Sny o poprzednich wcieleniach, a także o...
O snach z poprzednich żyć opowiedziała nam czytelniczka naszej witryny na facebook`u. Oczywiste jest dla nas, że w poprzednim wcieleniu przeżyła koszmar holokaustu. A te sny z małym istotami o dużych oczach? Być może jest to tylko "uboczny efekt" śledzenia serwisu FN, ale... prawdy trudno dociec.
Dzień dobry,
Od dawna chciałam do państwa napisać, ale w natłoku codzienności zawsze odkładałam to na potem. Tak naprawdę to nawet nie wiem od czego zacząć, bo rzeczywiście w moim życiu troszkę jest "dziwnosći" ale nie wszystko naraz. Mam 44 lata, jestem plastyczką, córki plastyczki i od pokoleń po stronie Mamy Taty od dawna ze sztuka jakoś związana. Jestem też nauczycielką tak samo jak rodzice, babcia, kiedyś brat. Uczę także historii. postanowiłam napisać teraz ze względu na reinkarnację. W mojej rodzinie mam trzy przypadki współczesne, które odpowiadają tym standardom. Po pierwsze moja ciocia, siostra mojej mamy ma pod obojczykiem blizne czerwona jak po sztylecie, ja mam kilka - czerwone dwie kocie łapki odbite zaraz powyżej linii pasa po lewej stronie i na głowie z tyłu, pod włosami, czerwone ślady jakby ściekającej krwi. Nie wiedziałam o tym aż w liceum postanowiłam ściąć włosy i podgolić je wysoko zgodnie z ówczesną modą.
Musiałam szybko zapuszczać z powrotem, bo wyglądało niezbyt ciekawie. Podobne miała moja babcia. Ale chyba nie to jest najważniejsze. Kiedy byłam małym dzieciakiem mieszkałam z dziadkami. Rodzice pracowali, brat jest starszy i tak było wszystkim wygodniej. Pamiętam to, pamiętam tę chwilę, gdy narysowałam obrazek, na którym trzymam małe dziecko na ręku. Ja jestem w długiej sukni, mam kok... pokazałam go mojemu dzidziusiowi, mówiąc że to on i ja. Był bardzo zdziwiony i spytał gdzie on jest a ja byłam kompletnie zdziwiona, ze nie widzi, bo przecież go trzymam na ręku. Była to anegdotka powtarzana przez lata, ale ja pamiętam to moje zdziwienie dlaczego on tego nie wie i dlaczego jest to dla nich śmieszne. Druga rzecz, to gdy byłam mała miałam straszne koszmary - albo wojna, albo kosmici. Makabra. W końcu wytworzyłam w sobie umiejętności panowania nad snem. w momencie, gdy zaczynało się dziać źle, narastać zagrożenie, wchodziłam w niego świadomością, jak reżyser i mówiłam stop, teraz trzeba tu pozmieniać, to przesunąć, tamto wyciąć itd. z wiekiem straciłam tę umiejętność, ale pamiętam, ze wiele mi dawała. Byłam też strasznie zafiksowana na punkcie szarego mydła, którym babcia myła mi włosy. Zawsze była awantura, a ja się nie umiałam przyznać, że się go boję i potwornie brzydzę, bo jest... z ludzi!
Potem miałam takie sytuacje, że już jako nastolatka szłam z koleżanką po ulicy Strażackiej w Częstochowie, gdzie chodziłam do liceum i miałam wrażenie, że coś zatyka mnie, nie mogę oddychać, że ziemia mnie parzy, że muszę uciekać, że czuję oddychającą z ziemi krew. To teren getta z II wojny. Dziś prowadzę dzieciaki w Radomsku, w którym mieszkam na coroczną wycieczke na Kirkut, pisałam o nim pracę magisterską, jestem żywo zainteresowana tą tematyką... Nieraz mam wrażenie, ze wystarczy, ze otworzę jakąś furtkę w mózgu i z moich ust popłynie język, który znam ale go teraz nie pamiętam. Ze jestem kimś innym, niż jestem, albo raczej, ze jestem cały czas sobą ale przez jakieś continuum.
