Dziś jest:
Czwartek, 21 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

XXI Piętro
HISTORIE PRZESŁANE PRZEZ ZAŁOGANTÓW
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz


Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl

Twoje imię i nazwisko lub pseudonim

Twój email lub telefon

Treść wiadomości

Zabezpieczenie przeciw-botowe

Ilość UFO na obrazie





NOCNE ZMORY - kolejne relacje czytelników serwisu FN
Nie, 10 gru 2023 22:56 | komentarze: brak czytany: 2106x

Nazywane 'paraliżem sennym' zjawisko jest nie tylko przerażające, ale także występujące od kiedy tylko ludzkość zaczęła prowadzić kroniki. Znajdujemy je nawet w opisach ze starożytnego Rzymu czy Grecji. Paraliż senny?! Problem w tym, że czasami widać "ten paraliż", który jako upiorna istota próbuje ludzi udusić... i to nie "jeden świadek", ale kilku - takie relacje także mamy.

Tym razem kolejna porcja relacji z naszej poczty.



-----Original Message-----

From: [dane do wiad. FN]

Sent: Monday, September 20, 2010 10:39 PM

To: nautilus@nautilus.org.pl

Subject: Zmora

 

Szanowna Załogo!

Może to co napiszę wydaje się głupie, ale ja jestem zadowolony.

Jakiś czas temu bardzo się męczyłem w nocy podczas snu. Dosłownie

uciekałem we śnie przed nieznaną siłą, dopadały mnie jakieś potwory,

trupy, krew i ogromny strach panował w tych wizjach. Jedna noc, druga ,

trzecia, potem krótka przerwa i znowu. Leżałem któregoś razu wieczorem i

patrzyłem na Księżyc świecący w okno. Postanowiłem sobie, że będę

walczył z tymi potworami, że będę w moich własnych snach również

potworem, lecz o wiele potężniejszym i silniejszym, wręcz nie do

pokonania. Jakoś tak sobie to wmówiłem, że zasypiałem z myślą o tym, że

jak drapnę te stwory, to dopiero zobaczą co to strach. Prawie codziennie

miałem nadzieję, że się pokażą abym mógł ich zwyciężyć. Nie pamiętam

swoich snów za wiele, ale od tamtej pory nic mnie nie prześladuje. Mam

takie strzępki wspomnień, w których to ja jestem władcą strachu,

dosłownie jakimś demonem. Rozwalam wszystko dookoła.

Brzmi to jak wyznanie człowieka niespełna rozumu, ale się wysypiam i

byle zmora, czy mara senna mi już nie podskoczy. Warto spróbować...

-----------------------

[dane do wiad. FN]

 

 

-----Original Message-----

From: [dane do wiad. FN]

Sent: Saturday, September 25, 2010 2:40 PM

To: nautilus@nautilus.org.pl

Subject: Historia mojego ojca

 

Witam całą Załogę,

 

Właśnie przeczytałam artykuł o zmorach i przypomniała mi się historia, o której wielokrotnie opowiadał mi mój ojciec. Otóż gdy miał 20-parę lat (teraz to pan po 50-ce, nadal zarzekający się, że ta historia jest w 100% prawdziwa) mieszkał w małym mieszkaniu razem ze swoją ciocią. Było to mieszkanie z jednym dużym pokojem, także spali w tym samym pomieszczeniu. Pewnego razu w środku nocy mój ojciec się obudził i usiadł na łóżku. Opisywał, że poczuł wręcz niewyobrażalną błogość i spokój. Źródło tego uczucia poznał kilka sekund później, bowiem spojrzał się za siebie - zobaczył swoje ciało śpiące jakby nigdy nic! Nie przestraszył się jednak, to było dla niego naturalne. Podobno widział cały pokój w najdrobniejszych szczegółach, mógł bez problemu przenikać przez przedmioty (nogi zapadły mu się w łóżko). Ta błogość trwała niestety zaledwie sekundy, bo zaraz zobaczył ciemną postać w kapeluszu stojącą po drugiej stronie pokoju. W tym samym momencie usłyszał straszne ludzkie wrzaski i jęki, jakby ich ktoś torturował. Przeraził się, zaczął krzyczeć, że chce się obudzić, wołać ciocię śpiącą zaledwie 2-3 metry od niego, ale to nie przyniosło żadnego skutku. Jedynym ratunkiem było dla niego wniknąć w swoje ciało - wręcz rzucił się w nie. I wtedy się obudził naprawdę, w pokoju nie było nikogo prócz cioci, wrzaski ucichły.

