Dziś jest:
Niedziela, 13 kwietnia 2025

Jedność myśli, słowa i czynu. To jedyna droga do szczęścia.
Sathya Sai Baba

XXI Piętro
HISTORIE PRZESŁANE PRZEZ ZAŁOGANTÓW
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz

Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie.
Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl

Twoje imię i nazwisko lub pseudonim

Twój email lub telefon

Treść wiadomości

Zabezpieczenie przeciw-botowe

Ilość UFO na obrazie



Znak od dziadka
Sob, 9 gru 2023 23:54 komentarze: brak czytany: 4601x

Witam serdecznie,  Do napisania tej wiadomości zainspirował mnie ostatni telefon wykonany przez Pana Jackowskiego. Już dawno chciałam opisać takie sytuacje "niewyjaśnione", które miały miejsce w moim życiu, bo było tego trochę, ale nigdy nie mogłam się do tego zebrać.Ponad 10 lat temu zmarł mój dziadek. Było to kilka dni przed Wielkanocą, więc pogrzeb odbył się w Wielki Piątek. W Niedzielę Wielkanocną.......

czytaj dalej


Witam serdecznie,  Do napisania tej wiadomości zainspirował mnie ostatni telefon wykonany przez Pana Jackowskiego. Już dawno chciałam opisać takie sytuacje "niewyjaśnione", które miały miejsce w moim życiu, bo było tego trochę, ale nigdy nie mogłam się do tego zebrać.

Ponad 10 lat temu zmarł mój dziadek. Było to kilka dni przed Wielkanocą, więc pogrzeb odbył się w Wielki Piątek. W Niedzielę Wielkanocną, kiedy siedziałyśmy z mamą i siostrą w ponurych nastrojach przy świątecznym stole, rozmowa toczyła się oczywiście wokół dziadka. Siedziałam na przeciw mojej siostry, a za nią stała szafka, na której położona była ramka ze zdjęciem dziadka a do niej dołączony nekrolog z gazety.

Podczas rozmowy ramka nagle poruszyła się do przodu jakby ktoś ją od tyłu popchnął. Na pewno nic mi się nie przewidziało, widziałam to na 100%. Moja mama od razu zapytała mnie co się stało, bo strasznie zbladłam. W naszej rodzinie jak najbardziej wierzy się w takie rzeczy i nikt nie szukał "racjonalnego" wyjaśnienia. Nigdy tego nie zapomnę, chociaż minęło już tak dużo czasu, to pamiętam to jak dziś.

Pozdrawiam

[dane do wiad. FN]

 





zwiń tekst



Ciągle na zegarku widzę tę samą godzinę... o co w tym chodzi?
Sob, 9 gru 2023 23:55 komentarze: brak czytany: 2941x

Szanowna Załogo,  Jestem waszym stałym czytelnikiem i m.in. dzięki Wam jestem pewien, że istnieje reinkarnacja oraz karma i że nasze życie, to nie tylko fizyczność ale także inne wymiary i światy. Wielki szacunek za to co robicie :)  A teraz do rzeczy.Od wielu lat mam dziwną skłonność do spoglądania na zegarek o jednej i tej samej godzinie i minucie.Nie jestem osobą, która cały czas spogląda.......

czytaj dalej


Szanowna Załogo,  Jestem waszym stałym czytelnikiem i m.in. dzięki Wam jestem pewien, że istnieje reinkarnacja oraz karma i że nasze życie, to nie tylko fizyczność ale także inne wymiary i światy. Wielki szacunek za to co robicie :)  A teraz do rzeczy.

Od wielu lat mam dziwną skłonność do spoglądania na zegarek o jednej i tej samej godzinie i minucie.



Nie jestem osobą, która cały czas spogląda na zegarek i czasami przez wiele tygodni nie noszę swojego zegarka. Jednak gdy spoglądam na zegar w kuchni, w komputerze lub telefonie, to widzę godzinę 22:22. Ta godzina nie jest bezpośrednio związana z jakąś moją określoną czynnością czy też planem dnia. Po prostu wieczorową porą przypadkowo spoglądam na zegar i najczęściej (powiedzmy w około 80-90% przypadków) jest to właśnie dokładnie ta sama godzina.

Teraz mocno się zastanawiam czy to znak lub ważna wskazówka? Nie chce mi się wierzyć, że to zwykły przypadek. Czy spotkaliście się z podobnym przypadkiem?

Co o tym myślicie?

Pozdrawiam serdecznie

Marcin



Dziękujemy za opis. Pisaliśmy o tym kilka razy - zjawisko jest znane, a jego opis często pojawia się w korespondencji do FN. Czym jest spowodowane? Być może jest to efekt naszej podświadomości, która niczym "idealny zegarmistrz" budzi naszą świadomość, kiedy jest ta godzina... w każdym razie opisów mamy sporo na ten temat. Oto "mały wycinek".

-----Original Message-----
From:  
Sent: 
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: w sprawie tej samej godziny

Witam. Z tej strony Przemek. Przeczytałem artykół o ludziach spoglądających na zegarki i widzących te samą ilość minut po pełnej. Otóż..... mam zupełnie tak samo, kiedy tylko spojrzę na komórkę jest 23 po pełnej. Jest to o tyle dziwne, że liczba 23 prześladuje mnie niemal całe życie. 23 to numer mojego mieszkania, a także numer mieszkania 3 moich dobrych kolegów, 23 to liczba znajdująca się w numerze telefonu mojej ukochanej, którą poznałem 23 kwietnia, kiedy miała na sobie koszulkę z numerem 23, w dzienniku całą klasę podstawową i  średnią miałem numer 23, na studiach siedzę na auli na krześle 23, na praktyki kiedy pojechaliśmy do Zakopanego a ja wysiadłem z autokaru okazało się że siedzę na fotelu nr 23, mam obecnie 23 lata, a patrząc ostatnio w akt urodzenia i godzine na nim nie zdziwiłem się było tam 3:23. Kiedy wybrałem się w rocznice związku z moją ukochaną do krakowa na bilecie widniała godzina 9:23 a zapłacilem za niego 23 zł i ....23 gr. tej liczby mógłbym doszukać się wszędzie, moi bliscy mówią mi że jestem stuknięty hehe. A wracając do czasu, posiadam jeszcze jedną umiejętność, nie używam budzika. ZAWSZE BUDZĘ SIĘ O GODZINIE O KTÓREJ CHCĘ SIĘ OBUDZIĆ Z DOKŁADNOŚCIĄ DO paru minut. Ani razu nie zaspałem mimo że od paru lat nie używam wogóle budzika, kiedyś włączałem go asekuracyjnie ale nie stwierdziłem że niema sensu bo i tak budziłem się prze


-----Original Message----- From: Sent: To: nautilus@nautilus.org.pl Subject: "Ciągle widzę tę samą..." Piszę do Was w sprawie artykułu "Ciągle widzę tę samą...". Uważam, że wasza teza o tym, że nasza podświadomość potrafi dokładniej określić czas od naszej świadomości jest bardzo trafna. Sam się o tym przekonuję, bo ja praktycznie codziennie trafiam na godzię... 19:06 i potrafię to sobie racjonalnie wyjaśnić. Otóż już od dłuższego czasu kibicuję Wiśle Kraków i na codzień bardzo interesuję się tym co dzieje się w klubie - czytam gazety sportowe, przeglądam internet - a Wisła Kraków została założona w 1906 roku ;) i właśnie w ten sposób tłumaczę sobie moje "wyczucie" co do godziny 19:06. Myślę, że podobny mechanizm funkcjonuje u większości ludzi mających "przygody z godzinami" tyle tylko, że nie wszyscy potrafią to sobie w jakiś sposób wyjaśnić. Pozdrawiam.

