Dziś jest:
Czwartek, 21 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej
Szanowny Kapitanie, Drodzy Załoganci!
Długo zastanawiałam się, czy w ogóle opisywać to, co mi się przytrafiło. Do snów większość ludzi ma podejście pobłażliwe, lekceważące. Jeśli przyśni się nam coś niepokojącego, to należy to zignorować, bo jest to niewarte uwagi. Tymczasem od kilku miesięcy, zwłaszcza po trzecim śnie, poczułam jakby impuls, żeby tego tak nie zostawiać. Następnie, gdy już przełamałam się, żeby podzielić się tym wszystkim, działanie strony Fundacji zostało wstrzymane. Pewnie mój mail poczeka w długiej kolejce.
Miałam serię snów związanych z ogólnie rozumianym ufo, tak jakby były to wizje z przyszłości. Było to w pewnych odstępach czasowych, może kilkumiesięcznych. Ostatni sen był wiosną tego roku. Muszę tu zaznaczyć, że w dzieciństwie (wiek nastoletni) miałam nieliczne sny prorocze, ale nie były jakieś dramatyczne, dotyczyły raczej pozytywnych wydarzeń.
Sen 1. Dookoła panuje półmrok, jakby na dworze były zgliszcza miasta, czy budynków. Ogólnie nie widać żadnej przyrody, drzew. Panuje beznadzieja, bezradność. Kręcą się jacyś ludzie w oddali. Zbliżają się do mnie 2 osoby, potem okazuje się, że nie są ludźmi. Myśl - „przylecieli po nas... a jednak!”. Patrzą na mnie i jakby telepatycznie mi przekazują, że jeśli chcę, to mogę z nimi lecieć. Nie dyskutują ze mną, wpatrują się we mnie wyczekująco. Jestem pełna obaw, jest mi strasznie żal, ale wiem, że nic mnie tu już nie czeka. Tak jakby Ziemię spotkał totalny kataklizm kończący absolutnie wszystko. Nie wiem co mnie tam czeka, boję się nowego i wiem, że nie będzie powrotu tu, ale życia tu też nie będzie. We śnie jestem bliska podjęcia decyzji, ale budzę się. Jeszcze jak wyglądali – bardzo podobni do nas, dopiero z bliska było widać inne oczy, jakby większe, bardziej okrągłe. Twarze były kobiece, nie miały włosów, choć teraz słabo pamiętam, czy miały coś w rodzaju czepków. No i poza tym inni ludzie by mnie nie zapraszali na inną planetę.
Sen 2. Idę pewną drogą, jest to konkretne miejsce w moim mieście. Obecnie w realu to polna droga, łączą skraj miasta z polami i nieużytkami. We śnie droga jest wyasfaltowana, cieszy mnie widok,że wszystko się rozwinęło, że są działki z nowymi domami gdzieniegdzie. Pamiętam dokładnie, że odę z kierunku wschodniego na zachód. Słońce jest wysoko na niebie. W pewnym momencie patrzę w górę, nade mną pojawia się obiekt. Przez głowę miga mi tylko myśl, że przylecieli. Gdy odwracam głowę znów przed siebie niebo jest już innego koloru, takiego jak gdy słońce chyli się do zachodu ale jeszcze jest całkiem widno. Czyli wykonuję pół kroku,a już mija tyle czasu. Jednocześnie czuję niepokój, ale i wdzięczność że nie pamiętam co było pomiędzy. Odważyłam się opowiedzieć ten sen tylko jednemu znajomemu, z którym czasami rozmawiam np. o programie „Starożytni Kosmici”. Powiedział wtedy, że już mnie namierzyli i że powinnam być „przygotowana” i widocznie coś planują.
Sen 3
Wewnątrz tego snu budzę się w moim łóżku, w pozycji na plecach (normalnie śpię na boku, zawsze), ale jest dziwna sytuacja, bo pod moimi plecami znajdują się jakieś paragony. Paragony mają taką datę, ze wychodzi na to, ze nie było mnie w domu kilka dni (!). Tzn zasnęłam np. w poniedziałek, a obudziłam się kilka dni później i jednocześnie nie pamiętam,że robiłam te zakupy z paragonu który widzę. Wstając z łóżka zastanawiam się długo - jak spytać moją mamę, ile czasu mnie nie było w domu, przecież zrobię z siebie wariatkę. Z zachowania mamy wynika, że nie zaginęłam, nie martwiła się o moją nieobecność. Patrzę jedynie w kalendarz i naprawdę brakuje mi kilku dni z życia. Zresztą kto normalnie chodzi spać do łózka z dowodem zakupów. Myślę o tym, że ONI próbują sprytnie ukryć przede mną fakt zabierania mnie, ale nie do końca poznali naszą psychikę byśmy nie czuli się pokrzywdzeni przez nich. W końcu, gdy pytam mamę, jak długo byłam na „wyjeździe”, ona coś mi odpowiada, ale teraz nie pamiętam już konkretów. Pamiętam tylko tyle, że nie była zaniepokojona, według niej wszystko było ze mną w porządku. Koniec snu.
Ten ostatni sen najbardziej mnie zdziwił, bo akurat teraz od dawna nie mam okazji do podróży służbowych, na wakacje nie jeżdżę samotnie i nie byłoby pretekstu do spełnienia takiego snu, w którym nie ma mnie kilka dni w domu i np. tracę pamięć z powodu imprezy czy alkoholu. W ogóle nie piję, nie pociąga mnie stan nietrzeźwości. Kiedy się obudziłam, poczułam ogromną ulgę, że to „tylko” sen, bo byłam realnie przerażona, co się ze mną działo przez ponad tydzień i dlaczego nikt w domu nie zauważył mojej nieobecności. Mój osobisty wniosek jest taki, że Oni mogą być może sprawdzać, czy dane osoby są w ogóle otwarte na kontakt, czy coś takiego. Z opowieści archiwalnych Fundacji wynika, ze wiele osób przeżywa straszną traumę spowodowaną wizytami, porwaniami. Chciałabym wierzyć, że Przybysze mają swoją „etykę” i nie chcą nas krzywdzić.
Serdeczne pozdrowienia
Załogantka Lexis
P.S Można podać mój pseudonim.
Poniżej opis snu przysłany 18 września 2022
[...] Miałem dzisiaj dość nietypowy sen...a nietypowy bo powiem szczerze, że rzadko śni mi się coś po czym w strachu się budzę. Śniło mi się, że jestem na dworze z żoną i dzieckiem. Byliśmy nieopodal jakiś bloków mieszkalnych w mieście. W głowie/myślach miałem informacje, że w tv kilka dni wcześniej wspominali że gdyby się coś działo to należy szybko się zbierać i zabrać ze sobą konserwy i jakieś "race" do wystrzelenia. Nie wiem czy te race to miały być ostrzegawcze czy miału służyć jako broń... Ta informacja w głowie to oczywiście było także w śnie... No i w pewnym momencie tak jakby niespodziewanie ogromna chmura zaczęła błyskać tak jakby w niej zaczęły wybuchać bomby i zrobiła się czerwono-pomarańczowa i z tej chmury zaczęli skakać spadochroniarze ubrani na czarno.... Strach i wręcz lek jak poczułem we śnie był nie do opisania.... Natychmiast krzyknąłem do żyny we śnie abyśmy szybko czym prędzej uciekali i abyśmy zabrali z domu te race i konserwy. Oczywiście w przerażeniu się obudziłem. Czułam we śnie nie tylko sam strach przed tym że jakieś obce wojsko przyjdzie i strzeli do mnie z bronii i mnie zabije ale wręcz lek nie do opisania, że to co oni zrobią nam to jest okropieństwo jak strach przed najgorsza formą tortur.
-----Original Message-----
From: [...]
Sent: Thursday, September 1, 2022 9:34 AM
To: FN
Subject: Orbs z monitoringu
Dzien dobry, niedawno kupilem kamery do zdalnego monitoringu do mojego domu, kamery zaczely rejestrowac dziwne latajace białe kule, Kazdej nocy udaje sie nagrac 2 lub 3 takie sytuacje, kamery w trybie podczerwieni. Przesylam jedno z dzisiejszej nocy.
czytaj dalej
Witam FN. Powraca do mnie w ostatnich dniach dziwny sen. Śni mi się, że razem z moją rodziną będę uciekał z domu. Jest bardzo realny, czuję w nim strach. Potem się budzę i za dzień, dwa sen powraca znowu. Piszę o tym do Państwa dlatego, że bardzo podobny sen prześladuje od początku tego roku mojego sąsiada. On także ma sen, że pakuje rzeczy i ucieka samochodem z rodziną. Pomyślałem, że to dość osobliwe i Was zainteresuje. Pozdrawiam FN.
[...]
To i ja podziele sie z Wami moją osobistą historią. Rok temu umarł mój tato. Kilka dni przed śmiercią poprosilam go aby "juz po "przyszedł i w jakikolwiek sposób powiedzial jak tam jest . Długo nic sie nie dzialo pomimo ze czesto czułam jego obescnosc. Az jakies 3 miesiace temu miałam sen. Ktoś puka do drzwi , otwieram patrze a to mój tato. Pytam sie go co tu robisz , przeciez ty nie żyjesz , był pogrzeb , lekarze stwierdzili ze nie zyjesz. A mój tato odpowida mi tymi słowami "pomylili sie ja wciąz zyje" wiec ja dalej go pytam to gdzie byłeś jak ciebie tyle miesiecy nie było ? a tato odp "podróżowałem, byłem w Hiszpani i jeszcze paru miejscach podawał szczegóły" Zaprosiłam do go domu , obawiałam sie ze bedzie na mnie krzyczał bo juz troche jego rzeczy posprzątałam na dobre. Wszedł do swoego pokoju połozył sie na łózku. Zamknęłam za nim drzwi i mówie do siebie ze to nie moze byc na prawde to mi sie sni w tym snie. Poczekałam jakis czas i otwieram znów te drzwi z myslą ze to nie prawda. A tato mój siedzi juz na krześle i oglada jakies papiery. W tym momencie sie obudziłam . Sen tak realny rzeczywisty , pamietałam każdy szczegół z niego. Tato dotrzymał słowa :) Serdecznie pozdrawiam Pana Roberta i całą załoge Nautilusa :)
Z POCZTY DO FN: Witam. Chciałbym przedstawić swój sen z bodajże marca br. Śniło mi się, że ubrany byłem w ubranie moro i uciekałem przez las od spadających z nieba zestrzelonych samolotów wojskowych. Uciekałem leśną drogą do momentu pojawienia się zabudowań. We śnie wiedziałem, aby omijać takie miejsca, wróciłem więc na leśną drogę. W oddali zauważyłem światła samochodu. Zacząłem uciekać. Jednak samochód był coraz bliżej. Wiedziałem, że mnie dogoni. Był to pomarańczowy Matiz, który podjechał do mnie i się zatrzymał. Otworzyły się drzwi, a w środku siedział kosmita typu Jabba z Gwiezdnych Wojen z wielką głową ledwo mieszczącą się z przodu samochodu i pyta z rosyjskim/ukraińskim akcentem: "Drewnik a gdzie gorod?" W tym momencie się obudziłem. Wiem, że ten sen to wynik wojny na Ukrainie, jednak skąd pojawił się kosmita? Pomarańczowy matiz też może symbolizuje pomarańczową rewolucję na Ukrainie. Sam nie wiem co o tym myśleć. Pozdrawiam całą załogę.[...]
