Witam. Na przełomie lat 90/00 mój szwagier (mojej żony brat) opowiadał że był z grupą znajomych i z siostrą na żwirowni, nad wodą - w mojej okolicy to są bardzo popularne miejsca wypoczynku - duże ogromne żwirownie - sztuczne zbiorniki wodne wyglądające na naturalne jeziora. Przechodzę do sedna - była noc/letni wieczór i oni tam spędzali czas, i nagle umilkły śpiewy ptaszków wieczornych i innych stworzeń zapadła martwa cisza że nie było nawet powiewu wiatru i z ogromną prędkością nad ich głowami przemieścił się obiekt bardzo duży i nieoświetlony i na pewno nie samolot (nie na tym pułapie) oni się wystraszyli i zastanawiali się co to mogło być.
Druga z nim historia jest taka że wracali (to było w tamtych latach) z dyskoteki i musieli przejść kawałek drogi polnej przy lesie i praktycznie znikąd pojawiła się tak gęsta mgła że oni w grupce ludzi nie widzieli się nawzajem a stali koło siebie blisko i tak było że musieli się wszyscy złapać za ręce żeby się nie stracić z pola widzenia. Po jakimś czasie ta mgła ustąpiła i mogli iść dalej.
Następna historia to już ze mną. Było to około 7 lat temu - wyszedłem piwnicą z domu na dwór wieczorem już ciemno było i to chyba była późna jesień i rozległ się nade mną potworny warkot i dźwięk bliżej nie zrozumiały (jestem z zawodu producentem muzycznym - trochę znam się na dźwiękach) jak by helikopter zawisł tuż nad moją głową i ja tam stałem chwilę by zrozumieć skąd ten warkot/buczenie - jakiś czas potem przeczytałem w internecie o dziwnych dźwiękach nękających ludzi na całym świecie i skojarzyłem tą historię z tym co wyczytałem.
Pozdr.
[dane do wiad. FN]