
Dziś jest:
Piątek, 5 grudnia 2025
Życie niemal na pewno ma sens.
/A. Einstein/
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie.
Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej 
Jedną z najsłynniejszych centurii Nsotradamusa jest ta o przylocie "króla z nieba". Jeden z czytelników serwisu twierdzi, że znalazł wyjaśnienie tej zagadki.
Nostradamus i słynna centuria o roku 1999
Witam.
Chciałbym poinformować was, że najprawdopodobniej rozwiązałem zagadkę związana ze słynna centurią Nostradamusa mówiącą o Królu grozy i o roku 1999.
Centuria 10 Czterowiersz 72
L'an mil neuf cens nonante neuf sept mois, Du ciel viendra vn grand Roy d'effrayeur:
Resusciter le grand Roy d'Angolmois,
Auant apres Mars regner par bon-heur.
............................................
Według Arteuzy załozyciela tematu o III wojnie światowej
(http://www.gazetaprawna.pl/forum/viewtopic.php?f=6&t=47796&st=0&sk=t&sd=a)
Przedstawiam różne tłumaczenia znanego czterowiersza Nostradamusa dotyczącego szczególnego wydarzenia Autor Aleksander N Centurio-tłumaczenie z języka niemieckiego -Ewa Jurczyk.
Wydano w języku niemieckim w roku 1973-numeracja tłumacza.A.N Centurio
W roku 1999 w siódmym miesiącu
Na niebie pojawi się król przestrachu
Wskrzesi wielkiego króla z Angouleme
Przed i po wojnie światowej panować będzie -zgodnie ze swoim korzystnym horoskopem
Angouleme to miasto w którym koronowali się królowie Francji.
Centurio uważa ,że w tym dniu urodzi się Henryk V Szczęśliwy -P(wielki Selin -Pogromca półksiężyca),który odmieni losy III wojny i pokona muzułmanów,Po wojnie będzie panował jako Król i Władca absolutny nad Zachodnią Europą.
Proszę też zwrócić uwagę na dość długi tekst(ale w polskim języku) ostatniej linijki czterowiersza.
Autor Andy Collins-tłumaczenie z języka angielskiego-tłumaczenie oficyna wydawnicza Rytm Pierwsze dostępne wydanie rok 1997 Centuria X 72.
Rok 1999.siódmy miesiąc ,
Z nieba nadejdzie wielki Władca Terroru
Wskrzesi wielkiego Króla mongołów,
Przed i po Marsie by panować szczęśliwie.
A więc uwaga temu tłumaczowi chodzi o to ,że narodzi sę nie król Francji -a władca Mongołów który od tego roku wprowadzi terror.
Angouleme w starofrancuskim odpowiednio zapisanym oznacza też Mongollię-są też inne różnice.
Jest w sumie 14 różnych tłumaczeń (znanych mi)tego czterowiersza - w tym moje z roku 1984 (interpretacja Arteuzy) Persage X 72 ,12
W roku 1999 w ósmym miesącu
Zaćmienie spowoduje przyjście nowych czasów W dawnym królestwie Mongołów Będzie rządził potwór przed i po III wojnie.
........................................
Tak naprawdę nie wiadomo co wizjoner chciał nam przekazać ponieważ sam czterowiersz nie jest zrozumiały, a istniejące interpretacje zdecydowanie różnią się od siebie. Największą popularnośc czterowiersz ten zdobył w roku 1999. Wszyscy czekali na nadejście tego Króla Grozy, który dla większości interpretatorów nie nadszedł. Szybko pojawiły się opinie o niespełnionym proroctwie Nostradamusa. Ale czy aby na pewno król grozy nie nadszedł?
L'an mil neuf cens nonante neuf sept mois, W roku 1999 w ósmym miesiącu,
Co takiego wydażyło się w lipcu roku 1999:
Za wykipedią http://pl.wikipedia.org/wiki/1999
1 lipca - Finlandia objęła prezydencję w Radzie Unii Europejskiej.
12 lipca - Guy Verhofstadt został premierem Belgii.
16 lipca - u wybrzeży atlantyckiej wyspy Martha's Vineyard rozbiła się awionetka pilotowana przez Johna F. Kennedy'ego, Jr., syna byłego prezydenta. W katastrofie zginęły też jego żona i szwagierka.
20 lipca:
z dna Atlantyku wydobyto kapsułę kosmiczną Liberty Bell 7, która zatonęła podczas wodowania po locie balistycznym Virgila Grissoma 21 lipca 1961.
23 lipca:
Muhammad VI został królem Maroka.
31 lipca - amerykański sztuczny satelita Księżyca Lunar Prospector rozbił się o jego powierzchnię podczas nieudanej próby wykrycia obecności wody.
W sumie nic ciekawego, no można się czepić króla Maroka ale na króla grozy to on nie wygląda.
Czyli nie chodzi o lipiec a o sierpień. Dlaczego? ano dlatego, że kalendarz juliański jest opóżniony do gregoriańskiego o 13 dni.
Co takiego wydażyło się w sierpniu 1999:
8 sierpnia - Władimir Putin został premierem Federacji Rosyjskiej.
11 sierpnia - ostatnie całkowite zaćmienie Słońca w XX wieku, w Polsce widoczne jako głębokie zaćmienie częściowe.
17 sierpnia - trzęsienie ziemi o sile 7,4 stopnia spowodowało śmierć ponad
17 tys. ludzi w Turcji. 44 tys. zostały rannych.
22 sierpnia - na lotnisku w Hongkongu rozbił się w czasie wichury chiński samolot MD-11; zginęły 3 osoby, 208 zostało rannych.
25 sierpnia - premiera filmu Dziewiąte wrota Polańskiego.
31 sierpnia - w katastrofie Boeinga 737 w Buenos Aires zginęło 65 osób (w tym 2 na ziemi), a 37 zostało rannych.
Du ciel viendra vn grand Roy d'effrayeur:
Zaćmienie spowoduje przyjście nowych czasów:
11 sierpnia Europejczycy mieli naprawdę rzadką okazję obejrzenia niezwykłego zjawiska przyrodniczego - całkowitego zaćmienia Słońca. Wprawdzie w samej Polsce było ono tylko częściowe około 87,8 procent średnicy tarczy Słońca, ale na terenie Francji, Niemiec, Austri, Węgier, Rumuni Słońce zostanie zupełnie zakryte przez Księżyc, w niektórych miejscach nawet na 2 minuty 22 sekundy. Zaćmienie to było wynikiem spektakularnej koniunkcji ciał niebieskich. w tym samym czasie niezwykły był również układ planet, głównie za sprawą w przybliżeniu kwadraturowego (co 90 stopni wzdłuż ekliptyki) wzajemnego położenia Słońca z Księżycem, Marsa, Urana i Saturna. Koniunkcje tą nazywamy Wielkim Niebieskim Krzyżem. Efekt koniunkcji dał się zaobserwować w postaci trzęsienia ziemi w Turcji, następnie w Grecji, Tajwanie, a także Meksyku. 4 potężne trzęsienia w okresie kilku tygodni.
Źródłem mogła być koniunkcja planet.
Resusciter le grand Roy d'Angolmois,
Wskrzesi wielkiego króla d'Angolmois,
8 sierpnia Putin wybrany na premiera Rosji. Przypatrzmy sie jego osobie.
