Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

XXI Piętro
HISTORIE PRZESŁANE PRZEZ ZAŁOGANTÓW
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz


Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl

Twoje imię i nazwisko lub pseudonim

Twój email lub telefon

Treść wiadomości

Zabezpieczenie przeciw-botowe

Ilość UFO na obrazie





DANUTA SZAFLARSKA - ZAGADKOWY INCYDENT Z ŻYCIA AKTORKI
Nie, 10 gru 2023 21:52 | komentarze: brak czytany: 1069x

Ksiądz Jerzy Popiełuszko dwa razy po śmierci uratował mi życie. Relacja Danuty Szaflarskiej, wspaniałej najdłużej żyjącej i pracującej polskiej aktorce.

[...] Dzień dobry, przesyłam tekst o Danucie Szaflarskiej, wspaniałej polskiej aktorce, która była najdłużej pracującą aktorką na świecie, a która w 2014 roku w wieku 99 lat podzieliła się z innymi ludźmi swoją historią dotyczącą między innymi uratowania jej dwukrotnie życia przez jej przyjaciela, którym był nieżyjący już wtedy ksiądz Jerzy Popiełuszko. 


 

" Niesłychanie wymowny, piękny epizod  zagrała w Pokłosiu Władysława     Pasikowskiego. Opowiadała:- Dzwonili do mnie w samym środku urlopu i namawiali na rolę u Pasikowskiego w filmie o Jedwabnem. Ale ja chciałam wiedzieć, co mam do zagrania. Wreszcie wysłali tekst. Przeczytałam i od razu powiedziałam, że biorę.Jestem zadowolona i dumna z mojego udziału w tym filmie. To był dla mnie duży wysiłek - psychiczny i fizyczny. Reżyser chciał, żebym grała z ogromnymi emocjami. A ja uważałam, że tak straszny tekst trzeba mówić jak najprościej. Bo taki tekst paraliżuje. Po zakończeniu zdjęć powiedziałam do Pasikowskiego: Wie pan co, ja się pana bałam. A on na to: Ja pani też.

W filmie była czymś na kształt sumienia; pojawiała się nagle, może z lasu, może z powietrza, i przypominała, że zamordowanym należy się od żywych pochówek i pamięć. Film budził kontrowersje. Obwiniano Pasikowskiego o to, że kręcąc Pokłosie, dbał, by przypodobać się światowej opinii publicznej, więc bezkrytycznie propagował antypolskie stereotypy. Stosunek Szaflarskiej do tych zarzutów zawiera się w anegdocie, którą opowiedział mi Remigiusz Grzela.- Po moich Bagażach kultury, w których wystąpiła pani Danuta, odprowadzałem ją do taksówki. Trwały już wtedy w Teatrze Żydowskim próby do teatru "Sklep przy głównej ulicy", w którym miała grać główną rolę. Mówi mi:" Po Pokłosiu zrobili ze mnie wroga narodu, więc zagram w Teatrze Żydowskim. Mogą mnie pocałować w ...". Powiedziała, w co mogą pocałować. I pokazała gest Kozakiewicza. Po czym wsiadła do taksówki. Miała wtedy sto jeden lat" 

 

Pozwoliłam sobie na początek tekstu zamieścić ten fragment z książki Gabriela Michalika "Danuta Szaflarska. Jej czas" , ponieważ przedstawia w dość mocny sposób silny i niezależny charakter Danuty Szaflarskiej, który cechował ją od samego dzieciństwa, aż do śmierci w wieku 102 lat. Jest to też o tyle ważne w kontekście tego, czym Danuta Szaflarska podzieliła się z innymi ludźmi opowiadając, jak dwukrotnie została uratowana przez księdza Jerzego Popiełuszkę, ponieważ niektórzy mogliby stwierdzić, że były to tylko opowieści tzw."nawiedzonej, kościelnej staruszki", a tak nie było.

Danuta Szaflarska urodziła się w 1915 roku w Kosarzyskach. Aktorką została przed wybuchem drugiej wojny światowej, ale stała się znana i popularna po zagraniu po wojnie w dwóch filmach, które cieszyły się ogromną popularnością. Były to "Zakazane piosenki" z 1946 roku, oraz "Skarb" z 1948. Swoją karierę aktorską kontynuowała grając w ponad 40 filmach takich jak "Pożegnanie z Marią", "Żółty szalik", "Diabły,diabły", "Pora umierać"  i na deskach teatru kreując ponad 80 ról teatralnych, a zakończyła ją w listopadzie 2016 roku w wieku 101 lat. Zmarła trzy miesiące później 19 lutego 2017 roku w wieku 102 lat. Była jak już wspomniałam na początku najdłużej pracującą i żyjącą polską aktorką. 

