Dziś jest:
Środa, 30 października 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej
Dzień dobry, wczoraj w nocy doświadczyłem czegoś niepokojącego. Mianowicie w okolicach godziny 4:00 - 4:27, przebudziłem się czując olbrzymi niepokój. Przepełniał mnie irracjonalny strach, na tyle silny że paraliżujący. Pragnąłem zawołać domowników lecz nie byłem w stanie wydobyć z siebie głosu, ewentualnie jedynie jęknięcia. Próbowałem się poruszyć lecz mimo najszczerszych chęci brakowało mi do tego siły. Otworzyłem oczy, zmaterializowała się przed nimi, bądź pojawiła, wychyliła za mebli postać. Widziałem jedynie jej głowę i szyję, była groteskowa i przerażająca.
Zdawał się być to mężczyzna, o wyszczerzonych krwiożerczych zębach i krótkich, szczecinowatych blond włosach. Cała jego mimika była wynaturzona, skóra trupio-sino-blada. Wygląd karku i sposób trzymania głowy sugerował przetrącenie kręgosłupa. Leżąc częściowo na brzuchu, częściowo na boku miałem wrażenie nie tyle duszenia, co wymazania istnienia oddechu. Będąc w takim położeniu po początkowym przerażeniu patrzyłem intensywnie w twarz tego monstrum a moich myślach powiedziałem sobie że zapamiętam jak to wygląda, poznam czym jest i to unicestwię.
Tym przemyśleniom towarzyszyła narastająca złość, chwilę potem ta postać zniknęła. Ja przebudziłem się? Usiadłem? Dalszy przebieg nocy był w miarę spokojny. Nad ranem przesłuchałem nagranie mojego snu, tzn: dysponuje aplikacją "Sleep as Android" która umożliwia monitorowanie snu i nagrywanie między innymi chrapania, nagrywanie uruchamiane jest po przekroczeniu pewnego progu dźwięku. Aplikacja ta wychwyciła moment spotkania, moje niemalże nieme próby protestu i dźwięk rzucania się na łóżku. W gruncie rzeczy nagrało się kilkanaście, kilkusekundowych fragmentów.
Po obudzeniu okazało się że w łóżku została połamana jedna z desek stelaża, a chwilę po zejściu z łóżka i oparciu się o nie strzelił jakby naprężony metal. Tak jakby łóżko to zostało znacząco przeciążone, i dopiero po pewnym czasie powróciło do swojego kształtu. Na swojej twarzy oraz na oparciu łóżka za którym widziałem tę postać znalazłem biały jakby proszek, ni to kredowy lecz przywierający do skóry. (kredy z jakimś tłuszczem?) Do tej pory używałem technik tworzenia tarcz energetycznych i lustrzanych, działały w stu procentach. Ostatnio jednak jestem niezwykle wyczerpany psychicznie, i dopiero co wróciłem do domu z wakacji. Była to pierwsza noc po powrocie. Proszę o rady na przyszłość, metody nie tyle wyganiania co unicestwiania tego typu bytów. Serdecznie pozdrawiam, [dane do wiad. FN]
czytaj dalej
Chciałabym opisać pewne zdarzenie, nie wiem czy istotne - sami Państwo ocenią. Zaczynając jednak od początku: ponieważ dość regularnie zaglądam na Waszą stronę (pamiętam również ciekawe tematy nadawane w radio, lata temu) z zainteresowaniem przeczytałam artykuł o efekcie Mandeli.
Z ciekawości posprawdzałam w internecie kilka faktów jakoby podlegających temu zjawisku (niektóre dające się wyjaśnić, niektóre nie).
Kilka dni później (i właśnie dlatego, że czytałam o tym efekcie - zwróciłam na to uwagę) moja 5-letnia córka powiedziała coś, co mnie wprawiło w osłupienie. Mianowicie w windzie naszego bloku zepsuło się światło, 2 dni trzeba było jeździć nią w całkowitych ciemnościach (na marginesie: dziwne wrażenie) potem panowie z serwisu wymienili świetlówki.
I już po wymianie, w pierwszy dzień rano i w pierwszy przejazd oświetloną windą moja córka wsiadając do środka powiedziała coś w stylu "o, mamy nową windę". Powiedziałam, że no tak - światło jest naprawione. A ona że nie, że winda jest większa i lustro też (lustro na tylnej ścianie windy). Więc spytałam ją, jak to większa? Pokazała rączkami dokąd sięgała winda (pokazała mniej więcej w połowie).
Byłam tak zbita z tropu (od razu przypomniał mi się ten artykuł o efekcie Mandeli), że zapytałam ją jeszcze klika razy - na końcu była już zła, że jej nie wierzę albo się z nią przekomarzam w oczywistych dla niej rzeczach.
Powiedziałam o tym całym zdarzeniu mojemu mężowi (również o tym efekcie- na szczęście mąż nie wyśmiewa takich rzeczy) i on sam zapytał córkę o tą windę. Powtórzyła dokładnie to samo. Oczywiście dodam, że dla nas jest to ta sama winda z urwaną ramką przy wyświetlaczu i podrapanymi ściankami. Nie wiem co o tym myśleć. Prawdopodobnie zapomniałabym o tym zdarzeniu, gdybym wcześniej nie czytała artykułu na Waszej stronie.
Zastanawiam się też, czy wcześniej miałam podobne zdarzenia, o których już nie pamiętam bo nie uznałam ich za coś istotnego.
