8 stycznia 2006 roku ok. 12.30 został zatrzymany samochód, w którym podróżowali dwaj policjanci. Jednym z nich był Maciej Talacha, emerytowany pracownik dawnej SB, który wtedy był mechanikiem samochodowym. Był on jednocześnie pierwszym świadkiem obserwacji UFO, które o tej właśnie godzinie zatrzymało ich samochód. Rozmawialiśmy z nim przez ostatnie lat dziesiątki razy, ale poniżej jest pierwsza rozmowa ze świadkiem, którą przeprowadziła Małgorzata Żółtowska z FN.
Zapis rozmowy przeprowadzonej w dniu 19 lutego 2006 r. z panem Maciejem Talachą w obecności pana Andrzeja Woźniaka, dziennikarza z Siedlec.
- (MT) ja dalej nie ide, bo ja chory jestem…
- (AW)ja wyciągnąłem z łóżka praktycznie…
- (LB)to może lepiej wsiąść do samochodu
- (MZ)zapraszam Pana tutaj do środka,
- (MT)… ja leżę jeszcze…
…
- (MZ) bardzo serdecznie dziękuję, ze Pan się tak dla nas poświęcił. Również Panu, panie Andrzeju..
- (MZ) Pierwsze pytanie – kiedy to było?
- (MT) Nie wiem, daty to ja nie pamiętam.
- a tak wlasnymi słowami, jak to wyglądało?
- w niedzielę. Wiozłem znajomego do domu. I diabli wiedzą. Cóś przeleciało nade mną. Myślałem, że jakieś gówniarze nad samochodem cóś rzucili. Tak? Zgasł samochód, za mną jakiś ruski jechał – też stał tym busem. Nie mam pojęcia. Wylazłem i nic nie ma! Patrzę na drugie strone – coś było takiego. Nie wiem, akurat patrzyłem samolot leciał… a co to było takiego, nie powiem. Ja tam mechanikiem jestem, patrzę w tym samochodzie, to wszystko w porządku jest. Diabli wiedzą, nic nie świeci, nie ten… On tam jakiś aparat miał, ja to się nie znam na tym. I mówi – daj to ci zdjęcia zrobię. A rób tam! Ja tam z tym śrubokrętem latałem wkoło tego samochodu. No i zrobił mi te zdjęcia. A później za jakiś czas przyjechał tutaj, bo on z Międzyrzecza jest, do Siedlec i mówi „chcesz te płyty ze zdjęciem?” Ja się nie znam na tym. Nie mam zielonego pojęcia. Ale znam tutaj pana Andrzeja bo chodzi i zdjęcia robi… i mówie – chcesz zobaczyć coś ciekawego? …A jeszcze się przestraszyłem, bo tam ten czarny punkt jest, co tych ludzi naginęło kupę.
- No dokładnie, myśmy tam byli,,
- Co za cholera jest? No i tak dałem panu te fotografie i on mówi - obiekt to jest niezidentyfikowany. Diabli wiedzą, co to było! Ja wiem co? Nie mam pojęcia…. Grunt, że samochód mi zgasł i ruskiemu za mną bus też stał. Wyleciał Wania z tego samochodu i wkoło latał.
- I też mu zgasł?
- no zgasł. Staliśmy obaj. I tak z pół godziny chodziliśmy. Pozaglądałem do silnika. Tego prądu wcale nie było. Przecież mechanikiem jestem, to się znam, czy może zgasnąć raptem, czy nie.. Jakieś pół godziny, nie wiem, może pół godziny nie minęło, wziąłem kluczykiem i samochód odpalił. Ciarki mnie przeszły, mówię – stąd zjeżdżam no bo tam tych krzyży nastawiane, lampek, nie wiem, co się tam dzieje. Tam ludzie tak poprzestraszani jeżdżą. Nie mam pojęcia, to tyle…No i dałem te dyskietki (red.Woźniakowi) i jeszcze o, wywiad chciał, a tamten mówi, że nie zgadza się absolutnie na żadne te.. A ja mowię, no ja to ci mogę powiedzieć to co było, co widziałem, ale przecież ja się nie znam na tym..
- Jasne, wie pan gdyby można było jednak do tego pana, który zrobił te zdjęcia jakoś dotrzeć…
- A gdzie tam! W żadnym wypadku!
- Ja próbowałem (AW)
- My jesteśmy tak sympatyczni, że jak by nam te pięć minut poświęcił…
- Ja rozumiem, ale on nie chce, no nie chce. Ja to tam .. mnie to tam nie zależy.. Ja jechałem to wiem, widziałem. Co tam było to nie mam zielonego pojęcia.