Ale to nie koniec - sytuacje się powtarzały. Było praktycznie identycznie, błogość, później wrzaski i ta ciemna męska postać w kapeluszu stojąca za każdym razem coraz bliżej jego łóżka, przerażenie, powrót do ciała. Pewnego razu, gdy się tak "przebudził", zobaczył postać stojącą tuż nad jego łóżkiem. Twarzy nie widział, było zbyt ciemno. W tym momencie już nie wytrzymał, zebrał się w sobie i uderzył postać w twarz. Mężczyzna w kapeluszu momentalnie rozpłynął się w powietrzu, wszelkie głosy ucichły i wrócił spokój. Niestety mimo wszystko mój ojciec był tak przerażony, że wrócił z powrotem do ciała. Nigdy więcej nic podobnego mu się nie przydarzyło.

Do tej pory nie wie, jak to wyjaśnić, ale jedno jest pewne - żałuje, że po ostatnim ataku wrócił, bo nigdy nie czuł się tak wspaniale jak wtedy.

 

Pozdrawiam!

Joanna

 

 

-----Original Message-----

From: [dane do wiad. FN]

Sent: Tuesday, September 21, 2010 9:37 PM

To: nautilus@nautilus.org.pl

Subject: moja relacja

 

  Witam,

Miałem podobny przypadek.

3 lata temu bałem się zasnąć. Wszystko zaczęło się od pewnej nocy, kiedy

spałem zbudził mnie strach. Jest tak czasami, że się przebudzimy i jest

nam zimno i ciężko zasnąć. Ma się wtedy wrażenie, że jakby ktoś był w

pomieszczeniu/boimy się i  chcemy, żeby był już ranek. Udało mi się

ponownie zasnąć ale w nocy poczułem dotyk na moim ciele, blisko serca.

Zbudziłem się ale nie mogłem się ruszyć i czułem jakby ten dotyk,

przenikał przez moje ciało aż do serca. Bałem się otworzyć oczy ale

pewnie i tak bym nie dał rady, czułem ucisk na moim sercu, tak jakby

ktoś je ściskał. Wciąż nie mogłem się ruszyć. Pamiętam, że próbowałem

krzyczeć ale nie mogłem wydać żadnego dźwięku. Walczyłem, aż udało mi

się wyrwać krzycząc na cały dom. Byłem cały zlany potem i resztę nocy

spędziłem przy zapalonym świetle.

Powtarzało to się jeszcze kilkanaście razy. Bałem się kłaść spać. W

końcu to się zakończyło. Nigdy o tym  nie mówiłem i jak przeczytałem ten

artykuł to przeszły po mnie ciarki. Wiem, że ktoś/coś tam wtedy było,

nie potrafię tego wyjaśnić.

 

Pozdrawiam,

Rafał

 

From: [dane do wiad. FN]

Sent: Friday, February 21, 2014 1:01 PM

To: nautilus@nautilus.org.pl

Subject: dot. artykułu : "Nocne zmory – medyczne „zjawisko bezdechu” czy… atak niewidzialnego bytu?"

 

Skierniewice; dnia 21 - 02 - 2014 roku

 

Szanowna Redakcjo,

 

 Jestem właśnie po lekturze artykułu zamieszczonego na Waszej stronie internetowej dotyczącego nocnych zmór.

