Dziś jest:
Poniedziałek, 25 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

XXI Piętro
HISTORIE PRZESŁANE PRZEZ ZAŁOGANTÓW
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz


Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl

Twoje imię i nazwisko lub pseudonim

Twój email lub telefon

Treść wiadomości

Zabezpieczenie przeciw-botowe

Ilość UFO na obrazie





MOJA ŚMIERĆ
Pon, 17 sie 2020 22:23 | komentarze: brak czytany: 3819x

[...] Witam Fundację! Długo myślałem, aby opowiedzieć a raczej opisać Wam tę moją historię, ale pomyślałem, że skoro wchodzę na serwis FN codziennie od roku, to jesteście mi bliscy i powinienem opisać Wam moją śmierć. Bo ja przeżyłem śmierć, byłem martwy!

Wszystko zdarzyło się w lipcu 2020 roku, kiedy wracałem od moich rodziców samochodem. Jechałem sam, niestety bardzo szybko. Nagle straciłem panowanie nad samochodem, czułem, że nie mam nad nim kontroli i liczyłem, że wylecę z drogi i może się uda jakoś przeżyć. Niestety samochód zaczął koziołkować, a że jechałem bez pasów, to wypadłem przez prawdopodobnie przednią szybę. Piszę prawdopodobnie, bo ja tego nie pamiętam.

Nagle odzyskałem świadomość, kiedy unosiłem się na wysokości ok. 4-5 metrów nad moim ciałem, które w takiej śmiesznej pozie leżało w rowie, a mój samochód poleciał koziołkując jakieś 25 metrów dalej. Początkowo nie wiedziałem, że nie żyję i tylko bawiła mnie myśl, że wszystko widzę z góry i jest mi super dobrze.

Potem nagle znalazłem się z tym słynnym tunelu ze światłem na końcu, o którym tyle razy czytałem w waszym serwisie. Miałem świadomość, że jestem czymś w rodzaju punktu, który poruszał się do tego światła. Było ciepłe, cudowne, pełne miłości, nie do opisania. Nagle usłyszałem głos – taki ciepły, jak dobrego ojca. Te słowa brzmiały jakoś tak: twój czas jeszcze nie nadszedł, musisz wracać. I od tego momentu nie pamiętam nic.


Obudziłem się już w szpitalu trzy tygodnie później, kiedy wybudzono mnie ze śpiączki. Mam uszkodzoną nogę na tyle, że uczę się chodzić normalnie, chodź minął już rok od wypadku. Chcę powiedzieć wam jedno: śmierci nie ma dokładnie tak, jak piszecie w serwisie! Jest życie po śmierci fizycznej, choć ten stan jest nie do opisania. Mam teraz 21 lat i to doświadczenie śmierci uważam za najważniejsze w życiu. Nie boję się śmierci, wiem, że kiedyś będę w tym świetle, do którego nie doleciałem. O moim doświadczeniu śmierci wiedzą tylko moi rodzice i siostra, a teraz także wy. Pozwalam przedstawić moją historię, choć proszę nie podawajcie moich danych, czyli imienia i nazwiska, a także miejscowości, bo na pewno ludzie się kapną, o kogo chodzi. Robicie świetną robotę i codziennie zaczynam dzień od sprawdzenia, co tam jest na serwisie Fundacji Nautilus.

Nie możecie się zatrzymać, bardzo Was o to proszę

[dane do wiad. FN] /opis wydarzenia dostaliśmy na pocztę FN 5 listopada 2021/


Rozmowa została opublikowana w Nowinach Jeleniogórskich, 3 listopada 2021 roku

Czy jesteśmy sami we wszechświecie? Rozmowa z Robertem Bernatowiczem, badaczem zjawisk niewyjaśnionych

Robert Bernatowicz – z wykształcenia ekonomista i politolog, z zamiłowania dziennikarz. Na studiach planował zostać prywatnym detektywem i ukończył stosowne kursy. Potem rozpoczął karierę prywatnego przedsiębiorcy i posiadał znakomicie prosperującą firmę transportową. I wtedy w 1991 roku przez przypadek usłyszał o poszukiwaniu ciekawych głosów przez lokalną wtedy rozgłośnię Radio Zet. Spośród tysiąca chętnych wybrano dwie osoby, w tym jego. Tak zaczęła się przygoda z dziennikarstwem, która zmieniła jego życie. W 1996 roku poprowadził audycję Nautilus Radia Zet, która była początkiem największej pasji jego życia, czyli badania zjawiska niewyjaśnionych. W 2001 roku założył Fundację Nautilus, która do dziś zgromadziła dziesiątki tysięcy relacji o spotkaniu ludzi z „nieznanym”.