- A jak pan na to patrzył, co pan sobie pomyślał o tym?
- Jak patrzyłem na to, to pomyślałem, że gówniarze jakieś miednicą z rowu rzucili nade mną, nad samochodem, to tak przed samochodem przeleciało.. Mówię, cholera nie mają co robić tylko … wyskoczyłem i mówie – zaraz tutaj kopów nakładę, ale nie ma nikogo…. No i Ruski zaraz za mną stał. … Inne samochody się nie zatrzymywały. Tak patrzę co się z tym samochodem stało, ale nic nie było. No i samochód sam zapalił. Nie mam pojęcia co tam było.
- a ten obiekt widział pan tylko raz jak przelatywał, czy on tam się „kręcił”?
- raz. Raz tylko widziałem w górze i to pod słońce było , a ja i tak tam nie bardzo widzę pod słońce bo od spawania mam oczy zepsute. Jakby pani powiedzieć, jakby blacha niklowana była, pogięta.
- a mowi pan, ze panu ciarki jakieś przeszły. Czy to było zwykle takie zdenerwowanie?
- przestraszyłem się, bo tam co pięć metrów to krzyż i lampki się świecą. Cholera wie, mowię, tu ludzie giną , to trzeba tego złoma zrobić i zjechać stąd. Przestraszony byłem.
- wie pan, my żeśmy się tez zdziwili, bo trafiliśmy w to miejsce „po zdjęciach” i rzeczywiście, czarny punkt. Tego się nikt nie spodziewał.
- tam co 15 metrow , po jednej i po drugiej stronie…
- takie mroczne miejsce.
- a jak to zobaczyłem, to mowie, czy we mnie czymś rzucili, czy co. Czy tam naprawde ktoś przeszkadza kierowcom jeździć. Się zagapi i walnie jeden w drugiego.. ale nikogo nie było. Żywej duszy. Wiatrzysko takie wiało tylko. Nie było go z początku. Przynajmniej w samochodzie jego nie czułem. Wylazłem z tego samochodu. A tamtej jeszcze podcięty z tego wesela to się śmieje ze mnie .
- to ilu was jechało samochodem?
- dwóch
- ten kolega to nawet jakieś zdjęcia robil, z tego co pan, panie Maćku mowil…(AM)
- na weselu robił. Miał tam z jakimś ekranem aparat. Ja się nie znam na tym. Nie wiem. I on później w tym aparacie mi pokazywał. Ja nawet nie pamiętam dokładnie jakie te zdjęcia były.
- proszę przekazać znajomemu, ze ma najlepsze zdjęcia UFO na świecie.
- eeee, on się nadaje do UFO…..
- my się zajmujemy tym naprawdę parę lat i proszę mi wierzyć, ze coś takiego lata.
- Pani, gdybym mu nie pokazał, ze to leci, to on by z pięciu metrów stodoły nie widział. … tylko ten aparat miał dobry, no to .. taki ekran miał na górze, to pokazywał mi te zdjęcia. I zaczął się ze mnie śmiać, mówi – ty baranie.
- mam serdeczną prośbę – niech on nie niszczy tego co jest na matrycy, a raczej na karcie..
- bo on mi dal.
- to pan ma tę kartę?
- ja mam tę dyskietke (AW)
- dyskietke, czy kartę, bo …
- na dyskietce mam sczytane (AW)
- to niedobrze, bo szczerze mówiąc, my chcielibyśmy się dostac albo do aparatu, do pamięci wewnętrznej, albo do karty. No nie wiem na jakiej karcie się w Olimpusie nagrywa.
- Olimpusy mają z reguły albo 12 albo 24 mega, …(AW)
- ale pewnie na karcie nagrywał, nie w pamięci. Nie wiem, na SD czy na Compact Flasha
- No, na pewno.. (AW)
- gdyby to można było od niego, no nie wiem, na przykład zamienić te karty, dać mu nową kartę. To byśmy coś takiego do pana przesłali tutaj..bo bardzo nam należy na oryginale tego.
- Będziemy w kontakcie, mam do pani nr telefonu, to nie ma sprawy (AW)
- Jasne, wymienimy się wszystkimi telefonami. Bo to co pan opowiada, to ja mówię….
- Ja to widziałem pierwszy raz takie coś. Mowię, ja się sam wystraszyłem bo tam ten czarny punkt jest…cholera mowie, co tu się dzieje? Co kawałek krzyż, lampki się palą , tu mi nie chce ten rzęch iść. Co się zrobiło??? Ruski lata wkoło samochodu i pod samochodem. Pytam co się stało? „niczewo” – nie wiem, mówi. To i ja nie wiem…
- a ruski widział to na niebie?
