I kiedy wszedł do pokoju duch nieżyjącej babci, wtedy podbiegł do niego kot.
[...] Opisze tu historie ktora moja mama czesto opowiada a dzialo sie to kiedy miala moze 5-6 lat.Rodzina mamy mieszkala na wsi,mama urodzila sie w 1936 r.wiec dzialo sie to w 41-42 roku.W domu nie bylo elektrycznosci,uzywano lamp naftowych.Wieczorem mama mojej mamy ze starsza corka musialy na chwile wyjsc do spizarni,oczywiscie wziely lampe a zeby mama sie nie bala otworzyly dzwiczki od kuchni weglowej by tak choc troche oswielaly pokoj.
Mama siedziala przy tej kuchni i nagle bez otwierania drzwi weszla do pokoju nie zyjaca juz jej babcia.Kot siedzacy na kolanach u mamy nagle zeskoczyl i zaczal sie ocierac o nogi babci,mialczac ,wyginajac grzbiet i patrzac w gore.Babcia doszla do linii swiatla i zniknela.Kiedy wrocily ze spizarni mama i siostra,moja mama zaczela im opowiadac ze babcia byla,opisala dokladnie wyglad i ubior a musze zaznaczyc ze nie widziala w czym jej babcia byla pochowana,bo nie zabrali jej na pogrzeb a nie mieszkali razem.Wszystkie szczegoly sie zgadzaly,tak wlasnie byla pochowana.
[dane do wiad. FN] /email dotarł do FN 17 marca 2019