W latach 1985-1990 służył na terytorium Niemieckiej Republiki Demokratycznej (oficjalnie pracował jako dyplomata), gdzie miał zajmować się werbowaniem tajnych współpracowników i inwigilacją wschodnioniemieckiego środowiska. W
1990 powrócił do ZSRR i objął stanowisko doradcy rektora w Leningradzkim Uniwersytecie Państwowym do spraw zagranicznych. W tym samym roku rozpoczął współpracę z przewodniczącym Rady Miejskiej Leningradu Anatolijem Sobczakiem. Po wyborze Sobczaka na stanowisko mera Leningradu (przemianowanego na Petersburg) Putin objął stanowisko przewodniczącego Komitetu Spraw Zagranicznych w urzędzie mera miasta. 20 sierpnia 1991, w trakcie trwania puczu moskiewskiego Putin wystąpił ze służby w KGB. W latach
1992-1996 pełnił funkcję zastępcy mera Petersburga, odpowiedzialnego za kontakty międzynarodowe i inwestycje zagraniczne. Dzięki swojej pozycji miał możliwość nawiązania licznych kontaktów najwyższych osób w państwie.
W sierpniu 1996 został powołany do pracy w administracji Prezydenta Rosji Borysa Jelcyna. Inicjatorem ściągnięcia Putina do Moskwy był ówczesny szef administracji prezydenta Anatolij Czubajs. Putin objął stanowisko zastępcy szefa administracji nieruchomościami prezydenta, a w 1997 zastępcy szefa administracji prezydenta i szefa Głównego Zarządu Kontroli. Od maja do lipca
1998 był pierwszym zastępcą szefa administracji prezydenta. Od lipca 1998 do sierpnia 1999 był szefem Federalnej Służby Bezpieczeństwa (sukcesorki KGB).
Od marca 1999 był jednocześnie sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej.
W ciągu kilku lat pracy w centralnej administracji Federacji Rosyjskiej szybko zdobył zaufanie najważniejszych osób w państwie. Dzięki poparciu m.in. Anatolija Czubajsa i Borisa Bieriezowskiego został w sierpniu 1999 powołany na stanowisko premiera. W Putinie upatrywano potencjalnego następcę Jelcyna na stanowisku prezydenta. Od 31 grudnia 1999 roku, po rezygnacji Jelcyna ze stanowiska prezydenta, Putin pełnił obowiązki prezydenta Rosji. W wyborach prezydenckich, które odbyły się 26 marca 2000 został wybrany na stanowisko głowy państwa.
Auant apres Mars regner par bon-heur.
W Marsie będzie rządził nieprzerwanie.
Rodzina Putina posiada sięgające daleko wstecz tradycje "związków z władzą"
w Rosji. Dziadek Władimira Putina był kucharzem Rasputina i Lenina, a później szefem kuchni w jednej z willi Stalina. Można powiedzieć, że Putin pociąg do władzy ma we krwi. Ale nie o związki rodzinne tu chodzi ale o politykę. Jako premier Putin wprowadził ponownie wojska rosyjskie na terytorium Czeczenii. Jego polityka doprowadziła do katastrofy humanitarnej w tamtym regionie, a prawa człowieka są tam nagminnie łamane za całkowitym przyzwoleniem najwyższych czynników państwowych (obozy filtracyjne w Czeczenii). Krytycy Putina zarzucają mu, że swoimi działaniami doprowadził do eskalacji konfliktu na niespotykaną skalę i wzrostu zagrożenia terrorystycznego w samej Rosji. Putin działania w Czeczenii tłumaczy dążeniem do zachowania integralności terytorialnej Federacji Rosyjskiej oraz walką z międzynarodowym terroryzmem islamskim zmierzającym jego zdaniem do rozbicia Rosji. Obserwatorzy jednak zwracają uwagę na fakt, iż istotne mogą być dla Rosji znajdujące się w Czeczenii złoża ropy naftowej i gazu ziemnego. Zbiegły do Wielkiej Brytanii podpułkownik FSB Aleksandr Litwinienko (zm. w 2006) twierdził, że FSB po objęciu przez Putina funkcji premiera w 1999 na jego rozkaz przeprowadziła serię zamachów bombowych na bloki mieszkalne w Moskwie i Wołgodońsku. Hipotezę tę popiera również przebywający na emigracji Borys Bieriezowski. Wydaje się ona znajdować również uzasadnienie w przebiegu tzw. incydentu riazańskiego. Obarczanie Czeczenów odpowiedzialnością za zamachy oraz rajd czeczeńskiego oddziału, którego dowódcą był Szamil Basajew, na Dagestan pod hasłami zbudowania na Kaukazie islamskiego kalifatu stanowiły casus belli i posłużyły do rozpoczęcia nowej wojny w Czeczenii.
Dołóżmy jeszcze do tego działania "w Marsie" Putina wobec Gruzji, Libi, Syri, Iranu oraz ostatnie wydarzenia w Ukrainie.
Putin kocha władzę i zrobi wszystko, by ją utrzymać. Nie przeszkodziła mu w tym ani wojna w Czeczeni, ani zatonięcie okrętu wojskowego "Kurs" ze 108 osobami na pokładzie, ani nawet zamachy terrorystyczne w teatrze na Dubrowce czy w szkole w Biesłanie, których tragiczne skutki wiązały się z nieudolną akcją służb specjalnych. Takie wydarzenia innego polityka już dawno zmiotłyby z piedestału. Ale nie wiecznego agenta Putina. Tęsknota za radzieckim imperium jest w Rosji ogromna, a on potrafi to doskonale wykorzystać. W żadnym innym kraju demokratycznym człowiek z tajnych służb nie miałbym szans zrobić takiej kariery politycznej. Ale Putin to wielki gracz - zawsze jest kilka kroków przed swoimi rywalami.
Według mnie przepowiedznia ta mówi nam o wielkim wydarzeniu na niebie podczas którego do władzy dojdzie człowiek o wielkiej władzy. Wskrzesi on stare czasy (dzisiaj Putin utożsamiany jest z caratem) i będzie prowadził wiele wojen.
A oto moja intertpretacja tego czterowiersza.
Centuria 10 Czterowiersz 72
W roku 1999 w ósmym miesiącu,
Zaćmienie spowoduje przyjście nowych czasów:
Wskrzesi wielkiego króla d'Angolmois,
W Marsie będzie rządził nieprzerwanie.
Pozdrawiam
Norbertus
czytaj dalej 
Czy to możliwe, że w 16 marca 2880 roku w Ziemię uderzy asteroida 1950 DA? Taką informację podali naukowcy.
NASA
Obiekt o średnicy ok. 1 km pędzi w stronę naszej planety z prędkością 15 km na sekundę. Według najnowszych prognoz asteroida może uderzyć w Ocean Atlantycki z prędkością prawie 70 tys. km/godz.
Naukowcy obliczyli, że jeśli asteroida uderzy w Ziemię, zrobi to z mocą 44800 megaton trotylu. Podobne zdarzenie w historii naszej planety miało miejsce jedynie raz - 65 mln lat temu, kiedy wyginęły wszystkie dinozaury.
Astronomowie z NASA zauważyli, że asteroida ma największe tempo wirowania, jakie kiedykolwiek zaobserwowali u obiektu tej wielkości.
