Dzień dobry [...] ! W ikonografii postać śmierci to jakiś kościotrup, a tymczasem ... Wiele lat temu pewnej nocy miałam senną wizję, oto fragment - zobaczyłam pana X jak ze spuszczoną głową idzie powoli wąską ścieżką. Ścieżka prowadzi w poprzek stoku, po prawej jest wzniesienie, po lewej w dole płynie niewielka rzeczka, wszystko spowija dziewiczy śnieg. Ścieżka jest widoczna, bo chwilę wcześniej ja tamtędy szłam. Patrzę na pana X ze zdziwieniem co on tutaj robi, dokąd idzie, dlaczego jest smutny, skupiony, zamknięty w sobie, nie widzi tej pięknej scenerii w jakiej się znajduje.
Kiedy się nad tym zastanawiam, widzę że nagle z białego śniegu wyłania się czarna postać i szybkim ruchem strąca pana X ze ścieżki do wody płynącej w dole. Patrzyłam oniemiała co się dzieje ?, kim jest ta postać?, dlaczego to zrobiła ? Wtedy ona powoli odwróciła się w moją stronę i spojrzałyśmy sobie w oczy. Była to piękna dostojna kobieta o szlachetnych rysach twarzy, z czarnymi długimi włosami nakrytymi koronkowym szalem, w czarnej koronkowej sukni, ubrana w stylu epoki jakby z portretu Francisca Goi.
Stałyśmy tak chwilę na przeciwko siebie, po czym postać ta odwróciła się i zniknęła w śniegu. Wtedy podeszłam do krawędzi stoku, spojrzałam w dół i zobaczyłam pana X stojącego nieruchomo po pas w wodzie. Dalszy ciąg snu o panu X nie jest istotny dla tego opowiadania chociaż bardzo ciekawy. Po obudzeniu zastanawiałam się kim była ta piękna postać i w ogóle co to za historia, dobra?, zła?, czy to akt agresji? I zdałam sobie sprawę, że w czasie spotkania z nią nie miałam żadnych emocji, nic, kompletna flauta, cisza w duszy i umyśle.
Minęło kilka lat kiedy spotkałam żonę pana X. Jechała do szpitala, jej mąż od tygodnia był nieprzytomny po wylewie krwi do mózgu. Kiedy mi o tym mówiła nagle w oka mgnieniu zobaczyłam i zrozumiałam kogo i co widziałam w swojej wizji. Była to Pani Śmierć strącająca człowieka z jego ścieżki życia.
Pozdrawiam Załogantów
Baśka