
Dziś jest:
Piątek, 5 grudnia 2025
Życie niemal na pewno ma sens.
/A. Einstein/
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie.
Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej 
Ludzie przeczuwają własną śmierć. Ta historia potwierdza to zjawisko:
From: xxxxxxx
Sent: Sunday, March 10, 2013 7:21 PM
To: Fundacja Nautilus
Subject: Przewidzenie śmierci
Witam
Chciałam się podzielić z Państwem historią , która opowiedziała mi moja ciocia. Owe zdarzenia miało miejsce około 10 lat temu.
Między moją ciocią o wujkiem od bardzo dawna nie układało się najlepiej. Od jakiegoś czasu wujek zaczął chorować na serce. Pomimo tego ciotka zawsze była przy nim. Okazało się , że wujek musi być operowany. Ciotka wspierała Go przez cały czas. Dzień przed opreracją wujek miał sen. Powiedział cioci , że odwiedziła Go śmierć. Powiedziała mu , że nie przeżyje tej operacji. Ciocia nie wzięła jego słów na poważnie. Wytłumaczyła mu delikatnie , że to był tylko sen i nic złego się nie stanie. Po operacji się obudzi i powoli będzie wracał do zdrowia. Wujek miał rację , zmarł na stole operacyjnym. Ciocia i reszta rodziny była wstrząśnięta tym wydarzeniem...
Pozdrawiam Paula
czytaj dalej 
Informacja od czytelnika o nicku Discoverer
Szczególnie na początku dość wyraźnie widać Orbs...
http://www.youtube.com/watch?v=nEnQJM3JQUM&feature=share&list=UUwbUZ6a26NzzxkKkiinvyCw
czytaj dalej 
O tym tekście zawiadomił nas czytelnik Tygodnika Ostrołęckiego.
http://www.to.com.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20130305/OSTROLEKA/130309906




SKOMENTUJ TEN TEKST W HYDEPARKU FN - KLIKNIJ NA LINK!
czytaj dalej 
czytaj dalej 
WITAM WSZYSTKICH.Odbywałem służbę wojskową w SZCZECINIE,i pewnego razu zatęskniłem by wrócić do domu więc wszystko załatwiłem z kumplami i w piątek pod wieczór opuściłem koszary.Bałem się by mnie nie zawineli na dworcu PKP- (WSW-ŻW),ale wszystko przebiegłpo pomyślnie z planem.Gdy dojechałem do rodzinnego miasta,pierw musiałem się przejść po nim,bardzo jestem przywiązany do mego miasta.Po małym spacerku wróciłem do domu MAMA I TATA ucieszyli się jak mnie zobaczyli zrobili dobrą kolacyjke i sobie pogadaliśmy było super.Tym razem już sam spałem w pokoju co kiedyś razem z bratem dzieliliśmy ten że pokuj,brat ożenił sie i nie miszkał już z rodzicami.Położylem się spać,,właśnie tam co opisywałem zdarzenie moje z przed lat(ZŁY DUCH).Była godzina około drógiej w nocy jak się przebudziłem.W nocy ma sie bardzo wyczulony słuch,wyraznie słyszałem jak coś szura tak jak by ktoś podchodził do mojego łóżka,w pierwszej chwili pomyślałem że to mój pies hektor,dla tego postanowiłem być odważny i podniosłem sie by zobaczyć czy to Hektor.W ciemnościach zauważylem że mój pies leży przy drzwiach wyjściowych,Moja odwaga zamieniła sie w odwage dziecka wystraszonego,znowu zakryłem się cały kołdrą,ale to znowu podchodziło z tym że bardzo wyraznie i czułem jak to coś jest nade mną,musiało stać tak z 5 minut,po chwili od strony moich nóg zaczeło wchodzić to coś na me łóżko,wyobrazcie sobie co ja w tedy przeżywałem to było straszne.Wyraznie czułem ciężar i jak łóżko sie ugina lekko,nagle zaczeło jakby rękoma jezdzić po mojej kołdrze,Tak jak by mnie chciało nie pszestraszyc czy udusić, tylko dotykać,coraz bardziej się to nasilało że zaczołem krzyczeć MAMA MAMA -ZASTANAWIAM się czemu nie Tata przecież tata jest silniejszy od mamy a ja już bardziej byłem silniejszy od ojca.Pewno dla tego że potworny strach zrobił ze mnie małego chłopca.KRZYSZTOF
czytaj dalej 
List przysłany do FN na pocztę e-mail. Ten sen jest zagadką od wielu lat dla naszej czytelniczki Joanny. Jesteśmy ciekawi, co powiedzą na jego temat inni.