- a ja nie wiem czy widział, bo ja później podszedłem do niego. To rzucał czapką, wkoło samochodu latal…. No i ja tak samo. Skąd ja moglem wiedzieć co się zrobiło. Ten się wydziera na mnie, ze mu zimno, chce do domu jechać, ale ja mówię no zobacz, co jest? I samolot akurat leciał, ta smuga była. Słonecznie było. No i taki wiatr się wzruszył. Jak jechałem samochodem to nie bujalo. A kierowca jestem tyle lat…to bym czuł jak wiatr jest. Gole pole… Ja się tak przestraszyłem, tu tyle ludzi naginęło. Diabli wiedzą…różne głupoty opowiadają, że tam nie wiadomo co się dzieje w tym miejscu.
- może ja uzupełnię (AW) – tam ściągali jakichś różdżkarzy, cieków wodnych się doszukiwali…
- tak, tak,
- tam różne historie ludzie opowiadają (AW)
- No właśnie, może coś słyszeliście o tamtym miejscu, coś bardziej konkretnie…
W ogóle przecież w Zdanach było, opisywane w Fakcie, nie wiem czy to było na podstawie tego co pan widział czy też były tutaj jakieś inne historie z prądem. Czy faktycznie były jakieś inne obserwacje..?
- jak z prądem było, to na pewno, bo w tym samochodzie nic się nie świeciło, a za 20 minut czy też pół godziny niepodobna żeby akumulator się naładował. 30 lat jestem mechanikiem to się na tym znam.
- dla mnie to też nieprawdopodobne
- chodziłem wkolo, szukalem wszedzie,
- Tam trzeba gruntownie zbadać to miejce, to jest chyba miejsce, no ja nie słyszałem żeby w Polsce tyle ludzi zginęło. Ja sam fotografowałem to miejsce. Nawet mam zdjęcia. Mogę pani przynieść zdjęcia wypadków gdzie tam wynoszą ofiary, ja robiłem trupy, gołe trupy robilem…. (AW)
- a z butami czy bez ? Przepraszam za takie okrutne pytanie.
- Rozumiem o co chodzi, ze jeżeli jest człowiek i zostaje uderzony czy też człowiek uczestniczy w wypadku i spadają buty. Nawet jeżeli przejdzie na bosaka, to i tak od razu jest trup. Przewraca się i wiadomo…
- spotkał się pan z tym?
- Tak,
- czyli się potwierdza?
- to się sprawdza. Jeśli człowiek nawet żyje a nie ma butów, to na 99% można stwierdzić, zauważyć, ze człowiek umiera.
- Tu są nagminne te wypadki, jak nie z jednej to z drugiej strony. (MT)
- No a zobaczcie panowie, droga szeroka przecież, bardzo dobra widoczność,
- No szeroka, wszystko widać
- i jezdnia nie jest taka zła (AW)
- a proszę pani, słyszałem jeszcze taki przypadek, nie wiem kto mi o tym mówił, że kobieta wyjeżdżała nie tak dawno temu, bodajże wiosną ubiegłego roku i wyjeżdżała z posesji właśnie w tamtym miejscu. I w pewnym momencie straciła pole widzenia. Znaki jej się rozmazały. I nie widziała. Znalazła się na jezdni, tej głównej i mówi, że miała wycięte z życiorysu kilka minut. Miała szczęście tylko, że nic nie jechało.
- Ona gdzieś tam mieszka w pobliżu?
- gdzieś tam mieszka…. Tylko ja nie pamiętam kto mi o tym mowil. Na którymś z wypadków właśnie słyszałem.
- Mówi się, że ludzie tracą przytomność w tym miejscu. Znaczy nie wszyscy, tylko niektórym się to zdarza. (MT)
- Ludzie przejeżdżają i przez moment, kilka minut , kilkanaście sekund (popr. AW) mają wycięte z życiorysu. (AW)
- Ale nie wszyscy, niektórym się to zdarza. (MT)
- no wiadomo, ze nie wszyscy…są takie przypadki. (AW) Widzi pani, jaka to siła, nie wiem (AW)
- Panie Andrzeju, warto by było pójść też do osoby, która jest właścicielem tego pola. Tam są jakieś budynki obok. Może …
- tam do budynków to jeszcze kawałek jest.. (MT)
- tam są jakieś zabudowania, tuż za polem, po lewej stronie jak żeśmy teraz jechali.
