Witam szanowną FN , Jako stały czytelnik od czasu do czasu do Was piszę. Dziś mam dwie rzeczy.
1. Po przeczytaniu ostatniego wpisu w Dzienniku pokładowym postawnowiłem przesłać opis "zbiegu okoliczności", który mnie spotkał dwa lata temu.
2. W załączniku pomidor z mojej tegorocznej uprawy. Właśnie miałem go zjeść, gdy zauważyłem, że ciekawie pękła mu skórka ;)
Oto więc "moje" zdarzenie synchroniczne.
Aby dobrze nakreślić sytuację, muszę napisać dwa słowa o sobie. Oprócz oczywiście zjawisk niewyjaśnionych mam dwie główne pasje - grę na perkusji i jazdę na rowerze. I choć w obu dziedzinach jestem amatorem, ważne jest to, że w mojej świadomości identyfikuję siebie jako perkusistę i rowerzystę.
W latach 2014-2018 regularnie jeździłem na rowerze kilka razy w tygodniu, zawsze około godz. 22:00-23:00 ( to dziwna pora, bo ciemo, wiem, ale praca plus pewne inne obowiązki nie pozwalały mi na aktywność fizyczną o bardziej przyzwoitej porze). Oczywiście miałem sprawne oświetlenie. 21 lipca 2018 r. była sobota. Podczas takiej przejażdżki doszło do kolizji. Najechał na mnie skuter, gdy mnie wyprzedzał. Jak się później okazało, kierujący - chłopak w wieku bodajże 21 lat - był pijany (miał ponad 2 promile) i po prostu zasnął podczas jazdy. Szczęśliwie tylko mnie potrącił z boku, tak że wyszedłem ze zdarzenia bez szwanku. Ale mogło go znieść o 10 cm bardziej w prawo i wtedy mogło być różnie...
Dalsze szczegóły - telefon na 112, interwencja wszystkich służb, alkomat itd. - w tej historii nie są ważne. Ważne jest to, że dość mocno całe zdarzenie przeżyłem i byłem w lekkim szoku przez kilka następnych dni.
I teraz najciekawsze.
Znacznie większego szoku doznałem zaraz w poniedziałek 23 lipca 2018 r., gdy jeszcze miałem w głowie na świeżo moje zdarzenie. Jedną z wiadomości dnia w mediach (wielokrotnie powtarzaną) była ta, że „podczas jazdy na rowerze zginął w wypadku perkusista”. Gdy to usłyszałem po raz pierwszy (już nie pamiętam, w radiu czy w TV), nogi się pode mną ugięły, bo poczułem, że właśnie stało się coś dziwnego, co nie jest tylko przypadkiem.
(Perkusistą, który zginął tego dnia, był Grzegorz Grzyb (https://www.gala.pl/artykul/grzegorz-grzyb-nie-zyje-perkusista-zginal-w-wypadku-zdjecia-180723055352, https://jastrzabpost.pl/newsy/grzegorz-grzyb-nie-zyje-przyczyny-smierci-zmarl-muzyk-edyty-gorniak_670997.html#galeria0).
Uzupełnienie - 5 listopada 2018 r.
Na tym miałem zakończyć tę relację, jednak życie dopisało jeszcze inny kontekst.
Dwa tygodnie później dostałem wezwanie na policję, by złożyć zeznania na temat mojego wypadku. Gdy wracałem z komisariatu, wstąpiłem „tak przy okazji” i właściwie "bez powodu" do sklepu. Spotkałem w nim znajomą, której nie widziałem od kilku lat. Przez chwilę powspominaliśmy dawne czasy i wspólnych znajomych, po czym się rozstaliśmy i więcej się z nią już nie zobaczyłem. A niedługo potem, na początku listopada 2018 r. ta osoba nagle zmarła.
Można więc wysnuć teorię, że mój wypadek na rowerze zdarzył się (tylko lub także) po to, żebym w odpowiednim momencie znalazł się w sklepie i spotkał się z tą osobą, póki jeszcze żyła.
I jeszcze jedno uzupełnienie - listopad 2018 r.
To już może będzie "naciągane", jednak jakoś łączy się z całą resztą.
W piątek był pogrzeb wspomnianej wyżej znajomej, niestety nie udało mi się być do samego końca. Dlatego zaraz w niedzielę wybrałem się po raz pierwszy na jej grób. A w tę samą niedzielę wieczorem dowiedziałem się, że zmarł (nie znam okoliczności śmierci) znany mi z widzenia mieszkaniec mojej miejscowości, młody chłopak, dwadzieścia kilka lat. A jaki to ma związek z tematem? W lokalnej orkiestrze był on perkusistą...
To tyle. Może te sytuacje nie mają żadnego związku, ale ja miałem wtedy wrażenie, że ktoś specjalnie poukładał te klocki.
Pozdrawiam,
[...]
W razie publikacji proszę o anonimowość.
/wiadomość i opis dostaliśmy 28 września 2020, poniżej zdjęcia pomidora dołączone do e-maila/