Pocieszający może wydawać się fakt, że ryzyko zderzenia 1950 DA z Ziemią wynosi jedynie 0,3 proc. Jednak nadal jest o 50 proc. większe niż w przypadku wszystkich innych asteroid.
Planetoida została odkryta przez astronomów 23 lutego 1950 roku. Naukowcy obserwowali ją przez 17 dni, a potem obiekt zniknął im z oczu na całe pół wieku. Dopiero w grudniu 2000 roku ponownie odnaleziono zagubioną asteroidę.
Jednak nie wszystko stracone. Naukowcy liczą na to, że przy pomocy prostych metod, tj. zasypywanie powierzchni planetoidy kredą lub węglem, uda się zmienić trajektorię obiektu, i Słońce będzie mogło zepchnąć ją z drogi.
Specjaliści na bieżąco monitorują wirujące wokół Ziemi obiekty. Na razie wytypowano 1400 potencjalnie niebezpiecznych asteroid, które mogą minąć Ziemię w niewielkiej odległości.
czytaj dalej 
To dość unikalny materiał wideo, bo pokazuje on pracę jasnowidza trochę "z drugiej strony", czyli tak, jak wygląda to ze strony policji. Krzysztof Janoszka z Niezaleźnego Forum Śledczego nagrał rozmowę z emerytowanym policjantem, który miał okazję pracować z Krzysztofem Jackowskim.
W czasie rozmowy ujawnia wiele rzeczy związanych z tym, jak wygląda praca jasnowidza. Opisuje historię poszukiwania mężczyzny, który został zamordowany w bestialski sposób (odcięto mu głowę).

czytaj dalej 
Sprawa badania zdjęć ze Zdamów wkroczyła w niezwykle ciekawą fazę. Okazało się, że przesłanie zdjęcia nr 3 do laboratoriów kryninalistycznych, na którym widać odbicie linii przesyłowych, wprowadziło całą kwestię zdjęć ze Zdanów w nowy etap, który także dla nas jest zaskoczeniem.


Jeden z naszych kolegów z pokładu Nautilusa natrafił na dość niespodziewany problem, o którym informujemy już teraz. Musimy sobie z nim jakoś poradzić, ale chyba nie będzie łatwo! Oto krótka rozmowa zarejestrowana na pokładzie Nautilusa:
FN: Kiedy będzie kolejna część publikacji o Zdanach?
Publikacja będzie oczywiście gotowa, ale pojawił się inny, niezwykle ciekawy problem. Dość oczywisty, ale jednocześnie nieoczekiwany.
Czyli?
Od ośmiu lat jest skrajna determinacja wśród pewnej grupy ludzi, przeważnie w sposób konkurencyjny do FN zajmującej się UFO, aby za wszelką cenę zdemaskować Zdany. To jest dość zabawne, bo jak już ogłaszaliśmy to wiele razy, od praktycznie pierwszych spotkań ze świadkami czy ustalenia wszystkich okoliczności związanych z Faktem wiemy, że zdjęcia są prawdziwe. Śledzimy więc te wysiłki z rozbawieniem i trzeba przyznać, że sprawa Zdanów pozwoliła ocenić wiedzę i kompetencje tych… w każdym razie badanie zdjęć ze Zdanów wkroczyło w fascynującą, można by rzec zachwycającą wręcz fazę. Niezwykłe, że po ośmiu latach, ale może tak właśnie miało być. Ja jestem tym zachwycony!
Możesz to wyjaśnić?
Więcej opiszę to w artykule o Zdanach, więc nie chcę teraz za długo o tym, ale w największym skrócie: tuż po publikacji zdjęć ze Zdanów podniósł się wrzask, że to „sklejone miski”, wtedy także ruszyli na pola i zaczęli robić zdjęcia. W czym rzecz? Otóż wtedy nikt nie kwestionował tego, że obiekt czyli w mniemaniu tych zabawnych ludzi „dwie sklejone miski”, znajduje się nad polem. Po prostu: dwie proste miski, zlepione czy sklejone, ktoś mocno jebutnął stojąc z boku, zrobiono zdjęcia i tyle. O czym tu gadać? Wielkie mi mecyje… rzucili, cyknęli i tyle. Sprawa zaczęła się dopiero komplikować dramatycznie wtedy, kiedy pokazaliśmy zdjęcia i filmy pokazujące, jak perspektywa zżera obiekt złożony z dwóch sklejonych misek… I wtedy zaczęły się schody. Zaczęli kombinować!
To znaczy?
To proste. Robisz model z dwóch misek kupionych w sklepie. Nie żadnych „miniaturowych modeli, godnych mistrzów modelarstwa i rzemiosła metalurgii precyzyjnej”, ale takich zwykłych, burych, zwykłych misek dostępnych w sklepie z wyposażeniem kuchni czy sklepie dla zwierząt. Zlepiasz je, odchodzisz od aparatu na jeden metr – wszystko jest jeszcze jako tako, ale już jak odejdziesz na przykład 5 metrów, to… model znika! Perspektywa zabija go, po prostu zabija. Pamiętam, jak zrobiliśmy pierwsze próby z naszym modelem, to dosłownie nas zamurowało… Kiedy model ktoś trzymał w odległości 36 metrów od drogi do linii tworzonej przez druty wysokiego napięcia, to praktycznie modelu nie widać w ogóle. Gdybym sam nie robił tego eksperymentu, to bym nigdy nie uwierzył, że tak działa perspektywa! Nigdy! Pamiętaj proszę, że robiliśmy to tym samym modelem aparatu, więc… nie ma w ogóle o czym mówić. Te zdjęcia wręcz krzyczą: perspektywa zabija ten model!




Mówiłeś, że po tej publikacji coś się zmieniło. Co masz na myśli?
Już wyjaśniam. Powtórzę jeszcze raz: do tego momentu nikt, dosłownie nikt nie mówił o miniaturowych obiektach!!! Ta idiotyczna, zwariowana do imentu hipoteza, że obiekt nie był nad polem, tylko był miniaturowym dziełem sztuki rzemieślniczej precyzyjnie rzucony tuż przed aparatem fotografującego, nie tam gdzieś hen nad polem, ale tuż przed nosem wręcz, góra kilka metrów od aparatu, pojawiła się dopiero po publikacji zdjęć z serii „Perspektywa to super killer modelu z misek!”. Takie idiotyzmy wygłaszane przez tych ludzi naprawdę rozbawiały mnie wtedy do łez, bo nie tylko świadczyły o ich żenującej wiedzy i pojęciu w ogóle o zdjęciach, ale także o skrajnej, naprawdę skrajnej determinacji. /śmiech/ Ale oni oczywiście mają rację.
Mają rację?
Oczywiście. Oni muszą wykazać, że obiekt był blisko fotografa, a nie nad polem. Nie mają wyjścia – muszę wygadywać nawet największe idiotyzmy doszukując się w odbiciach drutów od powierzchni obiektu nóg Talachy, klapy poloneza, nitki rozwieszonej przez SB-ków jadących do burdelu , sznurze ptaków, dwóch cienkich ciężarówkach i innych bzdurach do potęgi n-tej, gdyż badanie tych zdjęć doszło w pewien sposób do punktu zero, do swoistej ściany. Dlaczego? Bo jeśli obiekt był nad polem, to musiał być duży. Co to znaczy duży? Metr albo większy. Co to oznacza? Że takim modelem z dwóch już nie misek, a balii chyba, to można sobie rzucić co najwyżej z taboretu na podłogę. Zdjęcia pokazujące działanie perspektywy w zasadzie zmieniły wszystko. I tak Talacha i jego pijany SB-ecki kolega pełniący najwyższą funkcję (top of the top!) w Komendzie Policji w Siedlcach stali się mistrzami miniaturowego modelarstwa! /śmiech/
Mówiłeś o problemie, na jaki natrafiłeś. Jaki to problem?