Doskonale wiem o czym jest ten artykuł, niestety niejednokrotnie doświadczyłam takich ataków, nie dzieliłam się swoimi doświadczeniami z nikim w obawie przed wyśmianiem, czy też innymi zdarzeniami, jednak za każdym razem, po takim zajściu, bałam się ponownie zasnąć. Strach był wszechobecny. Po przebudzeniu ogarniał wzrokiem całą sypialnię doszukując się obecności nieproszonego gościa. W moim przypadku jednak nigdy nikogo nie widziałam. Za to czułam dwukrotnie jak mnie ktoś dusi, czułam jak czyjeś ręce oplatają mi szyję, nie mogłam się poruszyć, nie mogłam krzyknąć. W innych przypadkach czułam dotyk rąk, czyjąś obecność, ostatnio czułam jak ktoś mnie odkrywa, jak kołdra zsuwa się ze mnie, było to bardzo realne doświadczenie, natychmiast się przebudziłam, nie było nikogo, a ja byłam przykryta. W każdym z tych przypadków nie mogę wydać z siebie głosu, jestem całkowicie obezwładniona. Nie jestem w stanie wezwać pomocy, zresztą odgłosy jakie jestem w stanie wydać to cichy jakiś pisk przez zaciśnięte gardło. Gdy siedzę wieczorem do późna, często boję się zasnąć, żeby znów sytuacja się nie powtórzyła. Niejednokrotnie również odnosiłam wrażenie, że mnie ktoś obserwuje, że zaraz pojawi się ktoś za oknem. Staram się wypierać te myśli, staram się zmęczyć tak przed snem, żeby szybko i mocno zasnąć, doszło do tego, że wymyślam sobie osobę, która ze mną przebywa w pomieszczeniu, czuję się wtedy bezpieczniej. Zaczynam wątpić w swoją normalność. Wrażenia po takich zajściach nigdy nie są miłe, ale teraz przynajmniej mam tą świadomość, że nie dotyczą one jedynie mnie, że inni ludzie również borykają się z tym strasznym problemem. Kiedyś przeczytałam, że trzeba taką zmorę złapać za ręce, a wtedy zobaczymy, kto nam zatruwa życie, ale jak to zrobić, kiedy człowiek jest całkowicie bezwładny. W wierzeniach ludowych zmora nie jest osoba zmarłą, ale osobą żyjącą, która nam źle życzy w życiu. Nie wiem na ile to jest prawdą, nie zagłębiałam się nigdy w ten temat. Nadmieniam, że nie jestem osobą nadmiernie wierzącą, zatem może to jest przyczyna, ponieważ liczne wątki odwołują się do wiary, łapię się już wszystkiego, byle móc spokojnie zasnąć i odpocząć. Jeśli ktoś ma jakieś rady, chętnie się z nimi zapoznam, bo teraz już codziennie czuję lęk przed zaśnięciem.

 Mam 39 - lat, i do tej pory nie potrafię sobie poradzić z takimi niewytłumaczalnymi sytuacjami. Zawsze byłam zdania, że wszystko jest jasne, jestem budowlańcem, więc zawsze wszystko konkretyzowałam. A tego  wytłumaczyć nie potrafię. Czytałam artykuły o paraliżu sennym, o podświadomości człowieka. Jednak nie odzwierciedlają one tego, co człowiek w danej chwili przeżywa. Ten paniczny strach, brak tchu, brak możliwości ruchu, brak możliwości wydania z siebie głosu, niemożność wybudzenia się, póki to coś nie pójdzie sobie. Godziny takich zajść są różne. Dotychczas miały one miejsce i w środku nocy, i nad ranem, i przed północą a kilka razy nawet (może jestem już przewrażliwiona) włączył mi się budzik punkt 0:00 w nocy. Nadmieniam, że dojeżdżam do pracy i wstaje o 5-tej rano, więc nie mam potrzeby robić sobie przerw w śnie o północy, a najdziwniejsze jest to, że sprawdzając budzik o 5-tej, gdy faktycznie dzwonił zgodnie z ustawioną godziną, nie było śladów alarmu ustawionego na godzinę 24-tą.

