Dziś jest:
Czwartek, 21 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej
[...] Witam Chciałem wam opowiedzieć o sytuacjach jakie zdarzają mi się dość często a mianowicie o snach w którym przewiduje śmierć. Może Wam się to wydać absurdalne ale muszę się tym z wami podzielić.
Około dwóch lat temu przyjaciółka mojej rodziny zachorowała na raka(miała około45 lat).Lekarze nie wróżyli jej dobrze. jakiś miesiąc przed śmiercią, odwiedziła nas wraz ze swoją rodziną na mazurach, spędziliśmy razem kilka dni. Po powrocie do domu miałem sen w którym widziałem dokładnie ich dom, za oknem stał jej płaczący ojciec, w oknach zawieszone były czarne firanki i wszystko wskazywało na to ze jest to stypa. Obraz tego domu i ludzi w nim przebywającym widziałem bardzo dokładnie z lotu ptaka, nic nie było za mgłą ani nic z tych rzeczy. Obudziłem sie rano dokładnie pamiętając ten sen, ale nie zdawałem sobie sprawy że coś się mogło tej nocy wydarzyć. Po paru godzinach dostałem wiadomość od rodziców, że Magda umarła dzisiejszej nocy. wtedy zdałem sobie sprawę że to właśnie jej śmierć widziałem.
Kolejny taki przypadek miał miejsce około pół roku później. U mojego brata był kolega z roku, chwile z nim pogadałem na różne błahe tematy. Wieczorem położyłem się spać jak zwykle, i znowu miałem sen. Śniła mi sie kobieta niesiona na noszach przez sanitariuszy, była ona martwa ale jakaś siła nie wiem jaka przekazywała mi informację że nie zginęła ona w wypadku(na co wskazywały ślady na jej ciele)ale została uduszona. Następnego dnia dowiedziałem się o dwóch przykrych rzeczach jakie miały miejsce tego dnia. Kolega mojego brata po powrocie do domu chciał wejść do łazienki, która była zamknięta od środka, kiedy już się do niej dostał zastał powieszonego na sznurku swojego ojca. Wieczorem zadzwonił do mnie mój kolega, że wracając ze sklepu potrącił na przejściu dla pieszych starszą kobietę która zmarła na miejscu.
Czy macie jakieś wyjaśnienie na sny które nawiedzają mnie kiedy śpie? Ja niesety nie umiem znaleźć na to wytłumaczenia.
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
/poniżej z najnowszej poczty do FN/
Witam
Własnie "wpadłam" na Wasz program z 2-go lipca i jedno zdanie przypomniało mi coś z dzieciństwa.
Pewnie w porównaniu z posiadanymi przez Was materiałami to nic nadzwyczajnego i mało interesującego ale chciałam się tym podzielić.
...To był początek lat 80-ych , dla mnie początek szkoły podstawowej - ktoś z mojej klasy przyniósł do szkoły długopis, którym oczywiście nie omieszkał się pochwalić. Na pierwszy rzut oka przypominał on zwykły długopis kolorowy ale w miejscu tych - nie wiem jak to nazwać -przełączników kolorów , były jedynie kolorowe kółeczka, których nie można było ani przesunąć ani wcisnąć, ale kolory się zmieniały na ten pożądany - bez dotykania, tylko przy pomocy wzroku.
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
Dobry wieczór, piszę w sprawie audycji którą znalazłam w internecie Nautilusa w radiu Zet, która była na temat reinkarnacji.
W wspomnianej audycji była mowa o chłopczyku który pamięta zdarzenia przed swoim teraźniejszym życiem ale w miarę dorastania zapomina zdarzenia. Piszę abyście wiedzieli i nie szufladkowali, że jest to rzecz przyczynowo skutkowa, iż w miarę dorastania zapomina się o zdarzeniach sprzed życia przeszłego.
W moim przypadku pamięć z tamtych zdarzeń dobrze się zachowała a mam już 21 lat. Co prawda nie pamiętam swojego poprzedniego cielesnego życia ale te chwile pomiędzy jednym stanem a obecnym. Może też dlatego że jest to krótsze wspomnienie nie zapomniałam go, a może dlatego że jak byłam u wróżki to mówiła, że "też mam jakieś zdolności". U mnie, w przeciwieństwie do wspomnień chłopczyka, nie pamiętam aby ktoś mnie kierował i dawał opcje do wybrania. Pamiętam za to, że przebywając bardzo przyjemnej białej (w którym jednocześnie wielokolorowej strefie) stwierdziłam, że jest wspaniale ale już czas.
Szybko przeniknęłam do ziemi i byłam w locie w którym zbliżałam się do celu. A było nim moje obecne ciało, tzn widziałam ulicę i kobietę z wózkiem a ja leciałam do ciała w wózku. Jakieś 4 metry przed celem film mi się urwał i przez chwilę widziałam czerń a potem już byłam w swoim ciele i stałam przed rodzicami pytając się, dokładnie to mówiąc "Gdzie ja jestem? Kim ja jestem?". Po czym patrząc ze zdziwieniem pomiędzy sobą, zaczęli się z tego śmiać, więc stwierdziłam, że nie warto o tym rozmawiać, ponieważ miałam przeczucie jakby byli, trudno to powiedzieć, nieświadomi i bardziej słabi ode mnie.
Ciekawe jest jeszcze to, że w dzieciństwie miałam częste zaniki pamięci ale ukrywałam je bez problemów przed rodzicami, którzy nie za bardzo skupiali się na mnie (w sensie rozmowach ze mną). Twierdziłam, że nie warto z nimi o tym rozmawiać, ponieważ nie wierzyli mi nawet jak mówiłam, że przeżyłam OOBE. później zaniki pamięci ustały a kiedy zaczęłam wchodzić w wiek dorastania zniknęły także przeżycia związane z OOBE, z czego akurat byłam bardzo szczęśliwa bo były dla mnie bardzo stresujące. Dopiero od jakiegoś roku może półtorej znowu zapadam w stany OOBE ale ciągle się na tyle stresuję, że nie chcę wyjść z ciała.
Mam nadzieję, że moja zdarzenie będzie małym krokiem na przód w państwa badaniach,
pozdrawiam serdecznie
[daae do wiad. FN]
czytaj dalej
Już kilka razy przesyłałam do was opisy swoich przeżyć. Dziś przeczytałam wpis jednego z internautów o nawiedzonym domu. Znam taki jeden dom, a jest to dom moich rodziców. Kupili go kilkanaście lat temu w katastrofalnym stanie ( w zasadzie były gołe mury i ziemia). Wyremontowali od podstaw i zamieszkali. Początkowo był spokój. Później, w tym domu miało miejsce kilka niezwykłych zdarzeń. Nie jestem w stanie opisać wszystkich, ponieważ zajęłoby to zbyt wiele miejsca. Opiszę tylko kilka najbardziej dziwnych zjawisk, które spotkały mnie, moją córkę i kilku innych członków rodziny. Początkowo, w niektórych miejscach domu dziwną atmosferę wyczuwałam tylko ja (jestem medium, ale moim zdaniem dość słabym) i oczywiście były drwiny ze strony braci i rodziców, że wymyślam.