-----Original Message----- From: Sent: To: nautilus@nautilus.org.pl Subject: "ciąglę widzę te samą godzinę....." Witam szanowną załogę! Czytają artykuł "Ciąglę widzę tę samą...." natrafiłem na opis w którym Pan Krzysiek pisał, że ma dziwne sytuacje z przestawiającym się alarmem o godzinę do tyłu jednak nie tym dokładnie chciałbym się zająć....Otóż chodzi mi o to że opisywane przez Pana Krzyśka przypadki jego naocznego zmieniania się godzin może mieć związek bezpośrednio ze snem. Tak się składa że jakiś czas interesowałem się kiedyś sprawami ezoterycznymi. W tej "dziedzinie" jest taki rozdział poświęcony świadomoemu śnieniu (Lucid Dreaming - w skrócie LD). Otóż jedą z technik aby go osiągnąć jest jak najczęstsze spoglądanie na zegarek w ciągu dnia aby w nocy podczas snu w ten sam sposób zorientować się że się aktualnie śni.....cała sztuczka polega na tym aby weśnie tak samo jak w rzeczywistości spojrzeć na zegarek dwukrotnie. Gdy za drugim razem godzina się radykalnie zmieni oznacza to że aktualnie śnimy a więc możemy dowolnie kreować nasz sen. Może to własnie taki znak nieświadomie zobaczył Pan Krzysiek tylko poprostu nie zorientował się w sytuacji i nagle stracił świadomość we śnie i nadal bezwładnie śnił (sam tak miałem dwa razy). A co do wstawania rano to także zdarzają się tzw. Fałszywe Pobudki, tzn wstajemy normalnie rano z łóżka i wykonujemy pewne czynności zupełnie normalnie po czym często się zdarza że się poprostu w pewnym momencie budzimy w łóżku pod kołdrą zdezorientowani bo całóśc okazała się tylko senną projekcją naszego codziennego poranka:) Tak mi się jakos kojarzył ten opis z tym co napisał powyżej. Jeżeli się pomyliłem - przepraszam za marnowanie Waszego cennego czasu... Pozdrawiam. +Sławek+
-----Original Message----- From: Sent: To: nautilus@nautilus.org.pl Subject: Liczby. Witam! Przeczytalem wasz artykul o dziwnym zjawisku, a mianowicie "widzeniu caly czas tej samej godziny". Przyznam ciekawy temat i gdy zaczolem doszukiwac sie podobnych zdarzen w mojej pamieci dostalem gesiej skorki. Otoz tak, gdy czasem wieczorem spogladam na zegarek takze zdarza sie, ze widze 21:37, czyli godzine śmierci papierza. Jestem osoba wierzaca. Zauwazylem kilka ciekawych spostrzezen dotyczacych tej godziny. Jesli pomnozymy 21 * 37 to wychodzi 777 (gdy ta ciekawostke podalem katechecie, przyznam ze takiej reakcji sie nie spodziewalem - zamilk ze zdziwienia i jak odczulem pewnego "przerazenia"). W numerologi biblijnej 7 symbolizuje dobro, natomiast liczba 3 cos doskonalego. Za tem mozna twierdzic, ze liczba 777 symbolizuje doskonale dobro - przeciwienstwo liczby szatana 666 - doskonale zlo. Zadam tylko pytanie... Jakie jest prawdopodobienstwo ze dwie liczby pomnozone przez siebie dadza wlasnie taki wynik? Nie chce tutaj gdybac ale podejrzewam, ze dosc znikome. Sprobuje je nakreslic - prawdopodobienstwo ze wypadnie godzina 21 to 0,04 bo 1/24. A prawdopodobienstwo ze wypadnie minuta 37 to 0.01 bo 1/60. Stad przyblizone 0.04 * 0.01 = 0.0004. To oczywiscie bardzo przyblizony rachunek i dosc matematycznie niepoprawny ale oddaje troche sens. Dalej jak wiemy w zyciu Jana Pawla 2 bylo sporo liczb 13. Moge podac pare przykladow: zamach odbyl sie 13 maja, objawienia w fatimie 13 luty, wstepujac na tron watykanu mial 58 lat (5+8 = 13). Przyklady mozna mnozyc i prosze spojrzec na godzine 21:37 : 2 + 1 + 3 + 7 = 13. Znowu mozna pytac o prawdopodobienstwo takiego wystapienia liczb. Uwazam, ze to wszystko to nie byl przypadek, tutaj Ktos musial dzialac i to trzeba zbadac. Wracajac do tego, ze gdy spojrze na zegar to widze godzine 21:37. Mianowicie uwazam, ze bardzo latwo to wyjasnicc. Kazdy czlowiek ma w sobie pewien zegar bilogiczny. Kiedys zdarzylo mi sie budzic regularnie o 5 rano - przez kilka miesiecy... czemu? Nie mam pojecia. Godzina smierci papierza byla bardzo istotna dla mnie jak i z pewnoscia dla wielu polakow - nawet tych bez wiary. Uwazam, ze na skutek emocjonalnych przezyc z ta godzina czlowiek ma po prostu tendencje do wlasnie spogladania o tej porze na zegarek. Co do magicznosci liczb zwiazanych z Janem Pawlem 2? Chcialbym to zbadac i odkryc co bylo tego przyczyna... jednak wiem, ze niektorzy mowia o nim Prorok Naszych Czasow... czy potrzebne dalsze wyjasnienia? -- Pozdrowienia, [dane do wiad. FN] -----Original Message----- From: Sent: To: nautilus@nautilus.org.pl Subject: Godziny Witam! Czytałem dzisiaj artykuł o dziwnym zjawisku związanym z „godzinami”. Czytając e-mail od jednego z czytelników Fundacji Nautilus doznałem szoku. Dokładnie chodzi o ten e-mail: „[…]Spoglądając wieczorem na zegarek, dzień w dzień widzę godzinę 21:37. Nigdy nie jest to 20 czy 22 tylko zawsze owa 21:37. Zdumiewa mnie to tym bardziej, że jest to godzina odejścia Jana Pawła II. Dodam, że nie jestem Katolikiem i nie zostałem ochrzczony. Żeby rozwiać wątpliwości - mój zegarek jest w pełni sprawny, z resztą wypoczywając w innym mieście u rodziny aktualny czas sprawdzałem także o 21:37...” Przechodzę do sedna sprawy, mam dokładnie taki sam przypadek, prawie codziennie spoglądam na zegarek w moim komputerze, robię to odruchowo i zawsze jest godzina 21:37. Zbagatelizowałem to myśląc, że jest to zwykły zbieg okoliczności. Przepraszam, że ten e-mail jest trochę nieskładny, ale inaczej tego napisać nie umiem. Z pozdrowieniami Michał -----Original Message----- From: Sent: To: nautilus@nautilus.org.pl Subject: Czesc Moja mama miała tak, że ilekroć spojrzy na zegarek widzi np. 14:14. 