Parę lat temu w nocy miałem krótkie spotkanie z pewnymi istotami. Zaczelo sie od tego ze w czasie snu tak jakby ktos albo jakas sila wrzucila mnie na moje lozko ,bylem tego swiadomy bo w chwili gdy spadalem na lozko zacząlem sie budzic, mialem wrazenie że za mna w pokoju ktos stoi ,chcialem sie obrocic i zobaczyc ale bylo mi strasznie ciezko sie ruszyc.
Chcialem cos glosno powiedziec ale tez nie moglem ,widzialem podswiadomie ze ktos jest w pokoju widzialem ich chociaz bylem obrocony do nich plecami,tak jakby ludzie albo istoty w maskach lekarskich byli ubrani na bialo ich pomieszczenie jakby zlewalo sie z moim pokojem,stali nade mną cos robili ale nie wiem co.
Moze 4 postacie albo wiecej, balem sie mimo tego lęk spowodowal u mnie agresje , jakims cudem udalo mi z tego wyrwac z tej mocy ,od razu w chwili obracania zamachnąlem sie i zadalem cios ręką spadlem z lóżka, otworzyłem oczy ale nikogo tam nie bylo.
I takze nie dawno rok temu jak bylem na urlopie w Polsce w wynajmowanej kawalerce na 10 pietrze wiezowca ,przed snem na komorce czytalem ze ktos zginol w wypadku i od razu zasnolem,potem w nocy to jakby ta sama postac z wypadku we snie,zapytal sie mnie ironicznie czy bóg istnieje? cos mnie zaczelo nagle ciagnac po lozku za lewa reke ,krzyknolem wynocha! i uderzylem prawa reka w jego twarz ale tak naprawde uderzylem tez w stol. Chcialem dodac ze nie jestem bardzo religijny. Odmowilem zaraz po tych tych zdarzeniach modlitwy .
[opis trafił na naszą pocztę 25 marca 2019]