Czy słyszeliście o demonach, które zaplatają końskie grzywy?! Uwierzcie moim słowom - one istnieją!
Witam, Kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu o przypadkach plecenia końskich grzyw było wiadomo niemalże w każdym gospodarstwie. Teraz problem nieco "zanikł" z prostej przyczyny - konie zastąpiły maszyny. Mój ojciec wychował się na wsi i doskonale zna sprawę. Kiedyś mimo zakazu matki rozplótł trzem koniom warkocze i przeżył tylko jeden, który następnej nocy znów miał je zaplecione.
Istniało oczywiście wiele przesądów na temat tego, jak zaradzić sprawie. Zalecano na przykład dokładne wyczyszczenie konia zgrzebłem i nacieranie go siankiem spod choinki bądź sianem skropionym wodą święconą. Jednak nie przynosiło to spodziewanych efektów. W końcu postanowił udać się do hodowcy koni, kto, jak kto, ale on musiał znać problem.
On także był bezradny. Pozostały tylko opowieści hodowców. Wierzyli oni, że za taki stan rzeczy odpowiedzialne są jakieś demony pasożytujące na zwierzętach . Niestety nie udało mi się znaleźć więcej danych na ich temat.
Otóż demony te wspinają się na koński kark, zaplatają warkocze. Wiem, że brzmi nieprawdopodobnie
Pasożytują na koniach, a także je ranią, gdyż przegryzają im żyłki na szyi i piją krew. Nic dziwnego, ze koń wydaje się być spłoszony i osłabiony jak po kilkugodzinnym biegu. Jeśli się przyjrzeć, pomiędzy warkoczami będą małe strupy powstałe w miejscu ukąszeń. Czasem zdarza się, że miejsce się nie goi i powstaje w tym miejscu narośl przypominająca brudną kurzajkę.
Dlaczego konie zdychały po rozplątaniu warkoczy? Trzeba było to podobno zrobić w określony sposób, aby koń nie zdechł. I zawsze przyczyną śmierci po ich rozplątaniu była kolka. Weterynarz miał mnóstwo tego typu przypadków. Niewiele z tych koni udawało się uratować.
Pozdrawiam serdecznie całą redakcję
M.