Stalam nad olbrzymia, skalna przepascia, krawedzia ziemi i mojego zycia...
Jednak daleko daleko na samym dole, jakby swiatelko nadziei - widzialam raj zieleni, zycie tetnilo swa pelnia, choc wszystko bylo poza zasiegiem mojego wzroku, moglam prawie slyszec ludzki smiech, chlupanie wody w czystym potoku, wesoly spiew ptakow – jednak za mna, niekonczaca sie plaska rownina zgliszczy, wszystko czarne, zweglone. Gdzie niegdzie wciaz jeszcze tlace sie kikuty spalonych drzew... przerazajacy smutek... KONIEC...
Odwrocilam sie w strone mojej pieknej przepasci, aby napawac sie po raz ostatni pieknem raju na ziemi, ktory jest poza moim zasiegiem..
Tym razem spostrzeglam chmure, unosila sie nad sama przepascia, a na niej... Adam i Ewa – skad wiedzialam – nie wiem, tak poprostu jak wie sie we snie..
Powoli, jakby plynac, chmura ta zblizyla sie do mnie, wciaz wiszac nad przepascia a na niej Ewa, bardzo cieplo szepczac do mojego ucha...
Obudzilam sie nagle wciaz slyszac jej glos, wciaz czujac oddech blisko mnie...tempus fugit, tempus fugit, tempus fugit powtarzajac trzy razy- nie mialam pojecia coz slowa te mialy znaczyc ale mialam wrazenie ze musze je zapamietac..
Dzonek na lekcje wypelnil stara, wrecz barokowa szkole, ktora wojna cudem oszczedzila.
- no idz, no idz! Przeciez cie nie wysmieje – namawiala mnie kolezanka widzac ksiedza biegnacego, w rozgardiaszu uczniow , szukajacego sali w ktorej mnial nauczac religii.
Balam sie reakcji ksiedza, ze popatrzy jak na idiotke ale pobieglam.
Zawolalam, zatrzymal sie ale wiedzialam ze nie mam czasu na opowiedzenie mojego snu wiec tylko krotko zapytalam:
- prosze ksiedza, czy slowa tempus fugit maja jakiekolwiek znaczenie?
- Tak powiedzial, to po lacinie czas ucieka....i poszedl w swoja strone.
Stanelam jak wryta, nie moglam ruszyc zadna czescia mojego ciala, miliony mysli i pytan tlukly sie w mojej glowie obijajac tylko o sciany niewiedzy.
Wreszcie wolajacy mnie na lekcje, kolezanki glos, wybil mnie z zadumy.
- i co i co pospiesznie zapytala gdy wbiegalysmy do klasy, co ksiadz powiedzi?
- Czas ucieka, to po lacinie czas ucieka.... nawet na mnie nie spojrzala, wiedziala tak samo jak ja, ze jeszcze przed sekunda nie mialam pojecia co te slowa oznaczaja, no i jeszcze ten sen...
Byc moze jest miliony takich snow, miliony ludzi pisze do redakcji szukajac wyjasnien... i ja, kolejna ofiara niewyjasnionego od 20tu lat snu, czasami do niego powracam i szukam znaczenia. Szukam wyjasnien. Oczywiscie ze mam ich wiele, zbyt wiele aby wiedziec ktore prawdziwe...
Pozdrawiam i prosze choc o krotka odpowiedz, jednak jesli to zbyt trudne, to oczywiscie zrozumiem. Joanna.
przepraszam za brak polskich znakow, moja klawiatura ich nie posiada.
SKOMENTUJ TEN SEN W HYDEPARKU FN - KLIKNIJ NA LINK!