[...] Dla mnie sen to cos co szybko zapomina, a wizje to pamietam kilkanascie lat, i to ze wszysstkimi sczegolami. Kilka lat temu mialem taka wizje, stoje na tarasie-balkonie i patrze wczyste niebieskie niebo. Mam takie dziwne uszucie ze tam jest duzy ruch. Nagle niebo przecina cos jahby wiazka laserowa skierowana od ziemi, nastepuje wybuch i na niebie unosza sie kleby czarnego dymu.
Chwile pozniej widze jak na trawie pod balkonem ugina sie trawa, jakby ktos po niej szedl, tylko byl niewidzialny. Schodze na parter i otwieram drzwi na taras i zapraszam do srodka. Wiem ze niepowiniem zapraszac obcych, bo moga to byc demony, ale tym razem mam pewnosc ze nie sa demonami, lecz ich wyglad jest tak straszny , ze nie chca sie mi pokazac. [...]
[...] Moi drodzy takie zdarzenie u mnie. Mam synka 6 lat. Jak miał 3 latka bawiąc się z babcią ( moją mamą) zaczął mówić do kogoś i mama mówi z kim rozmawia to odpowiedział że z taką wysoką panią która stoi obok. Mama zna temat i ciągła go za język żeby powiedział coś więcej ale za bardzo nie chciał. Teraz już nic nie widzi. To zdarzenie miało miejsce 2 razy i tylko w ogrodzie. Pozdrawiam serdecznie wszystkich świadomych [....]
Od: [...]
Zbieg okoliczności a może coś w tym jest:
Wybuch I wojny światowej 28.07.1914
28+7+19+14 = 68
Wybuch II wojny światowej 01.09.1939
1+9+19+39 = 68
...................................... 24.02.2022
24+2+20+22 = 68
czytaj dalej
Był taki czas wiele lat temu, na pewno ponad 20, „trąby jerychońskie”, były często słyszalne w miejscu, w którym wtedy mieszkałam - w Lublinie. Były głośne i wyraźne, zazwyczaj wczesnym rankiem w sobotę lub w wieczorami, około 21. Słyszałam je ja (miałam wtedy około 13-15 lat), słyszeli moi rodzice. Ich dźwięk dobiegał jakby z nieba lub spod ziemi - nie można było zlokalizować jego źródła - z kierunku Zalewu Zemborzyckiego (mieszkałam wtedy na osiedlu Konopnickiej).
Nigdy nie zarejestrowaliśmy tego dźwięku, ale był bardzo częsty - z tego, co pamiętam, około raz w tygodniu, czasem codziennie, wiosną lub latem. Co charakterystyczne, rozlegał się zawsze wtedy, kiedy niebo było bezchmurne, pogodne, błękitne lub różowawe. Były kiedyś i w zimie, ale zawsze przy doskonałej pogodzie.
Nie ma możliwości, aby wiązały się z jakąś budową, obecnością anteny czy stacji przekaźnikowej - niczego takiego w tamtym czasie nie było. Znam śpiew drutów elektrycznych na mrozie, znam buczenie stacji trafo - to nic z tych rzeczy. Dźwięk „trąb” był ogromny (takie określenie najlepiej je opisuje), przestrzenny, jakby rozciągający się między niebem a ziemią, jak wertykalna fala, przenikająca wszystko. Tak, był jak fala, inny niż wszystkie inne dźwięki. Był niski, ale nie wibrujący. Jednostajny. Nie miał początku, nie kończył się, a gasł. Zawsze był słyszany „od środka”, trochę jak sen, którego początku nie dostrzegamy. Nie niósł ze sobą żadnego niepokoju, niczego takiego nie indukował. Był, przenikał, brzmiał. Był i był nieziemski.
Od bardzo wielu lat już go nie słyszałam, nawet teraz, kiedy mieszkam w tym samym mieszkaniu.
Mogę powiedzieć jeszcze to, że słyszałam go moja mama i ja, które mamy doświadczenia - między innymi - spotykania różnych istnień, jak i mój tata, który powrócił ze śmierci klinicznej i mówi, że to, czego tam doświadczył, jest tajemnicą, której nie może wyjawić. Nie wiem, czy to ma jakiekolwiek znaczenie, ale jest to kontekst całego doświadczenia.
Łączę serdeczne pozdrowienia,
[...]
o takich właśnie dziwnych dźwiękach pisaliśmy wielokrotnie
czytaj dalej
Witajcie. Rok temu w marcu opublikowaliście mój opis snu, w moim odczuciu proroczego, jaki wtedy miałem pewnej nocy. Był to czas ograniczeń pandemicznych zapowiadanych i nakładanych na nas nagle, i tym się sugerowałem myśląc o zdarzeniach ze snu. Jednak od czasu inwazji Rosji na Ukrainę widzę to w innym świetle tym bardziej, że kilka tygodni temu miałem kolejny sen, o którym potem.
Oto weryfikacja tego pierwszego snu, który teraz streszczę. W pierwszej scenie widzę koncert Metallici na którym śpiewano „100 lat”, potem w kolejnej scenie, na ulicy w moim mieście zostaję zatrzymany przez dwóch mężczyzn mówiących ze wschodnim akcentem, tak jakby to był punkt kontrolny, gdzie mówię, że idę odwiedzić mamę. Cała sytuacja budzi we mnie lekkie poirytowanie, to co mówię to tak, jakbym kłamał lub dawał odpowiedź od niechcenia. A oto rzeczywistość. Metallica zagrała w USA dwa koncerty jubileuszowe (40lecie zespołu) 17 i 19 grudnia 2021. 19 grudnia odwiedziłem mamę, na jej prośbę, spodziewałem się nawet jakiegoś zatrzymania przez policję na przykład, ale nic takiego nie nastąpiło. Pogoda był taka tego dnia jaka mi się przyśniła, akurat zima odpuściła i zrobiło się deszczowo i jesiennie. Od września mieliśmy w Polsce stan wyjątkowy pod granicą z Białorusią, a od 1 grudnia wprowadzono ograniczenia w ruchu w ponad 100 miejscowościach na tym terenie, gdzie przecież LUDZIE MÓWIĄ TAM Z CHARAKTERYSTYCZNYM WSCHODNIM ZAŚPIEWEM.
W mediach mówiono o punktach kontrolnych. Jak powiedziałem, w tym czasie nie skojarzyłem tych faktów, bo wszyscy koncentrowaliśmy się na pandemii i utrudnieniach z tym związanych. Także fakty (grudzień 2021) ze snem (marzec 2021) można by lekko powiązać, ale kilka tygodni temu śniłem kolejny, intuicyjnie czując, proroczy sen i tu jakby krócej ale konkretniej.
Pierwsza część snu zupełnie abstrakcyjna i o tym nie będę pisał. W drugiej znajduję się w biurze jakby WKU lub czegoś podobnego. Wiem, że dostałem wezwanie do służby, może pracy w armii (nie byłem w wojsku więc nie jestem rezerwistą ale mam kategorię D).
Czuję że nie mam wyjścia w tej sytuacji, rezygnacja miesza się ze strachem. Facet za biurkiem po rozmowie ze mną mówi, że dostaję przydział na pracę w hangarze na lotnisku. Wręcza mi komplet munduru. Następnie pada pytanie o moje jakieś umiejętności, odpowiadam że „communicative english”. Po chwili do tego pokoju wchodzi czarnoskóry żołnierz (czuję że USA-NATO) mówiąc „come with me”. Idę za nim korytarzem i sen się kończy. Słowa te piszę i wysyłam do Nautilusa 8 maja. Pozdrawiam.
(do wiad. Red.)
[..] Dzień dobry.
Chciałbym się podzielić starym przeczuciem gdzieś tak z 2004 roku.
Sytuacja zaczyna się w pociągu, typu podobnego do EN57. Chodzi o to że nie miał przedziałów tylko miejsca siedzące. Wszyscy w pociągu są wcieleni do zielonych ludzików. Podczas rozmowy / tłumaczenia innym co się dzieje. Zostaje wyrzucony z pociągu. Trafiam do miasta. Tylko miasto nie jest zniszczone, tylko puste. Tam spotkam parę osób.
Z czasem tych osób będzie coraz mniej. Az w końcu zostanę sam. Miasto będzie puste. Będzie problem z wychodzeniem za budynki. Coś będzie latać i szukać śladów termicznych ludzi i oni będą zabijani, w 2004 nie rozumiałem co to może być. Przez teren miasta przejdzie parę razy front, może z trzy razy. Ciężko określić. Przy ostatnim spotkaniu z zielonymi ludzikami. Będą mieli coś na oczach jakby denka z pokrywy obiektywu lustrzanki. Takie kapsle zasłaniające oczy. One będą dawać jakieś informacje.
Od dłuższego czasu też mam wewnętrzna potrzebę robienia zapasów jedzenia. W 2018 coś zmusiło mnie na archiwizowanie danych. Zgrywanie zdjęć / filmów i innych rzeczy na płyty BluRay aby zabezpieczyć dane na wojnę.
Podczas ostatniego zamykania ludzi w domach zastanawiałem się jak będą wyglądać ulice w przyszłości i poczułem pustkę. Miasto jak by było puste bez ludzi. Nie jest zniszczone tylko puste. Uczucie mam jak by było dużo mniej ludzi na planecie.