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
W serwisie Fundacji Nautilus staramy się opisywać przeróżne dziwne zjawiska, dbając o poprawność naszego pięknego języka używamy przeróżnych porównań, przenośni, ale może... są rzeczy, które może opisać tylko poeta? Dostaliśmy właśnie e-mail z sugestią, aby do tekstu o uderzeniu piorunem w stary dąb w Biedrzykowicach Dolnych dołączyć wiersz. To wydarzenie pokazało moc natury, jej nieogarniętą ludzkim umysłem siłę, a jednocześnie piękno. O sprawie pisaliśmy wiele lat temu.
Dąb rażony piorunem kulistym (2007-08-09)
Potężny dąb we wsi Biedrzychowice Dolne został rozłupany przez piorun kulisty.
– Teraz to mamy atrakcję. Wycieczki przychodzą, żeby go zobaczyć – śmieje się Kazimierz Domaradzki, właściciel łąki, na której stoi dąb. W dniu, w którym piorun uderzył w drzewo (niedziela, 22.07.) nie było burzy ani deszczu.
– Piorun po prostu wziął się znikąd. Przeleciał nad naszym domem. To była taka kula, jakby tysiące jarzeniówek świeciło – opisuje K. Domaradzki. Po chwili usłyszeli potężny huk.
– Zwykle pioruny uderzają z góry w drzewo, a ten złamał je w połowie – dziwi się pan Kazimierz. Dąb ma ściętą koronę, pień został obłupany z kory, która rozprysła się na odległość kilku metrów.
– Dobrze, że nie uderzył w naszą wyremontowaną świetlicę, która stoi parę metrów dalej – dodaje żona pana Kazimierza. Starsi ludzie we wsi komentują, że to może być ostrzeżenie od Boga.
– We wszystkim jest zawsze trochę prawdy. Pewne jest jedno, pogoda zmieniła się radykalnie, u nas nigdy takich anomalii nie było – dodaje pani Domaradzka. Marta Czarnecka
/na zdjęciu: Dąb w Biedrzychowicach Dolnych był tak potężny, że aby go objąć, trzeba było trzech mężczyzn. Piorun kulisty złamał go w połowie i obłupał z kory./
Już po publikacji dostaliśmy ciekawy e-mail z wierszem opisującym niezwykłą potęgę siły pioruna.
-----Original Message-----
From: [dane do wiadomości FN]
Sent: Monday, December 26, 2016 9:00 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Piorun kulisty w Biedrzychowicach Dolnych
Dzień dobry,
chciałbym dołączyć zdjęcia i wiersz do artykułu: "Jaką siłę ma piorun? Potrafi na pół rozłupać drzewo, o czym świadczy wydarzenie z Biedrzychowic Dolnych." (Sob, 11 sie 2007 00:00). Prosiłbym o umieszczenie tego na Państwa stronie.
Autorem zdjęć jest Aleksandra Baryła.
Pozdrawiam, Marian Motyl
Poniżej wiersz.
PIORUN KULISTY
Jaka siła oraz moc,
żeby złamać taki kloc?
Tak w połowie postrzępiony
i z koroną rozrzucony.
Kora z dębu odparzona,
wokół drzewa rozłożona.
Tak bez deszczu oraz burzy,
a tu piorun taki duży?
Dęba objął, wpół przełamał,
a był to lipcowy ranek.
Kiedy głosił ksiądz kazanie,
miało miejsce to zdarzenie.
Ludzie w miejscu podskoczyli,
kiedy huk ten usłyszeli.
W niepewności: Co się stało?
Do swych domów powracano.
Każdy miejsce chciał zobaczyć,
i tak myślał, co to znaczy?
Pewnie była to przestroga,
od samego z Nieba Boga?!
Barbara Motyl
Biedrzychowice Dolne - 4.08.2007 r.
I jeszcze piękne zdjęcia. Ich autorką jest Aleksandra Baryła.
czytaj dalej
Nasz czytelnik poinformował nas o ciekawym nagraniu, które znajduje się na youtube. W nieczynnym wejściu do kopalni są zawieszone łańcuchy. Nagle jeden z nich zaczyna się samoczynnie poruszać... Jest tam jednak jeszcze ciekawiej, bo autor filmu regularnie nagrywa dziwne odgłosy. Poniżej wiadomość od czytelnika serwisu.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Friday, December 23, 2016 11:52 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: dziwne dzwieki w opuszczonych kopalniach
Witam wysyłam link do kanału pewnego amerykanina który eksploruje opuszczone kopalnie i slychac dziwne dzwieki ludzi lub podobne
czytaj dalej
Odkrycie zawdzięczamy zdjęciom lotniczym, które pozwoliły dostrzec ślady konstrukcji, niewidoczne z punktu widzenia naziemnego obserwatora. Prace poszukiwawcze zorganizowane były przez dr Mirosława Furmanka z Uniwersytetu Wrocławskiego, który przeprowadził kilka lotów obserwacyjnych, badając blisko 1000 kilometrów kwadratowych w okolicach Pietrowic Wielkich.
Nie pierwszy raz, okazało się, że zastosowanie metod prospekcji z powietrza oraz prospekcji geofizycznej przynosi nowe, często zaskakujące odkrycia. Naukowiec poszukiwał śladów w dorzeczu Psiny i Troji, gdzie zbiegły się dwa ówczesne szlaki komunikacyjne. Na obszarach tych, jak tłumaczy badacz, znajdowano ślady osadnictwa sprzed kilku tysięcy lat. Nigdy jednak nie natrafiono na charakterystyczny rondel.