- najbardziej to tutaj ludzie po prawej stronie…(AW) Tutaj jak się kończy ten znak. Po lewej, zaraz – po prawej stronie. Tam się zaczyna znak. Jest tablica „czarny punkt”. Po lewej jest tablica jak się jedzie do Międzyrzeca na stronę wschodnią to tam po prawej są te budynki. I tam mi właśnie ktoś mówił o takim wypadku. Pamiętam, to był koniec lipca. Giną trzy osoby. – małżeństwo z Warszawy i obywatel Białorusi. Na prostym odcinku drogi, w biały dzień, południe. Rozbijają się. Trzy trupy na miejscu. Ja tam jadę na wypadek. Mam te zdjęcia nawet. Mam u siebie w archiwum. I właśnie w tym dniu, podczas tego wypadku jak robiłem zdjęcia, facet, nie wiem czy to nie właśnie z tej posesji po prawej stronie gdzie ten znak ostatni stoi jadąc w stronę wschodnią, nie wiem, czy ten facet mi nie mówił przypadkiem, właśnie o tym, że ludzie tracą chwilowo świadomość. (AW)
- coś tam jest bo niepodobna, żeby tyle osób w jednym miejscu ginęło. Droga prosta, no na zakręcie to jeszcze bym się nie dziwił, ale prosta droga jak strzelił, dobra droga i…(MT)
- polskie drogi sa co prawda wszystkie uslane krzyżami, ale nie w takiej ilości...
- nie, ale nie tak.. (MT)
- muszę pani powiedzieć jeszcze jedną rzecz – tam „tubylcy” to mówią, że tam to przynajmniej dwa lub trzy razy więcej ludzi zginęło. Ze te znaki nie są nowelizowane. ..(AW)
- to nieaktualne są w ogóle. (MH)
- tak rzeczywiście, słyszałam. Stawiają czarny punkt, a później przez długi czas to nie jest aktualizowane.
- Tak! Nie naniesione są. Ostatnio tam dwie dziewczynki, tych trzech facetow. Tam trzeba jeszcze do tego dopisać około trzynastu osób. Tak przynajmniej ja pamiętam. Teraz ostatnio, z ostatniego półtora roku to jeszcze ze 13 osób. (AW)
- a przecież ten punkt był ustawiany 2-3 lata temu albo wcześniej, ..
- To jest piekielne miejsce w Polsce. (AW) Naprawdę.
….
- A jak się zatrzymałem, jak zobaczyłem te krzyże, to dopiero sobie przypomniałem gdzie ja jestem. To się przestraszyłem sam…(MT)
- (AW) Inny przypadek na którym byłem – jedzie sobie matka z dwiema dziewczynkami. Prosty odcinek drogi. Matka jedzie. To było…sierpień. Dwie dziewczynki, sześć i cztery latka. Traci panowanie nad kierownicą, jadą sobie toyotą, jedzie około 80 km/h. Nie jest to zawrotna prędkość przecież. Zjeżdza na lewą stronę, wali w drzewo. Sześcioletnia dziewczynka ginie, czteroletnia walczy przez miesiąc w śpiączce w szpitalu, potem umiera. ..
…
- tak to pierwszy raz w życiu to widziałem, ten głupek jeszcze się ze mnie śmiał, bo to wypite było, mowię no to rób to zdjęcie! . – stój, ja ci będę robił – No to rób ! Ale widzisz to? No widzę! Tam pod słońce…
- Pan na gorąco to tak fajnie to opowiadał.. (AM). Czas już minął. Trzeźwy był. Samochodem jechał..
- Mówię pani, ja do tego specjalnie wagi nie przywiązywałem. Dopiero jak zobaczyłem te krzyże, przypomniałem sobie, że w tym miejscu jestem.
- a mam takie pytanie: jak sprawdzałam właściwości tych zdjęć, to zdjęcia nie były robione w ciągu np. minuty, tylko był przedział taki – co parę minut. Czyli to musiało tam latać dłużej.
- zanim on nastawił, tam byłem przy samochodzie grzebałem, to mnie tam robił … i toto jak latało…. on to widział później , bo ja mówię.- pies je drapał. Zrobię ten samochód. Wyjechać stad jak najprędzej, żeby mnie nikt nie przywalił. A on tam po polu latał jeszcze i toto fotografował. Se myślę, głupek nie ma co robić tylko po polu lata…
- ale bardzo dobrze zrobił. Proszę mu pogratulować. Podziękować za to co zrobił.
…
- ja tam nie chciałem panu Andrzejowi pokazywać, ale się uparł.
- Mam taką prośbę, czy może pan się przedstawić do naszego archiwum?
- Maciej Talacha.
- Bardzo serdecznie dziękuje.
Rozmawiała: Małgorzata Żółtowska, Fundacja Nautilus