nadzwyczajnego i mało interesującego ale chciałam się tym podzielić.
...To był początek lat 80-ych , dla mnie początek szkoły podstawowej - ktoś z mojej klasy przyniósł do szkoły długopis, którym oczywiście nie omieszkał się pochwalić. Na pierwszy rzut oka przypominał on zwykły długopis kolorowy ale w miejscu tych - nie wiem jak to nazwać -przełączników kolorów , były jedynie kolorowe kółeczka, których nie można było ani przesunąć ani wcisnąć, ale kolory się zmieniały na ten pożądany - bez dotykania, tylko przy pomocy wzroku.
[dane do wiad. FN]