A tak, racja. Już tłumaczę, w czym rzecz.. Wyjaśniałem, że dosłownie dziesiątki ludzi na całym świecie ruszyło na pola, aby rzucać i robić takie zdjęcia, które miały udowodnić, że takie zdjęcia „da się zrobić”. A jak „da się”, no to fałsz.
Kompletny idiotyzm, bo tak można zanegować każde zdjęcie UFO na świecie.
Zgadza się. Idiotyzm, ale jest ciekawsza sprawa. My także rzucaliśmy miskami i na żadnym ze zdjęć, na którym widać obiekt w locie, nie da się w ogóle analizować jakiegokolwiek odbicia. Przejrzałem ok. 5 tysięcy zdjęć wykonanych przez nas w Zdanach podczas rzutów modeli. Nie ma nawet jednego, aby można było analizować odbicie czegokolwiek od powierzchni. Zero! Widać tylko coś, co mój kolega nazwał „rozmazanym i rozjechanym gów…kiem”. Ale jest jeszcze gorzej! Otóż ów obraz zwany tak barwnie przez mojego kolegę jest faktycznie tragicznie żałosny, ale jest. Znika natomiast wtedy, kiedy ten obiekt jest w powietrzu! Wtedy nie sposób czegokolwiek analizować, gdyż poza mniej lub bardziej rozmytym plamiskiem nie widać nic. Jeśli ma być jakiekolwiek odbicie, obiekt nie może rotować. Rzut bez rotacji jest niemożliwy, trzeba to sobie jasno powiedzieć.
Faktycznie, że też nikt nie zwrócił na to wcześniej uwagi…
Dokładnie. Mamy problem. Nie dajemy rady analizować tego, co odbija się od naszych modeli w powietrzu, bo są tylko rozmyte plamy! Wykonanie modelu z powierzchnią dającą takie odbicie jak UFO w Zdanach z 2006 roku wymaga zrobienia specjalnego modelu, który będzie miał powierzchnię sferyczną…. Nie, nawet tego sobie nie wyobrażam, w ogóle nie ma sensu nawet o tym mówić. Ale powtarzam raz jeszcze: przeglądam te tysiące zdjęć posiadanych przez nas, zarówno naszych modeli, jak i innych. W żadnym z nich podczas lotu nie odbija się obraz na tyle precyzyjnie, aby można było cokolwiek wyróżnić poza rozmazanym plamiskiem! Po prostu rotacja wpływa na jakość obrazu, rotacja i tragiczna jakość powierzchni misek, które użyliśmy do zrobienia modeli. Nawet kilka godzin pracy pastą polerską nie dały nic.
Fantastycznie ciekawa sprawa…
Też tak uważam! /śmiech/
A ten apel?
A tak, racja. Być może Państwo znacie warsztat, który podejmie się zrobienia modelu podobnego do tego, który był w Zdanach w 2006 roku, którego powierzchnia będzie równie doskonała. Można absolutnie zapomnieć o wszelkich miskach ze sklepów dla zwierząt czy sprzętem AGD, bo potem efekt jest tak tragiczny, jak na naszych zdjęcia. Jeśli ktoś zna taki warsztat, to prosimy o kontakt. Podasz na dole adres e-mail?
Oczywiście.
Nasz adres e-mail, na który czekamy na wszelkie informacje, uwagi i komentarze w sprawie Zdamów, to:
czytaj dalej 
W sprawie Zdanów praktycznie każdego dnia na jedną z naszych skrzynek e-mailowych przychodzi korespondencja z jakiegoś ośrodka na świecie, który zajmuje się analizą tylko jednego zdjęcia. Rozesłaliśmy takie prośby po praktycznie wszystkich kontynentach, co było znakomitym pomysłem. Przygotowujemy większą publikację, ale na razie fragment naszej wewnętrznej korespondencji w tej sprawie.
04.01.2014
Drodzy Koledzy!
Dziękuję bardzo za pomoc i przesłane materiały, które są niezwykle pomocne. Odzew na apel umieszczony na stronach o analizę zdjęć i ocenę wielkości obiektu na podstawie zdjęcia nr 3 był spory i kilka osób przedstawiło różne metody wielkości liczenia wielkości obiektu, ale wszystkie one dają ten sam wynik. Nie ma cienia wątpliwości, że obiekt miał średnicę zbliżoną do tego, co podawali świadkowie w pierwszym wywiadach po zdarzeniu, czyli ok. 1,5-2 metry średnicy. W obiecanej publikacji przedstawię bardziej precyzyjną średnicę obiektu, która została policzona czterema różnymi metodami, które dały bardzo zbliżony wynik.
/oto przykład naszej korespondencji/

Materiał z prośbą o analizę położenia obiektu UFO w przestrzeni został przeze mnie przesłany do kilkunastu ośrodków kryminalistycznych w Polsce i na świecie i powoli przychodzą materiały. Najbardziej ciekawe są ekspertyzy z Nowej Zelandii, co już wcześniej sygnalizowałem. Musiałem im przesłać sporo fotografii terenu, drogi z różnych odległości, ale najbardziej cenne okazały się nagrania wideo wykonane z naszego drona, o czym za chwilę.
Wszystkie ekspertyzy powinny znaleźć się w książce o Zdanach, gdyż stanowić będą bardzo unikalny materiał. Trzeba będzie je przejrzeć i dokładnie ustalić, które z fotografii należy umieścić, gdyż jest tego sporo.


Odbicie przewodów linii przesyłowej od powierzchni obiektu daje ogromne możliwości na to, aby prawidłowo umiejscowić obiekt w przestrzeni. Zdjęcia wykonane z drona FN pokazują, że odbicie przewodów od powierzchni obiektu jest bardzo podobne do tego, co zarejestrowała kamera drona:
- jeden przewód znajdujący się bliżej obiektu jest pozornie „szerszy”, drugi zaś „cieńszy”, gdyż jest dalej i jest to absolutnie prawidłowe działanie perspektywy
- obraz przewodów odbijający się od powierzchni obiektu ulega w sposób naturalny zakrzywieniu ze względu na sferyczny kształt powierzchni
- oprócz przewodów na powierzchni obiektu można wyróżnić odbicia elementów terenu, w tym drzew, a także samochodu. Szczegółową analizę tego przygotuję na potrzeby publikacji, ale wymaga to sporo pracy, gdyż materiałów jest naprawdę dużo.
Oto kilka zdjęć z drona FN:








I jeszcze zmontowany film pokazujący materiał, który został wysłany do ośrodków zajmujących się analizą kryminalistyczną.
http://www.youtube.com/watch?v=CEKvNZhx4i8
Zdjęcie nr 3 jest bez wątpienia najważniejszym zdjęciem z całej serii. W zasadzie gdyby było tylko to jedno zdjęcie i nie istniały pozostałe fotografie wykonane podczas zdarzenia, daje ono wystarczający materiał do oceny wielkości obiektu.
