[...] Mam taką historię, którą każdy by raczej za bajkę wziął, no ale to w końcu rodzinna historia, opowiedział mi ojciec, a jemu jego ojciec, mój dziadek, który umarł przed moimi narodzinami , wiec znam go tylko ze zdjęć. Dziadek służył w Legionach Piłsudskiego, został wzięty do niewoli i wywieziony na Syberię, jednak wrócił do ojczyzny po jakimś czasie.
We Władywostoku się znalazł, tam dojechał, chciał stamtąd uciec przez Chiny do kraju, lecz w rezultacie dojechał przez Rosję na Węgry i do Polski, można było wtedy jeździć tylko jedną stację na zachód , więc ta droga do ojczyzny była długa. Wysiadał ciągle z pociągu i czekał na następny pociąg, był zaopatrzony w suche mięso i suchy chleb.
We Władywostoku pracował u młynarza, młynarz miał psa, zauważył dziadek , że ten pies nic nie je, nie szczeka nawet, był mały i czarny i tylko wparuje się we wszystkich a najwięcej w niego.
Kiedyś siedział z domownikami w pokoju, wtem młynarz powiedział , że musi iść, bo ktoś kradnie mu ziarno. Młynarz wszedł do młyna , i rzeczywiśćie ktoś ładował ziarno do worka, był to sąsiad. Młynarz powiedział by worek wziął i stanął w kącie z nim, tak też zrobił , stał tak przez długi czas, nie mógł się ruszyć, stał jak sparaliżowany, stał tak długo,po jakimś czasie młynarz powiedział , by wysypał ziarno i poszedł stąd, żeby już nigdy tu nie wrócił.
Dziadek się bardzo zdziwił, skąd młynarz wiedział , że ktoś jest w młynie, że go ktoś okrada. Młynarz mu powiedział, że ma pakt zawarty z diabłem, dlatego wie. Dziadek powiedział, że chciałby zobaczyć diabła, na to młynarz, że nie bo jakby go zobaczył, to by od razu umarł ze strachu, ale dziadek na to, że jeśli będzie wiedział że to diabeł, to nie przestraszy się.
Kiedyś dziadek pracował w młynie , jak co dzień i zobaczył jak z kół młyna , tam gdzie się oba koła stykają zębami, wynurza się ręka, potem druga , głowa aż stanął przed nim ktoś, jakaś postać. Powiedział do niego , że jest samym Antychrystem, po czym zniknął, jakby się rozpuścił , pozostał po nim tylko dym. Dziadek powiedział , że czuł jak wszystkie włosy stają mu dęba, po tym wydarzeniu przez jakiś czas siedział tylko , jakby ołumaniony, nie mógł dojść do siebie.
Też mówił, coś o tym psie co się tak wpatrywał w niego. Przyszła do domu żona młynarza z cerkwi, z wodą święconą , a dziadek patrząc na tego psa , wziął tą wodę i polał psa , mówiąc co tak cicho siedziesz, coś ty jaki diabeł, polał go wodą i wtedy słychać było tylko wielki huk, jakby wystrzał z armaty, przyleciał młynarz z pola i powiedział coś ty zrobił, coś ty zrobił. Dziadek się dowiedział , że ten pies to duch młynarza. Nie wiem tylko , czy dziadek wiedział już o pakcie z diabłem , czy nie.
Czy to prawda , to nie wiem, ale to jak mówię opowieść rodzinna , dziadek na Syberii dużo przeszedł, poznał ten kraj, przed I soborem watykańskim podobno bywały różne niewyjaśnione zjawiska na ziemi.
I jeszcze jedna historia, którą przysłał do nas czytelnik - dotyczy tzw. zaplatania końskich warkoczy przez demony.
Witam Fundację. Chciałbym dorzucić słowo o "demonach" zaplatających końskie grzywy. Jest to faktem. Znam historię z pierwszej ręki, czyli od osoby, która to widziała (efekty rzecz jasna a nie samą istotę). Otóż mój teść opowiadał mi kiedyś zdarzenie, że w nocy usłyszeli jak konie dostają "szału" z budynku gdzie były trzymane (nie jest to stajnia a raczej obora, bo i konie były pociągowe nie do jazdy wierzchem) w środku nocy rozległa się niemała wrzawa. Gdy weszli do środka zauważyli że konie były jakby "zgonione" czy też po ciężkiej orce. Zmęczone ciężko dyszały, zaś ich grzywy były pięknie pozaplatane w fantazyjne warkoczyki.
Generalnie starzy ludzie na wsiach pamiętają różne nadprzyrodzone historie. Jak ich słucham to mam wrażenie, że przed erą elektryczności było togo więcej. Elektryczność wypędziła elfy i wróżki w najdalsze ostępy.
Pozdrawiam serdecznie
[dane do wiad. FN]