Podczas pierwszej wizyty mojej Ś.P. babci (która również była medium), w świeżo wyremontowanym domu babcia widziała kilka duchów. Gdy szła spać widziała kobietę w czarnej sukience i kapeluszu z woalką, wychodzącą z jednej ściany i wchodzącą w drugą ścianę. W wysuniętej części domu (wyposażonej w drzwi balkonowe) widziała wchodzących do pokoju żołnierzy. I powiem tylko tyle, że wszyscy się z babci śmiali, a ja jej również nie dowierzałam, bo choć sama wyczuwałam jakąś dziwną atmosferę, to jednak osobiście nic nie widziałam. Finał tej historii miał miejsce dopiero po ośmiu latach, gdy (też już Ś.P.) sąsiad opowiadał, o tym, że w czasie wojny, w domu moich rodziców mieszkała kobieta- wdowa, z synami. W żałobie chodziła w czarnej sukni i charakterystycznym, czarnym kapeluszu z woalką.
Drugą rewelacją, którą powiedział nam sąsiad był fakt, że jej synowie służyli w wojsku - jeden w niemieckim, drugi w polskim i jeden drugiego postrzelił w tej części domu, w której babcia widziała żołnierzy. Ale, jak już wspomniała wcześniej, to tylko jedna z wielu historii. Innym wydarzeniem, równie dziwnym były zapalone światła w całym domu (dom ma piętro i kilka pokoi). Gdy wróciłam do domu, z córką widziałyśmy, że we wszystkich oknach palą się światła. Zadowolone, że wszyscy już wrócili wysiadłyśmy z samochodu i poszłyśmy do domu. Nikt nie otwierał, więc wyjęłam klucze i otworzyłam drzwi. Po otworzeniu drzwi zgasło światło w przedpokoju, ale paliło się nadal w salonie i kuchni.
Otworzyłam drzwi do salonu i w tym momencie wszystkie światła zgasły (kliknęło SAMYCH 7 pstryczków w dwóch pomieszczeniach). Szczerze powiedziawszy, nawet mnie to nie wystraszyło, a rozbawiło. Weszłam do salonu i zapytałam, kto sobie jaja ze mnie robi. Moja córeczka jednak solidnie się wystraszyła. Musiałam ją przytulić i uspokoić. Jak się okazało, w domu, na piętrze był mój brat, razem ze swoją ówczesną partnerką i zapierali się, że nie zapalali świateł w domu. Chcę zaznaczyć również, że nie ma możliwości aby zgasił światła i uciekł do góry, ponieważ schody na piętro są bezpośrednio przy wejściu. Z tych zapalonych świateł śmiali się wszyscy, moi rodzice, bracia, a nikt nie uwierzył. Do czasu... Moi rodzice byli sami w domu, mama robiła śniadanie, ojciec brał prysznic.
Między kuchnią, a łazienką jest korytarzyk i są dwie pary drzwi. Ojciec usłyszał pukanie do drzwi, gdy siedział w wanie i myślał, że mama chce wejść do łazienki. Mama usłyszała pukanie do drzwi od strony kuchni i myślała, że tato puka, żeby przyniosła mu majtki. Poszła do pokoju po majtki i wlazła do łazienki, mówiąc : -Masz gacie, które chciałeś :). Ojciec natomiast zdziwiony zapytał, po co pukała do łazienki, a jeszcze podobno mówił, że nie jest zamknięte i może wejść... Było to dość zabawne, ale właśnie wtedy, w końcu mi uwierzyli (po kilku latach) i nawet się wystraszyli. Ogólnie duchy w tym domu nigdy nie wyrządziły nikomu krzywdy, a te historyjki w większości przypadków były zabawne.
Kiedyś, w jeden z weekendów, nocując u rodziców, w niedzielę rano słyszałam czajnik w kuchni, przekładanie talerzy, gotującą się wodę i zamykanie szafek. Przekonana, że ktoś robi śniadanie zeszłam na dół, do kuchni, aby na sępa załapać się na kawę z kanapką. Jakaż była moja mina, gdy w kuchni czajnik zimny, nikogo nie było, a mama po chwili przyszła do kuchni, mówiąc "Co tak córeczko wcześnie wstałaś i wszystkich budzisz idąc po schodach?". Historii było więcej, może je kiedyś jeszcze opiszę. Ale chcę powiedzieć jedno, że nie należy bać się duchów, które przebywają w takich miejscach. To po prostu ludzie, tacy jak my, którzy już odeszli do innego wymiaru. Należy się za nich modlić, lub dać na mszę. To zawsze pomaga. Pozdrawiam czytelników Nautilusa.
czytaj dalej
Witam. Po przeczytaniu artykułu "Nawiedzone Domy" postanowiłem opisać wam historię którą opowiedziała sąsiadka mojej ciotki. Kilka lat temu kupiła ona dom, w którym zmarł jego poprzedni właściciel. Z opowieści mojej ciotki wynikało, iż był to człowiek bardzo zżyty z tym miejscem ponieważ własnymi rękami go budował i wykończał. Po śmierci właściciela szybko dom sprzedano, a głównym tego powodem był perfekcyjny stan budynku.
Z zawodu jestem architektem i muszę przyznać, iż naprawdę w wykończenie tego domu włożono wiele solidnej pracy i pieniędzy. Z opowieści kobiety która teraz zamieszkuje to miejsce wynika iż stary właściciel wcale nie opuścił tego domu. Wiele razy np. odkurzacz którym kobieta odkurza dom samoistnie się wyłączył, lub drzwi zatrzasnęły się z hukiem kiedy w domu była tylko jedna osoba. Niby to zwykła historia nawiedzonego domu, ale mnie osobiście bardzo zdziwiło w jaki sposób ta rodzina radzi sobie z duchem.
Po prostu zaczęto do niego mówić, np. "Dlaczego, nas straszysz? przecież dbamy o ten dom," lub "dlaczego wyłączyłeś mi odkurzacz, chcesz aby twój dom był brudny?" Apogeum wszystkich tych manifestacji ducha nastąpiło gdy planowano rozbudować drewniany taras który był zbyt mały do potrzeb domowników. Podobno w okresie tym aktywność ducha wzmogła do tego stopnia iż chciano ten dom sprzedać, lecz po zaniechaniu planu rozbudowy wszystko wróciło do 'normy'. Osobiście słyszałem kiedy kobieta o tym opowiadała i jestem przekonany iż nie miała ona żadnych podstaw by kłamać. To dzieję się tam naprawdę, ale wam o tym chyba pisać nie muszę. Pozdrawiam serdecznie całą Fundację.
