NIEWYJAŚNIONE ZJAWISKO Z MOIM... PIESKIEM
[...] Witam szanownych panów z Nautilusa. Interesujecie się różnymi historyjkami, może i moja Was zainteresuje.
Mam pieska, Maltańczyka. Wziąłem go z litości, bo piesiu był po „przejściach”. To znaczy był bity, kopany itp. Mam już go pięć lat. Jednak nie o to chodzi.
Pewnego dnia byłem z nim na spacerku w lesie i biegał sobie przede mną na smyczy, w poszorku, czyli zapięty w paskach, jakie są dla takich małych piesków.
/zdjęcie - archiwum FN/
W pewnym momencie poszorek ze smyczą został na ziemi a piesiu pobiegł sobie do przodu. Wyglądało to tak jak by się na chwilę zdematerializował i pojawił się jakieś 5 – 8 metrów dalej. Byłem w szoku. No bo gdyby biegał z tyłu no to by można posądzić, że ściągnął sobie przez głowę. Chociaż takiej możliwości też praktycznie nie ma. Opowiadałem o tym żonie i oberwało mi się, że piesia źle zapiąłem. Po jakimś czasie sytuacja się powtórzyła. Nie mówiłem tym razem żonie bo znowu by mi się oberwało. Wczoraj rozmawialiśmy o naszym piesiu i żona mówi mi, że jej zrobił już też dwa razy tak samo. Nie wiem co o tym sądzić, dla mnie jest to zjawisko nowe i nie potrafię sobie tego wyjaśnić. Jeżeli macie Panowie jakieś wyjaśnienie tego fenomenu byłbym wdzięczny.
Pozdrawiam
Franek
[dane do wiad. FN]
[zdjęcie Archiwum FN]