Rondel składa się z dwóch kręgów stanowiących fosy. Zewnętrzny krąg o nieco owalnym kształcie liczy od 160 do 180 metrów średnicy, a wewnętrzny 120 metrów. Rowy były prawdopodobnie otoczone drewnianymi palisadami, a wejść do środka można było przez trzy bramy.
rcheolodzy porównują znalezisko spod Raciborza do okręgu odkrytego w niemieckim Goseck. Znaleziony tam rondel służył rolniczym społecznościom do obserwacji nieba. Dokonywano na jego terenie różnych rytuałów związanych ze zmianami pór roku, wyznaczając upływ kolejnych lat.
Konstrukcja jest przykładem jednego z największych i najstarszych monumentalnych założeń architektoniczneych na terenie Europy Środkowej.
Źródło: Newsweek
czytaj dalej
Witam od jakiegoś czasu przeglądam waszą stronę i chcę się podzielić historią z jaką się spotkałam i mam nadzieję, że was zainteresuje. Od kilkunastu już lat pośredniczę w sprzedaży nieruchomości. Zawód ten ciągle konfrontuje mnie z nowymi sytuacjami. Czegoś takiego jednak jak spotkało mnie ostatnio nigdy się nie spodziewałam. Jakiś czas temu właścicielka powierzyła mi do sprzedania jej dom rodzinny. Niby sprawa jakich wiele, ale nie była to normalna nieruchomość. W domu tym doszło do ogromnej podwójnej tragedii. W domowej awanturze zginęli rodzice klientki. Wiem o tym zarówno od klientki (chociaż informacje uzyskane od niej były absolutnie szczątkowe) jak i z internetu gdzie znalazłam datę tragedii i dowiedziałam się że w gniewie ojciec klientki chwycił za broń i zastrzelił żonę, następnie zorientowawszy się co zrobił odebrał sobie życie oddając drugi strzał. Jak powiedziałam - ogromna rodzinna tragedia.
Klientka odziedziczyła dom wraz traumą i wspomnieniami. Nie dziwił mnie więc fakt, że za wszelką cenę chciała się nieruchomości po prostu pozbyć. Dom był super fajną, zadbaną rezydencją z wyjątkowo okazyjną ceną. Zgłaszały się prawdziwe tłumy klientów. Ponieważ jednak miasto w którym pracuję jest stosunkowo niewielkie to cała w zasadzie społeczność wiedziała o tragedii. Pomimo niskiej ceny o kupca było bardzo trudno. Po jakimś czasie cena domu stopniała do poziomu ceny samej działki i okazja stała się super okazją. Nikt domu kupić jednak nie chciał, a klienci zaglądali sporadycznie. W końcu pojawił się jednak zainteresowany. Wpadł podekscytowany niską ceną, przebiegł przez pokoje i oznajmił - kupuję ! Doświadczenie podpowiadało mi, że jak mężczyzna kupuje bez żony to nic z tego nie będzie. Zapytałam więc o żonę i czy zna przeszłość nieruchomości. ( Nadmienię, że każdy klient był przez ze mnie informowany o historii domu). Klient oznajmił, że zna historię i 100 % kupuje dom. Żona miała obejrzeć rezydencję za dwa dni.
Właśnie wtedy wydarzyło się to czego nie rozumiem i wytłumaczyć nie potrafię. Pojawiła się żona klienta, klient i jakiś inżynier, który miał ocenić stan techniczny domu. W czasie kiedy dwóch panów przeprowadzało inspekcję techniczną pani pobladła i stała jak zaczarowana przed domem nie chcąc wejść do środka. Trwało to dłuższą chwilę. Klientka paliła jednego papierosa od drugiego i była mocno zdenerwowana. Widząc co się dzieje zapytałam dla czego nie chce wejść do środka. Kobieta odpowiedziała, że jej noga nie przestąpi progu tego domu. Nie trudno się zorientować, że o sprzedawaniu można było zapomnieć. Stałyśmy więc przed wejściem i próbowałam z nią rozmawiać. Nie było łatwo, ale po jakiejś chwili kobieta powiedziała “ i tak mi pani nie uwierzy “. Zapewniłam że uwierzę i stało się coś absolutnie niesamowitego. Kobieta powiedziała mi … “w tym domu doszło do tragedii !” Potwierdziłam, a klientka wyjawiła, że w nocy miała sen dotyczący tego właśnie domu. Z relacji wynikało, że przyśniła się jej wróżka, która “pokazała” jej to co się wydarzyło.
Opowiedziała mi ze szczegółami cała historię. Poznałam detale tragedii jakich nie było w internecie. Poznałam nawet przyczyny domowej awantury ! Krok po kroku, dosłownie wszystko. Kompletnie zaniemówiłam i chyba sama pobladłam z wrażenia. Kobieta była poruszona, roztrzęsiona i nieprawdopodobnie wiarygodna. Opowiadała tak jak prawdziwy świadek wydarzeń. Mówiła o szczegółach wyposażenia domu, których nigdy nie widziała, bo do domu wcześniej (ani później) nigdy nie weszła ! Zupełnie nie wiem jak to wytłumaczyć. Widza na pewno pochodziła z sieci bo tam tych informacji po prostu nie było (przeczytałam wszystko na ten temat), nie od męża bo ten chciał prawdę ukryć przed nią i kompletnie nic jej nie powiedział. (Była wciekła na męża i jak wychodzili zrobiła mu siermiężną awanturę). Po prostu nie wiem jak to możliwe zobaczyć cudzą przeszłość we śnie. Może wy wiecie i możecie to jakoś wyjaśnić ? Na zakończenie powiem, że dom w końcu został sprzedany i jest szczęśliwie zamieszkały do dzisiaj, bez żadnych sensacji o jakich czasami piszecie.
