[...] Moja śp. mama również przewidziała swoją śmierć. A było to tak: moja
ciocia (rodzona siostra mamy) mieszkała w Szczecinie. Będąc u swojej córki
w Warszawie w drodze powrotnej odwiedziła nas. Mama bardzo się ucieszyła
ze spotkania z siostrą. I tak rozmawiając z ciocią, w którymś momencie
powiedziała, że zdrowie już jej nie pozwoli na tak daleką podróż do
Szczecina, a widzą się po raz ostatni. I dodała, że pewnie sam Pan Bóg
pokierował powrotnym planem podróży cioci, aby mogły się pożegnać.
Ciocia będąc wrażliwą osobą zasmuciła i zaniepokoiła, jednak nadrabiając miną
zacząła pocieszać mamę, że jeszcze nie raz się spotkają.
Nie spotkały się - trzy miesiące później mama zmarła.
I jeszcze jedna historia z serii "przysłane do FN".
Pisze do Was pierwszy raz po mimo tego że odwiedzam waszą stronę od jakiś ponad 3 lat (mniej/wiecęj) - mniejsza o to, przejdę odrazu do sedna sprawy.
Dziś dowiedziałem się od babci że taka jedna starsza Pani(jej sąsiadka) miała pogrzeb.(U mnie na wsi to ludzie się znają więc nic się tutaj nie ukryje - jest 4tys. ludności).Cała sprawa była by normalna gdyby nie to że ona(ta starsza Pani 78lat.) dnia 26.12.2011r. wydała wielki obiad dla całej rodziny(najbiższej), następnego dnia pojechała do dalszej rodziny na "kawe"(przysłowiową), a 28.12 zaprosiła sąsiadów(w tym moja babcie) tez na poczęstunek. A w nocy z dnia 28/29 umarła we śnie. I w tym miejscu mnie zatkało jak o tym babcia mi powiedziała. Mam 17lat i pierwszy raz słyszę taką historie na własne uszy. Aha i zapomniałem dodać że była 100% zdrowa przez święta tylko podobno trochę smutna.
Cała historia brzmi tak jakby chciała się pożegnać ze wszystkimi i umarła.