16:16. Nie dzieje się tak żadko. Nieraz zdarza się nawet koło 30 razy pod rząd! Tak samo ceny w sklepie! Zawsze płaci tyle samo złotych co groszy. -----Original Message----- From: Sent: To: nautilus@nautilus.org.pl Subject: Witam Witam Panstwa Juz kiedys pisalem do Was w sprawie sztolni w Piechowicach i tego dziwnego zjawiska swietlnego ktore obserwowalem pare lat temu na niebie, dzis chcialbym nawiazac do czegos co przeczytalem na Waszej stronie mianowicie chodzi o to ze ludzie spogladaja na zegarek i widza ta sama godzine, moja sytuacja jest podobna a raczej byla, jakis czas temu bylo to w pazdzierniku mialem pare nocy mniej wiecej od 8 do 13 pazdziernika kiedy to budzilem sie o tej samej godzinie!!! byla to 4:09 troche sie tego wtedy przestraszylem raz nawet bylo tak ze obudzilem sie o 4:09 popatrzalem na zegarek zobaczylem ta godzine i zaraz przeskoczylo na 10 po ale jednak obudzilem sie w ostatnich sekundach 4:09, dodam tez i moze to wiele wyjasni ze 10 pazdziernika 1999 roku zmarl moj dziadek bylo to w szpitalu ojciej rano zadzonil 10 pazdziernika i powiedzial ze dziadek zmarl nie wiem o ktrej ale mysle ze mogla to byc wlasnie 4:09 !!! mowie trwalo to kolo 5 dni z jednym dniem przerwy bylo dziwne no ale minelo i bylo troszke od tego co przezywali inni bo oni patrzyli na zegarek w ciagu dnia a ja sie budzilem acha no i dodam ze dziadek zmarl 7 lat temu a mi sie to zdazylo pierwszy raz po 7 latach!!! wiec moze to cos innego?? pozdrawiam Pawel -- Pawel -----Original Message----- From: Sent: To: nautilus@nautilus.org.pl Subject: godzina... droga redakcjo, po przeczytaniu waszego artykulu o "tej samej godzinie", postanowilam opisac rowniez swoj przypadek, ktory jest o wiele bardziej tajemniczy od pozostalych... od smierci jp II codziennie moj wzrok kierowal sie automatycznie ni stad ni z owad na zegarek, na ktorym widniala godzina 21:37... malo tego, kiedy ogladalam telewizje , kiedy akurat lecial jakis bezsensowny film, stala pani na dworcu przy peronie 37... potem, gdy nazajutrz jadlam sniadanie, zauwazylam gazete katolicka, na ktorej wydrukowany byl jakis fragment pisma swietego, a werset byl 37... potem z 35 rozmiar buta powiekszyl mi sie do 37 i to w niecale 2 tygodnie... nastepnie na lekcjach nudzilo mi sie, i wtedy zsumowalam swoja date urodzenia... wynik : 37... jestem bardzo mocno wierzaca katoliczka, malo tego, nadzwyczaj czesto praktykuje... niektorzy smieja sie ze mnie, ze chodze do kosciola w XXI wieku (mam dopiero 13 lat)... moi koledzy tez dziwia sie, gdy na lekcjach wykazuje sie ogromna wiedza o pismie swietym (bardzo lubie je czytac) odpiszcie mi , bladgam was, i powiedzcie, czy pomimo mojego mlodego wieku moja wiara moze cos oznaczac razem z ta liczbą 21 : 37... ? pozdrawiam paulina, 13 lat... :) -----Original Message----- From: Sent: To: nautilus@nautilus.org.pl Subject: zawsze "13 po.." Witam! Pani Beato nie jest Pani sama! Ja również od kilku miesięcy widzę 10.13.... 13.13...... 20.13 .... I jest tak codziennie. Kiedyś zapłaciłam w sklepie rachunek - 13zł 13gr! Jednak nie martwi mnie to. 13 to święta liczba. Może jest mi łatwiej, bo urodziłam się 13 i to mnie wyleczyło z przesądu o feralnej 13. Nie znam klucza do tych "zegarkowych widzeń", ale zawsze pozdrawiam w tym czasie moje Anioły, licząc, że w końcu kiedyś je zobaczę :-) Jeśli to podświadomość to możemy przypisać temu zjawisku to co my chcemy, a strach to zły doradca. Znam jeszce jedną osobę, która ciągle widzi "jedenastki" Pozdrowienia dla załogi Nautilusa! Anna z Bydgoszczy PS.Jeśli możecie prześlijcie te słowa Pani Beacie - może będzie spokojniejsza. -----Original Message----- From: Sent: To: fundacja NAUTILUS Subject: ciągle widze tę samą godzinę Witam całą załogę!! W odniesieniu do listu w którym jest opisane zdarzenie że pan co spojrzy na zegar to widzi zawsze 13 min. po parzystej , ja też to mam już od liku lat.Tylko u mnie jest to 11 min. po parzystej , kiedyś to zapisywałam w jakie dni i lie razy mi sie to zdarzyło podczas dnia. Zauważyłam jedną prawidłowość ,że jeżeli mam kłopoty związane z różymi sprawami to nagminnie widze tą godzine, jeżeli sprawy sie układają pomyślnie wtedy nie zdarza mi sie to zjawisko.I może tak trwać przez kilka miesięcy ale jeżeli znów mają sie pojawić , znów widze co spojrze na zegar 11 min po parzystej.Czasem sie tego boje i wtedy jak bardzo pragnę odpedzić złe wydarzenia staram sie kontrolować i zanim spojrze na zegar zastanawim sie czy to zrobić i wtedy unikam choć nie zawsze sie da. To zjawisko gdybym komus powiedziała to myślałby ,że powinnam sie leczyć u pewnego specjalisty ale naprawde mnie sie to zdarza i nie wiem co o tym mysleć. Przeglądam waszą strone , odpiszcie mi co sądzić o tym , wiem ,że wiele jest rzeczy na tym świecie które sie "fizjologom" nie śniły ale może macie jakąś wiedze na ten temat , jakąś teorię, czym może być to spowodowane?