czytaj dalej 
Rzadko się zdarza, że jakiś sen zawiera dokładną datę. Tak jest w tym przypadku:
Witam!chcialem sie z wami podzielic snem jaki mialem kilka dni temu. Od razu po przebudzeniu pamietalem kazdy szczegol tego snu , ktory wydal mi sie bardzo dziwny. Otoz ktos jakby telepatycznie przekazal mi bardzo konkretna wiadomosc. Tresc tej wiadomosci byla taka ,ze dokladnie 20 marca tego roku dojdzie do wielkiego wydarzenia kosmicznego , nasze Slonce stanie sie jakby gwaltownie bardzo gorace , jakas ogromna burza na ktorej drodze stanie nasza Ziemia. We snie mialem przez chwile wizualizacje tego zdarzenia z kosmosu .widzialem ogromne jakby wzburzone slonce oraz jakas potezna energie przechodzaca przez ziemie,to wszystko. Nie wiem jakie mialyby byc tego konsekwencje , po prostu tylko taka wiadomosc zostala mi przekazana. Moze to tylko zwykly sen ,moze cos takiego mi sie przysnilo przez to cale zamieszanie ostatnimi czasy z naszym Sloncem i spadajacymi kometami ,ale chcialem sie z tym z wami podzielic. Sen byl bezwatpienia dziwny. Pozdrawiam!
czytaj dalej 
Sytuacja jest dość dziwna: nagle ktoś zaczyna pisać dziwnie wyglądające symbole, których nigdy nie widział na oczy. Taką sytuację opisała nasza czytelniczka:
[... ]Tak, przez przypadek. Może brzmi to dziwnie, ale parę lat temu także zupełnie spontanicznie zaczęłam kreślić podobne znaki, po prostu mam taki nagły przypływ i wtedy owe symbole powstają - "przez przypadek". Symbole które przesłałam, powstały akurat na komputerze. Nie wiem czy można tak zwyczajnie nakreślić coś takiego ... może można, może nie ... dlatego postanowiłam poradzić się Was jako ludzi, którzy mają większą wiedzę. Wcześniej wysłałam także jako ciekawostkę opis wizji-snu, który mam nadzieję, że się nie sprawdzi. Nie wiem tylko czy dotarł.
Pozdrawiam
N.
Poniżej dziwne symbole


POROZMAWIAJ O TYM W HYDEPARKU FN - KLIKNIJ NA LINK!
czytaj dalej 
O sprawie „czarnej postaci” już prawie zapomnieliśmy, ale pojawiła się ponownie w e-mailu.
Subject: Dziwna istota
Witam Fundację Nautilus!!
Mam informację odnośnie dziwnej istoty która w sobotę czyli 1 marca 2008 pojawiła się pod płotem sąsiadki. O godzinie 3:00 a 3:15 sąsiadkę i jej córkę obudziło głośne ujadanie psa. Zaniepokojone wstały i każda z innego pomieszczenia obserwowały co się dzieje. Żadna z nich nie wiedziała że druga także obserwuje postać która stała przed bramą posesji. Istota była ubrana w długi ciemnozielony/khaki płaszcz. Pod płaszczem na plecach miała garb lub plecak i w prawej ręce trzymała długą laskę zakończoną kulą na wysokości głowy. Na głowie miała szpiczasty kaptur spod którego nie było widać twarzy. Postać stała tam nieruchomo ponad 10 minut i obserwowała ujadającego psa (Owczarka niemieckiego) po czym spokojnie oddaliła się w kierunku miasta.Dodam że miejsce obserwacji jest dobrze oświetlone a posesja znajduje się przy głównej drodze. Całe zajście miało miejsce w gminie Mszana. Postać ta udała się w kierunku Wodzisławia Śląskiego.Może jeszcze ktoś ją zauważył ponieważ poruszała się główną drogą. Proszę o zachowanie danych osobowych dla siebie.moje dane
(.....)
czytaj dalej 
Miejsca, w których rozegrała się jakaś tragedią, mają jakąś tajemnicę i bardzo często dochodzi tam do wydarzeń, które śmiało można zaliczyć do „znaków z innego świata”. Wielokrotnie na adres FN przychodziły historie o tym, jak to ktoś znalazł się w miejscu morderstwa, nieszczęśliwego wypadku lub samobójstwa i tam przeżył coś, czego w żaden sposób nie może zrozumieć. Warto przypomnieć opowieść jednego z bliskich przyjaciół „pokładu Nautilusa”. Kiedyś podczas wakacji miał okazję wejść do opuszczonego domu, w którym rozegrała się straszna tragedia rodzinna (darujmy sobie szczegóły). Nagle po wejściu zaczęły w jego kierunku lecieć różne przedmioty!
Według jego relacji wyglądało to tak, jakby ktoś celowo w niego rzucał, choć oczywiście dom był pusty. Natychmiast nasz znajomy uciekł z tego miejsca i opowiedział to swojej rodzinie, która mieszkała w miejscowości obok. Wtedy dowiedział się, że takie zjawiska tam zdarzają się bardzo często, a on „nie jest pierwszym”, który został z tego domu w ten sposób wypędzony.