Z pozdrowieniami dla całej załogi fundacji Nautilus Kaja M.
czytaj dalej
Ostatnio w serwisie FN pojawiła się publikacja o tym, jak to czasami przedmioty potrafią w niewytłumaczalny sposób zniknąć. Oczywiście jest to zrzucane na karb "nieuwagi, zagapienia", ale są takie historie, które daleko wykraczają poza ułomności ludzkiej natury. W ostatnich dniach dostaliśmy opis wydarzenia, które idealnie pasuje właśnie do tego fenomenu.
==================================
NADAWCA: [do wiadomości FN]
WYSŁANO: 2016-12-11 13:11:47
==================================
[PYTANIA DO FN] Witam serdecznie,
Chciałbym opisać w krótkich słowach zdarzenie ze znikającym przedmiotem. Mam mały warsztat, w którym pracują trzy osoby- moja małżonka, zaufany pracownik i ja.
Jak co dzień używamy różnych narzędzi i tego dnia potrzebowałem pistolet do powietrza ale nigdzie go nie można było znaleźć. Szukaliśmy go w trójkę w całym warsztacie ale go nie było. Nie przejmowałem się brakiem tego pistoletu gdyż znalazłem coś zastępczego. Po jakimś czasie może miesiącu będąc w sklepie przypomniałem sobie o brakującym pistolecie i kupiłem nowy. Wyobraźcie sobie jakie było zdziwienie gdy podczas pracy na stole w widocznym miejscu leżał sobie stary pistolet. Wszyscy byliśmy w szoku. Pewne podejrzenie, a nawet pewność mamy kto jest odpowiedzialny za ten psikus - mieliśmy fajnego pracownika młody 21 lat wesoły chłopak bardzo zżyty z nami, jakiś rok wcześniej zginął w wypadku drogowym według nas tylko on mógł zrobić nam taki kawał.
Pozdrawiam
KarOli
---------------------------------
KOMENTARZ:
To trudne do uwierzenia, ale duchy zmarłych osób są w stanie doprowadzić do zniknięcia i pojawienia się przedmiotu. Mamy sporo takich relacji z Polski, ale także są opisy podobnych ze świata. Dlaczego duchy to robią? Być może rzeczywiści - jak raczył to opisać nasz czytelnik - jest to rodzaj "kawału". Poczucie humoru nie jest bowiem wyłącznie domeną naszego świata.
czytaj dalej
Nasza znajoma przesłała nam link do ciekawego filmu, który jak najbardziej pasuje do XXI PIĘTRA. Pewien Amerykanin twierdzi, że dzięki medytacji i rygorystycznej diecie odzyskał wzrok. Jak opisuje najpierw zaczął dostrzegać jedynie "błyski światła", a teraz lekarze oceniają, że wcześniejsze schorzenie cofnęło się w 75 procentach. Pisaliśmy sporo o medytacji, ale chyba nie było jeszcze poruszana kwestia udanego pokonania choroby dzięki niej. Materiał jest po angielsku, ale nawet dla osób nie mówiących po angielsku... będzie zrozumiały.
czytaj dalej
Dzień dobry. Zastanawiałam się jakiś czas czy o tym napisać, ale w końcu stwierdziłam, że to zrobię, może ktoś po przeczytaniu tego zauważy, że być może kiedyś przydarzyło mu się coś podobnego. Nie ma to nic wspólnego z jakimiś nawiedzeniami, typu 'widziałem gdzies coś nocą, jakiś stwór bądź niezidentyfikowany obiekt przeleciał nad miastem', nie. To chyba było coś na płaszczyźnie religijnej. A przynajmniej ja tak to odebrałam po chwilowym zastanowieniu się.
Sytuacja była zwyczajna. Jechałam z rodzicami na kontrolę lekarską zimą, pod koniec roku 2015 do chirurga. Napadało sporo śniegu wtedy, a drogi nie były dobrze odśnieżone. Tak naprawdę to były nietknięte. Ojciec był trochę zdenerwowany, gdyż droga wynosi około godziny jazdy i krótko mówiąc, nie jeździmy tamtędy często, bał się, że coś się może stać. I ja też miałam taki właśnie lęk przed wypadkiem na drodze tego dnia, jechałam cała spięta, mimo, że mój ojciec posiada prawo jazdy od ponad 30 lat i jest naprawdę dobrym kierowcą. W którymś momencie jednak poczułam coś dziwnego i bynajmniej nie chodziło o temat jazdy.
Choć było to powiązane. W samochodzie byli tylko moi rodzice i ja z tyłu, w pewnym momencie spojrzałam na puste siedzenie obok siebie. Wyraźnie wyczuwałam tam obecność kogoś lub czegoś, jakby namacalnie ktoś obok mnie siedział. Nawet pomacałam to siedzenie jakbym chciała się upewnić, ale nie było tam nawet jednego śmiecia i oczywiście nic nie wyczułam. Ale cały czas aż do momentu gdy zatrzymaliśmy się przed szpitalem czułam tego 'kogoś' obok siebie i to uczucie jakby napawało mnie spokojem, także czułam, że nie ma się czego bać, że nic nam się nie stanie. Znikło to w momencie kiedy wysiedliśmy z auta. Wizyta trwała nieco ponad pół godziny, podczas której zdążyłam o tym zapomnieć. Ale śnieg nie zniknął, i gdy wszyscy z powrotem wsiedliśmy do samochodu przez całą drogę powrotną znów to czułam, nie wiem jak moi rodzice bo nikt nic nie powiedział, ja też im o tym nie mówiłam ale było to niemal fizyczne uczucie człowieka siedzącego obok. Z tym, że nikogo tam nie było. Ksiądz, który kiedyś uczył mnie religii w szkole mówił kiedyś o czymś podobnym, że to może jakies duchy opiekuńcze. W każdym bądź razie ja się na tym nie wyznaję i nie mam pojęcia co to mogło być. Od tamtej pory się to nie powtórzyło.
