[...] Witam serdecznie! Jestem państwa czytelnikiem od 12 lat, i choć w wielu kwestiach się z państwem nie zgadzam, to jednak uważam że wykonujecie mnóstwo dobrej i pożytecznej roboty, zbierając relacje i m.in. pokazując czytelnikom że po śmierci jest jeszcze coś.
Zdecydowałem się w końcu podzielić z państwem i czytelnikami moją własną i mojej rodziny historią na ten temat.
Mam szczęście należeć do grona ludzi którzy wiedzą że po śmierci coś jest, gdyż widziałem dowody tego na własne oczy, i nie tylko sam, do wielu wydarzeń mam nawet kilku świadków z rodziny, ale o tym za chwilę.
Wszystko zaczęło się od choroby dziadka. Rak płuc. Pobyt w szpitalach i w domu, okropieństwo, powolna śmierć starszego człowieka. Czuwanie całej rodziny nocami i modlitwy. Sytuacja skrajnie obciążająca psychicznie dla wszystkich. Dziadek umiera w swoim łóżku w domu. I tu zaczyna się cała historia i dziwne wydarzenia które dały mi wiedzę że śmierci nie ma.
1 - Dziadek znał godzinę własnej śmierci, kilka dni przed nią, leżąc w łóżku, w chwilach przytomności (rzadkich bo miał podawaną morfinę), pokazywał dłońmi, cykl cyfr, 5,2,5. Nie wiedzieliśmy o co mu chodzi. Zmarł o 17:25.
2 - Dziadek dał daleko przebywającej od nas rodzinie znaki że zmarł. W dniu jego śmierci, zajęci załatwianiem spraw formalnych np. akt zgonu czy też kupno trumny itd. nie kontaktowaliśmy się z rodziną, chcieliśmy to zrobić wieczorem lub rano. W kilku przypadkach nie musieliśmy. Jedna z ciotek mieszkająca we Wrocławiu, sama do nas zadzwoniła spytać czy dziadek zmarł, bo widziała go na ulicy, idącego i patrzącego na nią. To samo z siostrą dziadka, zadzwoniła z tym samym pytaniem, bo podczas modlitwy ktoś złapał ją za ramię.
3 - Dziwne wydarzenia w domu. Tu postaram się mocno skrócić opowieść, bo po prostu było by tego za dużo, opiszę tylko najważniejsze wg. mnie zdarzenia.
Już w nocy po smierci dziadka, gdy w domu trwała tzw. pusta noc, mój ojciec był świadkiem czegoś dziwnego. Jest człowiekiem który nie wierzy w nic nadnaturalnego, a te historię opowiedział nam dopiero niedawno. Otóż, całą noc po śmierci dziadka nie spał, zalany potem i przerażony, gdyż słyszał jak w pokoju poruszały się samoczynnie przedmioty, zegarek, papiery na stole, papiery w szafkach, ołówki itd. do dziś twierdzi że nigdy nie bał się tak jak wtedy.
Ogółem dziwne rzeczy działy się okresowo,tuż po śmierci dziadka, i czasami przez jeszcze 8 lat do 2010 roku. Potem ustały. Sam widziałem w 2006 roku i wcześniej, poruszające się w domu przedmioty, zamykające się samoczynnie drzwi itd. a raz nawet dziwną mgłę w pokoju.
Ale jedno wydarzenie, którego świadkami było pół mojej rodziny, i które jest dla mnie ostatecznym dowodem życia po śmierci miało miejsce we wigilię 2002 roku czyli w pierwszą po smierci dziadka.
Jak co roku we wigilię, na kolację, zebrała się cała najbliższa rodzina, atmosfera jaka panowała była strasznie smutna po wydarzeniach z lata i śmierci dziadka.
W pewnym momencie siedząc w kuchni, usłyszeliśmy że ktoś kolejny przyszedł. Kroki i wycieranie butów. Pukanie w drzwi, normalne pukanie do drzwi. Babcia mówi proszę. Nic. Proszę! Dalej nic. Babcia otwiera drzwi do ganku, nikogo, otwiera drzwi na zewnątrz, nikogo, śladów butów w śniegu, zero. Wszystkie kobiety w płacz. Jestem zdania że ta wigilia to był najważniejszy moment w moim życiu.
Kolejnym dziwnym zjawiskiem i ostatnim z tego co wiem, było to z wigilii roku 2009 - kilka miesięcy przed smiercią kolejnej osoby z rodziny. Jestem przekonany że dziadek wtedy był obecny a nawet zrobiłem mu jedno zdjęcie. Nie pokażę go jednak bo i tak nikt mi nie uwierzy, wystarczy mi sama świadomość że ja jedyny wiem że zdjiecie nie jest fake`iem i nie manipulowałem przy nim, a w momencie jego robienia, twarzy którą na nim widać, nie widziałem.
Pozdrawiam serdecznie.
Marcin.