Średnio nadaje się na opisywanie.
Pozdrawiam,
[...]
Szanowna Redakcjo Fundacji Nautilus, drodzy Państwo!
Od bardzo wielu lat interesuję się zjawiskami niewyjaśnionymi i prawdopodobnym życiem pozaziemskim. Kilka lat temu zacząłem dość regularnie czytać Wasze artykuły i różnego rodzaju materiały związane z tematyką, którą też bardzo
zgłębiałem. Poświęcam tym zagadnieniom wiele czasu. Około dziesięć lat temu zacząłem miewać dziwne przeczucia i niewiarygodne seanse podczas snów. Już wiele lat przed tym zauważyłem, że potrafię celnie przewidywać bliższą i dalszą przyszłość. Nie wiedziałem skąd te zdolności do prekognicji przyszłości i dość bezbłędne przeczucia.
Pewne wyjaśnienie tych kwestii i osobistych możliwości z tym związanych, wyjaśnił mi bardzo znany radiesteta i znawca tych szeroko pojętych zagadnień. Jako ekspert i badacz pewnych zjawisk
niewyjaśnionych, przeszedł przez pewne obszary wiedzy naukowej i znalazł się w parapsychologi,
a właściwie w dziedzinie wiedzy, uznanej za paranaukę. Jako inżynier elektronik badał zjawiska kwantowej teorii ciała stałego, interesował się filozofią psychotroniki, radiestezją, zjawiskami astralnymi i teorią pomiarów biopola człowieka.
To niezwykły człowiek, który poza teoretycznymi i naukowymi doświadczeniami, posiadał zdolność widzenia aury (biopola) człowieka, a nawet określić w przybliżeniu siłę oddziaływania tych zjawisk na otoczenie i przestrzeń zdarzeń.
Mówiąc krótko, stwierdził, że niezwykłość i pewna tajemniczość tkwi w moich przymiotach, które są niezaprzeczalne i wyjątkowe. Silne biopole z wyraźną kolorową aurą, uzewnętrzniona szósta czakra oraz rzadko spotykana grupa krwi A1B z ujemnym czynnikiem Rh, tworzą tą - jak określił - nadzwyczajną konstrukcję fizyczno duchową człowieka. Moje możliwości nie zamykają się tylko do przewidywania, czy nawet wywoływania pewnych zjawisk przestrzennych, ale też do wpływania na poprawę zdrowia fizycznego i psychicznego drugiego człowieka. Parokrotnie przekonałem się ostatnio, że to naprawdę działa.
Być może kiedyś potwierdzi to jeden z naszych zacnych Załogantów. Nie chciałbym uprzedzać pewnego biegu wydarzeń z tym związanych.
Ten cały wstęp jest intencjonalny, aby w jakimś sensie lepiej dotarł do zainteresowanych Załogantów i Czytelników, bo to, co teraz napiszę może być niejako potwierdzeniem moich dotychczasowych doświadczeń na pograniczu zjawisk proroczych z spełniającą się przepowiednią i zbliżającym się wydarzeniem w wymiarze ogólnoświatowym. Kilka dni temu, dokładnie 25/26 w nocy, po raz szósty od 2012 roku, miałem sen proroczy, który - w pewnym sensie - mnie zaskoczył. Poprzednie pięć snów, które obszernie i dokładnie opisałem i przesłałem do Fundacji Nautilus, są zamieszczone na stronie XXI PIĘTRO.
Ostatni sen, który był jakby kontynuacją czterech poprzednich miał miejsce w styczniu 2021 roku, czyli około 15 miesięcy temu. Od dawna piszę, że około 2024 roku ma dojść do jakiegoś nadzwyczajnego i niespotykanego od tysięcy lat wydarzenia na naszej Planecie. To, co doznałem w ostatnim, szóstym już śnie z tego - jak już określiłem wcześniej - serialu wizyjnego - jest po prostu zadziwiające.
...Przebywałem z liczną grupą nieznanych mi ludzi w jakimś dużym hotelu. Wieczorem spędzaliśmy czas w holu hotelowym i spoglądaliśmy przez oszklony, szeroki taras, na pięknie rozpościerający się krajobraz i równie zjawiskowe, gwieździste niebo. Po pewnym czasie, ku zaskoczeniu wszystkich, zaobserwowaliśmy wyjątkowo liczne pojazdy pozaziemskie, które z dużą ruchliwością, zwinnością i dynamiką poruszały się po niebie.
Były raczej niewielkich rozmiarów, ale w bardzo dużej ilości. Nikt nie przewidywał, co będzie się
działo dalej, byliśmy tym faktem poruszeni i w ciszy oraz skupieniu przyglądaliśmy się jak zahipnotyzowani temu, co widzieliśmy. Nikt nie rozmawiał i nie dyskutował, tylko patrzył w niebo.
Nagle z tej gęstwiny pojazdów, jakby w ich asyście, wyłonił się duży cylindryczny pojazd, kształtem przypominający nieco pojazd zaprezentowany w Fundacji Nautilus z PROJEKTU " KONTAKT", chociaż z bardziej wyraźnym "Centrum".
Pojazd zbliżał się do lądowania i po krótkim czasie osiadł na rozległym przytarasowym terenie koło hotelu. Chyba największym zaskoczeniem dla wszystkich obserwujących osób, była postać "PRZYBYSZA Z NIEBIOS", która opuściła ten wspaniały i tajemniczy pojazd. W naszym kierunku zmierzał nieziemski i zagadkowy "POSŁANIEC", który nie miał żadnego skafandra, bądż podobnego stroju, jak postacie z poprzednich snów. Był odziany w białe, eleganckie szaty, niczym Prorok, z długą, siwą brodą i równie jasnym blaskiem włosów na głowie. Nie wiem w jaki sposób dotarło to do mojej świadomości, że był Żydem. Bardzo przypominał biblijnych mędrców i proroków, a najbardziej z wyglądu, który utrwalił się w mojej pamięci niczym obraz,
przypominał Mojżesza. Gdy ten wspaniały PRZYBYSZ zbliżał się do nas, pierwszy podbiegłem otworzyć drzwi tarasowe, chcąc przywitać GOŚCIA.
Inni ludzie byli jakby zaskoczeni i usztywnieni.
Gdy się ukłoniłem i powitałem tą tajemniczą POSTAĆ, zostałem pogłaskany po głowie i otrzymałem następujący przekaz: " nie obawiajcie się, oto jestem i będę z wami" W tamtej chwili
przeszło mnie niewyobrażalne uczucie, byłem niesłychanie uspokojony i pełen nieopisanej nadziei, czując, że coś będzie się działo nieziemskiego. Po jakiejś chwili znaleźliśmy się w jakimś dużym pomieszczeniu, w którym zamieszkał nasz PRZYBYSZ Z NIEBIOS.
Były tam niezliczone ilości różnych dóbr ( ubrania, obuwie,
jedzenie, kosmetyki, słodycze, biżuteria, itp )
Wszyscy byli obdarowywani dobrami. Każdy mógł wybrać, co mu się podobało. GOŚĆ stwierdził, że jeśli czegoś zabraknie, dostarczy kolejną potrzebną ilość, aby wszystkiego było pod dostatkiem. To coś, czego nikt się nie spodziewał, wszyscy byli pod niezwykłym wrażeniem tego, co ludzi spotkało ze strony tej tajemniczej ZNAKOMITOŚCI.
Po tych zapowiadanych niezwykłościach, ludzie z nadzieją opuszczali to pomieszczenie i udawali się do swoich miejsc. Pożegnałem się również z tajemniczym PRZYBYSZEM. Czyżby to jakaś oznaka, że niebawem na Ziemię przybędzie Avatar w ludzkiej postaci ? Po chwili mój sen się zakończył. Przeczuwam, że to nie jest ostatni przed zbliżającym się ujawnieniem prawdy o życiu pozaziemskim.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Pedro
czytaj dalej
Witam załogę Nautilusa.
Chciałabym podzielić się z wami moim dzisiejszym snem dotyczącym albo mojej bujnej wyobraźni albo jakimś cudem wspomnienia z poprzedniego życia. Do tej pory nigdy takiego snu nie miałam. W każdym razie, w śnie byłam młodą dziewczyną, przypuszczam, że nie mialam juz rodziców bo w spadku dostałam piękny motor Harley Davidson mój tata trzymał go bo był po jakimś sławnym muzyku i zostawił go specjalnie dla mnie. Tam gdzie mieszkałam w tym śnie a była to jakaś biedniejsza dzielnica w Stanach Zjednoczonych lata około 70/80 był klub dla muzyków i wielbicieli motocykli, od hipisow po skinów każdy był tam mile widziany a ich zachowanie było neutralne, nikt tam nie traktował nikogo źle, wręcz przeciwnie w piwnicy tego klubu był jakby przytułek.
Można było otrzymać pomóc, przespać się i ubrać. Śniłam, że przechodziłam koło tego klubu i leżał tam na ziemi chłopak, bez koszulki, luźne długie spodnie i miał przy sobie plecak taki jak mają osoby wspinające się w górach, jakaś lina przy nim i różne przyrządy do wspinaczki. Zaprowadziłam tego chłopaka do klubu a tam się nim zajęli, ja w śnie mialam wrażenie, że on jest przemarznięty i pod wpływem narkotyków. Po kilku dniach weszłam do piwnicy klubu i przyniosłam chyba jakieś ubrania, byłam tam z koleżanką i był tam też ten chłopak szukał koca, zerkaliśmy na siebie między tymi koszami z ubraniami, uśmiechał się do mnie i wiedzialam że ktoś mu powiedział że to ja go przyprowadziłam. Przyszłam tam ponownie i już go nie było, nie miałam żadnych wiadomości o nim.
