DZIWNY CZŁOWIEK, KTÓRY NAGLE... ZNIKNĄŁ
[...] Drodzy Panstwo, po obejrzeniu audycji z Panem Robertem dla Czechow na temat znakow na ciele, postanowilam napisac o przezyciu, ktore mialam w roku 2005 w jednej z ksiegarni Barnes & Noble, w stanie New Jersey, w USA. O tym wydarzeniu wie moja rodzina, ale zdalam sobie sprawe, ze byc moze warto podzielic sie tym i z Panstwem, bo jednak widzenia spodkow to jedno, ale zobaczenie Obcego na wlasne oczy, to juz inna sprawa i chyba nie jest to tak czestym zjawiskiem. A ja i wtedy, i teraz, jestem przekonana, ze na wlasne oczy widzialam Kosmite.
Zaznaczam, ze jestem osoba calkowicie zdrowa na ciele i umysle, matka dwojki dzieci, bez potrzeby wymyslania glupich historyjek. Cale zycie jednak doswiadczam niesamowitych przezyc natury duchowej, ciekawych synchronizacji kosmicznych (ktore ludzie nazywaja przypadkami), jasnowidzacych snow, przeczuc, a nawet udalo mi sie zaliczyc uderzenie pioruna w wieku lat 18, w mojej rodzinnej miejscowosci Pulawy. To jednak nie zostawilo na moim ciele i duchu zadnych efektow ubocznych, oprocz tego, ze od tamtego momentu nie moge rozczesac wlosow :D (to moj osobisty zarcik w tym temacie).
Ale na powaznie!
W Ameryce mieszkalam w latach 2001 - 2006. W 2005 roku, regularnie w soboty okolo poludnia, spotykalam sie w tej wielkiej ksiegarni, w srodku przy stolikach Starbucks'a z kolezanka, ktora uczyla mnie jezyka wloskiego. Jednej takiej soboty, w czasie lekcji, wyraznie wyczuwalam, ze mlody mezczyzna, ktory usiadl przy stoliku za nami, mnie obserwuje (zawsze bylam wyczulona w tych sprawach). Po godzinie nauki, obie z kolezanka weszlysmy sobie jeszcze wglab ksiegarni obejrzec ksiazki. Mezczyzna rowniez wstal, ale ja zniknelam mu miedzy rzedami.
W pewnym momencie, odwrocilam sie, a zza jednego rzedu, miedzy ksiazkami, wytrzeszczone byly na mnie oczy tego osobnika (musze przyznac, ze widok ten mnie dosc zszokowal i wystraszyl). Oczy te byly wielkie, chyba niebieskie, nie wygladaly normalnie...byly tak dziwnie wytrzeszczone, swidrujace, ze szczerze mowiac, pomyslalam, ze jest to jakis wariat, psychol, ktory mnie sledzi...ale pierwsze wrazenie bylo wlasnie takie, ze to nie sa oczy zwyklego czlowieka....Wyszlam z tego rzedu, zeby szybko znalezc w innej czesci ksiegarni kolezanke i o wszystkim jej opowiedziec.
Kiedy kierowalysmy sie do wyjscia, ten czlowiek stal na srodku przejscia, na wprost, patrzac na mnie, ale moglysmy spokojnie go ominac, bo bylo jeszcze miejsce. Odwrocil sie idac za nami, ale zatrzymalysmy sie nagle w takim przedsionku pomiedzy drzwiami udajac, ze ogladamy ksiazki z wyprzedazy. On wiec tez sie zatrzymal troche dalej za nami. W koncu ruszylysmy szybko a za wejsciowymi drzwiami skrecilysmy w prawo i nagle sie zatrzymalysmy udajac, ze rozmawiamy. To go zaskoczylo, bo ruszyl tak samo szybko za nami, ale kiedy prawie na nas wpadl, bo my tam nagle stalysmy, nie bardzo mial inne wyjscie niz po prostu isc dalej...Wtedy szedl powoli wzdluz okien ksiegarni az do konca chodniczka i zanim zniknal za rogiem budynku, powoli odwrocil sie i spojrzal na nas....