Rafał
czytaj dalej
[...] Witajcie!! Od jakiegoś czasu przeglądam Wasze strony ,ot tak z ciekawości. Kiedyś jako dziecko lubiłem opowiadania mojej babci i dziadka , którzy niektórych zjawisk ,napotkanych w swym zyciu nie potrafili wyjaśnic. Teraz sam przekazuję te historie swoim dzieciom , ale jest coś czego doświadczyłem sam i nie potrafię ( jak wielu Waszych stałych odbiorców )wyjaśnic. Otóż jako mieszkaniec Kościerzyny ( Kaszuby ) dojeżdżałem do pracy , do Gdyni. Jeśli finanse nie pozwalały na jazdę samochodem ,
korzystałem z połączenia PKP.Samochodem zazwyczaj jeździłem sam ,zabierając ewentualnie po drodze jakiegoś autostopowicza.
Tym razem jechałem samochodem . Mogło byc po godz. 6:00 ( w pracy miałem się zjawic na 7:00 )niedziela rano , praktycznie żadnego ruchu na drodze krajowej K-20. Zapowiadał się słoneczny dzionek , byłem jakieś 13 km od
Kościerzyny na odcinku pomiędzy miejscowościami Kaliska i Kłobuczyno , po obu stronach szosy miałem stary las iglasty . Żadnego przystanku , budynku itp. W pewnym momencie minąłem stojącą na lewym poboczu kobietę w czerni. Miała na sobie długą czarną suknię , na głowie coś w rodzaju toczka i woalką okrytą twarz. Nie byłoby może w tym nic dziwnego , gdyby nie to ,że czarny welon falował na wietrze i był bardzo długi.
Na oko mógł miec ok. 10 metrów. Nawet się z cicha zaśmiałem z tego widoku , ale zbaraniałem momentalnie , bo w lusterku wstecznym widok się nie powtórzył. Natychmiast zwolniłem oglądając się za siebie po czym się zatrzymałem. Otworzyłem drzwi , wysiadłem i stwierdziłem że nikogo tam na poboczu nie ma. Ogłupiony trochę pojechałem dalej , tłumacząc to
sobie jako przestrogę , że jechałem za szybko . Teraz nie muszę już dojeżdżac , pracuję na miejscu i mogę już odchodzic na zasłużoną emeryturę. Przejeżdżając jednak tamtędy jestem w stanie bezbłędnie wskazac miejsce , w którym mnie to spotkało. Dowiedziałem sie też , że nieopodal tego miejsca zginęli dziadek z wnukiem . Wypadek ten miał szczególnie drastyczny przebieg , gdyż dziadek zginął jadąc motocyklem ( został potrącony przez samochód ) chłopiec który przybiegł na miejsce
uklęknął przy jego zwłokach i płakał . Zabiła go ciężarówka , która dośc szybko wjechała na miejsce tragedii. To mogłoby tłumaczyc czerń ( załoba ) w którą ubrana była ta postac na poboczu. Lecz to tylko moje
domniemywania. Pozdrawiam serdecznie
P.S.
Jestem policjantem , toteż nietrudno było ustalic mi fakt zaistnienia powyzej opisanego wypadku. To jedno właśnie jest pewne w całej tej historii . Znam osobiście naocznego świadka smierci tego chłopca . Nie zdążył zabrac dziecka z jezdni i jest to jego osobistą tragedią. Patrząc realnie na otaczajacą rzeczywistośc , zawsze staram się racjonalnie w sposób logiczny wyjasnic napotkane zjawisko. Tego jednak nie jestem w stanie zrozumiec.
czytaj dalej
[...] Witam chciałabym się podzielić z Państwem historią która przydarzyła mi się jakieś 3 lata temu. Jest ciekawa o tyle że swoje zakończenie ma w czasie obecnym. Mniej więcej trzy lata temu zaszłam w ciążę i poroniłam. Mieliśmy już dwójkę dzieci, dwie córki i bardzo pragnęliśmy mieć synka. Niestety ale nie udało się....
Bardzo przeżyłam te sytuacje i byliśmy z mężem o krok od rozpadu małżeństwa. Jakiś czas później ok roku była noc ok 1 w nocy obudzilam się bo młodsza córka była niespokojna a ja mam bardzo lekki sen i słyszę każdy szmer. Kiedy otworzyłam oczy a jest absolutnie pewna że już nie spałam zobaczyłam że przede mną stoi chłopiec ok dwuletni cóż mogę powiedzieć był śliczny miał blond włosy i ubrany był w letnie ubrania krótkie spodenki t-shirt a był środek zimy co najbardziej zwróciło moją uwagę dziecięca czapeczkę z daszkiem te czapeczkę zapamiętałam najlepiej niebiesko biała z daszkiem w krateczke pokój był oświetlony lpka więc widziałam to dość wyraźnie Chłopiec stał tak chwilę wpatrując się we mnie i był dosłownie na wyciągnięcie ręki a potem zniknął. Po prostu zniknął. Długo zastanawiam się nad tym co widziałam w końcu odpuściłam. Rok później dowiedziałam się że jestem w ciąży. Urodziłam chlopca
Jakiś czas później odwiedziła nas moja starsza siostra przyniosła prezent dla maluszka...czapeczkę z daszkiem dokładnie taka w jaka ubrany był chłopiec którego widziałam tamtej nocy. Jutro mój chłopczyk skończy dokladnie rok w [...] . Miarę jak rósł odnosiłam wrażenie że gdzieś widział podobne dziecko szukałam w reklamach i książkach o tematyce pielęgnacji dzieci ale nie pewnego dnia spojrzałam na niego i załapał skąd te twarz znam. Mój syn wygląda dokładnie tak jak chłopiec którego widziałam. Tamtej nocy. Nie mam pojęcia czy to co wtedy widziałam to wizja czy duch wiem za to że mam cudownego syna i najblizsza jest mi myśl że tamtej zimowej nocy on przyszedł nas wybrać na swoich rodziców
[dane do wiad. FN]
/historia nadesłana na pokład okrętu Nautilus 31 sierpnia 2018/
czytaj dalej
[...] Witam serdecznie załogę Nautilusa. Czytam Wasze wszystkie teksty, interesuję się poruszaną tutaj tematyką. Piszę ponieważ ostatnio miałem ciekawy sen, którym chciałbym się podzielić. Mówi się, że sny są odzwierciedleniem duszy a mnie tematyka snów i ich interpretacji szalenie interesuje, szczególnie dlatego, że często śnią mi się osoby zmarłe i zwierzęta, których nie ma już wśród żywych a z którymi miałem szczególny kontakt.
Ale do rzeczy. Pomijając tematykę snu, przeżyłem coś niewyjaśnionego, o czym mówię na samym końcu listu a co dla mnie świadczy o istnieniu świata duchów.