Później byłam w mieszkaniu, szeregowe domki lub pokoje, nie jestem pewna, ale w mieszkaniu na przeciwko mnie nie było zasłon i zobaczylam tego chłopaka przez okno, znałam to mieszkanie, wiedziałam że nie ma w nim mebli dlatego szukał koca, wiedziałam tez że sięga wlasnie po płyty gramofonowe i puszcza muzykę, ja jako mloda dziewczyna, również puściłam u siebie muzykę i zaczął tańczyć po to aby mnie zauważył i tak się stało, ale zgasilismy światła, nikt do siebie nie wołał z okna po prostu wystarczyło mi to że mnie znow zobaczył i że jest jednak blisko. Kolejny dzień i chciałam do niego isc ale juz go tam nie było, w śnie ciągle tylko słyszałam imię Simon, powtarzane jak mantra. Jednocześnie w tym śnie wiedziałam, że przecież tu mam męża Szymona, że mam dzieci i pewnie mój mózg płata figle i mięsza fakty...
ciągle dalszy snu, przyszłam do klubu, byłam w jednym z pomieszczeń jak ktoś powiedział, że jakis facet na mnie czeka. Wpuścili go do tego pokoju a mnie zalała fala tak wielkiej miłości do niego, wiedziałam, że bardzo się kochamy, czułam dosłownie zapach jego skóry, wiedziałam jaki ma charakter jakie zachowania, był taki lekko flegmatyczny nie umiem tego ubrać w słowa tak jakbym chciała. Pamiętam że w śnie leżałam obok niego a on powiedzial do mnie Yatoo lub Yatus nie wiedziałam co to i zapytałam czy to jakieś Japońskie słowo a on zaczął się śmiać. I na tym sen sie skończył, po obudzeniu niesamowita mieszanka uczuć, co ja tu robie? To nie moje życie... smutek jednocześnie poczucie miłości i straty. Zaczęłam grzebać w przeglądarce i tak, wiem, że jak się chce to znajdzie się jakieś połączenie dla swoich snów, ale aż się poczułam dziwnie jak zobaczyłam, że był ktoś taki jak alpinista Simon Yates a nawet lata się zgadzały, okazało się, że nagrali nawet film o swoich tragicznych przeżyciach i górach, nigdy nie oglądałam tego filmu, nigdy tez nie interesowała mnie wspinaczka, nie wiem co o tym myśleć. Zapewne śmieszny zbieg okoliczności, pozdrawiam. Proszę nie publikować moich danych :)
From: [...]
Sent: Sunday, May 8, 2022 10:56 PM
To:
Subject: "Legenda o kościółku na szczycie Góry Bucze"
"Walenty Krząszcz, regionalny pisarz urodzony w Górkach [Śląsk Cieszyński], tak opisuje tę legendę w swoim opowiadaniu:
Opowiadają, że przed laty dziewczyna jedna wybrała się w dzień Wszystkich Świętych na Bucze po liście. Zeszła w zapadły wąwóz i poczęła grabić, gdy wtem potknęła się o jakiś twardy, żelazny przedmiot. Rozpostarła w tym miejscu trawę i ujrzała z niemałym zdumieniem żelazny, zardzewiały krzyż, sterczący z ziemi. Równocześnie usłyszała bicie dzwonów, słaby, drżący odgłos organów, zmieszany z uroczystym chórem ludzkim. Przeraziła się bardzo, rzuciła kosz z grabiami i na wpół martwa zbiegła z Bucza do wsi, opowiadając z przerażeniem, co na Buczu widziała i słyszała.
Znaleźli się w Górkach dwaj śmiałkowie, którzy postanowili, że miejsce to dokładnie zbadają. Poszli wieczorem na Bucze, zaopatrzeni w rydle, kilofy i światło. Zeszli w oznaczony wąwóz i rzeczywiście ujrzeli sterczący z ziemi krzyż. Zaczęli kopać, a niedługo pod krzyżem ukazała się miedziana bania. Wyłamali w niej otwór i nie namyślając się długo, weszli do jej środka. Wąskimi schodami, na jakie natrafili, poczęli schodzić coraz niżej. Natrafili najpierw na wielkie spiżowe dzwony, a kiedy zeszli na sam dół, stanęli przed żelaznymi podwojami, odchylili je i weszli do zapadniętego kościoła. W blasku przyniesionej pochodni zobaczyli rzędy ławek, błyszczące lustra zwisające ze sklepienia, starożytne obrazy i mieniące się na chórze "piszczale" organ. Chłodny, grobowy, wilgocią przesiąknięty zaduch i złowroga cisza wypełniały wnętrze kościoła. Naraz odezwały się dzwony, śmiałkowie zgasili światło i skoczyli w ciemny kąt. Jakaś przygarbiona postać zaczęła zapalać świecie, a do wnętrza zaczęli wchodzić ludzie i zajmować miejsca w ławkach. Mieli blade i wynędzniałe twarze i siedzieli nieruchomo. Zjawił się też chudy, stary ksiądz na ambonie i zaczął kazanie w jakimś niezrozumiałym języku, który śmiałkowie po pewnej chwili dopiero zrozumieli.
I dowiedzieli się, że przed pięciu wiekami kościół zapadł się w ziemię wraz z ludźmi za to, że ci w dzień zaduszny cieszyli się i tańczyli. Kazanie zakończyło się wezwaniem pod adresem obecnych w kościele śmiałków: "Wara wam od nas! Czekajcie, bo i na was przyjdzie kolej" - i coś wyrzuciło ich na powierzchnię ziemi, w miejsce, gdzie natknęli się na sterczący w niej krzyż. Wrócili do wsi, lecz nikt ich tu nie mógł poznać, bo włosy zbielały im jak mleko, a twarze zaorane zostały głebokimi bruzdami. Od tego czasu nikt już krzyża w wąwozie owym nie widział. Kościół zapadł się jeszcze niżej. Dziś na Buczu las szemrze swoje ciche, smętne pieśni o dalekiej przeszłości, o dawnej zgasłej wspaniałości zapadniętej wsi. Ludzie przechodzą tędy obojętnie i mało kto wspomni o tym, co się tutaj przed wiekami miało zdarzyć."
Pzdr.
From: [...]
Sent: Sunday, May 8, 2022 4:11 PM
To: FN
Subject: CE 3 Koźminek Lubuskie
Przebieg zajścia:
Opis rolnika w załączniku. Zdjęcie nr. 1.
Data:
02.04.2005
Świadek:
Jan Kiełbicki z Koźminka
Lokalizacja.
https://www.google.pl/maps/dir//52.2210991,15.7478933/@52.2190826,15.7381548,2032m/data=!3m1!1e3!4m2!4m1!3e0
Artykuły w prasie:
https://gazetalubuska.pl/tag/kozminek
Generalnie temat trudny (delikatny). Ludzie z racji wieku i wyznania przekonani o objawieniu, ale mi osobiście wygląda to na CE 3. Ja tego badać nie będę z racji braku predyspozycji, ale może Wam się temat spodoba i postanowicie coś w tym kierunku działać. Z tego co wiem świadek nadal żyje, ale jest bardzo pobożny i z pewnością nie da się przekonać do innej wersji wydarzeń. Mnie zastanawia samo miejsce i powody. Byłem tam dziś i zastanawiam się czy to przypadek. Pytań bez odpowiedzi mnóstwo.
Pozdrawiam
[...]
czytaj dalej
Witam po raz kolejny i nie zanudzam, od razu do rzeczy. Otoz kilka dni temu obejrzalem film dokumentalny o mnichu budyjskim jezdzacym po wioskach oraz 'zbierajacym' dzieci do przyuczenia, glownie z biednych oraz wielodzietnych rodzin. Tytul na cda.pl ' Zagubione dzieci Buddy'.
W pewnej chwili w filmie mnich dotyka srodka czola nowego adepta., ktory ma zamkniete oczy, pytajac czy widzi slonce - w swoim sercu, nie naprawde. Pyta kilkakrotnie, chlopiec jednak nie widzi niczego. W dalszej czesci filmu widzimy nauki, cwiczenia ciala oraz podroze, polecam poznac ten unikalny dokument.
Do sedna - otoz po materiale usmiechnalem sie mowiac na glos raczej ironicznie : "Buddo pokaz mi slonce". Tak wiec zasnalem. Noc minela, rano klasycznie pubudka, w pokoju nadal ciemno o 5:30 rano przy zasunietych zaslonach. Oczy mam nadal zamkniete, przeciagam sie w lozku... i WIDZE nagle czerwone swiatlo, a raczej to, co widzi sie przy zamknietych oczach skierowanych w kierunku slonca - cala przestrzen czerwona, po prawej stronie w znanaj pozycji siedzi mnich spogladajac na lewo w gore ( na oko wysokosc godziny 10/11 na tarczy zegara) i usmiecha sie. Otworzylem oczy, bylo to masakrycznie niesamowite wrazenie. Dodam, ze daleko mi do tematu Buddy czy innych religii lub bostw swiatowych, lecz zdarzenie bylo nieoczekiwane i w sumie niesamowite.
Dane prosze zachowac dla siebie w razie publikacji.
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
Witajcie, Piszę ponownie, w podobnej sprawie. Wcześniej pisałam o tym, że pewnej nocy, gdy kładłam się spać i zamknęłam oczy, zobaczyłam "obraz po wewnętrznej stronie powiek". To nie do końca oddaje moich odczuć, lepiej to opisze stwierdzenie, że zamykając fizycznie oczy jakbym "otworzyła oczy" i znalazła się w czerni, wtedy zobaczyłam dwie humanoidalne postacie o czarnej matowej skórze, które chciały się ze mną skomunikować, ale odcięłam się od nich i obraz zniknął.
Nie otrzymałam od Was informacji, czy spotkaliście się z podobnym doświadczeniem, bądź podobnym wyglądem opisywanych istot.
Niedługo po tym incydent się powtórzył. Tym razem szłam pod prysznic. W momencie gdy wchodziłam pod strumień wody i zamknęłam oczy, znów jakbym "otworzyła oczy" i znalazła się w czerni. Tym razem jednak zobaczyłam uchylone drzwi, zza których wyglądał i patrzyła na mnie istota przypominająca trochę demona. Miała wściekłe oczy i straszny uśmiech na twarzy. Gdy tylko otworzyłam oczy - wszystko zniknęło.
Od tego czasu minęło już 2-3 miesiące. Od tego wydarzenia wszystkie pozytywne emocje są jakby wyblakłe i pozbawione smaku, nijakie, za to wszystkie negatywne emocje są niesamowicie spotęgowane. Od tego czasu jest to też równia pochyła w wydarzeniach w moim życiu.
Wiem, że to wszystko brzmi dziwnie i niedorzecznie. Czy jesteście w stanie mi coś doradzić?
--
Pozdrawiam
[...]
-----Original Message-----
From: [...]