Przyjaźń z księdzem Jerzym Popiełuszką rozpoczęła się tuż po ogłoszeniu stanu wojennego w 1981 roku, kiedy to Danuta Szaflarska została wydelegowana przez Prymasowski Komitet Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i ich Rodzinom do obserwowania procesów aresztowanych robotników Ursusa i Huty Warszawa. Jak wspominała po latach w sądzie obok niej usiadł młody, chudy chłopak w dżinsach, który z łagodnym uśmiechem na ustach przedstawił się - Jestem ksiądz Jerzy Popiełuszko. Może pójdziemy na kawę? 


Danuta Szaflarska nie była tym początkowo zachwycona, ponieważ bez ogródek stwierdziła, że nie lubiła księży, ponieważ z ich powodu straciła wiarę ponad 40 lat wcześniej. Jednakże ten ksiądz wywarł na niej tak wielkie wrażenie, że od tej chwili na każdej rozprawie siedzieli obok siebie, a wspólnie wypijana kawa stała się miłym dla obojga rytuałem. Zaprzyjaźnili się bardzo szybko, pomimo tego, że pani Danuta przyznała się, że jest osobą niewierzącą i niepraktykującą. Dla księdza Jerzego nie miało to znaczenia, ponieważ dla niego ważny był człowiek bez względu na to czy był wierzący, czy też nie. Danuta Szaflarska jak sama mówiła ze względów politycznych zaczęła pojawiać się na Mszach za Ojczyznę w kościele św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu, aby czytać na nich wiersze w ramach politycznego protestu. Przyjaźń była tak silna, że widywali się codziennie. Ksiądz odwiedzał panią Danutę i jej dwie córki, oraz wnuki w domu. Często też gościł w domu pani Danuty w górach. Cała jej rodzina go pokochała. Doszło też na prośbę Danuty Szaflarskiej po ponad 40 latach do spowiedzi i nawrócenia. Niestety jak wszyscy pamiętamy życie księdza Jerzego zostało brutalnie przerwane w październiku 1984 roku, kiedy to porwano go, torturowano, a następnie zamordowano za jego działalność na rzecz Solidarności w wieku zaledwie 37 lat.

Wracając do wspomnień Danuty Szaflarskiej 19 października 2014 roku stojąc na ołtarzu kościoła Świętego Stanisława opowiedziała zebranym swoją historię dwukrotnego uratowania jej życia przez księdza Jerzego Popiełuszkę:

 

- Kiedyś, jeszcze za jego życia, byłam niezdrowa, leżałam. Przyszedł do mnie. "Słyszałam, że jesteś chora, przyniosłem ci lekarstwo. I do prawej ręki dał mi czekoladę".

Dlaczego o tym mówię? Jakiś czas po jego śmierci miałam poważną operację w szpitalu. Po operacji leżałam na OIOM-ie. W pewnym momencie zaczęły się straszne bóle w mostku. Zawał serca. Ja krzyczałam, a lekarze mierzyli tylko ciśnienie, które spadało bez przerwy. Widzę, że nikt mi nie pomaga, nikt nie umie mi pomóc. Wyciągnęłam prawą rękę i pomyślałam: "Jerzy, daj mi lekarstwo". Za chwilę otwierają się drzwi, wchodzi młody lekarz, idzie prosto do mnie, trzyma w ręku lekarstwo. Mówi: "Proszę otworzyć usta". Taki spray pod język. I bóle ustają. - fragment książki G. Michalika "Danuta Szaflarska. Jej czas".

 

Jak się później okazało, młody lekarz zapytany - dlaczego zszedł z drugiego piętra i wkroczył na salę podając swój prywatny lek, którym szpital wówczas nie dysponował ratując życie pani Danucie, nie umiał odpowiedzieć na to pytanie. Stwierdził, że nagle poczuł, że ma zejść na dół ze swoim prywatnym lekarstwem, co też uczynił. Czuł się jak sterowany podświadomie. Danuta Szaflarska czuła całym sercem, że sprawił to ksiądz Jerzy.