Śniło mi się, że szedłem z drugą osobą przez znane mi miejsce w moim mieście, był tam taki większy dom, o którym wiedziałem, że mieszka jakiś mężczyzna. Potem z drugą osobą się rozdzieliłem i sen stał się mało przyjemny. Odczułem wrażenie, że ten facet mną steruje, a ja pomimo wysiłku nie potrafię iść dalej, a co więcej nie mam pojęcia co stało się z osobą, z którą przebywałem, pomimo tego, że ją wołałem. W pewnym momencie zrobiło się niebezpiecznie, gdy ów mężczyzna zaczął zapraszać mnie do podziemi. Ja próbowałem uciec ale jakbym zastygł w miejscu, nie mogłem wykonać ruchu i wiedziałem, że to sprawka tego gościa. Potem usłyszałem tylko głos w tle, żebym przemyślał wszystko na spokojnie i się nie szamotał. Obudziłem się zlany potem ale co najciekawsze, kiedy się obudziłem, zobaczyłem, że przed moim łóżkiem stoi męska postać (twarzy nie rozpoznałem), która wpatruje się we mnie, potem ta postać rozpłynęła się w powietrzu. To był pierwszy tego typu sen. Miałem wcześniej koszmary ale nie takie jak ten sprzed kilku dni. Pomimo wszystko nie czułem strachu, byłem tylko nieco zdziwiony.
Mam nadzieję, że mój list wnosi coś do archiwum wiedzy, która przez szerokie gremium jest wyśmiewana. Proszę moje nazwisko i adres email zachować dla siebie.
Pozdrawiam,
stały czytelnik forum.
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
[...] Dzień dobry Fundacjo:) Na wstępie jak zawsze wszystkiego dobrego. Dziś byłem u mojego dobrego kolegi porozmawiać ma on szerokie horyzonty na wszystko i konwersacja toczy sie nie tylko na temat "pieniedzy i co kto ma"
Dzis rozmowa byla na temat zycia i reinkarnacji mamy takie samo zdanie ze ona jest istnieje i to nie wiara oraz na temat ludzi dlaczego jest tyle zła itp. Kolega ma na imię [tylko do wiad. FN]
Opowiedział mi dziś historie ze szkoly która dotyczyła Pani ktora uczyla matematyki , mowił że któregoś dnia "ześwirowała" i kazała dzieciom wziąć krzesła i iść zabić dyrektora ot tak w jedej sekundzie podczas lekcji. Nie wiem jak dalej sie skonczyło ale otrzymała ksywkę "czarodziejka" ponieważ poźniej w sali lekcyjnej hmm nie wiem jak to opisać ale robiła coś w rodzaju seansu? miała coś w rodzaju wahadełka na nitce czy jakims sznureczku i trzymając owe wahadełko potrafiła powiedziec kto kim byl w poprzednim wcieleniu ,mojemu koledze powiedziała że jest to obecnie jego 4 inkarnacja ze wczesniej zyl w XI wieku jako jakiś książe a ostanim jego wcieleniem był prostytutka francuska ktora zginela w XVIIw podczas jakiejs wojny nie wiem chyba z Hiszpania???
Ps podczas kiedy mowial to mojemu koledze strasznie jej sie zmieniał głos zgrubiał i dostawała innych oczu....dodam jeszcze że należał on do subkultury deathmetal chyba tak to sie pisze miał na sobie kszulke z jakimiś trupimi czaszkami pentagramami wtedy kazała mu to sciagnac bo przyciaga to zlo i demony. Wiem że innym uczniom z klasy tez takie seanse robiła. Osobiscie podchodzę do tego z dystansem można zrzucic na chorbę,ale może coś w tym jest?Mowie konkretnie o tym przypadku poniewaz wiem ze sa na swiecie ludzie ktorzy potrafia takie cos powiedziec.
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
Witam. Mam w chwili obecnej 28 lat. Jestem zdrowa psychicznie, i nic w życiu mi nie dolegało. Moja historia ma zaczątek od około 15 roku życia. Nie wiem, do dziś próbuje znaleźć jakieś wytłumaczenia co do tego, co chcę opisać.
Początki były „niewinne” potem zmieniło się to w horror dla mnie. Gdy kładłam się chcąc spać, zasypiałam. Budziło mnie dziwne uczucie, że coś się stanie. Leząc, widziałam jak z moich nóg wypływa energia (biała mgła) z której materializuje się jakaś postać. tak jakby budowała się od nóg w górę, czyli pojawiały się po kolei: tułów, ręce, niestety nigdy nie widziałam głowy tej postaci. Pojawiało się to w moim życiu co jakiś czas. Przestawiłam łóżko w inne miejsce iii…. Nie wiem dlaczego, ale budziłam się z nogami podniesionymi w górę.
Później…
Podczas mojego snu, na początku czułam jak paraliż obezwładnia moje ciało, a potem lekkie podduszenie, czułam , że coś trzyma mnie za szyje i dusi. Trwało to około 10 min, w których nie mogłam się ruszyć, ani bronić. Kończyło to się w ten sposób, że byłam bardzo wyczerpana, nie miałam siły nawet wstać z łóżka. Następnego dnia czułam się dziwnie z tego powodu.
Trwało to co noc, aż po pewnym czasie ucichło.
Powróciło znów pewnego dnia, lecz o większej sile. Znów drętwienie całego ciała, i duszenie, z tymże, duszeniu towarzyszyła siła, która ciągnęła mnie z łóżka na przedpokój. Były to straszne męki. Znów potarzało się to co noc. Jakaś siła – nie wiem jak to ująć, trzymała mnie za szyję, paraliżowała moje ciało, i z całej siły ciągnęła mnie z łóżka na podłogę. Pamiętam nawet, że kurczowo trzymałam się dolnego fragmentu drzwi, by się bronić. Próbowałam krzyczeć, ale bez skutku. Budziłam się ze strachu, i znów mnie ogarniało uczucie senności i zabawa się powtarzała w kółko. Chciałam nie spać, ale nie mogłam. Znów zasypiałam w ciągu paru sekund- gdzie to jest bardzo dziwne, gdyż normalnie zaśnięcie trwa u mnie około godziny, nawet gdy jestem bardzo zmęczona. W tych momentach wiedziałam co się dzieje, wiedziałam jaki będzie ciąg dalszy. Z całych sił próbowałam nie zasnąć, tylko jedną nogę, potem drugą nogę wystawić za łóżko , wstać i pójść spać do łóżka mojej Mamy. Czułam jakbym lunatykowała.
Później przybył nowy element tego całego zdarzenia: podczas mojego snu, znów drętwienie ciała, duszenie. Otwierałam oczy i widziałam nad moją głową czarną elektryzująca kulę, która „obserwowała mnie”. Nie wiem co to było. Widziałam ją może tylko z 5 razy, potem jej już nie było.