 Bardzo proszę o pomocne rady dotyczącego tego tematu, może czytelnicy przesyłali Państwu informacje, jak sobie radzić w razie takich sytuacji. W moim przypadku strach jest już tak silny, że czuję, że lada moment zwariuję, chyba, że właśnie nawiedzanie mnie ma na celu głębokie naruszenie mojego stanu psychiki.

Za rok syn wyjedzie na studia, wtedy zacznie się już całkowity koszmar, teraz nas dzieli jedynie mieszkanie, mamy pokoje w dwóch jego końcach, potem zostanę sama w tych ścianach, boje się nawet myśleć o tym. Dodam, że syn nigdy nie wspominał o niewyjaśnionych wydarzeniach mających miejsce w naszym domu i dotyczących jego osoby. Uzupełniając jeszcze całą wypowiedź, nadmienię, że odkrywanie z mojej osoby kołdry miało miejsce przed dwoma tygodniami, po tym zdarzeniu dwukrotnie w dzień miały miejsce dziwne zdarzenia, że było to w dni wolne od szkoły i pracy, oboje z synem zrywaliśmy się. Raz między karafki z wodą jakby coś wskoczyło, zaczęły dzwonić o siebie, drugim razem jakby coś spadło na podłogę uderzając o płytki, oczywiście mogliśmy sprawdzać jedynie odgłosy, które doskonale znamy z własnego domu, same zdarzenia nie były widoczne dla naszego oka.

 

Proszę o wszelakie dostępne informacje na ten temat lub też wskazanie odpowiednich artykułów, które mogły by pomóc w zrozumieniu tej sytuacji.

 

Łącząc wyrazy szacunku

 

Małgorzata

 

 

 

From: [dane do wiad. FN]

Sent: Friday, February 14, 2014 10:42 AM

To: nautilus@nautilus.org.pl

Subject: Nocne zmory

 

