Często wchodzę na waszą stronę i bardzo mnie interesują takie zjawiska. Ostatnio po przeczytaniu jednego z tematów przypomniała mi się historia, którą sam przeżyłem. Miałem w tedy 8 lat. Z kolegami bawiliśmy się w wzywanie duchów. Usiedliśmy w kręgu wszyscy złapaliśmy się za ręce zamkneliśmy oczy i czekaliśmy.
W pewnym momencie straciłem kontakt ze światem zacząłem śnić na jawie(jak potem się okazało jak każdy w naszym kręgu). W tym nie było co o jakimś latającyn kluczu czy co takiego. Pod końcem tego "snu" zauważyłem szybko zbliżającą się postać. Gdy była już bardzo blisko mnie zauważyłem że nie ma połowy głowy. Ta postać nagle zniknęła. Gdy odzyskałem świadomość opowiedziałem tę historie reszcie osób i okazało się że każdy miał identyczny"sen". Nagle mój kolega zaczął krzyczeć. Okazało się że miałem wbite nożyczki w pietę. Prawie całe ostrze weszło. Wiem że ta historia jest mało wiarygodna lecz prawdziwa. Tę historie mogą potwierdzić wszyscy co wtedy tam byli (czyli 8 osób i moi rodzice).
Pozdr: [dane do wiad. FN]