Podobną historię znaleźliśmy w naszej „skrzynce e-mailowej”, a podobieństwo do tej opisanej powyżej było tak znaczące, że warto przedstawić ją naszym czytelnikom.
----Original Message-----
From: Pawel []
Sent: Friday, May 08, 2009 1:46 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Znaki od zmarłych
Droga FN.
Czytam dziś o znakach od zmarłych o dziewczynce z Kamienia Pomorskiego i przypomina mi sie moje własne doświadczenie które przeżyłem jak byłem małym chłopcem. Postanowiłem, że je opisze.
Była to wiosna nie pamiętam którego roku ale było już ciepło. Pojechałem rowerem spotkać się z kolegami. Jak to młodzi i ciekawi świata postanowiliśmy spróbować papierosów, kolega miał paczkę więc trzeba było znaleźć tylko odpowiednie miejsce. jeden z nas wpadł na pomysł żeby pojechać do opuszczonego domu który stoi kawałek od drogi gminnej prawie
na środku jakiegoś pola. Wszyscy się zgodzili więc pojechaliśmy tam weszliśmy do środka przez okno(drzwi były zabite deskami), każdy znalazł sobie miejsce i mieliśmy zacząć palić papierosy ale ktoś z nas zauważył że nad drzwiami wisi krzyż więc postanowiliśmy go zdjąć. z racji że byłem najwyższy zdjąłem go i włożyliśmy go do szuflady w kredensie który
stał w pomieszczeniu w którym byliśmy.
Zaczynamy rozdawanie papierosów i po kolei zapalamy je.. przyszła kolej na mnie i w momencie gdy zbliżyłem zapałkę do papierosa zrobił sie straszny huk, jak by wybuch granat.. dom się zatrząsł każdy przestraszony zaczęliśmy wychodzić z tego domu ja się odwróciłem w stronę tego kredensu a tam szuflada do której wcześniej schowaliśmy krzyż była cała otwarta a wszystkie inne były zamknięte. J
Jak już wyszliśmy z tego domu to nie widzieliśmy nikogo w pobliżu kto chciał nas przestraszyć, to było w promieniu około 200-300 m równe płaskie pole. a w środku stał ten dom.
Po jakimś czasie przyjechał do mnie do domu kuzyn, który lubi bardzo takie historie, i zaczął mi opowiadać właśnie o tym domu że tam kiedyś schroniła się nasza rodzina w czasie wojny i Rosjanie wrzucili do tego domu granat i wszyscy zginęli. Po wysłuchaniu tej historii od kuzyna jestem pewien że ludzie którzy tam zginęli nie chcieli żebyśmy tam przebywali. Od tamtej pory trzymam się z daleka od tego domu a wiem że stoi tam do dziś. Dodam jeszcze że nigdy nie rozmawialiśmy o tym z kolegami.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Proszę o nieujawnianie moich danych osobowych.
Jeśli uznacie że moja historia jest godna opublikowania na waszej
stronie to wyrażam na to zgodę.
--
Pozdrawiam
Paweł []
I jeszcze dwie historie w jakiś sposób nawiązujące do tego tematu. Kiedyś pisaliśmy o miejscach widmach, które ktoś zauważa w opuszczonym terenie, a kiedy wraca ponownie, tego miejsca... już nie ma!
Sprawę można by zbagatelizować i wszystko zrzucić na „roztargnienie ludzkie”, ale tego typu zjawisko „miejsc widm” zostało bardzo skrupulatnie opisane w literaturze światowej. Oto e-mail opisujący takie właśnie zdarzenie:
-----Original Message-----
From: Roman xxxxxxxxxx
Sent: Tuesday, April 21, 2009 3:48 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: miejsca widma
Kiedyś przeżyłem podobną sytuacją na Dolnym Śląsku w rejonie miasta Zagań ok 2001roku.Dużo podróżowałem autem w celach służbowych , przejeżdżając autostradą poniemiecką, chciałem skrócić drogę z miejscowosci Wymiarki w kierunku na Szprotawę.Bardziej na nos niż z atlasem ( nie było jeszcze GPS) skrecilem w drogę oznaczoną w atlasie.Nie wiem czy zjechałem gdzieś z głownej drogi,jednak w pewnym skonczyl się asfalt, droga przeszła w brukową. Nagle wjechałem do wioski poniemieckiej opuszczczonej przez mieszkanców.Zniszczony pociskiem kosciól robił ogromne wrażenie.Przejeżdzając przez wioskę obserwowałem opuszczone domy.Zdziwiło mnie to ,że wiekszość chałup nie była zdewastowana.Całe drzwi, firanki w oknach, stojące płoty.Całość robiła wrażenie jakby mieszkańcy opuscili domy kilka tygodni lub miesięcy wczesniej.Nie było żadnych sladów po złomiarzach lub włamywaczach.Dodam że wyjechałem w rejonie w którym w ogóle nie powinienem się znależć.Po jakimś miesiącu znów byłem w rejonie owej miejscowości.Postanowiłem zajrzeć do niej na dłużej.Jechałem tą samą drogą lecz nie znalazlem miejscowosci.Zaintrygowany wrócilem do punktu wyjazdu i powoli przemierzyłem ta trasę wypatrując bocznych dróg. Nie było nic!