Przeczytałam ostatnio historię o nocnych zmorach. Sama wierze w takie rzeczy bo również je doświadczyłam tylko w trochę inny sposób. Pierwszy raz miałam do czynienia ze zmorą jak miałam z 17 może 18 lat sama nie pamiętam tego dokładnie. Widząc ją w nocy nie wiedziałam od razu, że to jest zmora dopiero rano gdy się obudziłam dowiedziałam się co działo się w nocy. Moja kuzynka wtedy u nas spała i tej nocy przyszła do niej zmora nie pierwszy i nie ostatni raz. Spała wtedy z moją mamą a ja spalam osobno w pokoju obok. Rano mówiła, że w nocy przyszła do niej znowu czarna postać wysoka o chuda z długimi rękami, była sparaliżowana gdy wchodziła do pokoju i reszta co się działo była typowa usiadła na niej i ją dusiła a gdy skończyła ona zasnęła ze zmęczenia a zmora odeszła. Tylko co mnie bardzo dziwi ja się obudziłam tamtej nocy. Nie pamiętam godziny bo to było dawno i widziałam tą zmorę. Ona wyglądała zupełnie inaczej, już nie była to czarna postać z długimi rękami. To była postać kobiety ubranej w koszule nocną z koronką takiej z lat 60 może i 70, 80. Jej ubranie było białe, a ona sama miała blond długie kręcone włosy, jasną cerę. To było tak, że obudziłam się w nocy i poczułam, że ktoś jest w pokoju tak więc musiałam się odwrócić aby spojrzeć ponieważ z reguły spałam do ściany. Co mnie bardzo zadziwiło jak ja ją widziałam to ona spojrzała na mnie uśmiechała się do mnie i gestem rąk pokazała mi abym była cicho tzn wzięła palec wskazujący i nakierowała go na swoje usta po czym szla dalej po moim pokoju znikając w rogu ściany. Co mnie zastanawiało to kim ona była. Moim zdaniem mogła być naszą babcią albo matką jej chłopaka. Niestety nie miałam zdjęć aby porównać to co widziałam. Do mnie jako tak zmora typowa nie przychodziła choć nie raz i nie dwa zdarzało mi się obudzić i widziałam postać która chodziła i nigdy nie zdarzyło mi się aby coś mnie dusiło jednak coś mnie szturchało, całowało. Zdarzało się, że też coś do mnie mówiła, np mówiła mi po imieniu obudź się, przyszłam do Ciebie, chce Ci coś pokazać. Potrafię widzieć, duchy nie dosłownie, że ktoś stoi cały czas jak człowiek żywy ale zdarza się nie raz, że widzę jakąś postać przez jakiś czas najczęściej jest to do 2 sekund ale za każdym razem potrafię to wyczuć czy ktoś jest czy nie bez jakiejkolwiek koncentracji więc myślę, że dlatego mnie jako tako zaatakować nie mogą. Na przykład coś stuka w mieszkaniu w meble i gdy patrze się akurat w tym kierunku to widzę poświatę która w to puka najczęściej jest to tylko ręka i najczęściej czarna jak puknie to znika. W mojej rodzinie była w sumie masa przypadków zmór. Do mojej ciotki przychodziła ja wtedy miałam może 8 lat nie pamiętam dokładnie sytuację ona miała również typową czyli paraliż i duszenie. Jak byłam u niej to wyczuwałam, że coś tam przychodziło ale jak ja tam byłam to nic się nie działo z tą różnicą, że nie zdawałam sobie sprawy, że wyczuwam to co niematerialne. Moim zdaniem zmora jest to jakby rzecz nasłana. Moja kuzynka nie miała czystego sumienia. Ona wróżyła z kart i jak stawiała karty to ona do niej przychodził za każdym razem ale w momencie jak poznała takiego chłopaka on nie miał nic wspólnego z takimi zjawiskami ale wtedy to się zaczęło. Jednak on stracił rodziców więc całkiem możliwe, że to byli jego rodzice bo dwa razy powiedziała, że czuła dwa byty na sobie.. A ona była taką osobą która używała kart do większych korzyści i zbyt niemoralnych więc może jego rodzice chcieli go chronić i dlatego do niej przychodzili pod postacią zmory. Z kolei jak ze mną spała to nigdy do niej nic nie przyszło. Najgorszy przykład jej działania o którym ja słyszałam to również miał ktoś z mojej rodziny. Chodzi o kobietę ona miała tak, że zawsze jak się z kimś wiązała i ta osoba z nią spała to do tej osoby przychodziła zmora. Nie wiem bo nie pamiętam już czy była wdową czy ktoś z jej rodziny umarł. Jednak oddziaływanie zmory było masakryczne ponieważ nie tylko było duszenie a ona przez całą noc siedziała na jej partnerze do czasu aż zasnął wyczerpany i miała takie źdźbło zboża i te źdźbło wkładała mu w sutek i nim kręciła podobno był to ogromny ból. Jednak to nie mógł być wynik jakiegoś snu ponieważ gdy budził się rano to je tam miał włożone. Przez wiele lat sytuacja u nich powtarzała się aż w końcu sama minęła. Próbowali wszystkiego jednak nic nie pomogło, ani ksiądz, ani rytuały. Może kiedyś będę miała okazję poznać kogoś kogo to męczy regularnie bo chętnie bym przekonała się czy mogę wpłynąć tak aby uwolnić kogoś od tego mówiąc do niej bo skoro mogę to zobaczyć i poczuć a mi nie szkodzi to coś w tym musi być.

