Witam FN, Chciałam Wam opisać wydarzenie, które miało miejsce w 2018 roku, a jego uczestnikiem był mój Tato i od niego znam tę relację, a także od wujka czyli jego brata. Było to na początku maja 2018 roku, kiedy obaj panowie wybrali się na ryby. Mieszkamy w małej miejscowości pod Olsztynem […] tuż nad rzeką […], ale proszę to zachować do waszej wiadomości. Z opisu było to tak – była godzina 6.10, kiedy na łódce postanowili sobie zrobić śniadanie, bo taki mieli pomysł od samego początku. Wyjęli kanapki, odkręcili termos, a dwie wędki wystawały z łódki, jak to klasycznie na rybach. W pewnym momencie usłyszeli dźwięk przypominający bardzo niski elektroniczny świst czy coś w tym rodzaju. Przez sekundę myśleli, że może ktoś uruchomił generator z okolicznych mieszkańców, ale potem zobaczyli nisko lecący obiekt UFO jak opowiadali najwyżej 10-12 metrów na ziemią. Jego średnica wynosiła 5-6 metrów i przypominał skorupę żółwia. Przeleciał z prędkością taką jak samochód jadący autostradą, czyli ok. 90-100 km na godzinę. Wszystko trwało 4-5 sekund. Nie mieli szans chwycić aparaty telefoniczne, choć zaraz mój ojciec zadzwonił do mamy i jej wszystko opowiedział. Obiekt UFO miał metaliczny kolor i wydawało się, jakby był wypolerowany. Jak obiekt zniknął za horyzontem dźwięk także ustał. Namawiałam Tatę, żeby do Was zadzwonił, ale on powiedział, że nie chce rozgłosu, więc ja postanowiłam to opisać. UFO jest prawdą macie rację, mój ojciec ani jego brat nie opowiadali by zmyślonej historii.
Dziwny jest ten świat, że nikt o tych rzeczach nie mówi w mediach, ale naprawdę nie jesteśmy sami.
Dziękuję i pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
27 lipca 2020, gmina Brenna Ok. godz. 10:10
Moja żona zauważyła bardzo jasny obiekt na niebie - przez to samo okno co 23 lipca (a tą historię wysłałem wczoraj do Was). Ale to nie było to samo co widziała tego 23 lipca. Więc 27 lipca. po godzinie 10, moja żona spostrzegła jak coś się szybko (i wysoko) przemieszcza ponad drzewami. Trwało to gdzieś, jak sama powiedziała "6 sekund".
Wzrok skupiła na tym jasnym punkcie i sama ruszyła w kierunku okna - cały czas patrzyła jak się on przemieszcza ale kiedy była już przy oknie to obiekt znikł i straciła go z oczu. Nie było żadnych chmur. Powiedziała, że wydawało jej się, że obiekt "odbijał światło słoneczne". Pomyślała, że może to mogła być Międznarodowa Stacja Kosmiczna odbijająca światło słoneczne ale o tej godzinie nie było możliwości by tutaj przelatywała (wg. danych zaczerpniętych z heavens-above.com)
Spytałem ją o szacunkową wielkość tego obiektu - a jako, że nasze okna dachowe np. są ubrudzone od strony zewnętrznej to za punkt odniesienia odnieśliśmy się do kropki na szybie - ta kropka na szybie jest nieco większa od główki szpilki. Moja żona powiedziała, że ten obiekt był 3 razy większy jak ta kropka. Mimo wszystko sprawdziłem jeszcze na n2yo.com trasy przelotów satelit (z 10 sztuk wybranych na chybił trafił) z systemu Iridium (są to satelity telekomunikacyjne) - żadna z nich nie leciała ponad naszymi głowami - no ale nie sprawdzałem wszystkich satelit. W każdym razie, ALBO to była satelita telekomunikacyjna odbijająca światło słoneczne, ALBO... niezidentyfikowany obiekt latający.
Moja żona powiedziała, że w tym samym czasie leciał jeszcze z innej strony jakiś samolot. Pzdr.
[dane do wiad. FN]