Roman J.
Na koniec historia, którą przysłał do nas nasz serdeczny przyjaciel od wielu lat, pan Tadeusz. Opisał on bowiem coś, co przeżył praktycznie każdy z nas, czyli przemożne uczucie, że jesteśmy „obserwowani”. Tego typu sygnał odbiera nasza podświadomość i przeważnie jest to... prawdziwe wyczucie jakiegoś „obserwatora” w pobliżu. W archiwach wideo Fundacji NAUTILUS jest bardzo ciekawy film dokumentalny o radzieckich kosmonautach. Wśród wielu przedstawionych tam historii jedna szczególnie zapadła nam w pamięć. Oto jeden z kosmonautów opisuje sytuację, kiedy przebywał na stacji Mir i postanowił po raz kolejny spojrzeć przez bulaj w przestrzeń kosmiczną. Robił tak wiele razy każdego dnia, ale... tym razem coś ścisnęło go za gardło. Wyczuł bowiem, że jest bardzo uważnie obserwowany z przestrzeni w pobliżu statku. Czuł to „każdą komórką swojego ciała”, zjeżyły mu się włosy na głowie i zaschło mu w gardle. Za bulajem stacji była bowiem tylko pustka przestrzeni kosmicznej, ale on wiedział, że... tam ktoś jest i na niego patrzy! Bardzo ciekawa historia.
A oto ta, którą przesłał nam p. Tadeusz.
Witam Nautilusa.
Do napisnia tego listu sprowokował mnie temat: "Nietypowe historie". Nie jestem zabobonny, ani lękliwy. Wierzę, że Wszechświat to wielka zagadka. Jestem całkowicie przekonany w istnienie dziwnych rzeczy i traktuję je jako normalne zjawiska, które nie dane nam w tej chwili pojąć. Jestem absolutnie przekonany w istnienie UFO /co by to nie było/, ale nie mam w zwiazku z tym "zwidów" i nie widzę ufonautów za kążdym zakrętem.
W tym roku (czyli 2007 przyp. Red.), wiosną jak co roku byłem na Mazurach i mam taki zwyczaj, ze poźną nocą zapuszczam się na wycieczki z latarką w lasy. Jest wtedy zupełna cisza i nikt sie po lesie nie kręci. W zasadzie są to kilkukilometrowe utarte szlaki, ktore dobrze znam. Idąc w ciemności lasem nie odczuwam żadnych emocji, lęków, nie przychodza mi do głowy pomysły, ze ktoś się tam czai w krzakach. Tak było i tym razem. Przeszedłem juz spory kawałek drogi zajęty własnymi myślami i obserwacją nieba. W zupełnej ciszy i całkowicie oderwany od rzeczywistości.
I nagle w jednej chwili - bez żadnego racjonalnego powodu - jak to się mówi wszystkie włosy "stanęły mi dęba na główie". Ciarki po plecach i dzikie przerażenie.
Poczułem, że ktoś jest za mną i ktoś mnie obserwuje i nie jest to przyjaciel.
Jeszcze chwilę szedlem do naprzód, ale wrażenie bylo tak nieprzyjemne, że postanowiłem zawrócić.
Gdy minąłem miejsce gdzie to wszystko sie zaczęło - wszystko wróciło do normy.
Byłem tylko lekko podenerwowany.
Na drugi dzien poszedłem w to miejsce w dzień, obejrzeć okolice. Natrafiłem tam na powojenne okopy z pierwszej lub drugiej wojny. Takie zarośniete wijące sie rowy wdłuż drogi.