 Drugi raz, kiedy ksiądz Jerzy Popiełuszko uratował życie pani Danucie miał miejsce, gdy miała prawie 90 lat. Wracała z banku. Gdy była już na klatce schodowej napadło ją trzech mężczyzn, którzy zaczęli ją dusić, aż straciła przytomność. Jak się później okazało na klatce schodowej nieprzytomna leżała ponad pół godziny. Jak opisała ten moment, możemy przeczytać w książce G. Michalika "Danuta Szaflarska. Jej czas":

 I co się wtedy działo? Nic. Nie było mnie. Nagle zobaczyłam, że jestem w ciemnym pomieszczeniu, taka pieczara. Jakaś duża pieczara, a na końcu jest korytarz taki ciemny. I zjawiło się światło i światło szło do mnie, i ja wiedziałam, że to jest Jerzy. To było tak niezwykłe, ponieważ od tego światła szło uczucie takiej miłości, takiego szczęścia, jakiego nigdy w życiu nie poznałam. Byłam bardzo szczęśliwa. To światło się zbliżyło i po lewej stronie koło mnie zatrzymało się na chwileczkę. A potem zaczęło się oddalać. I odeszło. Potem za jakiś czas wróciłam pomaleńku do życia. To jest wszystko święta prawda, co mówię. Jerzy o tym wie!

- I wiem, że to Jerzy był u mnie. I pomógł mi żyć. Nie miałam zamiaru o tym opowiadać, bo ktoś może powiedzieć, że takie rzeczy się nie zdarzają. A jednak się zdarzają.

 

 

Danuta Szaflarska, została znaleziona przez sąsiada na schodach w rozerwanym płaszczu, pobita, od pół godziny nieprzytomna, jak udało się później ustalić. Wezwał karetkę i policję. Wszyscy dziwili się, że przeżyła, ponieważ była już tak jak wspomniałam osobą 90- letnią. 

 Warto jeszcze wspomnieć o pięknej karcie w życiu Danuty Szaflarskiej w ciągu drugiej wojny światowej, gdzie pomimo, że została mężatką i urodziła córeczkę, a także miała pod opieką matkę, intensywnie działała w ruchu oporu. W trakcie wojny była w miarę możliwości czynna zawodowo przebywając między innymi w Wilnie. Tam właśnie sama doświadczyła przebłysku przewidywania przyszłości. 

W 1941 roku zaczęto deportować Litwinów, Polaków, Żydów. W wagonach jak mówili ludzie Ruscy stłoczyli trzydzieści sześć tysięcy ludzi. Danuta Szaflarska dostała zadanie dostarczenia paczki dla jednej z deportowanych osób. Cały dworzec otoczony był wojskiem czerwonoarmistów. Wykorzystując wrodzony wdzięk i talent aktorski udało jej się dostać w okolice wagonów, w których stłoczeni ludzie poznając ją jako aktorkę wołali do niej. Ona jednak wypatrywała oczu człowieka, któremu miała dostarczyć paczkę i nagle stał się cud, w którymś zabitym deskami okienku pokazały się te oczy. Przez kobietę z Litewskiego Czerwonego Krzyża, która stała na torach udało jej się podać paczkę. Natomiast do ludzi stłoczonych w wagonach powiedziała, żeby się nie martwili, bo za tydzień spadną tu niemieckie bomby. Sama, jak wspominała, nie wiedziała, dlaczego tak mówi. Była to niedziela 15 czerwca. Tydzień później, w niedzielę 22 czerwca 1941 roku siedziała z kolegami w jednej z kawiarni w Wilnie. Nagle piękne, słoneczne niebo zrobiło się ciemne od samolotów. Zaczęły spadać bomby. Podmuchy wybuchu zmiotły stoliki, wszyscy znaleźli się na ziemi. Pani Danuta była tak przerażona, że za chwilę rozerwie ją bomba, że wbiła zęby w ziemię i wołała "mamo". Dwa dni później do Wilna wkroczyli Niemcy witani przez Litwinów kwiatami.