Następnym razem, gdy spałam obudziło mnie przedziwne uczucie, że ktoś mnie obserwuje. Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam białą postać, stojącą w moim pokoju, smutną, to była moja Mama, która spała w pokoju obok. To trwało tylko chwilę. Moment. Pobiegłam przerażona do łóżka Mamy, myśląc, że coś się stało. Na szczęście Mama spała.
To są przykłady tylko, które mnie spotkały, podejrzewałam jakieś otępienie, ale po rozmowie z zaufanym księdzem, zalecił mi modlić się za zmarłych z rodziny. Skorzystałam także z usług psychologa, który stwierdził, że nie mam żadnych odchyleń od normy.
Myślę, że punktem kulminacyjnym był dzień, w którym, zmęczona po nocce wróciłam z pracy. Mieszkałam wtedy w akademiku. Położyłam się spać, byłam sama w pokoju, koleżanki wyjechały do domów. Mój sen był przedziwny. Otóż śniła mi się cała Apokalipsa. Wers po wersie.
Była to wizji o 7 pieczęciach, która kończyła się zagładą ziemi i wszelkiego zła. Widziałam także jeźdźców : Zwycięzca, wojna, głód, i śmierć. Na niebie dwie kule, czerwone, które płonęły, a miedzy nimi był trójkąt, w którym była światłość. Ta światłość do mnie przemawiała ukazując mi kataklizm na świecie. Brat zabijał brata, ludzie byli otępieni, domy w gruzach, wojna, czołgi, żołnierze, To było dla mnie straszne, wszystko obserwowałam – znajdowałam się nie na ziemi, tylko obserwowałam wszystko z boku. Płakałam. Nie mogłam w to uwierzyć, chciałam już się obudzić.
Ale ta światłość nadal do mnie przemawiała. Ukazywała mi wszystkie kataklizmy. Kazała mi się modlić do Matki Boskiej, która może to wszystko ocalić. Zaczęłam mówić „Zdrowaś Mario…” , obudziłam się z tymi słowami w ustach. Co najdziwniejsze, nie wiem dlaczego, ale drzwi od mojego pokoju były otwarte. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Siedziałam na łóżku, wzięłam do reki biblię i przeczytałam ze łzami całą Apokalipsę. Wers po wersie mi się dokładnie to samo śniło.
Później przyszedł do mnie do pokoju mój obecny narzeczony mówiąc mi, że Papież zmarł.
Tym bardziej mój sen zdał mi się dziwny.
Jestem osobą wierzącą, ale nie chodzę w każdą niedzielę do kościoła. Nie mówiłam nigdy o nich głośno, jedynie mama wie, oraz narzeczony.
[dane do wiad. FN]
/poniżej zdjęcie z Archiwum FN przysłane przez jednego z naszych czytelników/
czytaj dalej
[...] Witam serdecznie, juz od dluzszego czasu zastanawialam sie, czy powinnam napisac do was i podzielic sie tym, co spotkalo mnie w dziecinstwie. I dzisiaj przez to, ze przez upaly nie spac, pisze do was....
Krotko o mnie: mam 39 lat, od wielu lat mieszkam w Niemczech, z zawodu jestem Informatykiem i pracuje dla Urzedu Panstwowego w Niemczech.
*************
A teraz opowiem po krotce moja historia:
Zdarzenie to mialo miejsce w zimie ok 1986 roku. Z dwojka mojego mlodszego rodzenstwa i mama wracalismy wtedy wieczorem od babci do domu. Musialo byc ok godz. 20:00, bo wyszlismy zaraz po wiadomosciach wieczornych.
Moja babcia mieszkala na obrzezach naszego miasta - Zlotoryji na Dolnym Slasku. W kolo znajduja sie tam tylko pola, lasy I male jeziorko tzw. “Oczko”.
Idac do domu musielismy przejsc przez maly lasek, ktory nie byl wtedy jeszcze oswietlony. Po wyjsciu z niego jakos obrocilam sie za siebie I wtedy zobaczylam, ze po lewej stronie nad tym laskiem wisi jakas bardzo jaskrawa, biala kula. Co dziwne, kula ta mimo ze byla bardzo jasna, to nie razila w oczy. Z rozmiarow (z tamtego miejsca) przypominala ksiezyc podczas pelni,ale byla od niego duzo jaskrawsza i wisiala maksymalnie jakies 3-4 metry nad drzewami. Chcialam to cos koniecznie z bliska zobaczyc I zaczelam prosic mame, zebysmy tam podeszli. Mama bardzo sie bala, I na poczatku nie chciala tam isc, ale tak ja mocno prosilismy, ze w koncu dala sie namowic I poszlismy tam.
Po dojsciu do tego miejsca, znajdowalismy sie moze w odleglosci ok 15-20 metrow od tej kuli. Dopiero z bliska widac bylo, ze wisiala ona nad polem z tylu tego lasku, I tym razem juz tylko jakies 5-7 metrow nad ziemia. Miala ona z tamtej odleglosci maksymalnie ok 0,5-1 metra srednicy I wisiala tam caly czas nieruchomo. Wpatrywalismy sie w nia gdzies ok 20 minut, az w koncu zaczelo nam byc zimno I nudno, bo nic sie nie dzialo. Chcielismy juz isc do domu, gdy nagle kula ta niesamowicie szybkim ruchem przemiescila sie pionowo w gore - na jakies 20 metrow, a nastepnie wolnym i plynnym ruchem zaczela sie od nas oddalac. Podczas tego zdarzenia, byla kompletna cisza. Nie bylo kompletnie nic slychac. Po jakims czasie kula ta zatrzymala sie I wyszedl z niej cienki, jakby laser - promien w strone ziemi. Wygladalo to tak, jakby ten promien czegos szukal, albo cos sprawdzal. Po chwili promien ten zniknal i kula ta znow bardzo wolnym i plynnym ruchem poleciala nad polami w strone innego lasku, ktory w linii prostej znajdowal sie ok 2 km od nas. Lasek ten jest dosc dobrze widoczny, bo w kolo niego sa same pola, i pozatym wtedy lezal tam snieg.
Kula ta wleciala za ten lasek, I po chwili wysunela sie przed niego w nasza strone, tylko ze tym razem nie byla to juz kula, tylko objekt latajacy - talerz, dookola ktorego swiecily kolorowe swiatelka. Nie wiem jak duzy mogl byc ten obiekt, ale moglismy z tamtej odleglosci (I przez to kolorowe oswietlenie) doskonale widziec jego ksztalt. Zaczelismy isc w jego strone. W pewnym momecie obiekt ten zaczal sie chowac za ten lasek. W momecie jak zaczynalismy sie wracac, wysuwal sie on spowrotem na przod. To bylo bardzo dziwne. W pewnym momecie moja mama nie miala juz cierpliwosci I chciala stamtad isc, ale ja nalegalam zebysmy do tego czegos podeszli. Mama byla troche zla na mnie I chyba tez sie bala, ale w koncu powiedziala, ze pojdziemy tam, ale najpierw musimy moja najmlodsza siostre (wtedy miala ona 3 albo 4 letka) do babci zaprowadzic.
