Trzy, moze dwa miesiace temu mialam dwie bardzo dziwne historie w ciagu dwoch dni. Pracowalam do pozna z papierami i w nocy polozylam sie bardzo zmeczona na lozku mojej corki. Czesto z nia spie bo czesto wola mnie przez sen i duzo choruje...
Bylo mi jakos w tym dniu smutno, czulam ucisk w piersiach, czulam sie dziwnie jakby obolala ...
Przytulilam sie do dziecka i nie wiem kiedy zasnelam...
Nagle widze siebie i dziecko , unosze sie sie po pokoju i totalnie nie obchodzi mnie nic, ani ja ani moje dziecko co jest czyms nienormalnym bo ja mam obsesje na punkcie swojej corki!
Bylam jakby nie soba, gdzie tylko pomyslalam tam odrazu bylam, pozwolilam sie uniesc i czulam jak lece nad domem, nagle nad jakims miastem...Bylo mi tak nieprzecietnie dobrze i spokojnie , ze nawet nie pomyslalam o swojej rodzinie co bardzo mnie smuci, bo bardzo ich kocham a tu zachowalam sie tak egoistycznie...
Czulam , ze cos jest nie tak, ze cos sie dzieje i za wszelka cene chcialam to kontynuowac i zapamietac to co doswiadczylam. Bardzo chcialam to zapamietac bo bylo to cos przecudnie nieokielznanie spokojne i blogie, brak slow na opisanie tego uczucia.
Nagle obudzilam sie na lozku obok corci.
Dobrze, to mogl byc sen, nie twierdze ze nie , ale jest kilka dziwnych ale..
W pokoju tym bylo dosc goraco, dziecko wykopalo nozki spod kolderki bo bylo jej goraco, Mnie zawsze tam jest bardzo goraco ...
Jednak ja bylam przykryta koldra po same uszy i cale moje cialo bylo tak zlodowaciale , ze nie moglam sie ruszyc, czulam sie jak po jakims paralizu, az mialam drgawki z zimna!.
Bolalo mnie w piersiach i jak mnie to wszytko puscilo to stanelam w szoku na rownych nogach czujac, ze cos jest nie tak...
Dwa dni wczesniej mialam sen, snil mi sie jakis mezczyzna , ktory spokojnie siedzial przy moim lozku i podkreslal ,ze mam uwazac na serce. Dawal mi wtedy tez rozne rady, takie sny mam czesto...
Moze cos mi sie stalo w ta noc?
To jednak nie koniec...
Czulam sie dziwnie tego dnia i wszystko bylo jakby wyostrzone, sluch , razilo strasznie mnie slonce, aaa -pomyslalam wreszcie mamy slonce bo mieszkam w mrocznym kraju.
Ale dziwnie bylam jakby poza tym co dzieje sie wokol, jakby we snie ale i na jawie...
Mam kilka kurek dla jaj bo kocham ptaki wiec rozne ptaki tez hoduje...Chodze czesto do nich i uspokaja mnie patrzenie na nie, czuje z nimi jakas dziwna wiez...
W tym dniu obok zagrody z moimi kurkami zaplatal sie maly ptak, szybko go zlapalam i mial skaleczona nozke, wyplatalam go z jakiegos drutu i wypuscilam, nic nie moglam zrobic bo serce walilo mu jak dzwon!. Idac do domu poczulam cos na rekach, mialam jego krew i czulam jakby ona pulsowala, tak jak bilo jego serce, bylo to cieple i pulsujace!
Szybko umylam rece bo wpadlam w lekka panike , ze to jakies dziwne jest...
Potem mysle sobie co sie dzieje?
Pojawiaja sie takie dziwne odczucia , ze cos wokol jest inaczej, ze cos sie zmienia, nie wiem jak to nazwac...Czuje , ze wiecej ludzi to ma, nawet nie czuje a wiem.