Miało miejsce jednak coś jeszcze. Mimo tego jak luźno podchodze do kwestii kościoła to jestem osobą wierzącą. Zawsze mówię, że kościół mi do wiary w Boga nie potrzebny bo pomodlić sie mogę wszędzie. Jednego dnia rozmawiałam na czacie z koleżanką o Szatanie, diabłach tego typu rzeczach. Tam jakies moje poglądy na ten temat. Od tamtej pory postanowiłam sobie więcej o tym nie mówić. Dlaczego? Bo coś chyba bardzo nie chciało, żebym o tym mówiła. W pewnym momencie poczułam ciarki na plecach, i tak jak wtedy w tym samochodzie czułam, że ktoś obok mnie siedzi dając jakoś znać, że będzie dobrze, to teraz czułam, że to coś nie jest wcale fajne ani przyjazne i daje mi do zrozumienia, żebym się po prostu uciszyła. W pewnym momencie po prostu napisałam koleżance, że musimy zmienić temat bo nie jestem w stanie o tym dłużej pisać. Wrażenie było zatrważające, ale może nie w sensie tego, że nie wiadomo co do mnie przyszło czy coś w ten deseń, ale może w taki, że w ogóle coś takiego miało miejsce. Nie raz rozmawiało sie o takich rzeczach i nigdy wcześniej nie miałam takiego zdarzenia. W nocy tego samego dnia miałam poczucie, że ktoś mnie obserwuje. Potem to znikło, ale nawet teraz czuję się nieswojo pisząc o tym.
Dziękuję serdecznie z góry za przeczytanie w ogóle mojej wiadomości i pozdrawiam.
czytaj dalej
Dzień dobry. Moje imię i nazwisko proszę o pozostawienie do wiadomości redakcji. Na początek chcę napisać, że Wasza strona prezentuje ciekawe artykuły pisane poprawnym językiem, o co naprawdę ciężko na innych stronach internetowych (np. popularne strony z aktualnościami). Chciałabym opisać dwa zdarzenia, które miały miejsce w towarzystwie tej samej osoby. Myślę, że mogą mieć one związek z przenikaniem się wymiarów. Pierwsza jest dość zabawna. Moja koleżanka i jej synek spali u mnie w mieszkaniu. Rano, w kuchni jedliśmy śniadanie, w trakcie którego wstał z łóżka mój były mąż i ubrany w niebieską koszulkę poszedł do łazienki. Po ok 10 minutach, gdy tam siedział koleżanka chciała wejść w wiadomej sprawie i poprosiła, aby go pospieszyć. Zapukałam do drzwi, po czym okazało się, że w łazience nikogo nie ma, a światło jest zgaszone (gwoli ścisłości do łazienki wchodziło się przez kuchnię). Wystraszyliśmy się trochę i poszłam do pokoju, gdzie okazało się, że mój były jeszcze śpi w CZERWONEJ koszulce (w której kładł się zresztą spać) i pyta, dlaczego go budzę.
Druga historia związana jest z tą samą koleżanką, lecz miała miejsce w pracy. W czasie przerwy rozmawiałyśmy przez chwilę przed pokojem śniadaniowym, do którego ktoś wbiegł trzaskając drzwiami. Po chwili się okazało, że pomieszczenie jest PUSTE. Do dzisiaj nie potrafię tego wyjaśnić, zdarzyło się to tylko dwa razy w moim życiu. Nie mam zbyt wybujałej wyobraźni i naprawdę nie wierzę w głupoty, ale tych dwóch zdarzeń nie potrafię wyjaśnić w rzeczowy sposób. Pozdrawiam wszystkich, którzy to przeczytali.
czytaj dalej
[XXI PIĘTRO] Witam serdecznie załogę Fundacji i pozdrawiam. Od dziecka interesowały mnie paranormalne sprawy , duchy ,demony ,sny prorocze itd co pchało mnie do horrorów byłam ich wielka fanką jak i fanka strefy 11 (ten program stworzyła kiedyś Fundacja Nautilus przyp. FN) czy Waszej strony itd. Sądzę, że moja historia bardzo Was zainteresuje. Od pewnego czasu miewałam stany depresyjne spowodowane stresem życiowym i koszmarami sennymi typu rozmowy ze zmarłymi. Nie wiedziałam jak je interpretować, nie potrafiłam pogodzić się z tym zrozumieć itd. Szukałam pomocy wszędzie. Brano mnie pól serio a rzeczy jednak sie działy, w koło bliskich szerzyłam postrach ,niepokój ,zmartwienie lecz dalej byłam sama z tym problemem.Na jednym z forum powiedziano mi zacznij się modlić, pytać i słuchaj co Bóg ci odpowie.Jak mam słuchać Boga -to nie możliwe.
Na drugi dzień ojciec moje znajomej dał mi książkę religijną, która tłumaczyła co to modlitwa krok po kroku ,słowo po słowie -zrozumiałam co to znaczy słuchać Boga ,że nie wiedziałam co mówię bo nie znałam znaczenia prostej a tak ważnej wykutej za dziecka regułki na pamięć (Ojcze Nasz-jedyna pozostawiona podobno modlitwa przez samego Jezusa ).