Na prośbę naszych kolegów z Australii wybrałem jeszcze dwa zdjęcia do szczegółowej analizy, co sygnalizowałem Wam w korespondencji. Jedno ze zdjęć pokazuje obiekt, który znajduje się na wysokości 25-30 metrów i zgodnie z opisem świadków leci w kierunku samolotu, który zostawia smugę na niebie (przypominam, że zgodnie z ich opisem obiekt wręcz doleciał do tego samolotu).

Wśród zdjęć, które posłużą do analizy w Australii będzie także zdjęcie nr 8, kiedy obiekt jest za drzewami. To zdjęcie pokazuje, że obiekt musiał być w przestrzeni nad polem, a ponad to także daje możliwości policzenia wielkości obiektu, oszacowania jego rozmiarów. Co najważniejsze – wynik takiej analizy potwierdza wnioski, które przesłał nam A., czyli wynik dokładnie taki sam, jak w przypadku analizy zdjęcia nr 3, czyli średnica wynosi ok. 2 metrów. 
Przypominam o potrzebie wykonania kilku dodatkowych zdjęć z dwoma modelami obiektu na miejscu w Zdanach. Warto także przypominać adres e-mail, na który czytelnicy serwisu mogą przysyłać swoje własne uwagi w sprawie tych zdjęć. Wśród nadesłanego materiału było naprawdę kilka fenomenalnie ciekawych spostrzeżeń, więc tego typu apele na stronach mają sens.
Pozdrawiam cały pokład!
….
W takim razie przypominamy adres e-mail, który służy do korespondencji w sprawie zdanów:
redakcjafn@gmail.com

czytaj dalej 
Każdy, kto choć raz w życiu miał zbieg okoliczności "graniczący z absurdem" wie, że robi to ogromne wrażenie. Bardzo często takie właśnie "kosmiczne zbiegi okoliczności" były związane z nieżyjącym już Sai Babą. Oto przykład takiej historii sprzed lat, która zdarzyła się naszemu koledze z pokładu Nautilusa:
Proszę sobie wyobrazić historię związaną z niezwykłym przypadkiem sprzed lat. Mój kolega pisał scenariusz filmowy, miał to być film sensacyjny.
Pisał go na laptopie. To był 1997 roku. Tego dnia dostał aparat cyfrowy do robienia zdjęć. Postanowił zrobić pierwsze zdjęcie próbne, aby zobaczyć, jak aparat działa. Akurat z Indii dostał od znajomego kartkę z Sai Babą. Niewiele myśląc położył tę kartkę na laptopie, wyostrzył i… zrobił zdjęcie.
Kiedy potem wprowadził pliki z aparatu do komputera zauważył, że niezwykłym zbiegiem okoliczności jeden z dialogów ze scenariusza, który akurat był na ekranie komputera, w niezwykły sposób nawiązuje do fotografii Sai Baby i jest nawet „poświetlony” tzw. inversem. Jaki to tekst? Proszę zobaczyć zdjęcie (tekst jest po lewej stronie od Sai Baby).
Pozdrawiam serdecznie
.....
I jeszcze e-mail, który dostaliśmy od organizacji zrzeszających ludzi interesujących się postacią Sai Baby.
Wspólnym wysiłkiem “wyprodukowaliśmy” kilka nowych filmów:
1. Pięć zasad – wystąpienie dr N. Reddy’ego 25.11.2013 r. http://youtu.be/tNPusAWWEcM
2. Boska obietnica – Seema M. Dewan http://youtu.be/Xi10LEDUIXw
3. Spotkanie z boskością – Phyllis Krystal, 99 lat, wywiad nagrany 18.08.2013 r. http://youtu.be/C4TMxVVWiK0
Miłego oglądania! 
czytaj dalej 
[...]
skoro interesujecie się przepowie...dniami, może zaciekawi was Przepowiednia Wedyjska
W Bhagavat Gicie - świętej księdze Indii która należy do literatury wedyjskiej tak zwanej, jest podział na Ery, czyli Jugi. Najpierw była Złota Era, która trwała 4x432,000 lat, wtedy był jakby Raj, było najlepiej, ludziom żyło się najlepiej, nie było nienawiści i zła, potem była Srebrna Era, która trwała 3x432,000 lat, i było nieco gorzej, potem Brązowa Era, 2x432,000 lat - to był czas Atlantydy która zatonęła 10,800 p.n.e., teraz od 20 lutego 3102 roku żyjemy w Kali Judze - Żelaznej Erze, gdzie zło jest u szczytu, zło panuje. Ciekawe że data początku Kalendarza u Majów jest bardzo podobna, 3114 r. p.n.e.
Wielu mówiło że to jest wszystko co w tym temacie można powiedzieć, wiele dezinformacji zostało skutecznie rozpowszechnionej, i że Kali Juga planowo skończy się za 430,000 lat, i to jest prawda, ale ale w Pismach jest napisana przepowiednia, że około 5,000 lat od początku Kali Jugi 20 lutego 3102 r., zacznie się Mała Złota Era wewnątrz Żelaznej, i przygotowania do tego trwają od czasu narodzin Swami Prabhupady - założyciela Hare Kryszna w 1898 r. p.n.e., cały XX wiek to pierwsza fala zmian - zniknęły ustroje totalitarne, upadek kolonializmu, Monarchii.
Druga fala zmian miała rozpocząć się po roku 2000 od upadku Monarchi na Bliskim Wschodzie (arabska wiosna przepowiedziana w przepowiedni wedyjskiej!), koniec Dyktatury na Kubie i Monarchii w Wielkiej Brytanii. Koniec komunizmu w Chinach po 3 wojnie światowej.
Nikt nie zna dokładnie daty początku tej Małej Złotej Epoki, nie będzie bardziej złota niż bronzowa era.
Mała Złota Epoka miała zacząć się gdzieś po roku 2000.
czytaj dalej 
Co najmniej miliard dolarów wydał w latach 1917-2003 Związek Radziecki, a potem Rosja na tajne badania dotyczące kontroli umysłu - pisze "New York Post", powołując się na raport niemieckiego badacza, który dotarł do odtajnionych dokumentów. Wynika z nich, że eksperymenty miały na celu wykorzystanie fal elektromagnetycznych.
Wyścig o dominację w kosmosie nie był jedynym aspektem walki ZSRR z USA w czasach Zimnej Wojny. Jak się okazuje, Moskwa rywalizowała z Amerykanami także na polu niekonwencjonalnej broni.
Dotyczy tego raport pt. "Niekonwencjonalne badania w ZSRR i Rosji" Serge'a Kernbacha z Research Centre of Advanced Robotics and Environmental Science w Stuttgarcie w Niemczech. Jak pisze "New York Post", naukowiec przeanalizował prace naukowe radzieckich uczonych i dotarł do odtajnionych niedawno dokumentów na temat radzieckich prac.
O szczególnym znaczeniu była tzw. psychotronika, zajmująca się badaniem związków między umysłem a fizjologią człowieka oraz metodami manipulacji ludzką psychiką przy użyciu fal elektromagnetycznych. Radzieccy naukowcy wierzyli, że ludzki mózg może odbierać i przekazywać pewnego rodzaju promieniowanie elektromagnetyczne o wysokiej częstotliwości i że to może mieć wpływ na inne przedmioty.