Sent: Wednesday, May 4, 2022 12:49 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: 21
pisalem jusz do was i znowu postanowilem napisac pare slow gdyz ostatnio czytam was i duzo ludzi ma sny poprostu apokaliptyczne pesymityczne sny,czytajoc tak przypomnialo mi sie ze moj brat blizniak oraz jego zona mieli takie sny(brat blizniak mi to mowil zwierzamy sie czasem jak to z bracmi jest).Apropo mieszkamy w usa ny.
Brata sen
Snilo mi sie ze wracalem z pracy do donu(brat pracuje na budowie)jechalem vanem z hiszpanami i patrze puste ulice nikogo niema. w koncu znajduje aie obok mieszkania wysiadam hiszpany odjezdzajo i patrze w niebo a tam jakas rakieta leci(Brat mieszka na long island )szybko udaje sie do domu i zostaje zone ktora mowi ze wojna sie wybuchla i zaczynamy sie przygotowywac .konie snu
Drugi sen przekazal mi brat a bylo to jego zony to co mi mowil to tylko wiem tyle ze snilo jej sie bardzo zle ze asz sie obudzila z powodu ze stala na podworko z corko i niemogly odychac jakie powietrze czy co .zle czasy ido bardzo zle prosze niepodawac mojego nazwiska dziekuje
[...]
Sent from my iPhone
czytaj dalej
[...] Witam szanowną załogę. Nieraz sprawdzam co tu was słychać. Teraz podzielę się moim snem. Raczej nie wierzę w takie sny prorocze. Chciałem wam napisać co przyśniło mi się 01/02. 05.2022 r...otóż rzadko mi się coś śni, a szczególnie takie sprawy... A dziś miałem sen. Śniło mi się że widziałem mapę Europy, patrzyłem na nią z góry... była to mapa skażenia promieniowaniem, nikt mi tego nie powiedział, jakoś już wiedziałem o tym. Kolory od żółtego, czerwonego po niebieski. Czerwony oznaczał skażenie. Moskwa była na czerwono, i szczególnie tereny przed Moskwą, od zachodu. tam było skażenie. Polska też była, najwięcej południe kraju, Kraków, Warszawa też była na żółto czerwono. Lepiej wyglądał zachód naszego kraju. Berlin też był na żółto-czerwono, pamiętam że specjalnie jakby ,,przewinąłem" mapę aby zobaczyć co to za miasto tak mocno jest na czerwono, a to Berlin. Pozdrawiam
[...]
From: [...]
Sent: Monday, May 2, 2022 12:41 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: bestia z atlantyku 02.05.2022 - ot taka zbierzność
Zapłoną całe miasta. Potem rakiety pomkną nad oceanem, skrzyżują się z innymi, spadną w wody morza, obudzą bestię. Ona się dźwignie z dna. Piersią napędzi ogromną falę. Widziałem transatlantyki znoszone jak łupinki... Ta góra wodna sunie ku Europie. Nowy Potop! Zadławi się w Gibraltarze! Wychlupnie do środka Hiszpanii, wleje się na Saharę, zatopi włoski but aż po rzekę Pad. Zniknie pod wodą Rzym ze wszystkimi muzeami, z całą cudowną architekturą... Morze pokryje archiwa, wszystkie dokumenty opatrzone pieczęcią tajności teraz już będą na zawsze utracone...
o.Klimuszko “Nautilus”
onet.pl
"Inną opcją jest zatopić Wielką Brytanię przy użyciu podwodnego drona nuklearnego Posejdon. Podpływa on do celu na głębokości 1 km z prędkością 200 km na godz. Nie ma szans go powstrzymać" — stwierdził Kisieliow.
Broń, o której mówił Kisieliow, to jedno z urządzeń, których projekt Władimir Putin zaprezentował na konferencji w marcu 2018 r. Jak stwierdził wówczas, ma to być broń, która da Rosji zdecydowaną przewagę strategiczną nad resztą świata. Twierdził również, że część z nich już powstała. Zdaniem ekspertów
"Wybuch tej torpedy termojądrowej u wybrzeży Wielkiej Brytanii może wywołać tsunami z falami o wysokości nawet 500 metrów, które »pogrąży Wyspy Brytyjskie w morskich odmętach« i zamieni je w »radioaktywną pustynię«" — zagroził Kisieliow.
Posejdon nie należy do tej kategorii i nadal pozostaje nieukończonym projektem.
PS
Gdzieś niedawno czytałem o jednej z przepowiedni “że Rosjanie zrzuca coś na Atlantyk i wywołają kataklizm” nie było to słowo w słowo.Klimuszki – bardzo podobne (“Car bomba”)
Pozdrawiam
[...]
[...] Cześć trochę matematyki, takie moje przemyślenia. Zaznaczę,że punktem wyjścia była przepowiednia Nostradamusa do której żaden z badaczy nie ma wątpliwości ,a mianowicie III wojna światowa zacznie się w 22 wieku , suma cyfr roku w którym się to zacznie musi wynieść 3 i podzielony rok przez 3 ma dać liczbe calkowita. Widziałem ,że błędnie zakładano różne lata 2001 ,2010, 2100. Nostradamus znał numerologie ,jak i zliczenie numerologiczne ,a tu pasuje nam rok 2028 , 2+0+2+8= 12=1+2=3 , pierwszy warunek spełniony , teraz drugi warunek 2028:3= 676 ( to też ciekawa liczba , ktoś kiedyś pisal o resecie ) Dalej postanowiłem wykorzystać zliczenie numerologiczne do dat wojen światowych .Numerologicznie
Pierwsza wojna światowa, 28.07.1914 / 2+8+0+7+1+9+1+4=32=3+2=5
Robimy to samo z Drugą wojna światową , 01.09.1939/ 0+1+0+9+1+9+3+9=32=3+2=5. Warunki spełnione dla pierwszej i drugiej wojny światowej .
Teraz bierzemy datę napaści Rosji na Ukrainę 24.02.2022/ 2+4+0+2+2+0+2+2=14=1+4=5. Jak widać wynik końcowy równiez 5 ,ale nie doszlismy do niego ta samą drogą , pominelismy 32 . Według mnie data napaści Rosji na Ukrainę ( 24.02.2022) nie będzie nazywana w przyszłości trzecia wojna światową.
Szukamy tej właściwej daty ,pierwsza data spełniającą warunek 29.09.2028/ 2+9+0+9+2+0+2+8=32=3+2=5
Ok mamy datę 29.09.2028 . Idziemy dalej ,Nostradamus mówi ,że około rok po wybuchu trzeciej ,działania wojenne zostaną przerwane z powodu katastrofy naturalnej . Obecny przekaz NASA , w kwietniu 2029 roku niebezpienie blisko Ziemi znajdzie się asteroida Apophis( kolizja nie wykluczona ). Data 29.09.2028, Według mnie w tym roku Chiny sięgną po Syberię. Początek III WŚ.
czytaj dalej
Witam Szanowną Redakcję!
Pod koniec 2018 roku zmarł mój tata. Od tej pory śnił mi się dwa razy. W pierwszym śnie (chyba około 3 miesięcy po śmierci) przyśnił mi się jako znacznie młodszy niż był w rzeczywistości. Powiedział mi, że teraz jest szczęśliwy.
Po raz drugi przyśnił mi się chyba w listopadzie lub grudniu 2021 roku. Śniło mi się, że byłem w swoim mieszkaniu, w przedpokoju. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Wyglądam przez wizjer, a tam mama i tata (mama żyje). Otwieram drzwi i mówię : "zapraszam, zapraszam". Mama i tata weszli do środka, a ja mówię :" tata, przecież Ty nie żyjesz"... Tata mi odpowiedział: " no, tak, ale przyszedłem z zaświatów Cię odwiedzić i dam Ci znak. No bo wiesz, my ludzie w zaświatach wiemy więcej niż Wy tu na ziemi i dam Ci znak, co będzie. Będzie zablokowana gospodarka, będzie wstrzymany handel międzynarodowy ". Zapytałem się taty, kiedy się to stanie, a on odparł, że " już niedługo ". W tym momencie sen się zakończył.
Uważam, że to co powiedział mi tata właśnie się sprawdza, ponieważ są nałożone sankcje gospodarcze, największy port morski tj. port w Szanghaju jest zamknięty z powodu lockdawnu, a wczoraj Rosja zakręciła kurek z gazem. To wszystko blokuje światową gospodarkę.
Nadmieniam, że tata nigdy nie był w mieszkaniu, w którym obecnie mieszkam, bo przeprowadziłem się tam po jego śmierci. Ponadto mama niezbyt wierzy w życie pozagrobowe, ale ja opowiedziałem jej ten sen i zaczyna się powoli przekonywać.
Pozdrawiam
Wasz czytelnik [...]
czytaj dalej
Droga Załogo, od wielu lat jestem wierną czytelniczką Waszego serwisu. Sposób w jaki przedstawiacie reinkarnację wierzę bez żadnych wątpliwości. W listopadzie 2020 roku zmarł mój Tata. Zachorował na covid, miał choroby współistniejące, respirator, 10 dni walki Taty i wreszcie całkowita niewydolność nerek. Nie mogliśmy być przy nim, pożegnać się, nikt się tego nie spodziewał.
Po jego śmierci Tata śnił mi się niemalże każdej nocy, czasem te sny pamiętałam dokładnie, a czasem tylko ogólnie. Wiem, że w jednym ze snów dokładnie opowiadał mi jak TAM jest ale po obudzeniu nie pamiętałam nic, poza tym, że to było tematem rozmowy.
Z powodu pandemii czas od śmierci do pogrzebu trwał 9 dni. W tym czasie będąc u siebie w domu kilkakrotnie intensywnie dolatywał do mnie zapach jego dezodorantu, mieszkałam sama z 7-letnim synem, nic innego nie mogło być źródłem tego zapachu. Nie bałam się, obserwowałam to z zaciekawieniem. Jednej nocy syn zawołał mnie, że chciał wstać do toalety ale ktoś zapukał w drzwi jego pokoju.
Tuż po pogrzebie Tata przyśnił się mojej siostrze, siostra powiedziała mu, że bardzo za nim tęsknimy, Tata odpowiedział, że niepotrzebnie, bo cały czas jest przy nas. Zapytany jak mu jest powiedział, że bardzo dużo odpoczywa i spaceruje po plaży. (Tata kochał Chorwację).