Po powrocie, nie bylo widac tam juz niczego.
Prawde mowiac czasami zastanawialam sie, czy moglo wtedy dojsc do czegos wiecej jak tylko obserwacji, ale jesli tak, to ani ja ani moje rodzenstwo i mama nic z tego nie pamietamy - chociaz czasami mialam przypuszczenia.
Bardzo chetnie porozmawialabym o tym z kims, kto sam mial podobne doswiadzenia.
Ps. Przepraszam za pismo, ale nie mialam mozliwosci pisania polskimi znakami na komputerze. Mam nadzieje, ze sie doczytacie. :) Prosilabym rowniez, gdybyscie Panstwo chcieli mojego E-Mail‘a gdzies pokazac, o zachowanie mojej anonimowosci.
Podrawiam goraco,
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
[...] Szanowna Fundacjo! Chciałem wam opowiedzieć o dziwnym wydarzeniu, którego byłem świadkiem jeszcze w podstawówce. Było wtedy popularne tzw. wąchanie kleju, co doprowadzało mózg do takiego stanu, że można było zobaczyć dziwne rzeczy. Ja tego bałem się wąchać, ale mój najlepszy kolega spróbował. To było w 1987 na Śląsku, w 9dane do wiad. FN]. Obserwowałem go przez chwilę, a potem wydarzyło się coś niesłychanego. Zaczął turlać się po ziemi i wydawało mi się, że coś niewidzialnego go kopie. Krzyczał, abym mu pomógł i odgonił cyt. "tego ducha, co go atakuje".
Dwie rzeczy są w tym wszystkim niezwykłe. Pierwsza - miał siniaki po kopnięciach na całym ciele. Dwa - opowiadał potem, że zaczął słyszeć chrapliwy głos szepczący mu coś do ucha, że go zabije i że teraz "będziesz mój". To było tak przerażające, że ja bałem się z nim potem spotykać przez pół roku. Potem dowiedziałem się, że u niego w domu jakaś niewidzialna siła tłukła naczynia, przesuwała meble, a na poddaszu było słychać kroki, choć nikt tam nie był.
Zapewniam, że historia jest prawdziwa.
[dane do wiad. FN]
Od dawna twierdzimy, że środki halucynogenne to nie "pobudzenie mózgu do majaków", tylko otwarcie na oścież drzwi dla wszelkich bytów czyhających na okazję, aby przejąć panowanie nad człowiekiem. Poprzez nasz kanał facebooka dostaliśmy film, który - kto wie - być może pokazuje bardzo podobną sytuację.
[...] Czy ten człowiek po zażyciu dopalaczy jest atakowany przez coś lub kogoś? Czytając wasze artykuły ostrzegaliście wiele razy, że może zostać usunięta ,,bariera ochronna'' człowieka.
Wyraźnie widać na filmie, że jest atakowany
9 lipca 16:20
czytaj dalej
[...] Dobry wieczór, długo zastanawiałam się czy do Państwa napisać aż do dnia dzisiejszego. Chciałam podzielić się moją historią a raczej historią, która dotyczy domu należącego do mojej rodziny. Zanim opisze historie, wiem od męża, że takich spraw macie tysiące i jeśli uznacie, że nie jest warta uwagi to z góry przepraszam ale chociaż jest mi lżej, że w końcu zebrałam się na odwagę.
Zacznę od początku: Dom o którym mowa należy do mojej rodziny od 1935 roku, pobudował go mój pradziadek, który został spalony w 1945 jako żołnierz AK w więźniu w Radogoszczu. Podczas II wojny światowej w tym domu znajdowała się siedziba gestapo. Z opowieści babci wiem, że katowali i zabijali tam ludzi Niemcy, oczywiście wyrzucili moja prababcie oraz Jej syna ( mojego dziadka). Po wojnie wrócili do swojego domu.
Wszystko byłoby pięknie i ta historia mogłaby się skończyć ale nie w 1998 ( miałam wtedy 8 lat ) zobaczyłam tam coś a raczej nie wiem co to było czy zarys człowieka czy raczej chmura białego niczego, słyszałam jak ktoś chodzi po schodach i czuć było obecność tylko nie wiem czego a może kogo, od tamtego czasu nie chciałam spędzać wakacji w tym domu ( dom należał do moich dziadków, nocował tam tylko podczas wakacji) po kilku latach znowu tam spałam i znowu to samo tylko tym razem bez poświaty, powiedziałam o tym mojej mamie bo byłam już większa więc uznałam, ze nie zrobi ze mnie wariatki.
Mama powiedziała, że ma podobne odczucia. Podzieliłam się również tym z moim bratem, który również przyznał, że boi się tam spać bo nie czuje się tam dobrze.Od 15 lat ta nie spałam, po śmierci dziadka i babci dom stoi pusty. Moja mama postanowiła sprzedać nieruchomość ale boi się ze to coś pójdzie ale przejdzie do Nas ( mieszkamy w innym mieście ) przyszły właściciel chce zburzyć dom i postawić jakieś magazyny. Dzisiaj mama poprosiła, żebym zrobiła zdjęcia domu na pamiątkę i zobaczyłam to, zobaczyłam to dopiero po zrobieniu zdjęcia ( dlatego napisałam -mąż mnie poprosił bo się przestraszył ) a może to światło ? może zle zrobiłam zdjęcie? choć nie robiłam pod słońce to jednak chciałabym żebyście powiedzieli mi że to przypadek ze nie muszę się bać.
Ponadto dodam, że w tym domu zmarła moja prabacia ( chciała już iśc do swojego męża) i na działce dostał wylewu mój dziadek który potem zmarł a babcia z samotności a może przez to co tam chodziło zwariowała podobno miała Alzheimera. Proszę o anonimowość. Przepraszam za brak spójności ale gdy i tym pisze ręce mi się trzęsą
[dane do wiad. FN]
Do wiadomości było dołączone zdjęcie - publikujemy je poniżej
czytaj dalej
[...] Dzień dobry, Przed chwilą oglądałem rozmowy z Krzysztofem Jackowskim Czecś 37 (byłem na granicy życia i śmierci) i pragne podzielic sie z Państwem moją historią (może nawet dwie),
Był rok chyba 2002. Jechałem samochodem od mojego kolegi około godz 12 do siebie do pracy (początek marca). Bardzo mi siei spieszyło. Jechałem około 80 km/h. Na łuku drogi wjechałem w zaciecione miejsce gdzie znajdowała Si duża tafla lodu. Wpadłem w poślizg i straciłem panowanie nad samochodem. Waliłem prosto na drzewo. Zdążyłem tylko pomyślec „Boże to koniec” i w tym momencie samochód stanął w miejscu ,tak jakby ktoś małą zabawke złapał z góry reką a przed oczyma zobaczyłem tylko gestą mgłe. Po chwili wysiadłem z samochodu i poszedłem do przodu zobaczyc co się stało. Ledwo stałem na nogach, miekko w kolanach i lód na ulicy. Samochód był około 30m cm od drzewa. Nic, kompletnie nic się nie wydarzyło. Ocalałem.
