Ze śmiercią nie jest tak, że człowiek umiera... - sen o spotkaniu w hotelu ze zmarłą osobą.
Jestem mieszkańcem małego miasta dzielnicy typowych blokowisk lat 50. opiszę teraz sen który miałem na jesieni roku chyba 2006. idę właśnie przez takie osiedle jest ciepła wiosna wchodzę do pierwszej klatki bloku idę schodami na ostatnie II piętro wchodzę bez pukanie do pierwszego mieszkania po lewej stronie, korytarz skręcam w lewo do pierwszego pokoju duży pokój cały w bieli jedynym umeblowaniem jest powiewająca na otwartym oknie cienka koronkowa firana.
Za oknem widać przestrzeń zielonych pól i nadciągającą burzę. Do pokoju przez okno wpływa mgła i gromadzi się w jego rogu z niej powstaje metalowy wielościan foremny ok 1.5 m średnicy dotykam go i w tej chwili znajduję się w innym świecie stoję przed wejściem do hotelu lub jakiegoś biura obok skrzyżowanie z pędzącymi pojazdami coś jak centrum NY. Wejście do hotelu otwiera portier i zaprasza mnie do środka.
W środku czeka na mnie ktoś kto wprowadza mnie do windy mówiąc: długo na ciebie czekaliśmy dobrze że jesteś jedziemy i wysiadamy w długim szklanym korytarzu po bokach którego widać przez przeszklone ściany dziwnych ludzi pochylonych nad jakimiś badaniami idziemy tym korytarzem i w tym czasie spostrzegam że oni mnie niedbale obserwują wymieniając między sobą jakieś uwagi. Ten Ktoś otwiera drzwi do białego pokoju i gestem każe mi wejść.
Biały pokój bez ścian i sufitu ale chyba z posadzką na której stoi ława z dwoma fotelami siadamy. Ktoś sięga ręką do dziwnego stojącego na ławie ceramicznego urządzenia podnosi małą kopułkę słychać jakieś trzaski i głos mojej zmarłej przed laty teściowej:
- Krzysiu dobrze że możemy porozmawiać czekałam na ciebie muszę ci powiedzieć że ze śmiercią nie jest tak jak ludzie sobie myślą człowiek nie umiera zmienia się w pierścień światła i pędzi przed siebie spotykając po drodze łańcuch podobnych pierścieni swoich najbliższych którzy go prowadzą. Jestem teraz bardzo szczęśliwa i powiedz Halince żeby nie bała się śmierci.
To były ostatnie słowa które zrozumiałem coś jeszcze mówiła ale jakieś zakłócenia przerwały łączność. Ktoś zamyka urządzenie komunikatora na mój protest, że połączenie zostało przerwane i że domagam się wznowienia odpowiada: o co ci chodzi masz wszystko co trzeba żeby połączyć się samemu. Kon iec snu obudziłem się natychmiast w środku nocy i wszystko sobie zapisałem. Sen ten był jednym z serii 3 snów zaczynających się tak samo wejściem do tego samego bloku, mieszkania i pokoju. Osoby jakie spotkałem w hotelu nie miały płci i były prawie takie same.