Od czasu snu siostry wszystko ustało, conocne sny o Tacie, wyczuwanie jego zapachu, teraz śni mi się sporadycznie.
Zeszłej jesieni byłam w górach. W dzieciństwie Tata uczył mnie jak bezpiecznie chodzić po szlakach, jak stawiać stopy, mówił „pamiętaj, żeby każdy krok stawiać świadomie”. Przysięgam, że podczas mojej wycieczki, dosłownie co kilka minut słyszałam to w głowie „pamiętaj, żeby każdy krok stawiać świadomie”, nawet w którymś momencie powiedziałam na głos „tak Tato pamiętam, jestem ostrożna”. Jestem pewna, że był wtedy przy mnie.
Chciałam się tym podzielić.
Moje dane osobowe i kontaktowe oczywiście tylko do wiadomości redakcji :)
Pozdrawiam,
[...]
From: [...]
Sent: Tuesday, April 26, 2022 12:40 PM
To: Fundacja NAUTILUS <nautilus@nautilus.org.pl>
Subject: Cegła - K. Jackowski
Witam Załogę i Mostek Kapitański
Oglądnąłem jeszcze raz ostatni film fundacji bo coś mi w nim nie pasowało względem oglądania na Live, a późniejszego opisu i faktycznie okazało się, że prawdopodobnie (proszę nie brać tego do siebie byłem po prostu po ciężki dniu) zasnąłem i nie oglądnąłem do końca więc dzisiaj nadrabiam. Wpadł w mi w oko wątek, o którym wcześniej czytałem na stronie FN o wspomnianej w temacie cegle, którą otrzymał Pan Krzysztof oraz względem, której miał odczucia, że to on ją zrobił czy tam dał.
Pomimo mojego obszernego wykształcenia w innym kierunku już od kilku lat pracuję z żoną (udokumentowaną przez ASP) Panią Konserwator w zabytkach, wykonujemy głównie badania zabytkowych budynków oraz następnie ich konserwację. Wierzę, że Pan Krzysztof chciałby trochę więcej się dowiedzieć co do cegły więc tyle co wiem podaję.
Owy podpis na cegle nazywany jest ,,GMERKIEM”. Gmerk na cegłach występował w kilku różnych typach/formach/przeznaczeniach (zwał jak zwał). Główne z nich:
- Oznaczenie ceglarni wypalającej cegły (oznaczenia literami, cyframi plus symbolami)
- Jeżeli budynek był budynkiem dla budowanym dla osób majętnych lub też miał pełnić ważną funkcję to na cegle umieszczano również oznaczenia (liczby, litery od nazwiska właścicieli, herbarze itp.)
- Modlitwy/symbole religijne, aby budynek był chroniony
- I na sam koniec owe oznaczenia pochodzą również od samych rzemieślników, którzy pomimo, że wiele nie znaczyli to chcieli się dać upamiętnić w jakiś sposób.
Jak jest z cegłą Pana Krzysztofa? Wszystko zależy od tego z jakiego miejsca pochodzi cegła (Archeolog pewnie wie), a także z jakiego okresu pochodzi. Im bliżej do naszych czasów tym pieczęcie były dokładniejsze i ładniejsze. Jeżeli ja miałbym obstawiać względem Państwa danych czyli ok. 300 lat i po wyglądzie to obstawiałbym 3 opcje: Cegła pochodzi z małej ceglarni, która nie miała sprzętu do ładnego oznaczania cegieł swojego wyrobu (mała wiejska ceglarnia); Budynek był budynkiem małej ważności publicznej, budowanym przez nie zamożnych ludzi, którzy chcieli pomimo to jakoś dać się zapamiętać; Jakiś budowniczy rzemieślnik chciał dać się zapamiętać (opcja tym bardziej prawdopodobna jeżeli budynek, z którego pochodzi cegła należałby do osób majętnych co przenosiłoby się na jego rozmiary jak i posiadanie funduszy na dobre materiały.
Najbardziej prawdopodobne?
Po mojemu opcja 3, a zaraz po niej 2.
Podsyłam jeszcze artykuł, który znalazłem gdzie widnieją dane osoby zajmującej się kwestiami Gmerków na Cegłach, która też pewnie jeżelibyście do niej dotarli mogłaby coś podpowiedzieć.
Sygnatury i znaki na cegłach mogą nam bardzo dużo powiedzieć | Zwiadowca Historii
Mam nadzieję, że chociaż trochę pomogłem.
Moc z Wami!
Załogant [...]
czytaj dalej
W dziale XXI PIĘTRO prezentujemy niezwykłe historie, które przysłali nam nasi czytelnicy. Ale tym razem to my opowiemy niezwykłą historię z naszym fundacyjnym kotkiem, który odszedł w stronę światła 23 kwietnia 2022. Czaruś był wyjątkową istotą, niezwykłą. W jakiś niepojęty sposób wiedział, że jedzie samochód FN i wychodził na spotkanie. Czekał przy bramie, głośno coś miauczał i wspólnie szedł aż do głównych drzwi do Bazy FN.
Towarzyszył nam w chwilach dobrych i złych. Potrafił wyczuć, czy ktoś jest chory lub coś go boli. Wtedy przytulał się do tego miejsca i naprawdę zdarzało się, że na przykład brzuch przestawał boleć.
To było w sobotę 16 kwietnia, kiedy opuszczaliśmy Bazę FN na tydzień. Czaruś pojawił się, ale wyglądał słabo. Nie zjadł tego, co dostał na swoją miseczkę. Siedział i patrzył na załogę FN. Kiedy wyjeżdżaliśmy z Bazy FN stało się coś nadzwyczajnego – przyszedł i usiadł pośrodku drogi wyjazdowej w taki sposób, że samochód nie mógł wyjechać z terenu bazy. Trzeba było wyjść z samochodu, pogłaskać go i delikatnie przenieść obok. Zamykając bramę cały czas widzieliśmy, że nasz kotek się na nas patrzy siedząc na terenie Bazy obok naszego pojazdu, w którym tak bardzo lubił przebywać. To był ostatni raz, kiedy go widzieliśmy. To było nasze pożegnanie… Do zobaczenia milutki Czarusiu, nasz dzielny przyjacielu, z którym przeżyliśmy wspólnie 17 lat. Płaczemy za Tobą i Ty wiesz, że tak jest… do zobaczenia kiedyś przy Tęczowym Moście. Na pewno będziesz tam na nas czekał tak, jak zawsze czekałeś przy bramie wjazdowej do Bazy FN.
Ciężko jest, że tego stwora już nie ma wśród nas... bardzo jest ciężko.
From: [...]
Sent: Monday, April 25, 2022 11:25 AM
To: Fundacja NAUTILUS
Subject: Re: Wspolczuje
Bardzo Was rozumiem....moja istota nie z tej ziemi jest jeszcze na tej ziemi, chociaz zachowaniem przypomina czesto Nosferatu :)
Koty sa fantastyczne!
[...] pozdrawia mostek kapitanski
Dziękujemy za ciepłe słowa. Musieliśmy dzisiaj opuścić Bazę FN, bo pustka bez tego kochanego zwierzaczka jest nie do zniesienia. Naprawdę, brakuje słów, co ten kotek nam zrobił odchodząc… I jak wiele dla nas znaczył.
Pzdr
FN
Dlatego Wasza misja jest taka wazna, ze nie ma smierci, zycie dalej trwa chociaz jestesmy tylko ludzmi I odejscie drogich nam istot lamie serca I pozostawia wyrwe w duszy....
....On tam gdzies jest, nie na darmo mówia ze koty maja kilka zyc...:)
[...]
From:[...]
Sent: Monday, April 25, 2022 2:41 PM
To: FN
Subject: żegnanie psa
Szanowna Załogo, nawiązując do odejścia Czarusia, wyjątkowego kota - proszę się nie martwić - kotek jest z Wami cały czas, lecz w nieco innej, subtelnej formie. Jest bezpieczny i kochany. Poniżej mój wiersz, w którym niegdyś żegnałem mojego ukochanego pieska-pozdrawiam
[...]
Żegnanie psa
Wiele lat temu miałem psa, którego trzeba było uśpić.
Rude futerko matowiało w oczach, jego świat także.
Martwy pies zmieścił się w kartonie, patrzyłem w okno.
Po powrocie do domu położyłem się. To był ciemny,
krótki sen. Nagle do pokoju wbiegł mój pies razem
z nową właścicielką. Znałem ją kiedyś, dawno.
Oboje się uśmiechali, pies polizał mi rękę.
Kiedy się obudziłem, miałem mokre palce.
[...] Droga Fundacjo Nautilus, Przeczytałem wczoraj artykuł o śmierci kotka Czarusia, o którym tak często wspominaliście. Kotka, który był częścią Waszej załogi. I wiem jakie to smutne i trudne stracić kogoś bliskiego spośród braci mniejszych. Dobrze pamiętam śmierć mojego kotka Teosia, choć minęły już ponad 2 lata. Nie ma dnia żebym za Nim nie tęsknił, nie myślał czy nie wspomniał dobrych chwil. Czas nie leczy ran, czas je po prostu bardziej tuszuje. Bardzo Wam współczuję utraty kociego przyjaciela. Wspominajcie Go i przekazujcie Mu dobre myśli i słowa. On na pewno jest gdzieś po drugiej, lepszej stronie, z moim kociakiem i wieloma innymi. A pewnie powróci tutaj jeszcze nie raz, w innym futerku i kto wie, może znowu do Was dołączy. Zdrowia i serdeczności, [...]
czytaj dalej
Witam, Mam na imię [...] , mieszkam w Darłowie, zachodnio-pomorskie. Piszę bo chciałem się podzielić ciekawym snem jaki miałem.
Śniło mi się że byłem na jakiejś starej sali sądowej (wystrój stary, kojarzy mi sie jak za komuny), wokół sali porozstawiane były ławki i krzesła. Obok mnie siedział Putin, byłem bardzo niepewny siedząc obok niego, wydawał mi sie bardzo poważny, miał posępną mine. Ludzie w sali byli poubierani w jakieś ciemno-zielone stroje. Byli na tej sali tylko starzy i młodzi widoczna różnica wieku. Ta cała sytuacja wydawała mi się dziwna jakby odgrywana. Czekaliśmy jeszcze na dwie osoby (wydawało mi sie że przyjdą młodzi).Putin zaczął robić zdjęcia sali i sobie, przełamałem się i zapytałem czy mu zrobić zdjęcie, zgodził się. Miałem problem żeby to zrobić bo zoom nie działał, jak przekierowywałem aparat na Putina to zoom uciekał zbliżał sie, oddalał i nie było go widać, po jakiejś chwili udało mi się. Później do sali weszło dwóch starszych mężczyzn w mundurach (jak dziadki wyglądali), byłem zaskoczony ich widokiem bo wydawało mi się że przyjdzie ktoś młody. Na tym sen się kończy.
