Historia z cyklu "wizje na łożu śmierci". Jednak bardzo nietypowa, nawet nie mamy żadnej podobnej w naszym Archiwum.
Witam!
Mam na imię Ewelina, chciałam opisać Wam historię, do dziś wydaje mi się nieprawdopodobna. A jednak. Zdarzyło się to niespełna rok temu. Mój ojciec bardzo długo chorował na raka gardła ,bardzo się męczył i bywały dni gdy w ogóle nie mówił albo nie można go było zrozumieć. Pewnego ranka obudził się i ostatkiem sił poprosił o pomoc gdyż brakowało mu tchu. Wiedząc ze w tej sytuacji sama mu nie pomogę wezwałam pogotowie. Lekarze uspokoili serce i odjechali gdyż ojciec nie chciał jechać do szpitala .W tym momencie poszedł spać .W domu panowała dziwna atmosfera ,ja cały czas nadsłuchiwałam czy ojciec jeszcze oddycha. W pewnym momencie zawołał mnie i poprosił żebym mu podała biała kurtkę w której wczoraj był w mieście (od ponad 6 mies leżał w łóżku).Zaczęłam mu tłumaczyć ze nie ma żadnej białej kurtki i on nigdzie nie wychodził,ale zdziwiło mnie zachowanie ojca ,mówił wyraźnie i sam podniósł się z łóżka ,gestykulował i wręcz domagał się bardzo zdenerwowanym głosem żebym dala mu ta kurtkę.Ja zapytałam co w niej jest ważnego ze tak bardzo mu zależy ,on odparł ze tam w środku jest taki biały owoc i on go musi mieć .Znowu chciałam mu wytłumaczyć ze mu się wydaje i odparłam ze ten owoc pewnie ktoś zjadł.Na te słowa ojciec zadygotał mówiąc ze to trucizna ze niewolno go ruszać ze nie wolno go było przekrawać na pół. W tym momencie ja już się wystrarszyłam tym zachowaniem ,wiem ze ludzie na łożu śmierci maja różne wizje .Zadzwoniłam na pogotowie ,ojciec zmarł za 10 minut.
Długo się zastanawialiśmy co to było ten owoc ,którego nie można przekroić na pół. Doszliśmy do wniosku ze ojciec chciał nam powiedzieć ze owoc to dom którego nie wolno podzielić .(a mieliśmy kłopoty z podziałem domu) Czy rzeczywiście w ten mistyczny sposób ojciec na łożu śmierci dal na znak żeby walczyć o to co nasze? Pozdrawiam całą Załogę !