Nie byłam nigdy w obozie koncetracyjnym z żadną wycieczką. Wiem, ze nie zniosłabym tego. Gdy jako nastolatka jechałam kiedyś do Krakowa z paczką przyjaciół, byłam pewna, że w pewnym momencie odbijające w bok tory prowadzą do jakiejś zagłady, do śmierci, strachu. Starszy pan, który siedział w przedziale powiedział:
- dziecko, to droga, którą jeździły pociągi do Auschwitz. Zamilkliśmy wszyscy. Mam tego w głowie tyle z całego życia, tych dziwności... przedziwne sny ze stworami, które wiem, że nienawidzą nas. Sa mniejsze od nas, humanoidalne z czerwonymi oczami. To była cała seria snów, gdy byłam w Pieninach jako dwudziestoletnia lub prawie już dziewczyna. w jednym z nich szłam przez las, który rósł na bagnach. czułam strach jakiejś istoty, pamiętam, że strasznie chciałam jej pomóc. W pewnym momencie zobaczyłam skuloną nagą postać siedzącą na ziemi. podeszłam do niej a ona spojrzała na mnie i miała te straszne oczy, w których nie było ŻADNYCH innych emocji oprócz nienawiści. Takiej czystej.
Potem śniła mi się kilka razy ale nie sama, tylko w mijanych ludziach nagle widziałam te oczy, jakby się zmieniali. Rrzy lata później w tym samym miejscu w górach miałam w nocy sen, który mam opisany w terminarzu z tamtego roku. Był w nim chłopiec na tle dziwnego nie naszego nieba, jacyś starcy, których widziałam tylko dłonie wyglądające z bardzo zdobnych, haftowanych rękawów. nakazywali oni chłopcu odejść, ale on wpatrywał się we mnie bardzo intensywnie i powiedział, zapamiętaj, to bardzo, bardzo ważne. Gdy się obudziłam za oknem wisiała kula światła a w pokoju było tak jasno, ze mogłam czytać. Miałam też kiedyś sen, który po obudzeniu wydaje się realny aż do dziś. Zresztą też sobie go częściowo zapisałam. należę w nim do rodziny - tata, babcia, ja (córka) i mój braciszek ok. 4-5 lat. Mieszkamy na jakiejś wielkiej farmie, plantacji... jest noc i nagle zaczyna się pogrom.
Wszystko płonie, wielki dom stoi w płomieniach. Tata przybiega i każe nam uciekać z malutkim zawiniątkiem w ręce. Biegniemy pod osłona nocy, dymu do łódki, która jest przy brzegu rzeki i udaje nam sie stamtąd wydostać. W zawiniątku jest księga. potem błąkamy się tu i tam aż w końcu trafiamy do jakiegoś kraju - Dania, Szwecja... (?). Pamiętam jak brat już jest wtedy starszy, ja jestem w sumie już młoda kobietą i mieszkamy na jakimś poddaszu. Wchodzi się tam wąskimi schodami i na końcu są w bok drzwi do naszego mieszkania. Wchodzi z nimi tata, siada zmęczony, bierze mnie za ręce i mówi, że chyba już nie musimy uciekać ale nigdy już nie możemy się przyznać kim jesteśmy. I pamiętam nazwisko, którego nigdy już nie możemy używać Beschewak. Minęło już spokojnie około 13/14 lat a ja pamiętam to wszystko. czy to normalny sen? Wiem też, ze mam kogoś, kto jest ze mną. Potrafię nieraz spieszyć się do pracy i wiedzieć, że nie muszę, bo autobus będzie opóźniony, że nie muszę czegoś zrobić albo wprost przeciwnie. To trochę tak, jakbym miała zaplanowaną drogę ale jej nie znała. Działam intuicyjnie, ale też kierowana przez te Osobę. A na koniec, bo pewnie i tak zamęczyłam, sny mojej córki.
Ma teraz 12 lat. Od zawsze bała się spać sama, ciemności, ludzi. Ma naprawdę odjechane sny. gdy w końcu spytałam ją kiedyś dlaczego się boi powiedziała, że kiedyś dwaj panowie zrobili jej coś bardzo złego i później utopili w wodzie. To znaczy wciągnęli ją tam. Dalej bardzo się bała i nie chciała mówić. Ten sen się powtarzał. Później doszły sny, w których drzwi wejściowe do domu mówią jej, żeby się nie bała, ze razem ze starą kotką, która mieszka z nami ochronią ją w domu od jakiegoś stwora, który nocą stoi pod oknem, albo drapie pazurami chcąc wejść po ścianie. Drzwi powiedziały jej, że nas ochronią bo mnie kochają. Głupio to brzmi, ale się powtarzało a ona doskonale pamięta. Oprócz tego mam jeszcze kilka zafiksowań, którymi raczej się nie chwalę, żeby ktoś nie pomyślał, że jest z nami coś nie tak, ale sądzę, ze z powietrza takie rzeczy się nie biorą. Pozdrawiam serdecznie
[dane do wiad. FN]