Proroczy sen, który uratował życie.
Prorocze sny miałem od zawsze, a przynajmniej odkąd pamiętam. Śniły mi się głównie rzeczy które miały się wydarzyć dotyczące mojej osoby chociaż ostatnio przyśnił mi się zamach w Londynie - po koncercie Ariany Grande. Kiedy chodziłem do liceum śniły mi się nawet "urywki" klasówek czy testów. Sny prorocze przychodzą do mnie nagle i nie jestem w stanie ich "wymóc". Chciałem podzielić się z Wami jednym z takich snów, który jest bardzo "namacalny".
Ponad rok temu moja 10 letnia córeczka zachorowała na nowotwór złośliwy - mięsak tkanek miękkich. Żona była cały czas z nią w szpitalu w Warszawie a ja ciągle odwiedzałem je i dojeżdżałem do nich ponad 100 km. Ciągle w trasie. Na jeden z weekendów zostałem w Warszawie u brata na noc. Wtedy miałem sen że jadę samochodem i nagle na drogę wybiegł mi bażant i uderzyłem go przednią szybą tak że aż się obudziłem z krzykiem i usiadłem na łóżku.
Następnego dnia wracając do domu całą drogę bardzo uważałem jak jadę. W pewnym momencie chciałem wyprzedzić samochód jadący przede mną jednak mając na uwadze mój sen wycofałem się i nie wykonałem manewru. Wtedy samochód który chciałem wyprzedzić gwałtownie zahamował ponieważ na drogę wyszły dwa bażanty. Jeden poszedł w prawo a drugi w lewą stronę. Jeślibym jednak wyprzedził ten samochód uderzyłbym w jednego z nich......... A tak uniknąłem wypadku.
Odnośnie choroby córki - też miałem sny przepowiadające - że coś będzie z nią nie tak..... Ale choroba córki to już inna historia, z którą wiąże się wiele innych ciekawych doświadczeń.
Pozdrawiam
Paweł