[XXI PIĘTRO] Witam. Chciałbym przedstawić swoją historię. Otóż 12 marca 2019 roku zginął mój najlepszy przyjaciel. Był to wtorek w godzinach między 10, a 11 rano. W tym samym czasie pracując jako kucharz-żołnierz na stołówce poligonowej poczułem jakby coś z ogromną siłą wpadło na mnie. Kilka godzin później dowiedziałem się o tej tragedii. Co jest najdziwniejsze w tej historii? Otóż najdziwniejsze jest to, że, był to wtorek, a ja w weekend 2-3 marca (dokładnie nie pamiętam daty), wyszedłem na balkon by zapalić papierosa. Pamiętam, że była pełnia.
Księżyc świecił bardzo jasno (odbijał światło słoneczne). Na balkon dołączyła do mnie moja kobieta. Razem paliliśmy papierosa, po czym nagle ogarnął mnie ogromny wewnętrzny smutek i czułem się, jakbym zaraz miał się popłakać. Czułem ogromny ból, smutek i żal. Czułem się tak, jakbym kogoś bardzo bliskiego stracił w danym momencie. Moja kobieta zapytała mnie, dlaczego posmutniałem. Odpowiedziałem, iż mam wrażenie, że komuś bardzo mi bliskiemu coś może się stać i czuję, jakby to właśnie się miało się stać w niedalekiej przyszłości. Zacząłem myśleć, skąd to uczucie i jeśli coś miałoby się komuś mi bliskiemu stać, to kiedy, dlaczego i komu. W zasadzie zacząłem sam nad tym rozważać. Nie wiem dlaczego, ale wytypowałem 3 bliskie mi osoby (intuicyjnie), na co moja kobieta odrzekła, że coś sobie wkręcam. Praktycznie kilka dni później dowiedziałem się, że mój najlepszy przyjaciel zginął w wypadku drogowym z udziałem cysterny. Najdziwniejsze jest to, że była to osoba z tej trójki, którą podpowiadała mi intuicja. Mam wrażenie, jakbym przewidział tą śmierć. Jest to dla mnie do dnia dzisiejszego zagadką i nie jestem w stanie pojąć, jak to jest możliwe i czy tylko ja miałem w swoim życiu taki przypadek. Da się to logicznie wytłumaczyć?
[dane do wiad. FN]
/opis trafił do FN 4 lipca 2021/