Z dokumentów wynika, że Sowieci zdołali opracować urządzenie o nazwie "cerpan" do generowania promieniowania elektromagnetycznego wysokiej częstotliwości, które było używane do testowania na ludziach. "Jeśli generator został zaprojektowany poprawnie, to był on w stanie zgromadzić bioenergię ze wszystkich żyjących obiektów: zwierząt, roślin i ludzi, a potem emitować ją na zewnątrz" - pisze naukowiec w raporcie.
"New York Post" przypomina, że Stany Zjednoczone prowadziły podobne badania nad ludzką psychiką. Począwszy od lat 50. aż do lat 70. XX w. w ramach tajnego programu MK-Ultra CIA eksperymentowała ze sposobami kontroli umysłu.
Szeroko zakrojone eksperymenty obejmowały testowanie narkotyków, hipnozy oraz fal elektromagnetycznych. Niektóre badania były prowadzone bez zgody uczestników.
/poniżej fragmenty odtajnionych dokumentów dotyczących radzieckiego programu nad kontrolą umysłu/
czytaj dalej 
To miejsce jest celem naszej wyprawy w 2014 roku. Sprawa zainteresowała także naszego czytelnika:
-----Original Message-----
From: xxxxx
Sent: Friday, October 18, 2013 10:13 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: UFO i Canetto di Caronia
Moze byscie o tym cos napisali?
Dzisiaj na Discovery Science byl film z cyklu Niewyjaśnione (The unexplained files), w ktorym byla mowa o niewyjasnionych ponad 300 samoistnych pozarach w Canetto di Caronia, zarzadzono wylaczenie pradu w calej miejscowosci, a gdy to nie pomoglo ewakuowano cala miescowosc, trwalo to co najmniej kilka lat (szczyt przypadl na lata: 2004-2008), widziano i fotografowano UFO, jedno z UFO poparzylo skore mieszkancow, inne zderzylo sie ze smiglowcem, rejestrowano bardzo silne pola magnetyczne / elektromagnetyczne nienaturalnego pochodzenia (wciaz jeszcze to sie zdarza), rzad Wloch wowczas zabronil obronie cywilnej tym sie dalej zajmowac i prowadzic dalsze badania:
http://www.veteranstoday.com/2013/01/13/canneto-a-double-mystery-still-uns
o
lved/
http://www.abovetopsecret.com/forum/thread415239/pg1

czytaj dalej 
Jego wybuch miałby zniszczyć USA czyniąc kontynent amerykański zupełnie niezdatny do życia.

Praktycznie z tygodnia na tydzień pojawiają się nowe informacje, dotyczące superwulkanu Yellowstone. Najnowsze, oficjalnie potwierdzone dane pokazują, że superwulkan, któremu geolodzy przyglądają się z niesłabnącą uwagą, jest znacznie bardziej niebezpieczny, niż do tej pory sądzono.
Snuta przez naukowców apokaliptyczna wizja, związana z możliwym wybuchem superwulkanu Yellowstone, wraca ostatnio na łamy gazet i serwisów zajmujących się tematyką naukową z zadziwiającą regularnością. Czy w ten sposób eksperci próbują nas przestrzec przed nadchodzącym zagrożeniem? Czy wiedzą coś, o czym nie mogą powiedzieć głośno? Dziś nikt nie ma wątpliwości, że znajdująca się pod Parkiem Narodowym Yellowstone kaldera wulkaniczna stanowi zagrożenie nie tylko dla mieszkańców stanu Wyoming (tam właśnie położony jest park) oraz tych, które z nim sąsiadują; nie tylko dla całych Stanów Zjednoczonych, ale też dla całego świata.
Opublikowane właśnie informacje wskazują na to, że superwulkan, który – według opinii niektórych naukowców – mógłby uczynić z Ameryki kontynent niezdatny do życia – jest znacznie większy niż do tej pory sądzono. Według najnowszych obliczeń, rozciąga się on na długości aż 90 kilometrów. Oznacza to, że jest 2,5 razy większy, niż wskazywały na to dotychczasowe dane. Nie ma już wątpliwości, że jego wybuch miałby trudne do wyobrażenia konsekwencje dla całej planety.
„Nikt nigdy nie doświadczył jednej z tych erupcji superwulkanów” – powiedział dr James Farrell, który przypomniał, że do ostatniego wielkiego wybuchu doszło ok. 640 tysięcy lat temu.
Według ekspertów, siła ostatnich erupcji ostatnich superwulkanów była ok. 2 tysiące razy większa niż wulkanu Mount St. Helens, do którego ostatniej wielkiej erupcji doszło w 1980 r. – poinformował serwis BBC. Erupcja znajdującego się w Stanie Waszyngton wulkanu miała siłę ok. 400 megaton trotylu, czyli 20 tysięcy razy większą niż pierwsza, zrzucona na Japonię bomba atomowa.
Co się stanie, kiedy dojdzie już do eksplozji? Nie ulega wątpliwości, że doszłoby wówczas do globalnej katastrofy. Otwarte pozostaje pytanie, jak bardzo posunięte byłyby destrukcyjne zmiany. Według szacunków, najbardziej dotknięty zostałby obszar znajdujący się w promieniu 1600 kilometrów od miejsca wybuchu. Większa część Stanów Zjednoczonych nie nadawałaby się do dalszego zamieszkiwania. A co z resztą świata?
„Cały materiał, który zostałby w końcu wystrzelony w górę podczas erupcji, okrążyłby Ziemię i wpłynął na klimat całej planety” – stwierdził dr James Farrell.
Na razie naukowcy uspokajają, że zagrożenie wybuchem jest minimalne. Bacznie monitorują jednak sytuację. Na forach internetowych narasta jednak niepokój. Coraz częściej można przeczytać komentarze, że naukowcy, wydając regularnie kolejne komunikaty, dotyczące sytuacji w Yellowstone, już przygotowują ludzi na najgorsze. Nie mówią jednak całej prawdy, by uniknąć wybuchu paniki.
czytaj dalej 
Tatiana Biełous twierdzi, że w czasie śmierci klinicznej była przez 72 godziny w innych światach.
Powitanie przez Pastora:
Pastor: Dobry wieczór, przyjaciele! Chwała Bogu! Należymy do cerkwi „Światło Prawdy” (ros. «Свет истины») miasta Charkowa. Gościmy dzisiaj Panią Anisimową (po mężu Białous) siostrę Tanię. To, co ona dzisiaj wam opowie, to rzeczywiście jest wielki Cud Boży i przesłanie z Niebios dla każdego żyjącego na ziemi.

Przedstawienie się, lata młodzieńcze, pisanie artykułu o tym, że Boga nie ma
Tatiana: Drodzy przyjaciele! Witam was Miłością Pana naszego Jezusa Chrystusa. Jak pastor już mnie przedstawił, jestem Białous Tatiana Michajłowna, w panieństwie Anisimowa. Wierząca od 16,5 roku. W 17 roku życia objawił mi się Pan Bóg. Wyrosłam w rodzinie oficera wojsk ochrony pogranicza. Tata marzył o chłopcu, urodziła się dziewczynka. Wychowywano mnie jak chłopca. Nie mając 17 lat byłam mistrzem sportu w koszykówce i mistrzem sportu w motokrosie. Strzelałam ze wszystkich rodzajów broni osobistej. Niekiedy celnie, niekiedy niezbyt, ale strzelałam. Było pięknie, wspaniale; byłam prymusem wojskowego przygotowania politycznego, sekretarzem POP na wydziale, było wesoło, wspaniale.