Bylo to dosc "creepy" jak to mowia Amerykanie i moze nadal myslalabym, ze byl to pewnie zwykly....zboczeniec, czy ktos taki, gdyby nie fakt, ze on za tym rogiem po prostu....zniknal. Rozplynal sie w powietrzu. Przed ksiegarnia jest parking i rowniez z boku ksiegarni, wlasnie tam, gdzie on sie udal. Czekalysmy wiec patrzac jakim samochodem odjedzie, zeby ewentualnie zapisac rejestracje. Nie ma stamtad innego wyjazdu a za ksiegarnia jest pole, nie ma zadnej drogi, zadnych innych sklepow. Jest to przy autostradzie, moze nie na odludziu, ale czlowiek, ktory zniknal za rogiem tej ksiegarni musialby albo tam stac albo schowac sie w jakims aucie. Zadne auto tam jednak nie stalo, zadne nie odjechalo, ani nikogo juz tam nie bylo, kiedy po chwili poszlysmy za rog sprawdzic, oczywiscie z pewnej odleglosci, co sie z nim stalo. Ogolnie stalysmy tam dosyc dlugo roztrzasajac to wydarzenie, ale nie bylo juz nigdzie sladu po tym osobniku.
Dodatkowym elementem calej historii jest fakt, ze jakies 2 tygodnie po tym, opisalam przezycie znajomemu mojego taty, czlowiekowi z Ukrainy o zdolnosciach parapsychologicznych, ktory skomentowal to w ten sposob: "i pewnie mialas takie dwie dziurki na rece, ktore potem zniknely???"
- Tak, mialam! Bylam w szoku, poniewaz rzeczywiscie w okolicy czasowej tego zdarzenia, zauwazylam na dloni (jak na rysunku) dwie kropki, male dziurki i pokazywalam nawet mojemu owczesnemu narzeczonemu jakie to dziwne, ze cos mnie w ten sposob ugryzlo, robiac takie dwa rowne znaki. Juz na drugi dzien nie bylo po kropkach sladu. I nie laczylam tego z niczym waznym, az do komentarza tego znajomego mojego ojca, ktory jednak nie chcial juz nic wiecej na ten temat powiedziec.
Co mialyby oznaczac te dziurki? Czy przypadkiem nie bylam nieswiadomie obiektem jakiegos eksperymentu? Czy tamtem Obcy przyszedl mnie potem obejrzec? Albo wczesniej i zostalam pozniej w jakis sposob testowana bez mojej wiedzy? Nigdy sie raczej nie dowiem, ale...czy maja Panstwo moze jakas opinie na ten temat? Byc moze u kogos jeszcze pojawialy sie na dloniach dwie dziurki w polaczeniu z jakims bliskim spotkaniem 3ego stopnia....?
Kosmici sa ewidentnie miedzy nami, ten czlowiek byl okolo 30stki, ubrany w dzinsy, kurtke, wygladal jak zwykly Ziemianin, tylko te niesamowite nienormalne oczy....
W kolejna sobote po tym incydencie nie chcialysmy juz z kolezanka jechac w to samo miejsce, ale poniewaz to byla nasza ulubiona ksiegarnia, za dwa tygodnie znowu spotkalysmy sie tam na lekcji. Tym razem podejrzanym byl starszy pan w dzinsowej kurtce, ktory obserwowal nas (ale mniej natretnie) i rowniez rozplynal sie na parkingu zaraz po wyjsciu z budynku. Cala sytuacja byla mniej spektakularna i wiecej nic sie juz potem nie dzialo. Ale tamtego "Czlowieka" nigdy nie zapomne....
A najsmieszniejsze w tym momencie...siedze wlasnie w kuchni, piszac do Panstwa ten email, a do domu wchodzi moja jedenastoletnia corka, nie majac pojecia co robie i jaki mam w glowie temat, podchodzi i mowi mi, ze wygladam jakos inaczej: "wygladasz jak kosmita, jakbys miala 5 oczu (powiedziala oczu, nie par oczu...)" :D
Przypadek???
Zaniepokojona patrze w lustro.... :D UFF, nie! Jest tylko jedna para oczu.... :D
Bede wdzieczna za odpowiedz w sprawie tych dziurek na ciele....
Pozdrawiam serdecznie z czeskiej Pragi :)
[dane do wiad. FN]
/poniżej zdjęcia, które przysłała autorka e-maila/