Witam załogę, ja w sprawie wizji o komecie. Z 10 lat temu miałem sen, wiedziałem że jest proroczy i że od razu się nie spełni. Była wiosna, ktoś z rodziny kopał dziurę w stodole, szukał zabytków archeologicznych.
Idąc do domu na niebie pojawiła się czarna dziura przez którą było widać gwiazdy (północny-zachód). Pobiegłem do brata na dach, oglądał ją przez lornetkę, wtedy w dziurze pojawił się ogień. Schowałem się w piwnicy, na dworze przez moment był huraganowy wiatr, ale nic się nie stało. Poczułem wtedy wyraźnie że to taki przedskoczek, że to co przyjdzie później będzie dużo potężniejsze. Na dworze nic się nie stało, żadnych zniszczeń. Ale ja i całą moja rodzina na szybko zaczęliśmy się pakować, mieliśmy mało czasu i musieliśmy zabrać tylko najważniejsze rzeczy.
Myśl że ta kometa to zapowiedź czegoś większego silnie we mnie utkwiła. Gdy upadła kometa Czelabińska, nie czułem aby ten sen w końcu się spełnił. Z drugiej od kilku lat czuję jakby potencjał tego snu do spełnienie się zniknął.
Pozdrawiam załogę, (proszę nie podawać moich danych).