W czasie Powstania Warszawskiego uczestniczyła w organizowaniu koncertów dla powstańców i ludności cywilnej. W koncertach uczestniczyli między innymi Mira Zimińska, Irena Kwiatkowska i Mieczysław Fogg. Jako łączniczka przyjęła pseudonim "Młynarzówna". Cały czas biegała. Nie bała się, miała niebywałą intuicję. Zawsze wiedziała, czy pójść w lewo, czy prawo. Każde miejsce, z którego wychodziła było zbombardowane, ale każdy kto szedł z nią nie został nawet draśnięty. Raz gdy przeprowadzała jedną rodzinę, poczuła nagle, że muszą zawrócić, co też uczynili. Po chwili w miejsce, gdzie szli wcześniej spadła bomba. Wszyscy się uratowali, dzięki intuicji pani Danuty.

Tutaj też w trakcie powstania wyniosła Danuta Szaflarska wspomnienie, które w niewyjaśniony sposób przeniknęło do tekstu pisarki Doroty Masłowskiej, która urodziła się trzydzieści dziewięć lat po powstaniu i powróciło do Danuty Szaflarskiej.

Wspomnienie było następujące: na ulicy Poznańskiej pewnej nocy przebywała razem z dzieckiem w kamienicy. Jej córeczka miała rok. Sąsiednia kamienica płonęła już od trzech dni. W żarze suszyła pieluchy dziecka. W nocy było zupełnie ciemno, ale ogień z płonącej kamienicy wszystko oświetlał. Zaczęła obserwować mieszkanie na drugim piętrze. Widziała dokładnie cały pokój, meble i nagle ruszył sam rower, który tam stał i zaczął jechać przez cały pokój, bez człowieka. Pomyślała wtedy - "ruch martwych ciał"...

Wspomnienie odżyło po zatrudnieniu Danuty Szaflarskiej w wieku 95 lat w Teatrze Rozmaitości u Grzegorza Jarzyny. Jak mówiła, marzyła o tym by tam pracować i zetknąć się z nowoczesnym teatrem. Tam właśnie u Jarzyny, którego uwielbiała zagrała w sztuce Doroty Masłowskiej "Między nami dobrze jest" postać staruszki - pleno titulo. W tej sztuce nastąpiło jak określiła Dorota Masłowska stopienie w wymiarze właściwie nadprzyrodzonym, trudnym do wytłumaczenia w sposób racjonalny postaci Szaflarskiej i Staruszki, ponieważ znalazła się tam scena identyczna jakiej świadkiem w trakcie powstania była pani Danuta, a którą określiła "ruchem martwych ciał".

Dorota Masłowska w liście do Gabriela Michalika autora książki o Danucie Szaflarskiej opisała to w sposób następujący:

 

"Nie byłam chyba na żadnej próbie Między nami... Chyba dopiero na generalnej w Berlinie i na premierze. To wtedy poznałam panią Danutę. Pamiętam, że zrobiła na mnie ogromne wrażenie, jej aura była magiczna, mitologiczna. Od niej biło jakieś totalne onieśmielające piękno, fizyczne, ale jeszcze czymś podszyte. Chciało się ją dotykać, do niej przytulać jak do jakiegoś czakramu. Pamiętam, że na premierze była dyskoteka i pani Danuta tańczyła na niej z moją ówcześnie chyba trzyletnią córką. To wyglądało wspaniale, bo bardzo nie różniły się wzrostem. Była w imponującej formie umysłowej, lubiła zapamiętywać numery telefoniczne i budzić tym  przerażenie osób młodszych, ale tępszych. Kiedy zmarła i oglądałam ten film, który zrobiła Dorota Kędzierzawska  (dokument "Inny świat" w którym Danuta Szaflarska wspomina swoje życie) to ryczałam chyba od piętnastej minuty. Aż mi głupio było przed rodziną, że tak ryczę, ale nie wiem co się ze mną stało. Po prostu wstrząsnęło mną piękno jej natury, jej taka niezależność, wolność, anarchiczność. No i wreszcie nadszedł ten moment, gdy ona mówi o mnie i o tym rowerze. Dreszcz, który mnie wtedy przeszedł, był metafizyczny, przez duże META, tylko muszę to dobrze wytłumaczyć. Kiedy pisałam tę sztukę, w ogóle nie znałam pani Danuty. Wszystkie wyobrażenia o wojnie, których użyłam w Między nami dobrze jest , moje >poczucie< wojny, to historie mojej babci o spadaniu po schodach do schronu, o bombardowaniach, aresztowaniach itp. A pani Danuta wielokrotnie mówiła mi, że nie wie jak i dlaczego ale ja opisałam jej wspomnienia, to, jak ona to pamięta i skąd ja niby to wiem? Jak, ja młodsza o 100 lat, mogę to wiedzieć, co ona przeżyła?.