Potem dostałam kolejną i tu zaczyna sie cała historia.Leząc około 11 na wieczór z książką przed nosem poczułam piekny zapach, moim zdaniem białych róż znikąd .Szukałam go wszędzie .Ani to moje perfumy,proszek płyn do prania odświeżacz no nic kompletnie .Pomyślałam, że już na prawdę chyba szaleję .Temat religii, Boga + tajemniczy zapach tak mnie zainteresował, że to chłonęłam jak gąbka .Kupiłam Biblię,krzyż który powiesiłam na ścianie i nagle w domu pojawiły mi się przeżroczyste kule, które tylko widac było w telefonie na kamerce a nie gołym okiem.Szafa biegała sama po pokoju stąd bawianie sie moje kamerką i odkrycie śmigających po pokoju kul jasnych świetlistych śmigających jak wariatki.Pobiegłam przerażona bo bałam się jak nie wiem co po księdza ,lecz wystraszył się i kazał mi czekać do kolędy,oczywiste strach mi nie pozwalał a pocieszał mnie tym ze zło sie o mnie upomina bo wkraczam na dobrą drogę.
Dostałam wode święcona ,sól i z chłopakiem pochlapalismy i posypaliśmy rogi pokoju a po środku odmówiliśmy modlitwę Ojcze Nasz + modlitwę do Michała Archanioła i tu szok , chłopak tak sie dusił poczas modlitwy że aż siniał, po rytuale czół zapach ten co ja i tak ,jak ja szukał go po całym mieszkaniu nie znajdując żródła i nie wierząc mi że ja go nie czuję choc juz kule i biegającą szafę widział .Oprócz tych przygód chodziłam od tego czasu do kościoła w Bojkowie ,maleńki kośćiółek słynny na maksa z uzdrowień i pięknych mszy.Tu dopiero sie działo u mnie.Przed snem pewnego razu przymknęłam tylko oko do ułożenia się do snu i zobaczyła Jezusa w złotych szatach na pustyni stojącego przed Jeziorem .Stawiał nogę na wodę i spojrzał z uśmiechem na mnie .Przeraziłam się na maxa. Potem widziałam Go wyłaniającego się z ramy obrazu a ostatnim razem nachylającego się nad moim łóżkiem .Można by rzec, że widziałam Jezusa :)
Piszę to Wam bo akurat 12 będzie taki wątek a filmik z kulami mam nagrany -mały dowodzik że nie kłamie .Koszmary minęły ja wierzę mocniej a Jezus mi sie objawił jak przestało mi się chcieć mieć cokolwiek i kogokolwiek prócz tego co mam.Nazwałam to chorobą WIĘCEJ moim zdaniem niszczy ona nas i świat prowadząc do tego co wymyka się już nam spod kontroli bo wirus sie uodparnia .
czytaj dalej
Witam, Własnie przeczytałem artykuł "naukowcy na tropie Boga", otóż w swoim życiu miałem zdarzenie ktore odebrałem własnie jako idealną ilustracje wysłuchanej modlitwy. Działo się to prawie przed 2 laty, była to bodajże niedziela, jechałem z okolic Gorzowa wlkp do Berlina gdyż za mniej więcej 2,5 h miałem lot, przed lotem musiałem jeszcze oddać na lotnisku wypożyczony samochód. Bardzo zależało mi żeby się nie spóźnić i polecieć bo dwa dni później o 8 rano miałem zacząc nowa pracę a nieobecność spowodowała by nie podpisanie umowy co najmniej w ciągu miesiąca lub wcale.
Pech chciał ze przejeżdzałem przez Kostrzyn i frankfurt nad Odra a tego dnia kończył się przystanek Woodstock, dorogi zupełnie zapchane wracającymi tłumami, główna droga do miasta została zupełnie zamknięta a wszystkie samochody na rondzie cofane z powrotem w kierunku z którego nadjeżdzały. Brak jakiegokolwiek objazdu.
Proszę sobie wyobrazić moje zdenerwowanie, stracilem 40 minut w korku żeby nie dojechac do Kostrzyna z którego miałem conajmniej jeszcze godzinę drogi do Berlina. Pierwszą moją reakcją bylo oczywiście wielkie zdenerwowanie i wyklinanie w duchu braku organizacji. Zaczepiłem policjanta bo wszedzie było pełno Policji i zapytałem jak jechac na Berlin, otrzymałem odpowiedz że najlepiej w tym momencie przez Szczecin bo droga jest nieprzejezdna, przez Szczecin?! to dodtakowe 2-3h!
Nie pozostało mi nic tylko w duchu się modlić, pomóż mi Boże bo nie zdąrze a musze polecieć tym samolotem!
Szczęsliwy traf a może jakaś podświadoma sugestia, jadąc z powrotem po wydostanie się z korku pojechałem za kilkoma autami przez las i kierowani przez lokalnych mieszkańców dojechalismy do Kostrzyna, miałem już mało czasu ale przekroczyłem most na Odrze i udało mi się przedostac w kierunku Berlina.
Cudem zdążyłem na samolot w ostatnim momencie.
Proś a będzie Ci dane.
czytaj dalej
Witam. Od lat jestem czytelniczką waszej strony, przez te wszystkie lata przeczytałam wiele. Moje zainteresowanie waszą stroną wzbudził mój szkolny wychowawca z któremu opowiedziałam co mnie spotyka. Mianowicie od tragicznej śmierci mojego brata w moim życiu zaszło wiele zmian, które nie do końca rozumiałam. W noc którą zginał śnił mi się Grzegorz (brat) z którym chodziłam po naszym nowym domu(który jeszcze był w remoncie) razem z nami był chłopak, który jak się okazało potem zamieszany był w śmierć brata. W połowie snu mój brat pokłócił się z owym chłopakiem, zniknął mi z oczu i więcej go w tym śnie nie zobaczyłam. Rano dowiedziałam się, że nie żyje. W kilka tygodni po śmierci brata (dodam że była to śmierć w niewyjaśnionych okolicznościach) przyśnił mi się mój brat , który odpowiedział o tym jak zginął, że był to wypadek i o tym że osoby które tego wieczoru z nim były (między innymi chłopak z mojego snu) doskonale wiedziały, że nie żyje, mimo iż się tego wypierały, widziały jego śmierć i nie udzieliły mu pomocy.