Pare dni później, dokładnie w Wielką Sobote około godz 13 pojechałem do pracy aby przywieźc sobie stosowne dokumenty. W pewnym momencie przede mną samochód skrecał w lewo. Zatrzymałem sie, odruchowo spojrzałem w lusterko wsteczne i widze jak wali na mnie biały Ford Escort. Myśle sobie no tak nie byłem jeszcze” bity” wic czas najwyższy (jechałem wtedy Daewoo Espero, bez haka holowniczego z tyłu). Zaparłem się o kierownice. Usłyszałem huk i nic wecej, żadnych wstrząsów . Wysiadłem z samochodu aby zobaczyc co si wydarzyło i zdebiałem. Ford maske miał w harmonijke, rozbite reflektory, złamany zderzak w pół leżący na jezdni, rozbitą chłodnice z której wyciekał płyn. Z mojego samochodu nawet nie spadł kurz. Żadnego śladu, nic, po prostu nówka zabrudzona zwykłą jazdą.
Pzdr
[dane do wiad. FN]
Ps
Mój edytor nie pisze wszystkich znaków :-(
[...] Droga FN,
Piszę do Was wstrząśnięty tą historią z dziewczyną która zdawała na prawo jazdy i samochód jej stanął na przejeździe kolejowym. Piszą o tym m.in. tutaj.
x
Kiedyś miałem dziwne wydarzenie. Miałem już wjechać na niestrzeżony przejazd, kiedy nagle poczułem ogromny ból ramienia. Tak silny, że tuż przed przejazdem zatrzymałem samochód. I wtedy przede mną przemknął pociąg. Gdyby nie ten nagły i dziwny ból (potem zniknął i nigdy nie powrócił) pewnie nie pisałbym do was.
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
[...] Dzień dobry, wczoraj rano zmarła moja babcia. Ostatnia żyjąca do tej pory babcia. Miała 90 lat. Prawdziwa, ciepła babcia. Przeżyła w czasie wojny obóz pracy w Niemczech i potworny głód. Stąd zawsze gdy się u niej zjawiałem zawsze pytała czy nie jestem głodny i czy czasem nie chciałbym coś zjeść. Będzie mi jej bardzo brakowało.
W każdym bądź razie wczoraj po pracy gdy wróciliśmy z żoną i synem do domu on jak zwykle bawił się głośno, dokazywał, itp. Wytłumaczyliśmy mu, że jego prababcia właśnie zmarła i jest nam smutno. Syn mając 4 lata wysłuchał tej wiadomości i znów zachowywał się tak jakby nic się nie stało. W pewnym momencie moja żona nie wytrzymała i mówi do synka: "Widzisz jaki tata jest smutny z powodu śmierci babci? Nie jest Ci przykro?". Syn na to "A dlaczego?". Moja żona: "Bo już nigdy babci nie zobaczy". Na to syn zupełnie naturalnie bez żadnego namysłu odpowiedział: "Babcia wróci. Zleci po drabince z chmurki i znów będzie dzidziusiem". I znów dalej zaczął się bawić jakby nigdy nic...
pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
Dzień dobry
Piszę ponieważ od dwóch lat mam hm...taki problem lub w sumie temat którego raczej chyba nikt nie poruszał na państwa forum ani w Polsce a problem najwyraźniej jest. Borykam się z czymś dziwnym co za mną najwyraźniej "chodzi". Psychicznie i fizycznie.
Nie jest to zjawiskiem UFO więc piszę wstępnie by zapytać czy państwa interesują "potwory" lub "duchy-potwory" nie wiem jak go/to nazwać? :-)
To co ja spotkałam to bym określiła jako strzygę albo osobę fizyczną wyglądającą jak "potwór" ale napewno nie ufo chociaż kto wie bo ta "osoba" różni się od ludzi. Człowiekiem chyba nie jest ale oczywiście bez obrazy - nikogo nie chcę deprecjonować.
Musiałabym wysłać długi list z opisem do państwa od oceny bo to trwało długo i sporo rzeczy się wydarzyło z udziałem tego czegoś więc piszę wstępnie z pytaniem czy przysłać pełen opis, zdjęcia ubrań (moich podartych w niewyjaśnionych okolicznościach) i linki do materiałów z internetu o podobnych przypadkach bo oczywiście zaczęłam szukać czy kogoś spotkało coś podobnego?
Okazuje się, że spotkało i spotyka innych i jest sporo materiałów na ten temat. Wydaje mi się, że to coś z wyglądu podobny jest do istoty znanej pod nazwą "rake" za granicą ale w Polsce nikt tego nie poruszał. Uzbierałam wszelkie możliwe filmy i opisy z tym związane z internetu. Może państwa to zainteresuje?
Rzecz miała miejsce w Warszawie na Młocinach ja jestem z Warszawy ogólnie.
Do dzisiaj nie jestem w stanie określić do końca czy to jest fizyczne czy to duch ponieważ atakowało mnie to w środku samochodu gdy spałam na parkingu nie tylko w nocy ale i o 6 lub 9 rano w dzień. To miała być zabawa jak pobyt pod namiotem i nie oczekiwałam, że coś takiego może łazić w Warszawie. Uznałam, że to bezpieczne spać w ruchliwym miejscu w Warszawie i nie oczekiwałam, że coś się takiego może zdarzyć chociaż wcześniej pod namiotem na wakacjach zdarzyło się raz że coś mnie drapało ale wydaje mi się że może to nie być to samo. Rzecz miała miejsce na przestrzeni roku ponieważ samochód nie był na chodzie i stał na tym parkingu bez możliwości przedstawienia go. (nie był ubezpieczony i nie można było nim jeździć ale go kupiłam z sentymentu i na wypadek gdybym nie miała gdzie spać). Potem gdy już nie spałam w samochodzie to coś mi przychodziło do pokoju w domu w którym wynajmuję pokój. Także kotka właścicieli kiedyś uciekła w momencie gdy to przyszło do mojego pokoju co mnie utwierdziło w przekonaniu, że nie tylko ja to widzę.
Oczywiście jest to kłopot bo mnie to drapie i szeleszczą mi rzeczy w pokoju więc śpię z zapalonym światłem i nie wysypiam się no i wypalam więcej prądu.