Ale akurat jeśli chodzi o ten rower, to podczas prób panią Danutę olśniło nagle, że widziała taki rower podczas powstania - w płonącej kamienicy - płonący rower przejechał na jej oczach przez mieszkanie. To było dla mnie głęboko wstrząsające przeżycie. Bo zrozumiałam, że mój tekst wbudował się w jej wspomnienia, splątał z nimi. Doszło do jakiejś paradoksalnej i metafizycznej sytuacji, że ona wspominała powstanie moimi słowami i obrazami".

 Warto przy okazji wspomnieć, że tekst sztuki Doroty Masłowskiej "Między nami dobrze jest" i sam spektakl jeszcze w jednym miejscu blisko dotknął czegoś na kształt szyfrów transcendencji. A mianowicie Głos z radia w telewizyjnej wersji spektaklu stylizowany na prezydenta RP, a grany przez Lecha Łotockiego wygłasza z ekranu telewizora absurdalne patriotyczne przemówienie. W tle słów:

" Nie jesteśmy Polakami, ale Niemcami albo Rosjanami, a właściwie to ich zwłokami, a ci co nawet nie są zwłokami, to zaraz nimi i tak będą" wyją syreny, za chwilę zacznie się bliżej nieokreślona katastrofa. Odpowiada mu wtedy Szaflarska: "Polsko, kraino prześliczna! Pamiętam, jak umierało twe piękno..."

 Niewiele ponad rok po premierze teatralnej spektaklu doszło do katastrofy smoleńskiej. Lech Łotocki stylizowany w spektaklu Masłowskiej na prezydenta RP, zagrał w filmie "Smoleńsk" Antoniego Krauzego właśnie prezydenta.

 Pani Danuta Szaflarska przed każdą podróżą samolotem, prosiła księdza Jerzego Popiełuszko o anioły, aby podtrzymywały skrzydła, była też pewna, że rozkwit kariery w postaci tak wielu ról, które zaczęła otrzymywać już będąc mocno starszą osobą, również zawdzięcza księdzu Jerzemu, który cały czas jej pomagał. Była też pewna, że dzięki jej rolom ludzie się śmiali, wzruszali, ale także myśleli o braku miłości w życiu. Wspomniała kiedyś, że właśnie tę kwestię poruszył pisząc do niej list pewien szesnastoletni chłopak, po obejrzeniu jednego z jej filmów. Uważała, że to sprawka ks. Jerzego. Obawiała się, że na obrazach przedstawiających ks. Popiełuszkę jako błogosławionego zrobią z niego świątobliwą postać, a ona zapamiętała go jako roześmianego, lubiącego dowcipkować, bez cienia nienawiści do kogokolwiek młodego człowieka lubiącego jeździć na rowerze i pijącego litry kawy. Mówiła, gdy myślę o nim - "Oho, czarna kawa! I uśmiechnięty Jerzy..."

Chcę też w ten szczególny czas przed wyborami prezydenckimi podkreślić zaangażowanie pani Danuty Szaflarskiej do końca swego długiego życia w sprawy kraju, za który walczyła i którego losy leżały jej bardzo na sercu. Dlatego też przesyłam zdjęcie z ostatnich wyborów prezydenckich z 2015 roku, w których brała udział pani Danuta Szaflarska mając wtedy równo 100 lat. Była też wówczas po raz drugi w komitecie honorowym prezydenta Bronisława Komorowskiego nie bojąc się jasno precyzować swoich poglądów politycznych.

 Na sam koniec chciałam przytoczyć jeszcze wspomnienie pani Danuty z pociągu kiedy trzymając półtoraroczną córkę na rękach jechali na południe, po pobycie w obozu w Pruszkowie, w którym przebywali po upadku powstania. Wtedy jedna z osób również jadąca tym pociągiem powiedziała na głos patrząc na jej dziecko

Proszę pani, to dziecko ma oczy starego człowieka!

Jak wspominał pani Danuta - po usłyszeniu tych słów- rozpłakała się...

Autor: Beata Dąbek.





* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.