Byłam studentką Instytutu Medycznego i jako przyszłemu członkowi Partii Komunistycznej zaproponowano mi przygotowanie na Wielkanoc artykułu do gazety wielkonakładowej (jak powiedział wówczas sekretarz komitetu partii) “o obskurantyzmie religijnym,” że nie ma Boga. Zgodziłam się. Partia powiedziała: „Trzeba”, komsomoł odpowiedział: „Tak jest”.
całość: http://dzieckonmp.wordpress.com/2013/11/14/wskrzeszona-w-kostnicy-po-72-godzinach-pobytu-w-raju-i-piekle/
czytaj dalej 
Czy jest w ogóle coś takiego jak "zbieg okoliczności"? Jak często rzeczy pozornie wydające się nam złe potem okazują się zbawienne dla naszego życia? Oto przykład takiej historii:
Każdy oddech ma sens. Przytoczę wam historię życia kilku osób jest to analiza ich egzystencjalnej drogi, są to zwyczajni prości ludzie.
Pan Dominik sam nie wierzy że udało mu się wyjść na prostą, ale zacznijmy od początku. Był rok 1989 Dominik jest młodym chłopakiem wtedy, mieszkał w PGR-owskiej wiosce, można powiedzieć że życie miał zaplanowane, mianowicie ukończy szkołe rolniczą, pójdzie do pracy w państwowym gospodarstwie, z czasem na dyskotece pozna kobietę i założy z nią rodzinę. Jednak do Polski zawitał kapitalizm i władza zaczęła pozbywać się co kiedyś do niej należało, to samo stało się z PGRem pana Dominika. Z dnia na dzień zastał nową rzeczywistość do której nie umiał przywyknąć, skończył szkołę i wylądował na bezrobociu. Pewnego dnia dostał propozycję wyjazdu do pracy w Holandii na plantacji truskawek. Kiedy dojechał pod wskazany adres okazało się że został oszukany, w kilka chwil uświadomił sobie że jest w obcym kraju bez pracy i środków do życia, dostał zawału i karetka odwiozła go do szpitala. Kiedy się ocknął w szpitalu spędził kilka tygodni, tymczasem na jego sale przywieziono 80 letniego holendra, jakoś udało złapać się im wspólny język, pan Dominik dowiedział się że holender jest właścicielem farmy ale jest po kilku udarach i szuka kogoś kto by mu pomógł nadzorować farmę, kiedy dowiedział się że Dominik ma wykształcenie rolnicze zaproponował mu pracę. Kiedy zaczął pracować poznał kobietę z sąsiedniej farmy po kilku latach pobrali się.
Teraz posłuchajcie historii dziś już dorosłej Dagmary, miała wtedy pięć lat i spędzała wakacje u rodziny na wsi, fascynował ją staw w lesie, lubiła tam chodzić, obserwować przyrodę i bawić się rzucając kamyki do wody. Postanowiła wejść na drzewo, nagle drzewo pod jej ciężarem się załamało i wpadła do wody, zaczęła się topić i krzyczała wzywając pomocy. Tymczasem po lesie błądził pewien mężczyzna szukając powrotnej drogi, usłyszał krzyki ale je zignorował myślał że ma halucynacje po upale, lecz te krzyki były głośniejsze, postanowił to sprawdzić i zauważył tonocą dziewczynkę bez wachania rzucił się na pomoc i uratował jej życie, okazało się że pracuje w straży pożarnej i przyjechał do sąsiedniej wioski na szkolenie postanowił zwiedzić okolicę i zabłądził w lesie.
Pan Jacek jest właścicielem małej przetwórni owocowo-warzywnej wracając przez Niemcy z nieudanych spotkań z potencjalnymi klientami, mając przed sobą wizję bankructwa, zjechał ze złego zjazdu na autostradzie pech jeszcze gorszy bo samochód mu się popsuł, było to totalne od ludzie, postanowił szukać pomocy, doszedł do bardzo eleganckiego domu, zapukał otworzył mu mężczyzna w średnim wieku, pan Jacek znał dobrze niemiecki i poprosił o pomoc przy aucie, okazało się że ten mężczyzna jest właścicielem warsztatu samochodowego, zadzwonił po swoich pracowników i naprawili mu samochód, mężczyzna spytał się co go do niemiec sprowadza? Pan Jacek opowiedział mu swoją historię, mężczyzna ucieszył się ponieważ jest właścicielem kilku sklepów spożywczych i miał zamiar nawiązać kontakty handlowe z Polską, spróbował produktów pana Jacka i nawiązali współpracę. 
czytaj dalej 
Nie milknie dyskusja o Brytyjczyku o pseudonimie Dynamo, który pokazuje rzeczy znane tylko z zapisów w Św. Testamencie. Okazuje się, że ma naśladowców.
From: ks ss
Sent: Friday, December 13, 2013 12:31 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: witam
witam przegladalem sobie wasze arhiwum i natrafilem na artykul o dynamo!! ja uwazam ze lepszy od dynama jest pewien japonczyk malo znany w europie yif magic wystarczy wpisac na youtube
pozdrawiam cala redakcje
http://www.youtube.com/watch?v=XNum0P-e-Ls
czytaj dalej 
Jasnowidz jest b. dumny z tego tytułu! Oto fragment tekst opisującego spotkanie z Krzysztofem Jackowskim, które jest w serwisie http://www.nzswspol.pl
"17 grudnia 2013 r. w Szczytnie odbyło się spotkanie z jasnowidzem Krzysztofem Jackowskim. W spotkaniu udział wzięli studenci oraz wykładowcy Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie. Swoją obecnością zaszczycił nas dr Mirosław Lisiecki (były funkcjonariusz Policji i wykładowca WSPol w Szczytnie, pionier i badacz zastosowania parapsychologii w pracy śledczej). Wypowiedział się on pozytywnie na temat współpracy Policji z jasnowidzem Krzysztofem Jackowskim i przedstawił prowadzoną niegdyś przez siebie sprawę, w której wykorzystał skutecznie jego zdolności."
więcej...
http://www.nzswspol.pl/po-spotkaniu-z-jasnowidzem-krzysztofem-jackowskim/



czytaj dalej 
- Najbardziej rewolucyjną rzeczą, o której wiemy po rozmowach z pacjentami, jest to, że śmierć nie jest śmiercią. Śmierć to po prostu inna forma życia. Kontynuacja świadomości - mówi kardiolog Pim van Lommel w wywiadzie z Anną Dudek.
W swojej książce "Wieczna świadomość" opisuje Pan, bazując na fizyce kwantowej, przypadki osób, które doświadczyły śmierci klinicznej. Wyniki Pańskich badań zostały także opublikowane w prestiżowym piśmie naukowym "Lancet".
Czego doświadczają Pańscy pacjenci w stanie NDE (near death experience)?