Piszę tego maila bo miewam prorocze sny i czuje że warto się nim z wami podzielić.
Miłego dnia życzę.
[...]
Z POCZTY DO FN: [...] Miałem ostatnio podobny sen, jak ten zamieszczony na Waszej stronie.
W moim śnie Putin siedział jak w studio tv, a przed nim było kilka młodych osób. Każda z tych osób wytykała jaki Putin jest i co złego zrobił. A Putin z każdym tym zarzutem był bardzo wściekły i strasznie wrzeszczał. Może to taka podpowiedź w jakiej jest teraz sytuacji i możliwie jak reaguje na tą porażkę. [...]
[...]Witam,
Przeczytałam na Waszej stronie historię osoby, która miała ostatnio sen z Putinem. Ja również miałam o nim sen, było to niecały miesiąc temu. Śniło mi się, że siedziałam z nim przy bardzo długim stole, wyglądało to jak jego słynna rozmowa z Macronem. Rozmawialiśmy o wojnie. Nagle któreś z nas, nie pamiętam czy był to on czy ja, zaproponowało, że zdejmiemy swoje prawe buty, rzucimy je przed siebie i ten kto rzuci dalej wygrywa. Stawką była wojna na Ukrainie. Gdybym wygrała ja Putin musiałby natychmiast zakończyć wojnę, jeśli wygrałby on- wojna trwałaby nadal. Pierwsza rzuciłam ja, niestety rzut okazał się beznadziejny. Putin rzucił następny, zrobił to o wiele dalej. Nie powiedział nic, tylko się uśmiechnął. Wiedziałam we śnie co to oznacza, wojna na Ukrainie miała się nie skończyć. Wtedy nagle powiedziałam mu: "Ale ze mną jest Maryja." Słysząc to przestał się uśmiechać, milczał. Obudziłam się. Muszę przyznać, że dawno nie miałam tak wyraźnego snu.
[...]
From: [...]
Sent: Sunday, April 24, 2022 5:55 PM
To: FN
Subject: Sen z P.
Dzień dobry,
Przeczytałam na portalu Nautilus już o dwóch snach z Putinem. Jeszcze przed tym, ja też miałam z nim sen. Co ciekawe, tak samo jak w snach u innych, odbyło się wszystko przy stole. Przesyłam jako ciekawostkę.
Sen zaczyna się, że siedzę przy stole z Putinem ( ale nie byłam w swoim ciele, a w ciałach dwóch mężczyzn, którzy z nim siedzieli przy stole ). Mężczyźni byli albo jeńcami, albo współpracownikami, którzy popadli w niełaskę. Wiedziałam, będąc nimi, że już po nas, i że zaraz P. nas zabije. Czekaliśmy tylko na to jaki poda powód, który był tylko formalnością. Podał jakiś mało ważny powód i strzelił jednemu mnie w brzuch ( straciłam przytomność ), a potem drugiemu w głowę. Ocknełam się będąc tym pierwszym postrzelonym z ogromnym bólem w brzuchu i pomyślałam z nadzieją, żeby mnie szybko dobił a nie znęcał się. I tak się stało - szybki strzał i obudziłam się.
To dziwny sen ( nie proroczy ) zważając na to, że byłam jakby kimś innym. Nie śnią mi się takie sny często. Ale teraz czytając dużo o sytuacji jaka się dzieje, pewnie umysł mieli obrazy i kreuje takie sny.
Pozdrawiam :)
L.
czytaj dalej
Witam FN, Chciałem opowiedzieć o śnie, jaki miałem kilka dni temu. Myślę, że możecie go opublikować w tym Waszym XXI PIĘTRZE, jak chcecie. Śniło mi się, że wyszedłem z domu i widziałem puste ulice. Wszędzie było pusto! Chodziłem po pustym mieście, nie było nawet śladu człowieka, zupełnie nic. Miałem wrażenie w tym śnie, że ludzie gdzieś uciekli. Potem spojrzałem w górę i zobaczyłem słońce, ale takie przez mgłę jakby. I się obudziłem. Opowiedziałem o śnie żonie, a ona wspomniała mi o Waszej Fundacji i o tym, że Jackowski mówił o opustoszałej Polsce. Pomyślałem, że muszę w takim razie ten mój sen opisać i go Wam przysłać.
Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt
[dane do wiad. FN]
From: [...]
Sent: Wednesday, April 6, 2022 12:04 PM
To: REDAKCJA FN
Subject: Ciekawostka, ale jakie w tym czasie może to okazać się ważne.
Zestawienie dwóch wypowiedzi, które Wam poniżej przedstawię po prostu zbiło mnie z nóg, dlatego postanowiłem, że do Was o tym napiszę, bo być może to umknęło Waszej uwadze...
1) Fragment książki Krzysztofa Kamińskiego pt: "Przepowiednie Ojca Klimuszki" str. 59 (skan w załączniku), słowa wypowiedziane około 50-60 lat temu...
"Wojna wybuchnie na Południu wtedy, kiedy będą zawarte wszystkie traktaty i będzie otrąbiony trwały pokój. Rosję zdradzą jej sąsiedzi. Nie, nie my! ..."
2) Fragment wypowiedzi Krzysztofa Jackowskiego w jego vlogu na youtubie z dnia 27 marca 2022 roku, 44-ta minuta jego audycji.
"Cały czas w zanadrzu, w takich poczuciach moich wewnętrznych, mam jeszcze jedną kwestię...
A mianowicie to, że Rosja zostanie nagle zaatakowana od strony południowej, będą to jakieś rakiety... Cios, którego się raczej nie spodziewają i cios nagły, zdecydowany, cios jak zdrada... Być może nawet na tą zdradę będą przygotowani ale to to będzie trochę wyglądało jak zdrada..."
W zasadzie jeden i drugi powiedział około 3 zdania, niby nie wiele i nic z tego dokładnie nie wynika, bo nie wiemy kto, gdzie ani nawet kiedy...
Ale jak cholernie uderzający jest dobór słow:
WOJNA, POŁUDNIE, ROSJA, ZDRADA... Czy to może być przypadek ???
Czy to może być przypadek ???
Tak, wiem, wiem... Ci niemiłosiernie opluwający Jackowskiego wszystkowiedzący geniusze bez wahania stwierdzą, że Jackowski to taki sprytny cwaniaczek, który w swoim życiu przeczytał wszystkie dostępne książki i teraz kozaczy na youtubie cytując dowolne ich fragmenty w zależności od aktualnie panującej na świecie sytuacji politycznej i gospodarczej...
I to by było na tyle,
Pozdrawiam serdecznie całą fundację i Kapitana,
Wasz stały i wierny czytelnik.
[...]
[....] Grudzień 2017, środek nocy po 03:00 jak spojrzałem potem na zegarek. Zostaje wybudzony z głębokiego snu i słyszę w głowie jasny przekaz "Jak zginie Erdogan dół Europy zapłonie", koniec przekazu. Piszę bo obecna sytuacja z wojną na Ukrainie i mediacjami Turcji nasuwa mi skojarzenie że to może być już niedługo.
Ponoć 5 maja w Stanbule maja się spotkać przywódcy Rosji i Ukrainy wraz z Erdoganem na mediacjach. Krzysztof Jackowski wspominał o długim moście na którym ma zginąć jakiś ważny przywódca. Oby to nie był most nad Bosforem i Erdogan. [....]
[...] O Kapitanie FN. W jednym z wywiadów Kapitan FN Robert Bernatowicz stwierdził że śpi tylko 2 godziny na dobę. Prowadzący powtórnie dopytał czy się nie przesłyszał . Pan Robert potwierdził z uśmiechem na twarzy że tak 2 godziny. Ja to rozumiem i tego sam doświadczam. Są osoby o wysokiej lub bardzo wysokiej świadomości, które energię życiową czerpią z kosmosu. Tacy ludzie nie potrzebują do utrzymania prawidłowych funkcji życiowych dużo snu a także zdecydowanie mniej kalorii dla swojego organizmu z potraw . Energie życiową możemy czerpać z otaczającego nas świata przyrody, szerzej mówiąc z kosmosu. Najprostszym przykładem jest doładowanie energetyczne z brzozy.
Stojąc przed pniem drzewa w odległości około 3 metrów z uniesionymi rozłożonymi rękoma i otwartymi dłońmi skierowanymi na drzewo po krótkiej medytacji i skupieniu można odczuć przypływ strumienia energii wchodzący poprzez dłonie , dalej wpompowany w całe ciało. Jest to uczucie jakby napompowania.
Są osoby które mają taki nadmiar energii że wrażliwi energetycznie (media) przy takich osobach maja określone kłopoty . Miałem takie zdarzenie dawno temu. Byłem zimą na 3 dniowym kursie w Zakopanem. Wieczorem po wykładach Pani kierownik kursu zaprosiła kilka osób – w tym i mnie z kolegą – na kawę i wieczorną pogawędkę. Podczas tego spotkania Pani kierownik opowiedziała jak ona jest silna energetycznie do tego stopnia iż często zdarza się iż ktoś potrafi zemdleć w jej towarzystwie. Mówiła że nawet jej dzieci ileś razy traciły przytomność. Ja wspomniałem o moich różnych doznaniach „ nie z tej ziemi”.
Pani kierownik kontynuując swoje opowiadania i zdarzenia w pewnym momencie zwróciła się do mnie jeżeli mam ochotą abym odebrał energie którą ona wysyła. Wyglądało to tak że stanęliśmy naprzeciw siebie w odległości około 3m. Pani kierownik uniosła rękę i skierowała dłoń w moją stronę. Podobnie zrobiłem i ja. Efekt był piorunujący. W ułamku sekundy napływ strumienia energii do mojego ciała był tak ogromny iż pot na twarzy po prostu ze mnie trysnął. Czułem że eksploduje moje ciało, że rozsadzi mnie coś od wewnątrz. Nie zważając na to gdzie jestem i w jakim towarzystwie błyskawicznie zrzuciłem z siebie marynarkę i koszulę, wybiegłem na taras i nacierałem się śniegiem.