W między czasie działy się różne nie wytłumaczalne rzeczy m.in w nocy budziła mnie świadomość czyjejś obecności w moim pokoju, gdy otwierałam oczy widziałam nad sobą mężczyznę w długim czarnym płaszczu i ogromnym kapeluszu który stał nade mną i przyglądał mi się, dodam że bardzo się go bałam krzyczałam ile sił ale nikt mimo iż pokoje w moim domu są wszystkie obok siebie, nikt mnie nie słyszał. Jako dziecko (miałam 12 lat kiedy to się zaczęło)nie przywiązywałam do tego wagi , jednak jako 20 letnia dziewczyna zaczęłam wiązać ze sobą fakty. Otóż zawsze przed tym gdy pojawiał się owy "nocny pan" zawsze czułam zapach pogrzebu( pogrzeby mają charakterystyczny zapach dla mnie, powiązanie róż i palonych zniczy) a po jego wizycie ktoś w mojej rodzinie umierał. Przygód z duchami maiłam jeszcze wiele, nie sposób wszystkie opisać, ale w końcu zaakceptowałam to że jestem nieco inna i przeszłam nad tym do porządku dziennego.
Wracając do snów, od śmierci mojego brata mięło 12 lat, w tym okresie bardzo często mi się śnił, na początku że spotykam go na cmentarzu jako małego chłopca ( gdy zginął miał 18 lat)i prosi mnie o to abym przyniosła mu jedzenie bo jest strasznie głodny(rozumiałam wtedy że chodzi o to że potrzebuje modlitwy), później śnił mi się jako nastolatek który wracał do domu, często ze mną rozmawiał. Ostatnio jednak przyśnił mi się tak jak zapamiętałam go z dnia wypadku, siedział odwrócony bokiem do mnie, rozmawiał z kimś był bardzo uśmiechnięty czułam że jest szczęśliwy, zresztą sam mi powiedział, że jest dobrze, wstał i przytulił mnie tak mocno jak nigdy -wiedziałam że jest szczęśliwy. Od tamtej pory jak na razie mi się nie śnił.
Niestety przed tegorocznymi świętami wielkanocnymi znowu poczułam zapach pogrzebu kielka dni po tym dowiedziałąm się że w wypadku samochodowym zginął brat (Przemek) chłopaka który podejrzany był o zabójstwo mojego brata ( ten sam chłopak o którym śniłam w noc śmierci mojego brata). Przemka znałam bardzo dobrze gdyż chodziłam z nim do podstawówki. Co jest najdziwniejsze zginął on kilka metrów od miejsca w którym zostało znalezione ciało mojego brata. Między jego śmiercią a pogrzebem (6 dni ze względu na święta) zaczęły dziać się dziwne rzeczy, nie mogłam spać, kątem oka widziałam postać poruszającą się obok mnie, najgorsze było dwa dni przed pogrzebem,. jak co dzień byłam w pracy, gdy przechodziłam obok drzwi, które były wyjęte z zawiasów od 6 miesięcy i zawsze stały w tym samym miejscu, nigdy się nie poruszyły, nie było z nimi problemy, drzwi się nagle się na mnie przewróciły. dostałam dosyć mocno aż przykucnęłam i się rozpłakałam, wtedy poprosiłam, Przemka żeby zostawił mnie w spokoju. Od tamtego czasu wszystkie widziane przeze mnie obiekty zniknęły, Na pogrzebie pożegnałam się z nim i odczułam ulgę.
Musze dodać jeszcze, że w śmierć mojego brata Grzegorza zamieszane były 4 osoby. Jeden z chłopaków chciał popełnić samobójstwo, drugi zmarł, jak się potem okazało pękło mu serce( był młody i zdrowy), trzeci popadł w alkoholizm a czwarty właśnie stracił brata w wypadku, który opisałam. Dużo osób wiąże te wszystkie wydarzenia ze śmiercią mojego brata mówiąć Pan Bóg nierychliwy ale sprawiedliwy....
Właściwie nie wiem czemu opisałam Wam to wszystko ale chciałam się z kimś tym podzielić a wiem,że nikt inny jak tylko wasza załoga zrozumie, że to nie są jakieś przewidzenia i nic mi się nie wydaje. Takie rzeczy po prostu się zdarzają. Więc mimo wielu negatywnych komentarzy i wszystkich sceptyków wasza praca ma sens. Pozdrawiam
czytaj dalej
Chciałabym opowiedzieć moją smutną historię. Nie wiem sama dlaczego, ale chyba chcę ją przekazać osobom, które potrafią uwierzyć słowom nieznanej osoby. Mój pierwszy kontakt ze śmiercią bliskiej osoby miałam 26 lat temu. Miałam 18 lat i w tym młodym wieku przyszło mi się zmierzyć z nagłą straszliwą śmiercią. Mój tata po powrocie z pracy, narzekał na ból głowy, siostra podała mu tabletkę przeciwbólową, kiedy chwilę potem poszła zapytać jak się czuje, tata leżał na podłodze, nie żył. Byłyśmy same w domu, mam była w pracy. Nie potrafię opisać okropności tamtej chwili. Mój tata, okaz zdrowia, nagle zmarł.
