Bardzo poruszył mnie Wasz artykuł o tym co Obcy mówią o życiu na Ziemi. I ten przykład betoniarki....:-) W komentarzu pod artykułem opisałam Wam moje wnioski z zajmowania się akwarystyką. Bo to kojarzy mi się z cudem życia. A my akwaryści - mamy coś z kosmitów :-) Nie stwarzamy życia, bo to przekaracza nasze skromne możliwości, ale tworzymy planety, czyli akwaria, a na niej odpowiednie warunki dla danych stworzeń i roślin. Jesteśmy niczym Strażnicy tego życia :-) Jak stworzy się daną planetę, czyli akwarium - chce się stworzyć kolejną - dla trochę innych stworzeń i roślin. Jest to niezwykle wciągające...
Przypomina mi się mój sen...
Pamiętam, jak na początku mego snu byłam w jakiś podziemiach. Odbywały się tam prezentacje mulitmedialne dotyczące historii planety Ziemia. Widziałam tam początki życia na ziemi, dinozaury, prehistoryczne lasy z paprociami. Te podziemia to było wnęrze Ziemi, ze wszystkimi warstwami skalnymi itp. Bardzo podobały mi się te prezentacje i byłam ciekawa co będzie dalej. Oczekiwałam na jakieś prezentacje historii ludzkości, ale długi korytarz poprowadził mnie do szatni. Wzięłam stamtąd moje palto i beret. W pobliżu szatni był niewielki sklepik z dewocjonalnami. Kierowana ciekawością ruszyłam w stronę tego sklepiku. Były tam plastikowe różańce, święte obrazki itp. Kupiłam tam plastikową butelkę w kształcie św. Maryji i parę jeszcze innych głupstw.
Zadowolona wyszłam na zewnątrz. Była bardzo wczesna wiosna. W oddali było widać kopuły różnych świątyń. Dumnie wnosiły się ponad horyzont. Mój wzrok przyciągnał przepiękny meczet. To była wspaniała budowla! Ze świętymi Maryjkami w kieszeni podreptałam w jego stronę. Zachwycona pięknem tej światyni, która udekorowana była kolorowymi witrażami weszłam do środka. A tam było jeszcze piękniej, bo przez witraże wpadały snopy światła. Coś wspaniałego. Spojrzałam na cudowne sklepienie tej świątyni. Zachwycające! Nagle w rogu świątyni ujrzałam kulę światła. Ku memu zdziwieniu kula ta wysłała snop światła w moim kierunku i wciągneła mnie do siebie.
Kulę tę sama z siebie nazwałam Bogiem, choć miałam dziwne uczucie, że tych Kul jest znacznie więcej we Wszechświecie. Nie wiem skąd miałam to uczucie.
Była to czysta Inteligencja przewyższająca o miliardy lat naszą ludzką. W jej "ręku" byłam niczym niezdarna rybka, którą wyciągnięto z akwarium. Jednocześnie nie czułam strachu, bo to była ręka "kochającego" Właściciela (???? - nie wiem jak to określić). Byt ten dobrze znałam, bo nie poczułam chęci ucieczki. Było mi z tym Bytem bardzo dobrze niczym z Mądrym Przyjacielem, ale na poziomie Mistrza Duchowego. We wnętrzu Kuli było niczym w lekkiej mgle. Porozumiewaliśmy się ze sobą telepatycznie wysyłając obrazy mentalne. Miałam dziwne uczucie, jakbym siedziala na jego ramieniu i machała nogami jak dziecko na gałęzi jabłoni. Kula ta od razu zapytała się mnie o te święte Maryjki w mojej kieszeni. Bardzo zaskoczyła mnie jej wypowiedź, w dosyć "prebejskim slangu" - "Ależ to są Pierdoły!". "Co ty takie pierdoły kupujesz! Po co ci to wszystko?" "Ależ to jest wizerunek św. Maryji...I zobacz jaki piękny różaniec! ", "Pomaga mi to modlić się do Ciebie! Dlaczego to ci się nie podoba???". Kula wysłała mi kilka obrazów mentalnych ze swoim komentarzem. "Zobacz, ludzie modlą się do mnie w tych swoich świątyniach wielu religii, a ja tam za każdym razem "biję głową w ścianę"! Bo nie o to w tym wszystkim chodzi! Zobacz - ksiądz odbywa celebrę na mszy - a ja biję tam głową w ścianę za każdym razem! Zobacz, że to wszystko oparte jest na Głupstwie i Kłamstwie!" Kula wysłała mi obrazy meczetu oraz z tego, że jest on zbudowany z rur, kabli, betonu. Nie za bardzo zrozumiałam o co Jej chodzi. Podkreśliła ona jeszcze raz, że religie oparte są na kłamstwie i manipulacji. I to, że nie podoba się Jej żadna świątynia!
Zrozpaczona i jednocześnie oburzona, trzesąc ze złości moim moherowym berecikiem na głowie zadałam jej mocne pytanie: "A jaka świątynia podoba ci się najbardziej? Co my ludzie mamy wyznawać? Do czego mamy się modlić? Jak?".
Wówczas Kula wysłała mi obraz mentalny, ale taki, że mogłam się przenieść w przestrzeń przez nią wytworzoną. Znalazłam się na jakimś wiosennym pikniku.
Było tam sporo zaprzyjaźnionych ze sobą ludzi. Różnych ras, religii. Siedzieli oni beztrosko na swoich kocyckach z koszykami piknikowymi. Wszyscy wytwarzali miłą atmosferę. NIkt się nie kłócił, tylko wymieniali się informacjami. "Najważniejszy jest przepływ informacji. Sprawdzanie, dodawanie coś od samego siebie" - mówiła mi Kula w mojej głowie.
Ludzie faktycznie mówili coś o swoich krajach, zwyczajach, jak się im żyje, czego się nauczyli, jakie wynieśli wnioski dla siebie. Nikt się nie wywyższał - to były przyjacielskie rozmowy, na równym poziomie. Wszyscy podjadali jakieś pysznosći ze swoich koszyków częstując się nawzajem. Smakołyki były z różnych krajów, więc rozmowy dotyczyły również tych pyszności. "My robimy taką herbatkę - spróbuj! A u nas piecze się takie ciasteczka - pewnie ci posmakują :-)". Ktoś podał mi kartkę z przepisem na pyszne ciasto. Za bardzo nie wiedziałam co mam z tym zrobić. Wszyscy uśmiechęli się w moją stronę.
Wtedy Kula powiedziała mi wyraźnie w mojej głowie - "wypróbuj ten przepis i dodaj coś od siebie :-) Może to być i błahostka typu jakaś nowa przyprawa - byle to było coś od ciebie. Następnie podaj dalej ten przepis z ową nowością od ciebie. Kolejna osoba niech wypróbuje ten przepis - i niech też doda coś od siebie. Albo coś zmieni. Tak wygląda życia - nieustanne zmiany i dodawanie ulepszeń. Wtedy można coś ciekawego wynaleść i wprowadzić w życie. Ty, oni, wy - wszyscy - w ten sposób tworzycie najpięksniejszą "Świątynię" dla Mnie :-) Rozumiesz?
I w ten sposób mój sen się zakończył....
[e-mail z opisem snu dostaliśmy 22 października 2020, poniżej link do naszego tekstu o 'betoniarce zwanej wszechświatem']
https://www.nautilus.org.pl/artykuly,4011,spotkanie-zespolu-projektu-reguly-gry--prawdopodobienstwo-powstania.html