To doświadczenie składa się z wielu elementów. W większości przypadków opisywane wrażenia są bardzo podobne, niezależnie od kultury czy wyznawanej religii. Pacjenci, u których zatrzymała się akcja serca i nie ma aktywności mózgowej, mają poczucie opuszczenia ciała, spotkanie z ludźmi, którzy już nie żyją, kontakt z przyszłością i przeszłością, poczucie spokoju, miłości, zrozumienia.
Mieliśmy ponad 40 pacjentów, którzy doświadczyli zatrzymania akcji serca. Kiedy "wracali", pierwszą rzeczą, którą dało się zauważyć i o której mówili, było rozczarowanie - bo tam było tak piękne. My, lekarze, byliśmy zadowoleni, że udało się ich uratować, a oni - niezadowoleni, że musieli wrócić.
Czy stan śmierci klinicznej to jedyny moment, kiedy można tego doświadczyć?
Nie. Może się to zdarzyć w stanie zupełnego, całkowitego relaksu, medytacji albo przeciwnie - w stanie depresji, strachu, samotności. Dziś wiemy ponad wszelką wątpliwość, że tego typu doświadczenia NDE nie są wynikiem niedotlenienia mózgu.
Jak reaguje środowisko lekarskie do tej pory ignorujące zjawisko NDE?
Do tej pory mówiono, że to, czego doświadczają ludzie w trakcie zatrzymania akcji serca, podczas śmierci klinicznej, to wynik braku tlenu, leków, halucynacji... W tej chwili przestali w ten sposób to komentować. Nasze badania pokazały, że chodzi o coś więcej. Co ciekawe, w każdej epoce, w każdej kulturze występują tego typu doświadczenia: pisał o tym Platon, doświadczali tego mistycy z czasów średniowiecza - zwykle takiego stanu doświadczali podczas wysokiej gorączki lub prawie utonięcia.
Jak przetłumaczyć tego typu doświadczenia na współczesny język, który rozumiemy?
Cóż, mówimy o doświadczeniu blisko śmierci (ang. NDE, near death experience), w języku bardziej naukowym chodzi o wieczną, nielokalną świadomość, która istnieje poza czasem i przestrzenią. Wszystko jest połączone - to nie jest wymysł, tylko prawa fizyki. Z fizyki kwantowej wiemy, że wszystko jest ze sobą połączone. Wszystko jest więc jednym. Kiedy ludzie wracają, byli właśnie w miejscu, gdzie mieli dostęp do tego rodzaju świadomości - własnych wspomnień, ale też innych ludzi. Wrażenie jest takie, jakby wspomnienia i wrażenia osób, które brały udział w danym wydarzeniu, należały do tej osoby, która doświadcza bliskiej śmierci. Można też zobaczyć to, co się wydarzy w przyszłości. Jest to wymiar poza teraźniejszością, przeszłością i przyszłością, a wszystko dzieje się w trakcie dwóch czy trzech minut w czasie zatrzymania akcji serca. Jesteśmy rodzajem przekaźnika, nadajnika. To jak z komputerem - w tym samym czasie można mieć dostęp do setek tysięcy stron, ale żeby na nie wejść, potrzebna jest maszyna - komputer. Mózg działa tak samo. Przekazuje, ale nie tworzy świadomości, bo ta jest poza czasem i przestrzenią. Podczas zatrzymania akcji serca ustaje wszelka aktywność mózgu, a mimo to pacjenci w stanie NDE wiedzą, co się dzieje w trakcie akcji reanimacyjnej, potrafią powiedzieć, gdzie stali lekarze i pielęgniarki, co robili, co mówili... Istnieje więc obiektywny dowód - i mówię to po zbadaniu dziesiątków przypadków moich pacjentów kardiologicznych - że świadomość jest poza ciałem, poza nami, nielokalna. Patrzyli na swoje ciała i potem opowiadali, że nie czuli z nimi żadnego związku.
Jesteśmy więc tylko naczyniem, workiem mięsa i kości?
Tak, jesteśmy naczyniem. Mózg to rodzaj interfejsu. Jesteśmy jednocześnie kamerą telewizyjną i zestawem telewizyjnym - kamera koduje obraz i dźwięk, telewizor odkodowuje ten przekaz. Trzeba pamiętać, że kiedy wyłączasz swój telewizor, program nadal jest, dalej leci, chociaż ty się od niego odłączyłeś - ze świadomością jest dokładnie tak samo. Ludzie, którzy przeżyli NDE, mieli możliwość percepcji na zupełnie innym poziomie, spoza ciała. Ciało jest jak stara kurtka, którą się odkłada na wieszak.
Co dla Pana było najistotniejsze z opisywanych przez pacjentów doświadczeń?
Przede wszystkim czuli, że nadal żyją, czują. Mają połączenie z przyszłością i przeszłością, z ludźmi, którzy odeszli wcześniej.
Pańskie badania są rewolucyjne, zupełnie zmieniają podstawowe pojęcia - życia i śmierci.
Najbardziej rewolucyjną rzeczą, o której wiemy po rozmowach z pacjentami, jest to, że śmierć nie jest śmiercią. Śmierć to po prostu inna forma życia. Kontynuacja świadomości. Mamy dowody - kiedy człowiek nie oddycha, linia EKG jest płaska, brak funkcji życiowych, odruchów, a potem ci ludzie mówią, że w tym czasie czuli się bardziej żywi niż kiedykolwiek. Po 15 sekundach od zatrzymania akcji serca zatrzymuje się aktywność wszystkiego. Nie działa mózg, a ludzie doświadczają silniejszej świadomości niż kiedykolwiek. Na to mamy naukowe dowody. Ja mogę funkcjonować bez mojego ciała, ale moje ciało nie może funkcjonować beze mnie. Ciało potrzebuje świadomości. Świadomość jest wieczna, nie ma początku ani końca - jest ciągła.
To nas stawia w pozycji platońskich jaskiniowców, którzy widzą tylko cienie, nie mając pojęcia, co jest poza jaskinią.
Dokładnie. Okazuje się, że zjawiska takie jak deja vu czy telepatia przestają być zrozumiałe tylko w kontekście science fiction - chodzi po prostu o otrzymywanie informacji, których źródłem nie są zmysły ani ciało. Dzieje się to przez otrzymywanie tych przebłysków z wiecznej świadomości. Każdy chyba doświadczył sytuacji, w której myśli o kimś intensywnie, nagle dzwoni telefon, okazuje się, że to osoba, o której myślimy. W tym świecie jesteśmy obok siebie, na wyższym poziomie wszystko i wszyscy są połączeni, bez żadnych limitów w zakresie otrzymywania informacji. Znamy to z doświadczenia, a mimo tego nie akceptujemy takich zjawisk. Także dlatego, że od małego uczymy się, że to niemożliwe, że pewnie nam się "wydawało". Stan obecnej nauki nie pozwala nam zrozumieć tych zjawisk. Potrzebujemy nowego rodzaju nauki, postmaterialistycznej. W przyszłym roku w USA odbędzie się konferencja właśnie na ten temat, z udziałem fizyków kwantowych, lekarzy, filozofów. Na razie z tą nauką i terminologią, jaką dysponujemy, nie możemy wyjaśnić istnienia świadomości. Świadomości nie można zmierzyć, dokładnie zbadać obiektywnymi metodami, potrzebujemy więc metod subiektywnych, na które na razie nie ma w nauce miejsca.
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
To może być statek obcych. Co naprawdę leci przez Układ Słoneczny?
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę
zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.


Rejestracja