Następnym razem idę tam z aparatem fotograficznym.
Ot, taka przygoda, ale pozostała w mojej pamięci jako coś bardzo nieprzyjemnego. Pozdrawiam Was. TB
PS. Nie pisze do Was, gdyż powoduje mną chęć publikacji przez Was mego listu. Piszę do Was po prostu jak do przyjaciół "w wierze". Miałem w swoim życiu kilka takich przedziwnych wydarzeń i wydaje mi się, ze jestem uwrażliwiony na takie zjawiska. Np. budzę się w nocy, bo wyraźnie czuję, że ktoś mi siada na brzegu łóżka. Wrażenie jest tak sugestywne, że zapalam swiatło. Na drugi dzień otrzymuje wiadomośc, że właśnie tej nocy zmarł mój dość bliski mi kolega.
Itd, itd. Mógłbym pisac i pisac. Kiedyś przesyłałem Wam moja historię, którą zamieścił Nieznany świat" I pozwalam ją Wam jeszcze raz przesłać. B. to wszystko dziwne.
Pzdr. /t/
czytaj dalej 
W ramach naszego XXI piętra prezentujemy tekst p. Małgorzaty Stępień dla miesięcznika "Nieznany Świat", który nosi tytuł 'Niezwykłe moce siddhi: fenomen fakirów, joginów, Gustava Rola i Dynamo'.
Pani Małgorzata (pisząca także w serwisie FN) poruszyła bardzo ważny temat, którego bało się wielu dotknąć w obawie przed ośmieszeniem.
Chodzi o to, czy człowiek pokroju Dynamo mógł opanować umiejętności, które od dawna posiadają hinduscy fakirzy czy buddyjscy mnisi. Temat jest potraktowany poważnie i wart dyskusji. Artykuł ukazał się w lutowym miesięczniku Nieznany Świat.
Tekst ten wzbudził ogromne emocje, do redakcji Nieznanego Świata napłynęły listy od czytelników zarówno pełne pochwał za podjęcie tego tematu, jak i pełne oburzenia, jak można "zszargać zjawiska niewyjaśnione zwykłym oszustem karcianym". Sprawa jednak nie jest tak prosta, jak chcieliby ją widzieć "demaskatorzy Dynamo". Oto tekst z miesięcznika "Nieznany Świat":





NA WITRYNIE "NIEZNANEGO ŚWIATA" JEST JUŻ INFORMACJA O NAJNOWSZYM NUMERZE PISMA.
LINK DO NIEZNANEGO ŚWIATA (3, 2013)
Zachęcamy do wyrażenie opinii o tym tekście w naszym Hydeparku. Wystarczy kliknąc na link poniżej, aby przenieść się do Hydeparku
czytaj dalej 
Oto wizja, którą przedstawił słynny kontaktowiec z UFO ze Szwajcarii, Billy Meier. Wizja dotyczy przyszłości Kościoła Katolickiego.
Sent: Tuesday, February 26, 2013 10:28 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Zapiski Billa Meiera - przyszłość chrześcijaństwa
Witam! Znalazłem ciekawy fragment dotyczący min. losów kościoła rzymsko-katolickiego . To ten fragment:
"Jeśli rodzaj ludzki na Ziemi będzie żył tak jak żyje i dziś - formował swe myśli i uczucia w ten sam sposób, dogadzał sobie jak dotąd - to słów proroctw Henocha nie zrozumie i nie będą one jasne. A czas, w którym zaczną się one wypełniać dopełni się, gdy Papież nie będzie już rezydować w Rzymie. Cała Europa potem padnie ofiarą kary ze strony złych sił. Chrześcijaństwo upadnie a kościoły i klasztory legną w gruzach i popiołach. Potworne siły będą stworzone przez naukę i uwolnione przez siły wojskowe, armie i terrorystów powodując wielkie zniszczenie. Miliony a nawet miliardy ludzi zostaną zabite wskutek aktów terroryzmu, przez wojny oraz wojny domowe, w niektórych częściach świata co trzecia istota ludzka a w innych częściach co czwarta, straci swe życie. Narody Wschodu powstaną przeciw narodom Zachodu, Zachód przeciw Wschodowi. Wiele śmierci spowodują wśród ludzi myśliwce i bombowce, a bomby i rakiety zniszczą oraz pochłoną większe i mniejsze wsie i miasta. Ludzie przeciw temu będą bezsilni i przez 888 dni żyć będą w Piekle na Ziemi, cierpiąc głód i plagi, które pochłoną więcej ofiar niż sama wojna. Ciężkich czasów doświadczy Ziemia. Wreszcie nic nie będzie mogło już być kupione ani sprzedanie. Wszystko będzie racjonowane; a jeśli człowiek ukradnie choćby kromkę chleba, zapłaci swoim życiem. Wiele wód pomiesza się z ludzką krwią i zaczerwieni się, jak kiedyś wody Nilu w Egipcie były czerwone od krwi.