– Nie lubi Pan określenia „zjawiska paranormalne” – dlaczego?

– Już w samym tym słowie tkwi zaprzeczenie. Jeżeli coś nie jest „normalne” od razu nasuwa się sugestia, iż to coś staje się mało prawdopodobne, lub nawet nieprawdopodobne – niemożliwe. Przywykliśmy zresztą do założeń, że „normalne” ma prawo zaistnieć, a „paranormalne” nie. Ja, co więcej wcale nie uważam, iż nie poznane jeszcze dokładnie przez naukę zjawiska, muszą być przeciwne naturze. Z tego powodu preferuję bardziej adekwatne określenie…

– „Niewyjaśnione”?

– W rzeczy samej. To słowo znacznie lepiej oddaje istotę fenomenów, których ortodoksyjna nauka nie jest (jeszcze) w stanie zbadać.

– Wierzy Pan w rzeczy, których nie da się wytłumaczyć językiem nauki?

– „Wierzę” to kolejne nietrafione słowo. Ja wiem, mam stuprocentową pewność, że zjawiska o których nie śniło się filozofom – dzieją się obok nas i to od dawien dawna.

– Znaczna cześć społeczeństwa dopuszcza istnienie duchów, niektórzy ludzie, z którymi przyszło mi rozmawiać zaklinają się, że byli świadkami ich aktywności, że widzieli taką, czy inną zjawę na własne oczy, że słyszeli je, bądź czuli ich obecność. Czym według Pana są – najprościej rzecz ujmując – duchy? Wymysłem naszej fantazji, marzeniem o nieśmiertelności? A może tworem chorej wyobraźni, zwidami, halucynacjami?

– Bez wątpienia po części wszystkim tym. Najczęściej widzimy to, co chcielibyśmy widzieć – słyszymy podejrzany dźwięk, szelest, dostrzeżemy kątem oka jakiś cień – wielu z nas myśli od razu – duch! Najczęściej są to właśnie przywidzenia. Oczywiście zdarzają się halucynacje, wynikłe z przemęczenia, czy choroby psychicznej. To wszystko prawda…

– Ale?

– Ale zdarza się również, że mamy do czynienia z prawdziwym duchem – duszą zmarłej osoby, która z jakiś powodów nie chce odejść na tamten świat. Z kimś, kto na przykład zmarł nagłą śmiercią i nie daje sobie sprawy z tego, że nie żyje, lub pozostawił po sobie niedokończone sprawy. I błąka się pośród nas, cierpiąc i przyprawiając o cierpienie żyjących…

– Sceptyk, człowiek stąpający twardo po ziemi, powie od razu – brednie! Głupoty, bajki, przesądy, wymysły!




– Ba! Ja też stąpam twardo po ziemi. Zarabiam pieniądze, gram na giełdzie, jestem – jak każdy dziennikarz z prawdziwego zdarzenia – osobą publicznego zaufania. Nie oznacza to jednak, że gdy słyszę historie, które z przejęciem opowiadają mi ludzie – łapie się pod boki i zanoszę śmiechem, kpiąc z nich ile sił. Nie jestem ignorantem, nie odrzucam wszystkiego, czego człowiek nie jest w stanie zrozumieć. Nauka, która dziś chce nam zastąpić Boga, nie wie wszystkiego, nie zapewnia nam odpowiedzi na każde pytanie. A duchy? Są były, i będą. Wielu je widziało, w każdej rodzinie znajdzie się jakaś prawdziwa, choć dla niektórych nieprawdopodobna historia.

– Widział Pan ducha na własne oczy?

– Owszem. Widziałem. Jasno i wyraźnie – widziałem tak jak pana tutaj przede mną.

– Skąd Pan wie, że to był duch?

– Skąd? Stąd, że był to człowiek już nie żyjący, a mimo to potrafił się komunikować. Zajmuje się tą dziedziną bez mała dwadzieścia lat. Wiem o tym co nieco, a nawet znam się na rzeczy bardzo dobrze. Nie obserwowałem zresztą duchów sam, mam rozmaitych świadków, a taka i podobne sytuacje, zdarzały się w moim życiu nie raz.

– Sceptyk zapytałby teraz – a dlaczego Pan widział, a on nie? Ani razu w życiu?

– To skomplikowana sprawa. Po pierwsze ja zazwyczaj udaję się tam, gdzie duchy się pojawiają. Ludzie nierzadko proszą mnie o pomoc – podróżuję po całym świecie i dane mi było widzieć niejedno – miejsca, gdzie niewytłumaczalne naukowo zjawiska dzieją się naprawdę i obserwowane są przez dziesiątki naocznych obserwatorów. Po drugie – żeby zobaczyć ducha, trzeba mieć najczęściej jakieś ku temu predyspozycje. Jakąś wrażliwość. I muszę panu powiedzieć, że dziś mało już mnie obchodzi, co mówią sceptycy. Jeśli ktoś pragnie tkwić w ignorancji – to jego sprawa.