- stanem psychicznym, dotknięciem nieznanego? czy ktoś ze świata innego niż nasz daje mi coś do zrozumienia? -----Original Message----- From: Sent: To: FUNDACJA NAUTILUS Subject: Powtarzające się równe godziny... Witam! Przeczytałem wasz ostatni artykuł na stronie nautilusa o dziwnych godzinach...wreszcie ktos poruszył ten temat, ale do rzeczy. Okazało się, że nie jestem wyjątkiem. Kiedy patrzę na zegarek (coś mi mówi żeby sprawdzić która jest godzina...tak jakby z przyzwyczajenia, ale jedna to cos innego) widzę zawsze godziny (równe..?) np. 13:13, 14:14, 12:12, 15:15, 07:07, 23:23 itd. Nie wiem co jest tego przyczyną. Może są to jakieś znaki? Znajomy powiedział mi, że ponoc są to godziny miłości? Kiedy przytrafiło mi sie to pierwszy raz w ciągu dnia kilka razy pomyslalem, że to może być przypadek, ale aktualnie przytrafia mi się to notorycznie... (Zaznaczam, że widzę te równe godziny tylko kiedy cos czuję...tzn. że musze spojrzeć na zegarek) Czasami bywają dni kiedy widzę tylko równe godziny...o! nawet teraz podczas pisanie tego e-maila spojrzalem na zegarek i jest godzina 00:00. Nie wiem co o tym mysleć? Pozdrawiam! -----Original Message----- From: Sent: To: Nautilus Subject: Ad: Ciągle widzę tą samą godzinę Witam! Zapoznałam się z zamieszczonym niedawno tekstem dotyczącym dziwnych godzin, które wciąż przewijają się przez życie i chciałam dołączyć swoje doświadczenie, bardzo podobne do opisanych. Otóż przez znaczną część wakacji spotykało mnie coś niemiłego, co wprawiało mnie czasem w przerażenie. Niemal każdej nocy budziłam się o konkrentej godzinie, ale w taki sposób, jakby budził mnie bardzo głośny dzwonek : z przyspieszonym pulsem i lekkim strachem. Była to godzina 3 nad ranem. Po pewnym czasie już nawet nie sprawdzałam, przy okazji nagłego nocnego przebudzenia, która jest godzina, bo gdy upewniłam się że to 3, to mogłam zapomnieć o ponownym zaśnięciu. Zgadzam się z Państwa wyjaśnieniem tego zjawiska. Faktycznie jest to wpływ podświadomości, co mogę stwierdzić, ponieważ zanim zaczęły się moje przebudzenia zapoznałam się z literaturą, w której często pojawiała się godzina 3:00 jako godzina demonów, czy, że tak powiem, aktywności zmarłych. Niestety dla mnie wierzę w nadprzyrodzone zjawiska i ciągłe przebudzenia o 3 rano przyprawiały mnie czasem o ataki paniki. A to wszystko przez zbyt duże wrażenie, jakie wywarły na mnie przeczytane książki (oraz film "Egzorcyzmy Emily Rose", o ile sobie przypomnę tam również pojawiła się godzina 3 rano, jako przeciwieństwo godziny śmierci Chrystusa). Pozdrawiam serdecznie Joanna z Częstochowy -----Original Message----- From: Sent: To: nautilus Subject: komentarz do artykułu Witam! Jestem waszym stałym czytelnikiem. Aby nie przedłużać ... Potwierdzam fakt, że zdarzają się wypadki spoglądania na zegar o jednej i tej samej godzinie. Dotyczy to także naszej rodziny. Zjawisko to występuje u mnie od około 1 roku, a u mojej żony od 5-6 miesięcy. Godzina na zegarze to 23.23 (często też 23.23.23 sek.) mamy zegarki sterowane sygnałem radiowym, więc o złym odmierzaniu czasu nie może być mowy. Ponadto zauważyliśmy oboje, że liczba 23 stała się naszym stałym towarzyszem. Na przykład "rzuca nam się sama w oczy" gdy: - licznik czasu rozmowy w telefonie komórkowym pokazuje czas połączenia - może to być 23 sekundy, 2 minuty 30 sekund, 3 minuty 23 sekundy itp, - licznik kilometrów w samochodzie - przyjeżdżamy do domu i zawsze gdzieś jest liczba 23 umieszczona np. 2323,2 - rachunki w sklepie 230 złotych 46 groszy (46:2=23) - zatankowałem 23,23 litry benzyny - miałem dłuższy czas problem w czasie jazdy samochodem ( chciałem wyprzedzić ciężarówkę ) i kiedy już zrezygnowałem, bo wiedziałem, że zaraz skręcam zobaczyłem rejestrację ciężarówki: XY 2323Z (XYZ-to litery, których nie pamiętam) itd, itd Zauważyłem też fakt, że jak myślę o tym, żeby spojrzeć na zegarek, albo na siłę szukać w liczbach przewijających się w naszym życiu liczby 23 to nic z tego nie wychodzi. Liczba 23 sama o sobie przypomina jek ją widzimy Dodam do tego fakt, iż numerologicznie z imienia i daty urodzenia moimi liczbami są 2 i 3 Jeżdźimy samochodem Nissan (dopiero niedawno dowiedziałem się, że Nissan to 2 i 3 w języku japońskim) I wiele, wiele innych koincydencji Mariusz [...] z Łodzi - pozdrawiam! Original Message----- From: Sent: To: nautilus@nautilus.org.pl Subject: Ta sama godzina Witam całą załogę Nautilusa! Już od jakiegoś czasu śledzę waszą stronę internetową. Ostatnio natknęłam się na reportaż o ludziach, którzy patrzą na zegarek zawsze o tej samej godzinie. Moje zdziwienie było ogromne! Myślałam, że tylko ja tego doświadczam. Zawsze, gdy patrzę na zegarek, jest 22.33. Myślałam, ze to czysty przypadek. Lecz teraz jestem pewna, że właśnie o tej godzinie wydarzy się coś istotnego w moim życiu. A co Wy o tym sądzicie? Proszę o odpowiedź. Pozdrawiam, Kasia. -----Original Message----- From: Sent: To: nautilus@nautilus.org.pl Subject: Godzina na zegarze Witam Niedawno opublikowaliście tekst na temat dziwnej „przypadłości”, polegającej na spoglądaniu na zegarek zawsze o tej samej godzinie. Piszę do Was, żeby upewnić, iż nie jest to przypadek odosobniony, bo ja mam dokładnie tak samo. Bardzo, bardzo często zdarza mi się rzucić okiem na zegarek dokładnie w godzinie śmierci Jana Pawła II. 21:37, 9:37 i inne xx:37… Jestem przekonany, że to sprawa podświadomości… Mocno przeżyłem ostatnie dni oraz śmierć naszego Papieża… Tym razem krótko, chciałem tylko o tym wspomnieć. Pozdrawiam Serdecznie!