 

Pozdrawiam Sylwia

 

From: [dane do wiad. FN]

Sent: Wednesday, December 16, 2015 9:03 PM

To: nautilus@nautilus.org.pl

Subject: Zmora

 

Cześć pisze to was w sprawie... Sami wicie jest w tytule :) Do rzeczy:

Ja miałem sen ze zmorą kilka krotnie i ciągle ten sam. Mianowicie spałem a po chwili leżę w łużku (w śnie) po chwili coś mnie zaczeło dusić tak po prostu. Wybiegłem z pokoju do mamy (mam 13 lat) i krzyczałem ale muj głos ucichł i nic nie słyszeli i nagle zobaczyłem czrny dym odlatujący z domu. NA tym sen się skończył. Gdy wstałem miałem laczki ułożone na krzyż. To mnie najbardziej przestraszyło. Proszę o szybką odpowiedź. Pozdrawiam [dane do wiad. FN]

 

From: [dane do wiad. FN]

Sent: Monday, February 10, 2014 12:57 PM

To: nautilus@nautilus.org.pl

Subject: Odnośnie artykułu "Demony wcale nie z naszych snów"

 

Witam,

 

Chciałam się podzielić moją historią z tematyki nocnych zjaw.

Miałam taki sen: śniło mi się, że spałam i koło mnie pojawił się duch. Chciał mnie opętać, wejść w moje śpiące ciało. Wiedział, że jestem nieprzytomna, że nie mogę się obudzić - i to był jego triumf. Zbliżał się do mnie, a ja miałam w sobie jakąś mieszankę lęku, podniecenia i rezygnacji z walki. Nie wiem skąd mi to przyszło do głowy, nigdy nie czytałam nic na ten temat, nigdy nie byłam w podobnej sytuacji, jakoś tak... automatycznie... skupiłam się na sercu i wygenerowałam ciepłe pełne miłości promienie akceptacji. Pamiętam, że powtarzałam "światło i miłość" i pamiętam, że powiększała się wokół mnie taka kula z ciepła. Potem powiedziałam do ducha "chcesz wejść we mnie? to proszę, zapraszam, właź!". Kiedy połączył się ze mną, to ciepło zaczęło słabnąć, jakby zabierał mi je. Ale skupiłam się i wytworzyłam je od nowa. To było jak takie pulsowanie, wymagające wysiłku przy tworzeniu i samo z siebie gasnące, trochę jak... stosunek. W końcu wszystko zmieszało się razem i zniknął cały ten proces. To było tak, że jakby przez tę zgodę na wpuszczenie go do mojego wnętrza coś się rozwiązało, skończyło. To było bardzo poruszające i zaraz po obudzeniu zaczęłam szukać wyjaśnienia. Znajomy zajmujący się odprowadzaniem zbłąkanych dusz, powiedział mi, że to nie był sen, tylko faktyczny kontakt z duszą zmarłej osoby, która związała się ze mną i jeśli jej nie odeślę, to może wysysać ze mnie energię, mogę czuć się osłabiona i z podwójną osobowością. Zatem pogadałam sobie z tą osobą, próbując ją przekonać, że powinna wracać DO DOMU, że tam będzie miała lepiej, a jeśli chodzi jej o mnie, to dołączę tam do niej. I chyba to poskutkowało, czułam, jakby zdarcie skóry ale od wewnątrz. Poszedł. Może to absurd, ale tęsknię za nim :)

 

Pozdrawiam.

 

From: [dane do wiad. FN]

Sent: Friday, December 10, 2010 4:39 PM

To: nautilus@nautilus.org.pl

Subject: nocne zmory

 

 Witam!

