Topiłam się, umierałam i żegnałam z życiem, a wtedy usłyszałam głos 'to jeszcze nie jest twój czas'
Miałam wtedy około dziesięciu lat tak samo jak p.Piotr. Z przyjaciółmi wybraliśmy się nad rzekę, ja byłam pod opieka mojego starszego brata, pływaliśmy i bawiliśmy się świetnie ja ze chciałam trochę od nich odpocząć odpłynęłam dalej i w tedy to się stało - zaczęłam się topić.
Byłam w takim miejscu ze nikt mnie nie widział, próbowałam się wynurzyć ale nie udało się. Pamiętam mułowate dno i zdałam sobie sprawę ze to juz dla mnie koniec i umrę, nawet zaczęłam się modlić. Nie wiem ile to wszystko mogło
trwać w każdym bądź razie nagle znalazłam się w dużej szarej jaskini(przynajmniej tak to pamiętam) unosiłam się i czułam się bardzo szczęśliwa, tego uczucia nie da się opisać byłam lekka i taka wolna przestałam się bać.
A teraz najciekawsze - zobaczyłam tak jakby film z mojego życia dobre i złe rzeczy które zrobiłam(może miał to być rachunek sumienia?). Pamiętam dokładnie ostatnia z tych złych rzeczy - teraz to mnie bardzo śmieszy a mianowicie był to spalony przeze mnie garnek mojej mamy,który zakopałam w ogródku żeby się o tym nie dowiedziała.
Po tym wszystkim zobaczyłam światło i przemieszczałam się w jego kierunku-niestety do światła nie mogłam się dalej dostać, pisze niestety bo czułam się niesamowicie dobrze. Jakiś głos kobiety powtarzał "Jeszcze nie twój czas" i zaczęło mnie ściągać w dól.
Ocknęłam się w wodzie złapałam jakiś korzeni i wyszłam, możecie sobie wyobrazić w jakim byłam szoku wszystko dokładnie pamiętałam co widziałam i co czułam. Schowałam się żeby nikt mnie nie widział, trzęsłam się bardzo i musiałam jakoś dojść do siebie, żeby móc pokazać się bratu.
Oczywiście nikomu o tym nie powiedziałam, bałam się ze mnie wyśmieją i bałam się tez konsekwencji ze pływałam sama. Dopiero po jakiś trzech latach przeczytałam o podobnych historiach wtedy kamień spadł mi z serca - były jeszcze osoby które przeżyły to co ja. Po tym wydarzeniu byłam (przez jakiś czas :-)wzorowym dzieckiem. Zdawałam sobie sprawę, ze od tego jaka jestem na ziemi zależy gdzie trafie po śmierci i oczywiście przyznałam się mamie co stało się z garnkiem.
Ten głos kobiety był niesamowity nawet po 18 latach pamiętam go bardzo dokładnie a chciałam jeszcze powiedzieć ze po paru miesiącach słyszałam go jeszcze raz. Wracałam ze szkoły przechodziłam przez ulice na poboczu zaparkowany był autobus tuż za zakrętem, wiec drogi nie było widać dobrze. Gdy byłam już na jezdni ktoś zawołał mnie po imieniu, odwróciłam się i nikogo nie było, w tym momencie metr ode mnie przejechała bardzo szybko ciężarówka. Jestem przekonana ze to był ten sam głos kobiety, dzięki niej zatrzymałam się i uniknęłam ponownie śmierci.
Pozdrawiam Was bardzo gorąco i dziękuję ze prowadzicie Nautilusa.
Ola