Moje spotkanie z... aniołem stróżem!
[...] Serdecznie witam dowództwo i załogę. Co chcę opisać nie jest w pełni snem, a raczej zjawiskiem z jego pogranicza. Swego czasu praktykowałem trochę z OOBE i nie są mi obce stany towarzyszące. Zarzuciłem to na korzyść świadomego kreowania rzeczywistości. Ad rem, było to w nocy 2 marca br, w dniu moich 54 urodzin.
Ok godziny 4-tej niby się przebudziłem, mając w pełni świadomość, że śnię. Widziałem typowe nocne cienie na ścianie sypialni, czułem ciężar swojego ciała leżącego na lewym boku. Byłem w pełni świadomy snu. Rozmyślałem sobie w kategoriach moich urodzin. Nie wiem, co było powodem, ale zrobiło mi się bardzo smutno, aż ścisnęło mnie w "dołku". Trudny do opisania stan wielkiego smutku, gdyż nie mam faktycznych powodów do jakiegokolwiek.
Patrząc w ciemność przed siebie zauważyłem ruch i poczułem dotyk na ramieniu. Ktoś położył się obok, jakby na przedłużeniu łóżka i objął mnie. Byłem zaskoczony i wystraszony. Był to stan typowy dla hipnagogii. Mimo lęku postanowiłem nie reagować i poddać się temu. "Leżeliśmy" tak kilka minut, a mnie coraz spokojniejszego opuszczał strach, smutek, i wreszcie ucisk w dołku. Nie było w tym nic magicznego i błogiego. Opisałbym to jako przyjazne, braterskie i pełne współczucia wsparcie. Podziękowałem (pewnie telepatycznie) i sam świadomie wyszedłem z tego stanu, budząc się w pełni.
Nadal leżałem w łóżku na lewym boku jak przedtem, a w około te same cienie. Byłem pobudzony zdarzeniem, ale bardzo spokojny. Nie mam pojęcia kto mi towarzyszył, ale zrobił to bezstrachowo i skutecznie odgonił smutek. Być może było to pierwsze niemal fizyczne spotkanie z własnym Aniołem Stróżem. A mam go z pewnością, bo nieraz doświadczyłem jego łaski. Serdecznie pozdrawiam. Wojtek.
[dane do wiad. FN]