W pierwszą noc po Jego śmierci, przyśnił mi się, że wszedł do pokoju, w którym wszyscy rozpaczaliśmy nad jego śmiercią, uśmiechnął się i powiedział " Tu jest mi dobrze, przyszedłem się tylko pożegnać z Sabcią (naszym psem)" To wszystko. Pamiętam ten sen mimo upływu lat i sądzę, że to był jakiś znak.
Niestety po 26 latach przyszło mi się zmierzyć jeszcze z większymi tragediami. Rok temu nagle zmarła moja siostra.
Przyjęta na oddział szpitala z bólami brzucha, już stamtąd nie wróciła. Zbyt póżno zdiagnozowano tętniaka aorty brzusznej. Była młoda, energiczna , kochająca życie. Osierociła dziecko. To było straszne. Jej śmierć wstrząsnęła nami wszystkim. Moja mama popadła w czarną rozpacz. W pierwsze dni i noce przytrafiały jej się niesamowite sytuacje. Pierwszy przypadek to dokładnie w godzinę śmierci siostry (już następnego dnia), na komórce wyświetliło się zdjęcie mojej siostry. Bez jakichkolwiek działań kogokolwiek. W nocy z kolei samoczynnie włączyła się cicha muzyka z telefonu komórkowego. Kolejnego dnia ze ściany odpadł aniołek, którego siostra podarowała mamie. Nie miał prawa spaść! Wisiał na haczyku, nic się nie zerwało, po prostu został z niego jakby wypchnięty.
Krótko po śmierci siostry miałam sen, widziałam siostrę ale młodszą miało ok 20 lat, uśmiechniętą, pracowała w kawiarni (to nie jej zawód) i tylko się uśmiechała - nic nie mówiła. Moja mama nie mogła zaakceptować tego co się stało. Pogłebiała się w rozpaczy. Mówiła , że czuje jakby Gosia (moja siostra) chciała zabrać Ją do siebie.
Po czterech miesiącach od śmierci mojej siostry. W dzień moich urodzin spotkaliśmy się w domu mojej mamy całą pozostałą rodziną . Rozmawialiśmy , zaczęliśmy się uśmiechać. Zaczynałam mieć nadzieję, że wszystko jednak jakoś się ułoży. Moja mama miała taki dobry nastrój , chyba po raz pierwszy od śmierci siostry. Wyglądała tak promiennie. Rozjechaliśmy się do swoich domów w dobrych nastrojach. O godz ok 19 otrzymałam wiadomość od brata, że mama nie żyje. Zmarła samiutka w domu, nagle. Jej serce nie wytrzymało. Wraz z jej śmiercią umarła część mnie. Już nigdy nie będę szczęśliwa. Smutek i rozpacza zabija mnie każdego dnia. Dzisiaj mija 10 mcy od Jej odejścia. Tak bardzo za nią tęsknię. Kiedyś umawiałyśmy się, że jeśli ktoś z nas umrze, to ten da innym znak, czy jest coś tam po drugiej stronie. Niby żart, ale obie wiedziałyśmy, że mówimy serio. W pierwszą noc śniła mi się mamusia, obejmowałyśmy się i płakałyśmy. Żegnałyśmy się. Wiem, że mamusia chciała się w ten sposób ze mną pożegnać. Często po śmierci mamy, rozmawiam z nią, błagałam żeby dała mi znać, czy jest tam jej dobrze, czy jest z siostą. I przyszła odpowiedź: Śniły mi się obie, uśmiechnięte, szykującę coś, chyba w kuchni. Uśmiechały się tylko. Było tam bardzo jasno i przyjemnie. Obie były dużo młodsze. Ten sen uświadomił mi, że to nie mogą być przypadki, czy też efekty pracy mózgu. Sądzę, że jednak coś jest po śmierci i mam nadzieję, że kiedyś spotkam się z moimi bliskimi po tamtej stronie.
Zaznaczam, że jestem osobą bardzo twardo stąpającą po ziemi. Bardzo szczegółowo analizuję wszelkie, tego typu zjawiska . Jestem bardzo sceptyczna do tego typu zjawisk. Ale nie mogę negować sytuacji, które się powtarzają i są odpowiedzią na moje prośby. Przepraszam za trochę chaotyczny opis, ale to są straszne emocje i trudno mi je wyrażać. Chciałam się podzielić moimi smutnymi doświadczeniami, być może dlatego, że nie opowiadam o tym innym ludziom, nie chcę ironicznego spojrzenia, albo głupiego komentarza. Wiedzą o tym tylko najbliżsi, którzy mi zostali.
pozdrawiam serdecznie, cieszę się że mogłam się "wygadać" Kasia
czytaj dalej
Kierowca jadący holenderską autostradą na trasie Amsterdam-Utrecht, dostrzegł w pewnym momencie za szybą gołębia. Nie byłoby może w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ptak leciał na równi z innymi samochodami, osiągającymi prędkość 100 km/h! Statystyczny gołąb jest w stanie lecieć z prędkością 70 km/h. Ten zdecydowanie przekroczył granicę przeciętności.
Prawdopodobną przyczyną osiągnięcia przez tego ptaka tak zawrotnej prędkości jest fakt, że wpadł w sprzyjający tunel aerodynamiczny, jaki wytworzył się między samochodami. Autor filmu zdradził, że gołąb towarzyszył mu przez ponad 20 kilometrów podróży autostradą!
To jednak nie jest rekordowy wynik prędkości osiągnięty przez gołębia. Jak podaje serwis turkoty.pl w 1872 roku pewien gołąb pokonał trasę 980 kilometrów w zaledwie 8 godzin. To oznacza, że leciał z średnią prędkością 122 km/h.
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.