To nie był nikt fizyczny ten lub to coś co mnie atakowało w samochodzie bo fizyczny ktoś nie wszedł by przez ścianę ale spotkałam potem osobę w leżącym 50 m. dalej lasku, która poruszała się bardzo dziwnie oraz na ulicy jakby bezdomną która miała twarz podobną do tego czegoś co mnie nawiedzało.Wydaje mi się, że nawiązałam z tym czymś już jakąś relację. Czasem mi tego czegoś szkoda. Do dzisiaj nie wiem czy to fizyczna istota czy bezdomny nawiedzony przez jakąś istotę np. Ale twarz i ruchy ciała tego kogoś były nieludzkie.
Natomiast ta osoba była bardzo chuda i ruch jakby mięśni tej osoby był absolutnie nieludzki. Musiałabym opisać krok po kroku co się działo i co widziałam by to mogli państwo sami ocenić. Niepokoi mnie to, że to sobie jest w lesie w Warszawie i co z tym zrobić?
To coś najwyraźniej porwało mi ubrania bo są uszkodzone w sposób w jaki nie dałoby się zrobić nożyczkami czy nożem a nawet skalpelem. Zachowałam oczywiście te ubrania na wypadek gdybym kiedyś miała je komuś pokazać. Myślałam nawet by dać je jasnowidzowi by sprawdził co zrobiło te rozdarcia.
Zaczęłam przeszukiwać materiały w internecie na ten temat - chyba wszyscy tak robią po tym jak coś zobaczą - czy ktoś widział coś podobnego i z tego co udało mi się znaleźć, to jest sporo informacji w tym nagrań na temat w 90% podobnych stworzeń które poruszają się, piszczą i zachowują w podobny sposób. Tylko, że to są nagrania w znacznej mierze stworzeń bez ubrań natomiast ten ktoś był ubrany w jakby stary garnitur lub marynarkę.
Przeraża mnie fakt, że znalazłam w sieci rok temu przypadkiem film dokumentalny z serii o mordercach. Morderca z tego filmu dokumentalnego jest z wyglądu bardzo podobny do tej osoby i tego stworzenia które wydedukowałam z materiałów z internetu. Ten morderca atakował na terenie Rosji i zabił kilkadziesiąt osób i dzieci.
Musieliby by państwo sami to ocenić na podstawie opisu krok po kroku (a który chciałabym przysłać). Z tego filmu wynika, że ta osoba (fizyczna) mordowała w specyficzny sposób, podobny do tego w jaki sposób ja byłam drapana i nagabywana. Morderca atakował dokładnie te miejsca w których ja czułam albo drapanie albo mam rozwalone ciuchy.
Poza tym ten morderca wabił ofiary do lasu w inteligentny sposób a ja odnoszę wrażenie że to coś także mną manipuluje bym o tym myślała, bym weszła do tego lasku w którym ten ktoś się znajduje. Wydaje się sprawiać bardzo przyjemne wrażenie. Ogólnie rok temu udało mi się to przegonić, ale za to od tamtego momentu nie mogę przestać o tym myśleć.
Dlatego pomyślałam, że nie powinnam bagatelizować sprawy skoro był już morderca podobny do tego czegoś co mnie atakuje.
Ja śpiąc w samochodzie zostałam poinformowana przed Straż Miejską, że "tu chodzą tacy różni" (wiedzieli że śpię w samochodzie jeśli boją się państwo że wkręcam to może uda mi się od nich uzyskać potwierdzenie że spałam tam jakiś czas) i bym uważała więc podejrzewam, że problem stamtąd jest znany i mieszkańcom i straży miejskiej.
Długo nie pisałam bo było mi tej istoty lub człowieka w gruncie rzeczy żal no bo to żywe stworzenie. Nie wiem co państwo mieliby zrobić. Przecież nikt nie pójdzie tam z siatką go szukać lub zaczepiać bezdomnych. Może tylko jasnowidz mógłby coś stwierdzić po ubraniach które są podarte. Ale to niemożliwe bym sobie sama wymyśliła takie piski, krzyki i ataki które potem podobne znajduję w internecie. Jeżeli istnieją strzygi to coś może być tą właśnie strzygą.
Napisałam też, ponieważ niepokoi mnie fakt, że w sieci znajduję filmiki gdzie 10 letnie dzieciaki chodzą po ruinach i lasach i najwyraźniej interesują się takimi miejscami coś je najwyraźniej tam ciągnie. Ja już raczej nie wejdę w żaden pustostan po tym co mnie spotkało. Materiały które znajduję w internecie na ten temat to zwykle materiały z tzw. Urban Exploringu lub Urbexu który jest modny ostatnio.
Nie chcę robić żadnemu stworzeniu ani żadnym osobom krzywdy ale coraz częściej nachodzi mnie myśl czy nie jest moim obowiązkiem tego gdzieś zgłosić. Oczywiście nie wyślę tego sama na policję ale może państwo znają kogoś kto takie materiały zbiera. Na dodatek mam wrażenie że mam z tym kimś kontakt myślowy i wzbudza we mnie litość ogólnie co mnie męczy bo w sumie to coś jest jakoś ze mną ciągle więc nie wiem czy to nie wpływa jakoś negatywnie na moje życie prywatne i otoczenie.
Przyznaję się bez bicia, że dużo szukałam informacji na ten temat w internecie z nudów i czaję się z napisaniem tutaj od dłuższego czasu ale w sumie co mam niby zrobić.
Przedwczoraj znalazłam kolejny nowy film z udziałem podobnego gościa który czai się podobnymi ruchami na podwórku jakiejś kobiety i ją podgląda. Porusza się w specyficzny sposób który ja kojarzę z gościem z lasku. Więc w sumie mam dość i napisałam. Ogólnie i moja historia nie jest mniej przerażająca ale myślę że i tak wszystkiego słowami się nie da opisać.
Co państwo o tym myślą? Czy wysłać pełen opis tego i na jaki adres?
Przeczesałam państwa forum ale chyba nie ma opisu czegoś podobnego. Natomiast mam wątpliwości z podpisywaniem się pod tą historią imieniem i nazwiskiem bo nie chcę by mnie to prześladowało bardziej. Obawiam się, że mówienie o tym publicznie spowoduje, że przetrwam jako ta "dręczona przez jakąś istotę". Siła mediów tkwi w tym, że się wszystko zachowuje na amen i zamiast mieć kłopot z głowy to jeszcze to się zachowa. :-) Prawdopodobnie to głównie mnie powstrzymało przed pisaniem. Oczywiście pieniędzy nie chcę z tego natomiast zastanawiam się, czy nie należy gdzieś tego wysłać.
Tak czy inaczej będę się cieszyć jeśli państwo odpiszą i się jakoś ustosunkują może gdzieś indziej jeszcze to wysłać? Może za jakiś czas ktoś poruszy podobny temat?
Pozdrawiam
[...]
Pięknie dziękujemy za opis tej historii - oczywiście poza XXI PIĘTREM także trafił do naszego Archiwum FN.
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.