zwiń tekst



Spadające talerze
Śr, 10 lis 2021 07:05 komentarze: brak czytany: 1589x

Dzień dobry  pisze tego maila po wysłuchaniu  rozmowy  pana Roberta z Panem Krzysztofem Jackowskim na temat spadajacych książek z regalu,W wakacje 2017  roku przytrafila nam sie dziwna historiaWynajmowalismy w mieszkaniu pokoj w ktorym znajdowal się aneks kuchenny łazienka i który byl zamykany na klucz także nikt tam nie mial dostepu, nawet właściciel ponieważ w tym czasie go bie bylo, bylismy my .......

czytaj dalej


Dzień dobry  pisze tego maila po wysłuchaniu  rozmowy  pana Roberta z Panem Krzysztofem Jackowskim na temat spadajacych książek z regalu,

W wakacje 2017  roku przytrafila nam sie dziwna historia

Wynajmowalismy w mieszkaniu pokoj w ktorym znajdowal się aneks kuchenny łazienka i który byl zamykany na klucz także nikt tam nie mial dostepu, nawet właściciel ponieważ w tym czasie go bie bylo, bylismy my i dwie osoby w innych pokojach w kazdym razie sprawa dotyczy talerzy  ktore spadly  z szafki podczas naszej nie obecnosci zaznaczam ze tak naprawdę wychodzilismy rano i wracaliśmy po południu a czasami na wieczor i jedliśmy caly czas na mieście więc nie korzystalismy z tych talerzy nawet ich nie dotykajac jedynie korzystalismy z kubkow na herbatę w każdym razie pewnego dnia wracamy do pokoju a tam na podłodze leza  potluczone jak na zdjęciach ciezkie talerze z Ikei  ktore nie mam pojęcia jak mogly same spaść! Nic sie nie wydarzyło ze tak powiem strasznego w rodzinie czy cos w tyn stylu ale po obejrzeniu tego filmiku pomyślałem ze opisze historie z nadzieją ze takie przypadki juz badaliscie i wiecie co to moze byc :-)

Pozdrawiam serdecznie! 

[...]





zwiń tekst



Przyśnił mi się w pierwszą noc po śmierci i powiedział...
Pt, 5 lis 2021 20:31 komentarze: brak czytany: 2939x

Witam, Chciałabym opowiedzieć moją smutną historię. Nie wiem sama dlaczego, ale chyba chcę ją przekazać osobom, które potrafią uwierzyć słowom nieznanej osoby. Mój pierwszy kontakt ze śmiercią bliskiej osoby miałam 26 lat temu. Miałam 18 lat i w tym młodym wieku przyszło mi się zmierzyć z nagłą straszliwą śmiercią. Mój tata po powrocie z pracy, narzekał na ból głowy, siostra podała mu tabletkę przeciwbólową.......

czytaj dalej


Witam, Chciałabym opowiedzieć moją smutną historię. Nie wiem sama dlaczego, ale chyba chcę ją przekazać osobom, które potrafią uwierzyć słowom nieznanej osoby.
 
Mój pierwszy kontakt ze śmiercią bliskiej osoby miałam 26 lat temu. Miałam 18 lat i w tym młodym wieku przyszło mi się zmierzyć z nagłą straszliwą śmiercią. Mój tata po powrocie z pracy, narzekał na ból głowy, siostra podała mu tabletkę przeciwbólową, kiedy chwilę potem poszła zapytać jak się czuje, tata leżał na podłodze, nie żył. Byłyśmy same w domu, mama była w pracy. Nie potrafię opisać okropności tamtej chwili. Mój tata, okaz zdrowia, nagle zmarł.

W pierwszą noc po Jego śmierci, przyśnił mi się, że wszedł do pokoju, w którym wszyscy rozpaczaliśmy nad jego śmiercią, uśmiechnął się i powiedział " Tu jest mi dobrze, przyszedłem się tylko pożegnać  z Sabcią (naszym psem)" To wszystko. Pamiętam ten sen mimo upływu lat i sądzę, że to był jakiś znak.

Niestety po 26 latach przyszło mi się zmierzyć jeszcze z większymi tragediami. Rok temu nagle zmarła moja siostra.
Przyjęta na oddział szpitala z bólami brzucha, już stamtąd nie wróciła. Zbyt póżno zdiagnozowano tętniaka aorty brzusznej. Była młoda, energiczna , kochająca życie. Osierociła dziecko. To było straszne. Jej śmierć wstrząsnęła nami wszystkim. Moja mama popadła w czarną rozpacz. W pierwsze dni i noce przytrafiały jej się niesamowite sytuacje.

Pierwszy przypadek to dokładnie w godzinę śmierci siostry (już następnego dnia), na komórce wyświetliło się zdjęcie mojej siostry. Bez jakichkolwiek działań kogokolwiek. W nocy z kolei samoczynnie włączyła się cicha muzyka z telefonu komórkowego. Kolejnego dnia ze ściany odpadł aniołek, którego siostra podarowała mamie. Nie miał prawa spaść! Wisiał na haczyku, nic się nie zerwało, po prostu został z niego jakby wypchnięty.

Krótko po śmierci siostry miałam sen, widziałam siostrę ale młodszą miało ok 20 lat, uśmiechniętą, pracowała w kawiarni (to nie jej zawód) i tylko się uśmiechała - nic nie mówiła. Moja mama nie mogła zaakceptować tego co się stało. Pogłebiała się w rozpaczy. Mówiła , że czuje jakby Gosia (moja siostra) chciała zabrać Ją do siebie.

Po czterech miesiącach od śmierci mojej siostry. W dzień moich urodzin spotkaliśmy się w domu mojej mamy całą pozostałą rodziną . Rozmawialiśmy , zaczęliśmy się uśmiechać. Zaczynałam mieć nadzieję, że wszystko jednak jakoś się ułoży. Moja mama miała taki dobry nastrój , chyba po raz pierwszy od śmierci siostry. Wyglądała tak promiennie. Rozjechaliśmy się do swoich domów w dobrych nastrojach. O godz ok 19 otrzymałam wiadomość od brata, że mama nie żyje. Zmarła samiutka w domu, nagle. Jej serce nie wytrzymało. Wraz z jej śmiercią umarła część mnie. Już nigdy nie będę szczęśliwa. Smutek i rozpacza zabija mnie każdego dnia.

Dzisiaj mija 10 mcy od Jej odejścia. Tak bardzo za nią tęsknię. Kiedyś umawiałyśmy się, że jeśli ktoś z nas umrze, to ten da innym znak, czy jest coś tam po drugiej stronie. Niby żart, ale obie wiedziałyśmy, że mówimy serio. W pierwszą noc śniła mi się mamusia, obejmowałyśmy się i płakałyśmy. Żegnałyśmy się. Wiem, że mamusia chciała się w ten sposób ze mną pożegnać. Często po śmierci mamy, rozmawiam z nią, błagałam żeby dała mi znać, czy jest tam jej dobrze, czy jest z siostą. I przyszła odpowiedż: Śniły mi się obie, uśmiechnięte, szykującę coś, chyba w kuchni. Uśmiechały się tylko.

Było tam bardzo jasno i przyjemnie. Obie były dużo młodsze. Ten sen uświadomił mi, że to nie mogą być przypadki, czy też efekty pracy mózgu. Sądzę, że jednak coś jest po śmierci i mam nadzieję, że kiedyś spotkam się z moimi bliskimi po tamtej stronie.