Po kilku minutach zacząłem łapać rzeczywistość. Wszyscy byli zaszokowani całym tym zdarzeniem a najbardziej Pani kierownik. Przepraszała mnie i osoby które były obecne. Powiedziała że nie zdawała sobie sprawy że jestem tak podatny na przyjęcie energii którą ona mnie wysłała. Powoli ubrałem się , usiadłem w fotelu z opuszczoną lewą ręką do dołu i z małego palca przez pół godziny czułem ja ten nadmiar energii odpływa. Po około pół godzinie wróciłem do normalnego stanu.
Energia bywa pozytywna i negatywna. Otrzymałem raz w moim życiu negatywną energię która odbiła się na określony czas na moim zdrowiu. A było to tak. Odwiedził mnie znajomy u którego stwierdzono nieuleczalny nowotwór trzustki. Lekarze dali mu pół roku życia. Zrozumiałe było iż szukał najróżniejszych sposobów aby ratować życie. Odwiedził mnie jedyny raz i wiedząc że mam różne predyspozycje z wyższego wymiaru zapytał czy mógłbym mu w jakiś sposób pomóc.
Po dłuższej rozmowie poprosiłem aby wstał i przesuwając dłonie wzdłuż jego ciała od góry do dołu w odległości kilkunastu cm, pozbierałem ogrom energii z niego. Po prostu ta energia od niego mnie „oplątała” Od razu poczułem się bardzo niedobrze. Nie mogłem w żaden sposób jej się pozbyć. Z każdą godziną moje samopoczucie się pogarszało do takiego stopnia, iż czułem się poważnie zagrożony. Samopoczucie było podobne jak przy bardzo ciężkim przeziębieniu i trwało kilka dni. Potem powoli ustąpiło. Ja mu niestety nie pomogłem. Tak jak wyrokowali lekarze znajomy zmarł. Często można komuś pomóc w niekonwencjonalny sposób ( ja wielokrotnie pomogłem innym ), ale również można zaszkodzić sobie. Taki negatywny przypadek zdarzył mi się tylko raz, ale się zdarzył.
[...]
From [...]
Sent: Tuesday, April 5, 2022 4:08 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Jeźdźcy Apokalipsy i Jezus w 2022?
Dzień dobry. Drogi Nautilusie, czytając ostatni tekst na waszej stronie "CZY NA NASZYCH OCZACH MAMY POCZĄTEK BIBLIJNEJ APOKALOIPSY" zacząłem szukać głębiej w internetowym archiwum waszej Fundacji. Czytam pierwszy znaleziony artykuł na temat Paruzji i... nie dowierzam! W artykule z 04.04.2010 (niemal równo 12 lat!) jest wzmianka o ponownym przyjściu Jezusa w roku 2022. Dwanaście lat temu, w czasach kiedy nikomu nie śniły się takie tematy jak Covid, koszmarna wojna na Ukrainie, ogromna inflacja, nadchodzący głód... To naprawdę niesamowite. W związku z tym mam ogromną prośbę do FN. Czy mogli byście przygotować kolejny tekst lub live stream na temat powrotu Jezusa, czasów ostatecznych i Biblijnych przepowiedni? Bo jeśli to wszystko nie jest niesamowitym zbiegiem okoliczności to żyjemy w naprawdę ważnym i niezwykłym czasie. Pozdrawiam serdecznie całą załogę!
From: [...]
Sent: Monday, April 4, 2022 7:43 PM
To: Fundacja NAUTILUS
Subject: Przepowiednie Jackowskiego
Dzień dobry.
Potwierdzenie wizji Jackowskiego czy to może być fałszywa flaga.
Pozdrawiam
czytaj dalej
[...] Dzień dobry, Od kilku lat zajmuję się medytacją na swoje potrzeby. Raczej po to, aby wyciszyć umysł i zrelaksować się po dniu.
W roku 2013 miałam sen, w którym moja babcia mówi mi, że nadchodzi wojna. Pokazała mi szachownicę i monetę z napisem "taurus". Widziałam w tym śnie też blondynkę, młodą kobietę, której ktoś próbował strzelić w głowę. To było przerażające, a swoim snem podzieliłam się wtedy z użytkownikami portalu paranormalne na forum (jest data i godzina). Nie wiem czemu, po prostu ten sen był inny, ważny...
Dlaczego dziś do Państwa piszę - i to o tej porze? Przed chwilą skończyłam swoją medytację, tym razem była ona głęboka, chciałam doświadczyć regresji aby zgłębić swoje poprzednie wcielenia. Nie wiem co się stało ale zapytałam swoją podświadomość: "jakie wydarzenie z przeszłości ma wpływ na moje obecne życie?", jestem zdumiona i rozbita. Otóż znów zobaczyłam młodą kobietę, na łożu, martwą. Poprosiłam o możliwość wejścia w tę sytuację, tę scene, w to wydarzenie. Gdy się "obudzila", zapytałam ją ktory jest rok. Odpowiedziała mi, ze 1654 i ma na imię Izabela ale czuję, że nie była Polką, to był raczej jakiś angielski pokoj - styl.
Nie jestem i nie byłam nigdy znawcą historii. Momentalnie wyrwalo mnie z medytacji. Wpisalam tę datę w Google, to oczywiste, i.. I dlatego piszę. Pierwsze co mi wyskoczyło to wikipedia, przyłączenie Ukrainy do Rosji i wojna polsko-rosyjska.
Przepraszam, że do Państwa piszę, nie wiem, czy zostanę dobrze odebrana ale tym razem jest we mnie ogromny strach. To nie była "zwykła medytacja". Znów to po prostu czuję. Chciałam się podzielić tym z kimś, kto choć trochę może mi uwierzy..
Pozdrawiam serdecznie całą Fundację.
[dane do wiad. FN]
opis przyszedł na pokład okrętu Nautilus 8.04.2022
czytaj dalej
[...] Witam Państwa ponownie, Natrafiłem w sieci na ciekawy moim zdaniem możliwy przypadek reinkarnacji znanej postaci. Chodzi o obecnego kanclerza Niemiec Olafa Scholza i jego dziadka Fritza von Scholza.
Dziadek był wysoko postawionym oficerem niemieckim https://pl.wikipedia.org/wiki/Fritz_von_Scholz
Są w sieci niepotwierdzone informacje, że na swoim sumieniu miał wielu Żydów. Zmarł w 1944 w wyniku obrażeń wojennych.
Wnuk Olaf - przyszły kanclerz - urodził się w 1958 r. Podobieństwo fizyczne moim zdaniem jest duże. Z moich badań wynika, że próba "naprawienia" błędów przeszłości w kolejnej inkarnacji nie jest niczym niezwykłym.
Na ten trop wpadłem na fejsbukowym profilu gruzińskiej jasnowidzki
https://www.facebook.com/ProphetLelaKakulia/posts/299772752278187
Przy pomocy tłumacza da się nieco z tego zrozumieć. Pisze ona, że Olaf bardzo pognębi Rosję.
Załączam zdjęcia obu postaci.
Pozdrawiam
[...]
Absolutnie może tak być! Dziękujemy za zgłoszenie. Poniżej kilka spraw związanych z reinkarnacją z naszej POCZTY DO FN.
[...] Właściwie to nie tyle pytanie, co prośba. Słuchałem ostatnio audycji o reinkarnacji FN sprzed kilku-nastu lat w której był poruszony wątek dziewczynki, która w poprzednim życiu zginęła z mężem w wypadku na przejeździe kolejowym w samochodzie maluchu i pamiętała to poprzednie wcielenie. Czy jest gdzieś artykuł na ten temat na stronach FN. Jeżeli nie to myślę, że warto żeby Fundacja Nautilus to upubliczniła, swoje materiały, bo pomogłoby to uwierzyć ludziom. Może są jakieś nagrania.
Witamy,
Niestety. Rodzina nie wyraziła wtedy na to zgody przestraszona tym, jak to może zostać przyjęte przez ludzi.
Wielka szkoda.
Pozdrawiamy
FN
[...] Proszę o odpowiedź jak to jest z tą reinkarnacją, karmą i czynieniem dobra, skro z doświadczenia oraz obserwacji wynika że dobre uczynki często przynoszą szkodę. Nawet funkcjonuje powiedzenie"Żaden dobry uczynek nie ujdzie bezkarnie". [...]
Prosimy przeczytać ten tekst:
https://www.nautilus.org.pl/artykuly,2946,fenomen-wielkiej-wstegi-i8230-jednego-ogniwa.html
pzdr
FN
From: [...]
Sent: Friday, April 1, 2022 12:07 AM
To: [...]
Subject: Walka o miłość matki do niepełnoprawnego syna
Witajcie . Przypomniał mi się dawny artykuł, którego nie mogę znaleźć, dotyczył miłości matki do niepełnosprawnego syna tzn.walki o tą milosc i to miało na celu czegoś nauczyć. Nie pamiętam dokładnie, ale mniej więcej tak. Chodziło w nim o odwróceniu się ról. Mam podobna sytuację w życiu, która bardzo mi ciąży i zastanawiam się czy to tak jest, bo nie da się od tego uciec...cokolwiek innego chciałoby się robić to ten ból człowiek czuje.
Druga sprawa jest historia p.Beksinskiego, ta która znacie i przekazywaliscie. Czy uważacie, że to chora psychika prowadzi do takiego czynu? Wiecie czasem się nie układa i jest to uczucie bycia niepotrzebnym, niekochanym, odrzuconym. Jeśli tego dokonał to po co chciał wejść w cialo syna tej Pani,tak jakby chciał być na planie ziemskim. Czy to psychika czy sprawa duchowa ??? Szpitale psychiatryczne przepełnione są ludźmi tak samo jak więzienia, a przecież w więzieniach są ludzie którym ktoś " cos" zrobil i nie potrafili się pogodzić tzn.pobili kogoś lekko mowiąc albo np.palajacy nienawiścią, co na wolności mogli by komuś coś zrobić . Panie Robercie proszę opowiedzieć co Pan o tym myśli, szczególnie na live,my tak lubimy Pana słuchać. Te historie są fascynujące i zmieniają poglądy na świat. Pozdrawiam
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.