– Kiedyś starał się Pan tłumaczyć ludziom pewne zjawiska, wyjaśniać, przekonywać…

– Zrezygnowałem z tego już jakiś czas temu. To zupełnie nie ma sensu. Jeśli ktoś nie zechce – to nie uwierzy – nic go do tego nie zmusi. To, że się myli, to inna kwestia. Ale niektórym z niewiedzą chyba wygodniej…

– Wedle badań, jakie przeprowadzano w USA – ale i na całym świecie, okazuje się że około 25 procent ludzkości wierzy w duchy…

– Z moich obserwacji wyłania się podobny wniosek. Jedna, na pięć osób przyjmuje taką możliwość, bądź gorąco w to wierzy. I nie mówię tu o chorych umysłowo ludziach.

– Sceptycy za chorych umysłowo uważają tych, którzy o duchach mówią całkiem poważnie i z przekonaniem.

– Sceptycy mówili na początku ubiegłego wieku, że samochody się nigdy nie przyjmą, że ludzie nigdy nie będą latać, że podróż z prędkością dźwięku to właśnie bzdury i brednie. Dziś nasze maszyny taką prędkość biją kilkukrotnie, a kto wie co będzie jutro. Zatwardziały sceptyk to niestety osoba ograniczona – przez samą siebie. To, że ktoś w coś nie wierzy, lub czegoś nigdy nie widział, oznacza że tego czegoś nie ma? A co ze promieniowaniem podczerwonym, polem magnetycznym, itd.? Nie ma ich, bo ktoś nie zobaczył tego na własne oczy?

– A nie zdarzyło się Panu przekonać takiego sceptyka do własnych poglądów?

– A żeby to raz…Jeśli człowiek uparcie twierdzący, że nie istnieje nic poza materią, dostaje w głowę dziesięciokilogramowym garnkiem, który – wydawało by się – sam z siebie leci przez pokój – zaczyna dopuszczać do siebie pewne rzeczy, zaczyna zastanawiać się, czy faktycznie nie dzieje się czasem wokół nas coś niezwykłego.

– Oberwanie po głowie garnkiem, który rzucony jest przez niewidzialną istotę – brzmi komicznie…albo groźnie…

– Niestety nie ma w tym nic śmiesznego, proszę mi wierzyć. Prześladowanie przez tak zwane duchy zdarza się na całym świecie, zjawisko to przyjmuje czasem bardzo groźne formy. Zdarza się, że całe rodziny cierpią z powodu nawiedzeń i szukają pomocy gdzie się da.

– A mnie całe życie powtarzano, że bać się należy żywych ludzi, nie duchów!

– Najczęściej tak jest. Ale duchy – mówiąc bardzo ogólnie – również potrafią być dla nas bardzo szkodliwe. Posłużę się przykładem, opowiadając panu historię z życia – najprawdziwszą! Chce pan?

– Bardzo proszę!

– Grupa młodych ludzi wpadła na pomysł urządzenia sobie spirytystycznego seansu. Jedna z siedzących przy okrągłym stoliku dziewczyn zaczyna mówić nagle męskim głosem, przeraźliwie kląć, rzucać przedmiotami, zachowywać się bardzo agresywnie. Jeden ze świadków zdarzenia mówił, że nie słyszał nigdy wcześniej bardziej makabrycznych dźwięków. Ktoś mógłby powiedzieć – ściema, bajka. Problem w tym, że ta dziewczyna rzuciła się krótko po tym z okna, popełniając samobójstwo. W rodzinie nie było przypadków psychicznych chorób, a ona sama była wcześniej wyjątkowo serdeczną, pogodną osobą…takich historii są setki, tysiące. Duchy istnieją i bynajmniej nie jest to powód do żartów.

– Gdzie Pana zdaniem można spotkać ducha?

– Najczęściej tam, gdzie umierają ludzie. A więc tereny bitew, miejsca kaźni, szpitale… We Wrocławiu znajduje się pewien hotel, w którym ktoś, lub coś ustawicznie odkręca wodę w kranach, rozlewa ją po pokojach, hałasuje nocą po korytarzach. Takich lokacji jest zresztą więcej – Dolny Śląsk nie jest wyjątkiem – zwłaszcza tu odnaleźć można wiele nawiedzonych miejsc…

– Jesteśmy dziś świadkami wielu niepokoi na świecie. Konflikt między Ukrainą, a Rosją, niekończąca się agresja na Bliskim Wschodzie – wymieniać można by jeszcze długo. Czy owa wiara w duchy, nie jest Pana zdaniem w jakimś stopniu zależna od tego, co dzieje się na wokół nas? Czy natężenie kłopotów i zmartwień dnia codziennego nie odpycha nas w stronę tematów lżejszych, intrygujących, atrakcyjnych i mimo wszystko – spokojniejszych?