I nastanie czas, że fanatycy islamscy powstaną przeciw krajom Europy i wszystko zatrzęsie się i zadrży. Wszystko zniszczeje na Zachodzie; Anglia zostanie podbita i strącona ku wielkim nieszczęściom. A fanatycy i wojownicy islamu przez długi czas dzierżyć będą władzę. Nie sama Europa będzie dotknięta ale wszystkie kraje i wszyscy ludzie na Ziemi, gdy wielki koszmar się przerodzi w wojnę, która opanuje cały świat. Papiestwo po zmianie milenium, istnieć będzie przez krótki czas. Ojciec Święty Jan Paweł II jest trzecim od końca. Po nim tylko dwaj inni nastąpią. Potem nastąpi Pontifex Maximus a znany będzie jako Petrus Romanus. Za jego rządów na kościół katolicki przyjdzie koniec, nastąpi jego totalny upadek. To będzie początek największego upadku człowieka na Ziemi. Wielu katolickich duchownych, księży, biskupów, kardynałów i jeszcze wielu innych będzie zabitych a ich krew będzie płynąć strumieniami. Jednakże i wyznania reformowane staną się niewielkie, jak Katolicyzm." Link z całością tekstu: http://www.eraintegracji.pl.tl/Proroctwa-Henocha.htm .
Warto przytoczyć ten fragment zapisu z rozmów Meiera z jedną z istot pozaziemskich . Pozdrawiam serdecznie - Darek.
czytaj dalej 
czytaj dalej 
Kolejny sen opisany przez czytelnika serwisu. Dość niezwykły był przebieg tego snu.
Droga Fundacjo,
Pragnę Wam opowiedzieć o pewnym dziwnym śnie, którego doświadczyłem w ostatnim czasie, a który to zaniepokoił i zainteresował mnie na tyle by do Was napisać.
Otóż akcja się działa w latach 40 ub. wieku, w jakieś letnie popołudnie w kamienicy w Radomiu przy ul. Żeromskiego 5 czy 7.
Pamiętam od momentu, gdy wszedłem do tej kamienicy idąc z „duszą na ramieniu”, powoli wchodząc po schodach. Wyraźnie czuję, że tu nie pasuję, dobrze ubrany, zadbany w kamienicy biedy. Dziadek (ze strony ojca) był schorowany, nie dowidział, nie dosłyszał, miał problemy z chodzeniem. Miał z 80 parę lat.
To była biedna, żydowska kamienica przy głównej ulicy miasta. W fatalnym stanie technicznym. Idę przed siebie. Patrzę na obdrapane ściany, zniszczone schody. Skręcam w lewo, zaczynam wchodzić po schodach. Słyszę jak skrzypią. Znajduję się już na pierwszym piętrze; po lewej stronie widzę drewniane drzwi. To te. Pukam. Drzwi się same otwierają. Wchodzę i widzę, że drzwi wejściowe do mieszkania znajdowały się w samym rogu wielkiej izby, zaraz obok drzwi (po mojej lewej) była drewniana szafa, zaraz za nią stało krzesło – oparcie skierowane w stronę ściany – stół drewniany, przy którym siedział dziadek, jakby na rogu. Na stole była jakaś dziergana serweta, gazety, szklanka, ogólny nieład, żeby nie powiedzieć bałagan. Dalej było krzesło i reszta umeblowania. Na oknie stały kwiaty, jakby dziko porośnięte w donicy. W oknie wisiała firanka, jakby dawno nieprana. Cały lokal sprawiał wrażenie niezamieszkanego od dłuższego czasu. Po mojej prawej zaś stała łóżko, jakby rozłożona wersalka zaraz za nią wolna przestrzeń i okna. Ta część pokoju jest jakby słabiej oświetlona.