Zaznaczam, że jestem osobą bardzo twardo stąpającą po ziemi. Bardzo szczegółowo analizuję wszelkie, tego typu zjawiska . Jestem bardzo sceptyczna do tego typu zjawisk. Ale nie mogę negować sytuacji, które się powtarzają i są odpowiedzią na moje prośby. Przepraszam za trochę chaotyczny opis, ale to są straszne emocje i trudno mi je wyrażać. Chciałam się podzielić moimi smutnymi doświadczeniami, być może dlatego, że nie opowiadam o tym innym ludziom,  nie chcę ironicznego spojrzenia, albo głupiego komentarza.   Wiedzą o tym tylko najbliżsi, którzy mi zostali.
 
pozdrawiam serdecznie, cieszę się że mogłam się "wygadać" [dane do wiad. FN]


 
Po naszej publikacji o "zwiastunie śmierci, który otrzymał Krzysztof Jackowski" dostaliśmy jeszcze jeden opis podobnego wydarzenia, które prezentujemy poniżej.

[...] Grodków, 28 pazdziernik 2018 Dot [dane do wiad. FN ]Witam, 23 grudnia 2017 zmarla nam mama [...]  przy mnie i siostrze w szpitalu w Otmuchowie . 10 minut później podeszlismy do drzwi szpitala które były zamknięte przez metalowy SAMOZAMYKACZ przedni ramieniowy i nagle chcąc je otworzyć te drzwi otworzyły się na oścież 90 stopni wbrew prawom fizyki.

Te drzwi ciężko było otworzyć, małe dziecko albo starsza osoba nie otworzyła by te drzwi przez ogranicznik metalowego samozamykacza. Drzwi otwierały się na zewnątrz a wtedy nie bylo przeciągu także trzeba dodać że to byla sobota po godz 19 więc zero ruchu. Po wyjściu po prawej stronie jest budynek łączony. 3 minuty później podczas cofania auto wskazywało przeszkodę dźwiękiem a droga byla pusta. W dniu pogrzebu sp [dane do wiad. FN] tzn 27 grudnia 2017 w Starym Grodkowie zdjęcie mamy się przewróciło gdy wypowiadalem JEDZIEMY NA POGRZEB, świadek dziewczyna. Także inne znaki otrzymal [...]  oraz inne osoby z rodziny. Ł i E Ps przesyłam screen rozmów moje z siostra na temat tej sytuacji oraz drzwi które mają metalowy samozamykacz ograniczające samoczynny ruch drzwi. Drzwi które się otworzyły 10 minut po śmierci mamy.












 

I jeszcze jeden e-mail:

Z POCZTY DO FN: Gdy w szpitalu po ciezkiej chorobie umarla moja tesciowa byla noc...rozmawialismy z mezem w kuchni gdy nagle cos z hukiem spadlo w przedpokoju. Oboje zerwalismy sie sprawdzic co to... kolek rozporowy...? ... ale skad? Nie bylo skad... Nie cale pol godziny po tym przyjechala siostra meza ze swoim slubnym by poinformowac nas o smierci tesciowej. W nocy malle wowczas dzieci zle spaky. Ja poczulam najpierw czyjas obecnosc, cos szarego przemieszczajacego sie po pokojach... dzieci obudzily sie. Mlidsze zaczelo plakac. Maz byl najmlodszy i najbardziej rozpieszczany wsrod rodzenstwa przez matke. Ona rowniez uwielb iala dzieci swojego syna. Wowczas czulam Jej obecnosc mimo tego, ze fizycznie juz umarla. Balam sie... [...]



zwiń tekst



Obiekty na nocnym niebie
Sob, 9 gru 2023 23:55 komentarze: brak czytany: 3952x

[...] Witam mojego drogiego Nautilusa. Będąc tydzień temu w Bieszczadach robiliśmy wspólnie z kolegą między innymi zdjęcia pięknego nocnego nieba, które dzięki wspaniałej pogodzie było po prostu bajkowe. Moją uwagę zwróciło zdjęcie które wykonałem próbując zrobić kadr wynajmowanego przez nas domku na tle właśnie nocnego nieba. Po kilkusekundowej ekspozycji na wyświetlaczu aparatu zobaczyłem coś.......

czytaj dalej


[...] Witam mojego drogiego Nautilusa.

 Będąc tydzień temu w Bieszczadach robiliśmy wspólnie z kolegą między innymi zdjęcia pięknego nocnego nieba, które dzięki wspaniałej pogodzie było po prostu bajkowe. Moją uwagę zwróciło zdjęcie które wykonałem próbując zrobić kadr wynajmowanego przez nas domku na tle właśnie nocnego nieba. Po kilkusekundowej ekspozycji na wyświetlaczu aparatu zobaczyłem coś czego normalnie nie było widać, w pierwszej chwili pomyślałem że to meteoryt, ale zbliżenie pokazało że to dwa obiekty tuz obok siebie. Kolejne klatki potwierdziły moje przypuszczenia, na ostatnim ze zdjęć obiekt (y) "wygasa" prawie w zenicie. Nie było by w tym zdjęciu nic nadzwyczajnego, satelitów mamy przecież pełno, tyle że linie są dwie, biegnące niemal równolegle. Z tego co się orientuję nie ma satelitów które tak równo obok siebie mogą się znajdować. Po drugie, dla czego nie widziałem owego obiektu na własne oczy, które przecież po kilkudziesięciu minutach przebywania na zewnątrz na pewno zdążyły się zaadaptować do ciemności? Być może istnieje jakieś racjonalne wytłumaczenie tego zjawiska, ale ja z takim się jeszcze nie spotkałem. W załączeniu jedno z serii zdjęć.

 Przy okazji, opowiem jeszcze o mojej obserwacji w sierpniu bieżącego roku, podczas spektaklu roju perseidów. Wspólnie z kolegą, pasjonatem astronomii wybraliśmy się poza miasto w celu obserwacji owego zjawiska.

Zabrałem ze sobą aparat razem ze statywem, licząc że uda mi się uwiecznić rój spadających gwiazd. Po rozstawieniu sprzętu mój wzrok przykuł obiekt poruszający się po niebie, tyle że to były znów dwa obiekty, tym razem w odległości jakiś 3 stopni kątowych. Leciały idealnie obok siebie, jak był złączone niewidzialnym połączeniem, świecąc przy tym jasnością na poziomie ok -2 magnitudo. Kolega który pasjonuje się astronomią i ma na prawdę spora wiedzę na ten temat stał jak wryty, podziwiając owe zjawisko. Nie widział czegoś takiego podobnie jak ja w życiu, nie potrafił też znaleźć odpowiedzi co to mogło by być.

Niestety nie udało mi się wykonać zdjęcia tamtego wieczora.

 Pozdrawiam serdecznie.

