Historia która mi się przydarzyła miała miejsce na początku sierpnia 2005.
Prowadzę mały zakład krawiecki pod Częstochową i czzęsto jeżdże do Andrychowa po tkaniny trasą A1.Będąc nieco wcześniej w magazynie (ok. miesiąca ) okazało się że jest przeceniona tkanina z 10 zł z mb na 6 zł.
Zdeklarowałem się że kupię cała partię ok.1000 mb ,ale nieco później z powodu braku wolnych srodków na ten cel.Mozna by było powiedziec że jest sprzedana.Piszę o tym ponieważ ma to według mnie związek z tym co mnie spotkało na początku sierpnia.
Wracałem wtedy również z Andrychowa ale z innymi tkaninami.Mam w zwyczaju zabierać po drodze osoby które chcą jechać w tym samym kierunku .Na wysokości Dąbrowy Górniczej w kierunku Częstochowy zatrzrymuje mnie mężczyzna bardzo w moim odczuciu zaniedbany(brudy,spodnie w strasznym stanie, koszula flanelowa poobtargiwana itp.)
zatrzymałem się ponieważ jego twarz robiła wrażenie uczciwego i ciepłego człowieka.

On wsiadł i bez słowa zamknąl drzwi samochodu a ja ruszyłem.Po dłuższej chwili zapytałem dokąd chce jechać ale on nie odpowiadał.Troche się wystraszyłem , ale po moim stanowczym pytaniu dzie jedzie odpowiedział łamaną polszczyzną że na Litwę lub Łotwę , tego już dokładnie nie pamietam. Wyciagnąl z torby paszport i mi go pokazał.Myślałem że zepsuł mu się samochód ale on mi opowiedział że wraca autostopem z Pragi w Czechach dzie pracował ok.dwóch miesięcy za 500 koron(tak ok.60 zł) ale gdy skończył ,Czech go wyrzucił nie płacąc nawet tych marnych pieniędzy.
Zrobiło mi się bardzo żal tego człowieka .W torbie miał tylko 10 butelek po piwie i tłumaczył mi że za nie kupi sobie wodę do picia.Chciałem pomóc jakoś temu człowiekowi ale nic mądrzejszego nie przyszło mi do głowy.Przed Częstochową wytłumaczyłem mu że muszę skręć z trasy i że musi juz wysiadać.Przed wyjściem dałem mu 40 zł bo tyle akurat miałem żeby kupił sobie coś jedzenia.Był bardzo zadowolony wręcz szczęśliwy.Gdy wysiadł odruchowo spojrzałem w prawe lusterko jak zostawał na drodze a on zrobił jak gdyby gest błogosławieństwa w moim kierunku.
Od momentu kiedy wsiadł do samochodu w środku był niewyobrażalny po prostu smród i w czasie kiedy z nim rozmawiałem zastanawiałem się czy uda mi się później doprać tapicerkę aby dało się tym samochodem dalej jeździć.
Gdy wysiadł ujechałem może 500 m i w samochodzie zapanował przemiły zapach tak intensywny że gdybym nosił perfumy to byłbym pewny że się rozlały.Był zapach albo jaśminu albo delikatnego różu .Nie potrafię tego opisać.Zapach był bardzo miły i trwało to nie dłużej niz minuta.Po tamtym smrodzie nie było ani śladu.
Wróciłem do domu o to opowiedziałem w rodzinie ale najciekawsze stało się nastepnego dnia rano.Z zakładu w Andrychowie zadzwoniła pani żeby przyjechać po tą zamówiona tkaninę ponieważ została jeszcze raz przeceniona na 3 zł za mb.Tak za dane 40 zł wróciło do mnie 3000 zł .
Prosze o komentarz do tej sprawy bo różne rzeczy chodza mi po głowie.
Pozdrawiam
P.S. Jestem Stałym czytelnikiem Nautiliusa i bardzo mnie te rzeczy interesują