Gdy wszedłem do pomieszczenia, dziadek siedział na krześle, tyłem do mnie. Był zgarbiony lekko. Strugał ołówek, palił papierosy. W izbie unosił się dym papierosowy, który również przeszywał promień popołudniowego słońca. Na środku izby stała jakaś kobieta - żydówka, miała ok. 60 lat. Nie znam jej. W dalszej – jakby ciemniejszej – stronie tego pokoju, również przy oknie stał młody Żyd w kaszkietówce i kamizelce. Również go nie znam.
Działek ewidentnie był zdenerwowany. Krzyknął. Wszyscy wyszli. Zostałem ja i on. Stałem jak wryty, zestresowany jak przed egzaminem. Nie wiedziałem jak mam się zachować. Dziadek nic, tylko strugał ten ołówek. Nie spojrzał nawet na mnie. Zaczął opowiadać historię mojej rodziny. Skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy, nasze rzekomo żydowskie korzenie. I tak od słowa do słowa, zaczął zarzucać mi, że nie zrobiłem nic dobrego ludziom, żeby się, ze światem żegnać. Krzyczał, że strasznie się z tym guzdram, że już dawno powinienem „to” załatwić. Że na mnie czekają i że mam się zbierać z tym szybciej, bo mam mało czasu. Jednak, dalej nie chciał się spotkać z moim ojcem. Stwierdził, że to jeszcze nie ten czas. Wstał. Ja ze wstydu zacząłem uciekać. On zaczął za mną biec.
Zbiegając ze schodów, widziałem na nich kobiety i mężczyzn stojących obok siebie przy ścianie. Wszyscy się na mnie patrzyli. Gdy znalazłem się na parterze, na którym nie było już nikogo, zacząłem biec w kierunku dobrze oświetlonych drzwi. Przeszedłem przez nie i wybiegłem na ulice, która już wyglądała tak jak dzisiaj. Zbiegając wyraźnie czułem, że dziadek chciał mnie zatrzymać. Był strasznie wzburzony. Kuśtykał. Gdy już wybiegłem, odwróciłem się, widok kamienicy był znowu jak z lat ’40. Dziadek stał w drzwiach, jakby nie mógł lub nie chciał biec dalej i patrzył na mnie lekko się uśmiechając, a ja czułem jak do mnie mówi: „Jeszcze się spotkamy!”. Stałem zatopiony we współczesności i patrzyłem się na niego, czułem się bezpieczny.
Nie byłoby w tym nic dziwnego dla mnie, gdyby nie fakt, że dziadek mój zostawił mojego ojca zaraz po jego narodzinach. Przez całe swoje życie nie ma z nim kontaktu. Ja osobiście spotkałem go raz w swoim życiu jako dziecko. Domniemam, że dalej żyje, ale pewności nie mam. Urodzony był w 1930 r.
Pozdrawiam,
[imię i nazwisko do wiad. redakcji]

czytaj dalej 
Sny prorocze są stare jak świat. Czy akurat ten zapowiadał abdykację papieża?
From: xxxxxxxxx
Sent: Thursday, February 14, 2013 9:50 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: taki sen mi się przyśnił
Sny spisuję od 2004 roku, wszystkie, czy je rozumiem czy nie. Niekoniecznie układam poprawnie zdania, raczej tak jak czuję po przebudzeniu lub czułam we śnie. Tak jak odbieram
czy ten sen mógł być zapowiedzią odejścia Benedykta XVI ? miał on chyba jakąś misję karmy narodu, niemieckiego narodu i coś się nie udało ?2.02.2013Śni mi się, że jestem w kościele? w ławce siedzę i śpiewam jakąś pieśń, na głosy jest ta pieśń. To jest tak, że obok widzę budynek, ale widzę to co jest tam wewnątrz, jakby szklane ściany, bo wszystko widzę, albo w ogóle nie ma tam ścian? To wygląda tak jak wzgórze w Łagiewnikach, gdzie buduje się dom Jana Pawła II. I tam jest jakieś spotkanie, jakichś osób, znajomych, ja też tam miałam być? ale jestem tu, w tej ławce siedzę lub klęczę? To wszystko co jest, te budynki, to jakby jeden kompleks kościelny. Widzę taką salkę, siedzą tam za stołem kobiety, jednakowo ubrane, na niebiesko? jak zakonnice? ale to chyba nie są zakonnice. I one śpiewają, patrzą wszystkie do innej sali, i to one śpiewają na głosy, a ja tu obok, w drugim budynku? w tej ławce, też śpiewam.
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
To może być statek obcych. Co naprawdę leci przez Układ Słoneczny?
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę
zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.


Rejestracja