[dane do wiad. FN]

od FN

Poniżej zdjęcie przysłane przez autora








zwiń tekst



Mój eksperyment z 'nocnymi światłami'
Sob, 9 gru 2023 23:56 komentarze: brak czytany: 1162x

[...] Dzień dobry,pisałam do Państwa o eksperymencie,ale nie miałam odwagi go opisać o co w nim właściwie chodzi.Interesuje mnie do jakiego stopnia oni (nocne światła)mnie "słyszą". Staram sie problem rozwiązać metodami doświadczeń naukowych. Stawiam tezę -za nocnymi światłami stoją istoty inteligentne.Wiele razy ich zachowanie sugerowało że tak jest. Dziś,jutro a może pojutrze wyślę przekaz myslowy.......

czytaj dalej


[...] Dzień dobry,pisałam do Państwa o eksperymencie,ale nie miałam odwagi go opisać o co w nim właściwie chodzi.Interesuje mnie do jakiego stopnia oni (nocne światła)mnie "słyszą". Staram sie problem rozwiązać metodami doświadczeń naukowych. Stawiam tezę -za nocnymi światłami stoją istoty inteligentne.

Wiele razy ich zachowanie sugerowało że tak jest. Dziś,jutro a może pojutrze wyślę przekaz myslowy w ich kierunku z życzeniem zobaczenia formacji trójki. Gdy go zobaczę wówczas Wam prześlę relację z tej obserwacji.Proszę o znak na stronie Nautilusa że przeczytaliście i akceptujecie ten eksperyment -wystarczy krótkie słowo typu-pa.

Po prostu potrzebuję czasem wsparcia w postaci świadomości że ktoś też się interesuje.Jest też strona duchowa zagadnienia -dlaczego to robię i na czym mi zależy.Myślę że mam z nimi wspólne poglądy na niektóre temat i to nas łączy. Zawsze np. im mówię że marzę o pokoju na Ziemi,i wiem jak go stworzyć.  Pokój można stworzyć tylko w jeden sposób,należy zaprzestac budować swoje szczęście na cudzej krzywdzie tj.zaprzestać jeść mięso. To jest kluczem do ratunku dla Ziemi a to już naprawdę ostatni czas........cdn [...]

[...]


Szanowni Państwo,

Z uwagą czytam Wasz portal i gratuluję tak ciekawych artykułów. [...] W mojej rodzinie jest powtarzana historia, której uczestnikiem był mój ojciec, kiedy miał 12 lat, czyli było to w roku 1976. Razem z kolegami wybrali się na Wisłę, a dodam tylko, że wtedy mieszkał z rodzicami w Płocku. Było już ciemno, kiedy zauważyli obiekt w kształcie dwóch połączonych talerzy, który miał ok. 10 metrów średnicy. UFO przez chwilę unosiło się w powietrzu bez ruchu nad wodą na wysokości jak ocenia ojciec ok. 20 metrów, ale potem nagle wystrzeliła z niego wiązka światła, która dotknęła wody. Mój ojciec wraz z kolegami rzucili się do ucieczki. Jeśli państwo chcą, mogę poprosić ojca, aby opowiedział o tym wydarzeniu i prześlę tę relację do Nautilusa.

Przesyłam zdjęcie miejsca, gdzie mój ojciec widział UFO.

Pozdrawiam

[dane do wiad. FN]



[...] Dzien dobry mieszkam w Bielsku-Białej i chce sie podzielić tym co widziałam tylko raz ale za to bardzo blisko.W połowie sierpnia tego roku gdy córka była na wczasach przychodzilam do niej do mieszkania rano i wieczorem żeby wypuscić i wpuścic kota.Córka mieszka na parterze ,jest mały ogródek a wokół rosną juz dośc wysokie iglaki.I własnie wieczorem otworzyłam szklane drzwi zawołam kota ,kot wszedł i zamknełam drzwi i sięgnęłam ręką żeby zamknąc elektryczną żaluzję.Byłam tuż przy szybie i nagle na wysokości około 2ch metrow z prawej strony na lewą przeleciała mi przed nosem z ogromną szybkoscią kula koloru biało-żółtego.Oślepiła mnie a ja po prostu zdebiałam.

Stałam chwilę wystraszona bo bałam sie czy bedę widzieć ale po chwili wszystko było w porzadku z oczami. Nie poczułam zadnego ciepła zresztą na drugi dzien gdy było jasno oglądałam choinki czy sa może nadpalone ale nie.Kula była wielkosci dość duzej piłki i do dziś widze ja jako mocna energię która mnie przeraziła.W srodku była pełna energii zadnych okien,ludzików itp.Na drugi dzień opowiedziałam dzieciom o tym ale żałowałam po reacji.Ciekawa jestem czy ktoś też coś takiego przeżył,ja napewno nigdy tego nie zapomne-przezycie ogromne.dziekuję

[...]




zwiń tekst



Na linii przejścia. ( O tym, że życie istnieje nadal)
Wt, 26 paź 2021 23:55 komentarze: brak czytany: 4261x

Jaka jest istota życia ? Czy i co znajduje się po drugiej stronie ?  Czy zachowujemy świadomość ostatniego wcielenia ? Takie i im podobne pytania stawiałam sobie odkąd tylko pamiętam. Po przeżytych „dziestu” latach, zebraniu wielu informacji i doświadczeń życiowych , już mogę na nie w pewnym sensie odpowiedzieć. O tym, że życie po opuszczeniu ziemskiej powłoki trwa nadal a świadomość istnieje a nawet.......

czytaj dalej


Jaka jest istota życia ? Czy i co znajduje się po drugiej stronie ?  Czy zachowujemy świadomość ostatniego wcielenia ? Takie i im podobne pytania stawiałam sobie odkąd tylko pamiętam. Po przeżytych „dziestu” latach, zebraniu wielu informacji i doświadczeń życiowych , już mogę na nie w pewnym sensie odpowiedzieć.

O tym, że życie po opuszczeniu ziemskiej powłoki trwa nadal a świadomość istnieje a nawet się manifestuje na różne sposoby nie trzeba chyba większości czytelników serwisu FN przekonywać.  Chciałabym również dołożyć swoją cegiełkę w tym temacie. Mogłabym tu zacząć przytaczać czy interpretować cytaty z różnych publikacji, opisywać mniej lub bardziej naukowe ewentualnie religijne sposoby odpowiedzi na w/w pytania.

Skupię się jednak na tym czego doświadczyłam osobiście. Okazuje się bowiem, że „przegroda” - „zasłona” dzieląca oba światy jest tak naprawdę cienka i przejrzysta jak muślinowy materiał. Posiada wręcz właściwości pozwalające na materializowanie się przedmiotów ze świata duchowego do naszej ziemskiej struktury. 

Zacznę od tego, że z racji wykonywanego zawodu, zdarza mi się towarzyszyć ludziom w ostatnich  miesiącach, dniach a także ostatnich chwilach ich życia. Przez wiele lat zdołałam zaobserwować , że wszyscy ludzie których znałam i towarzyszyłam im w ostatnim czasie ich ziemskiej egzystencji,  to, że odejdą z tego świata przeczuwali, a nawet wiedzieli z całą pewnością, sporo wcześniej . Znali może nie tyle dokładną datę, ale na pewno na kilka miesięcy wcześniej byli świadomi tego, że już wkrótce kontynuacji ich ziemskiej wędrówki nie będzie.

Osoby, którym niewiele zostało czasu na tym świecie dają wyraźnie znać, że wkrótce odejdą i już się nie zobaczymy.