– To kwestia indywidualna. Dla jednego duchy będą odskocznią od polityki, od finansowych zmartwień, dla innych to właśnie niewyjaśnione fenomeny będą owych zmartwień bezpośrednim powodem. Ludzkość lubi się bać – oglądamy horrory, czytamy powieści grozy. Ale z prawdziwymi duchami, nie mają one zazwyczaj wiele wspólnego…

– Od wielu lat prowadzi Pan Fundację Nautilus. Czym się ona zajmuje?

– Przede wszystkim pomagamy ludziom, którzy stanęli w obliczu trudnej, bądź kłopotliwej sprawy związanej z jakimś niewyjaśnionym zjawiskiem, a którzy nie mogą znaleźć ratunku nigdzie indziej. Bardzo często odwiedzamy takie osoby, bądź rodziny i staramy się im jakoś pomóc.

– W jaki sposób na przykład?

– To, rzecz jasna zależy od sytuacji. Może to być skontaktowanie ich z jasnowidzem, bądź księdzem egzorcystą…

– Nie jest Pan przeciwko Kościołowi?

– Absolutnie nie! Wielokrotnie broniłem publicznie Kościoła. Jak mogę być przeciwko instytucji, która daje ludziom nadzieję, która uczy jak żyć, jak godnie postępować, która mówi o Bogu!

– Jest pan osoba wierzącą?

– Oczywiście, że jestem! Ewangelia i słowa Chrystusa to nauki i przekaz chyba najmądrzejszy ze wszystkich. Oczywiście szanuję każdą inną religię, jest wiele dróg do Boga…

– Pańska fundacja prowadzi również zakrojone na szeroka skalę badania nad UFO. Czym jest UFO?

– Najprościej rzecz ujmując jest to niezidentyfikowany obiekt latający.

– Z pojęciem tym związane jest przekonanie o odwiedzinach naszej planety przez pozaziemskie cywilizacje. Wierzy Pan w to, iż nie jesteśmy sami we Wszechświecie?

– Proszę pana, wkroczyliśmy już dawno w XXI wiek. Największe autorytety z dziedziny kosmologii mówią otwarcie o życiu poza Ziemią. Na meteorytach znajdowane są od dawien dawna ślady DNA organizmów pochodzących z innych miejsc galaktyki. Zaprzeczanie tym teoriom staje się dziś powoli anachroniczne, staje się oznaką zacofania i niedouczenia.

– Ale niepodważalnych dowodów na istnienie kosmitów nikt jeszcze nie przedstawił…

– Nasza fundacja dysponuje największym archiwum w tej dziedzinie w całej Europie. Mamy terabajty danych. Zdjęcia, filmy, doniesienia świadków, niezliczona ilość informacji, które gromadziliśmy ponad dwadzieścia lat. Dowody istnieją, tyle tylko że nie każdy ma do nich bezpośredni dostęp.

– Polacy nadal zdają się śmiać z UFO. Kpić z tego tematu. Różnimy się pod tym względem od innych narodów?

– Rzeczywiście wciąż podchodzimy do sprawy z wielkim dystansem. A nawet lękiem. Ale niepotrzebnie. Minie jeszcze trochę czasu, a ufologia stanie się czymś „normalnym” – pozwolę sobie posłużyć się tu słowem od którego zaczęliśmy rozmowę. Świadomość ludzka musi się jeszcze zmienić, przywyknąć do nowych norm, otworzyć się na możliwości inne, niż te znane z podręczników. Zachód już zaczął zmieniać się pod tym względem, ja mam nadzieję, że nie zostaniemy daleko w tyle.

– Odwiedza Pan czasem Dolny Śląsk?

– To chyba mój ulubiony region Polski. Nie tylko dlatego, że tyle się tu dzieje, że wciąż znajduje się tu tak wiele niezbadanych tajemnic, że znaleźć tu można całe multum zagadkowych spraw. Mieszkańcy Dolnego Śląska są chyba nieco bardziej otwarci na kwestię „niewyjaśnionego”, nie podchodzą do owych zagadnień z ignorancją i lekceważeniem. To mi się u nich szalenie podoba!

Dziękuję za rozmowę.

Antoni Gąssowski

Fot.: archiwum prywatne

Archiwum Nowin Jeleniogórskich 2021





* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.