Jestem artysta plastykiem, pracuje, prowadze firme, wychowuje dzieci, trzymam w garsci wiecej niz nalezy...Pisze to zeby powiedziec, ze nie mam bzika :-)
Zawsze dzialy sie pewne rzeczy , ale to z tym moim nocnym lataniem to juz przesada!
Nie wiem co o tym wszystkim myslec , no napewno zbadam serce...
Pozdrawiam
Od naszej czytelniczki dostaliśmy jeszcze jeden e-mail, który trafił do naszego Archiwum FN do działu HISTORIE ZE ZWERZĘTAMI
[...] Witajcie Teraz przeczytalam Wasze historie o zwierzetach i opisze podobna wsrod moich kurek.
Hoduje sobie kurki roznych ras´, mam ich 15 sztuk. Jemy tylko ich jajka. Moje kurki maja wielka zagrode, sliczny kolorowy domek i wyhodowalam wiekszosc od wyklucia. Dlatego znajomi placza ze smiechu kiedy chodze z nimi na spacery a wyglada to tak ,ze otwieram zagrode i one biegna za mna wszedzie jak psy a nie ptaki. Jedna z nich (moj pupilek) jest wyjatkowa indywidualnoscia. Przybiega i lasi sie jak pies, wskakuje mi zawsze przy karmieniu na kolana . Nadstawia sie do glaskania, jest zupelnie innna niz cala reszta jej kolezanek. Bardzo czesto mysle-czuje ze ona jest tam w srodku zamknieta, ze jakby wie wiecej ale musi byc kura...moze to jej kara?
Opowiem jednak cos innego.
Kiedys powiekszylismy zagrode, mialy wiekszy wybieg i postanowilam dokupic dwie kurki. Pojechalam do hodowcy. Mieli ci ludzie ogromna hodowle i zalowalam , ze tam w ogole sie znalazlam, bo jestem przeciwnikiem takich "fabryk miesa"
Juz chcialam wyjsc , ale wlascicielka wciagnela mnie w dyskusje. Opowiedzialam, ze ja to nie tak jak ona, moim kurkom gotuje jedzonko, maja sliczny wybieg i w ogole...
Wlascicielka wrecz wykrzyczala, ze ma dla mnie kurki takie z wlasnego ogrodu ale jeda jest tylko dla mnie, prosila zebym zwlaszcza jedna wziela bez placenia bo oni nie moga z nia dac sobie rady.
To mnie zaciekawilo.
Przyniosla dwie czarne kurki i jednego malego smyka z liliputek i wlasnie to byl ten lobuz , ktorego musialam wziasc.
W domu zrozumialam, ze nie jest dobrze dokupywac kury bo tamte bily nowe...Co ja sie z nimi nameczylam to moje, ale z czasem nowe kury sie zadomowily , ale tylko te dwie czarne.
Malutka pokazala w czym problem...
Codziennie wieczorem siadala wysoko na ogrodzeniu. Nie wchodzila nigdy spac z innymi...Nie mogla uciec bo mamy siatki chroniace przed intruzami... Codziennie trzeba bylo ja szukac, zdejmowac z plotu...Ten ptak byl tak smutny, tak inny od reszty...Ja od poczatku czulam ze ona nigdy sie nie zaaklimatyzuje!
Ludzie, przeciez my mowimy o kurach....Kurka po miesiacu, nadal ciagle sie ukrywala, ciagle siadala na plocie...Ciagle robila jakies dziwne rzeczy..
Kiedys postanowilam, ze nowe wyjda na dluzszy spacer ze starymi i to byl jej pierwszy raz kiedy wyszla z innymi w ogrod....Nigdy nie wrocila, od razu uciekla...
Tak nie zachowuja sie ptaki domowe, to jest zupelnie nietypowe dla ich charakteru, to wlasnie takie obserwacje daja nam poczucie, ze cos tu nie jest tak jak nam sie wydaje.
pozdrawiam