 

czytając listy od osób, które miały styczność z nocnymi zmorami stw ze to zjawisko także dotyczy mojej osoby. nocne zmory odwiedziły mnie kilka razy w życiu. ostatni raz ponad 4 lata temu. takich rzeczy się nie da zapomnieć. chodziłam wtedy jeszcze do liceum, było sobotnie popołudnie. ja jak zwykle ucięłam sobie małą drzemkę. w pokoju bylo jasno. w pokoju obok mój tata pracował przy komputerze drzwi były uchylone. zasnęłam normalnie i w pewnym momencie obudziłam się wszystko było tak jak zasypiałam, było jasno z łóżka widziałam cały pokój. tylko że bylam sparaliżowana, nie mogłam się ruszyć, coś siedziało mi na klatce piersiowej. próbowałam wołać o pomoc wiedzialam że tata jest za drzwiami, wiedziałam że jestem we śnie i że nie mogę sie wybudzić. nigdy tego "czegoś" nie widziałam, czułam że jest. próbowałam sobie powiedzieć "obudź się" i w pewnym momencie chyba to coś sie wkurzyło bo z całej siły wyciągneło mnie z łóżka tak że uderzylam głową o kaloryfer i w tym momencie sie obudziłam. oczywiście w łóżku w tej samej pozycji w której zasnęłam czyli na wznak. podobne sny miałam kilka razy w życiu. z resztą często zdarza mi się być świadomą śnienia. drugi problem też dotyczy snów. w sumie jest to ciągle ten sam motyw, podobne sny które powtarzają się przez całe życie. sen dotyczy wojny, myślę, że II ale tego nie jestem świadoma we śnie. zawsze uciekam, zawsze przed żołnierzami niemieckimi, często biegę polnymi drogami, czasem ukrywam się w lesie. są to dla mnie obce miejsca nigdy wcześniej tam nie byłam. pare lat temu śniło mi się że jestem w obozie klęczę na ziemi musiała być wiosna bo ziemia była mokra, na rękach trzymam małe dziecko a nade mną stoi żołnierz z karabinem. w tym momencie sny ewoluowały stały się dokładniejsze i dłuższe. pojawiła się też w nich dziewczynka, którą ja muszę chronić nie pamiętam twarzy ale zawsze trzymam ją za rączke. ma może z 6-7 lat. nadal ukrywam się i uciekam przed Niemcami. snią mi się ludzie których nigdy wcześniej nie widziałam. nie wiem co to wszystko oznacza ale od zawsze miałam te sny. wszyscy uważają że dobieram sobie do głowy ale ja mimo wszystko uważam że to wszystko nie jest calkiem normalne.  proszę o jakąkolwiek odp.

 

pozdrawiam D.

 

Witam,

Piszę do Państwa bo moze Wy rozjasnicie mi sytuacje ktore zdarzyly sie kilka lat temu. Niestety nie byly to mile zdazenia. Okolo 10 lat temu mialam tak zwany bezdech senny podczas ktorego "wydawalo" mi sie ze istota nie do konca materialna o przerazajacym wygladzie dusila mnie i rzucala mna o sciane w czesie gdy fizycznie znajdowalam sie w lozku. Nie byl to pojedynczy przypadek w pewnym okresie balam sie nawet zasypiac. Jednorazowo rowniez przyszla do mnie szara dusza (najlatwiej mi tak to opisac) jednak tak mocno sie przestraszylam ze kazalam jej odejsc przez co dreczy mnie sumienie bo moze potrzebowala mojego wsparcia duchowego. Jesli to mozliwe prosze o porade jak otworzyc sie na takie sytuacje i nie czuc strachu, czy po tylu latach da sie pomoc tej duszy i co to byly za senne zmory przez ktore bylam sparalizowana i nie moglam oddychac. Co robic w takich sytuacjiach i czy da sie i czy warto odblokowac swoja dusze na inne byty gdyz juz lata nie spotykaly mnie takie sytuacje. Pozdrawiam i dziekuje za tworzenie tak wspanialych materialow. [dane do wiad. FN]

 

OD FN

Zmaganie się z „nocną zmorą” jest zajęciem bardzo ciężkim. Wystąpiło zjawisko tylko raz? Nie ma problemu. Powraca regularnie? Gorzej. Wtedy trzeba oczyścić dom i spróbować założyć blokady na „złe energie i byty”. Przypomina to bardzo pewne czynności, które występują przy opętaniach.





* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.