Mam na to wiele dowodów i przykładów, których nie sposób tu opisać w jakiś skrótowy sposób. Na podstawie wielu obserwacji jestem jednak pewna, że każdy z nas będzie wiedział, że zbliża się moment przejścia i odejścia z tego świata.  Co ciekawe, z moich obserwacji wynika, że dotyczy to także zwierząt. Wszyscy wiemy, że nasi bracia mniejsi posiadają świadomość i duszę i także potrafią nam coś przekazać mentalnie.   Ale miałam pisać o tym, że życie „po drugiej stronie” trwa nadal i istoty z Zaświata mają możliwość manifestowania nam tego na różne sposoby.

 Jedną z manifestacji może być osobiste (fizyczne niejako,lecz w formie eterycznej, niewidocznej dla oka) przyjście osoby nieżyjącej już w znanym nam wcieleniu, odwiedzanie osób bliskich ale również obcych jeśli zachodzi taka potrzeba.  Doświadczam tego co jakiś czas, opiszę kilka takich zdarzeń.

Pierwsze,

W trakcie kursu, który przed laty robiłam, chcąc wzmocnić i poszerzyć swoje naturalne predyspozycje , fizycznie odczuwałam to, że twórca metody leczenia, której się uczyłam, a który zmarł w 1926 roku,jest fizycznie obecny , że stoi koło nas. To nie była żadna wizja, ani sugestia. Po prostu mimo tego, że nie było Mistrza ,widać on tak skoncentrował swoją energię, że mieliśmy pewność, że jest z nami i to tak samo realny jak np.osoba prowadząca zajęcia, czy my sami. Trudno to opisać. Bardzo ciekawe i nietypowe odczucie.

 Inne doświadczenia z pogranicza światów dotyczą mnie i mojej najbliższej rodziny.  Tak się niestety złożyło, że gdy oboje moi rodzice odchodzili z tego świata nie było mnie przy nich blisko. Mam taki zawód, że bardzo często wyjeżdżam kilkaset kilometrów od swojego właściwego miejsca zamieszkania w Polsce i nie ma mnie często po kilka miesięcy.

Moja mama odeszła 7 lat wcześniej niż tato.  Jak wspomniałam w obu przypadkach była to śmierć dosyć nieoczekiwana i można powiedzieć że nagła. Jednak oboje rodzice w podobny sposób telepatycznie skomunikowali się ze mną przed swoim odejściem. Były to właściwie nie tylko ich słowa, ale także przekazy muzyczne,zrozumiałe tylko dla mnie. Poprzez różne utwory, dali znać co się dzieje. A ja wiedziałam jak te sygnały zinterpretować.

 Kilka dni przed śmiercią mamy w mojej głowie ni stąd ni zowąd natrętnie zaczęła się pojawiać piosenka, której nie słyszałam od chyba 30 lat. Zwłaszcza refren natrętnie całymi dniami „dudnił” w moich myślach. Był to utwór starego zespołu Dwa plus Jeden „ Iść , ciągle iść, w stronę słońca”.. Tak między innymi mama dawała mi znać że szykuje się do odejścia w stronę światła.

Prześladowała mnie też wtedy piosenka Anny Jantar pt.”Anna już tu nie mieszka”. Jeśli dodam, że mama miała na imię Anna, to wszystko staje się jasne. Miałam też od niej inne znaki i przekazy, ale zachowam je dla siebie. 

Napiszę tylko, że nie od razu po jej śmierci miałam przekaz, że jest nareszcie wolna i szczęśliwa. To stało się dopiero kilka miesięcy później. Tak jakby musiała przejść gdzieś tam w zaświatach coś w rodzaju kwarantanny. Po tym czasie nagle i niespodziewanie w środku dnia ogarnęła mnie duża radość, lekkość i prawie euforia. I do tego bardzo wyraźny głos mamy w mojej głowie, że jest nareszcie wolna, lekka i radosna.

Energia fruwała wokół mnie i ten stan utrzymywał się kilka dni. Niesamowite uczucie , którego do niczego nie można porównać. Nawet odniosłam wrażenie że przekaz jestem nareszcie wolna odnosić się może do uwolnienia się mojej mamy od konieczności następnych wcieleń.

To był od niej znak z tamtej strony, że życie istnieje nadal i jest możliwa komunikacja między naszymi światami. A kilka lat później mój tato odchodząc , także telepatycznie przesyłał mi przekazy słowne i muzyczne. A działo się to w czasie, kiedy leżał w szpitalu w śpiączce farmakologicznej. A jednak jego świadomość i dusza były w niepojęty sposób wolne od cielesnych ograniczeń. Wędrował sobie swobodnie poprzez czas i przestrzeń, ponieważ wtedy także byłam kilkaset kilometrów od domu, a miałam bardzo wyraźny kontakt myślowy z rodzicem.

On z kolei wybrał sobie z wrodzonym poczuciem humoru, z którego był znany , piosenkę Czerwonych Gitar „W drogę”. Przez kilka dni bez przerwy „prześladowała” mnie ta piosenka. Słowa są znamienne, przekaz kogoś kto wie, że wkrótce umrze. Zacytuję fragment :

W drogę ! Żegnajcie chłopcy ! W drogę! Już na mnie czas. Dokąd poniosą oczy... , W drogę !

W drogę, z bagażem zdarzeń, chociaż w kieszeni wiatr... Może wspomniecie czasem, może...

Do przejścia mam tak wiele, drogami, które ledwie znam. Swoje miejsce chciałbym znaleźć sam.

A jakiś czas później , już po pogrzebie kolejny muzyczny znak – pisenka Anny Jantar „Polubiłam pejzaż ten”. Ale również piosenka o tytule „ Nie domykajmy drzwi” .  Ja interpretuję to jako znak od taty z zaświatów i że jest mu tam dobrze, ale że pozostaniemy w kontakcie jeśli będzie taka potrzeba i że ten kontakt z drugą stroną jest możliwy , bo drzwi są otwarte.

Muszę jeszcze dodać, że tuż przed przejściem na drugą stronę tata zjawił się u mnie eterycznie i mentalnie i mogłam z nim porozmawiać. Wtedy jak to się działo nie wiedziałam jeszcze że właśnie w tym momencie odchodzi. Dopiero po otrzymaniu wiadomości o której godzinie tata odszedł skojarzyłam, że w tym czasie odwiedził też mnie w domu oddalonym o prawie tysiąc kilometrów od niego. 

Opiszę jeszcze zdarzenie w dniu pierwszej rocznicy śmierci taty. Przez ten cały rok było mi dosyć ciężko z tego powodu, że nie byłam przy nim w ostatnich chwilach i nie umiałam sobie z tym poradzić. W rocznicę jego odejścia prosiłam go mentalnie o jakiś znak, o pomoc w uporaniu się z tym problemem. Poszłam akurat wtedy , pogrążona w zadumie nad naszym losem i w różnych wspomnieniach z dzieciństwa, na długi spacer w góry. Po jakimś czasie przysiadłam na napotkanej ławeczce w pobliżu źródełka.

Po chwili , jakby w odpowiedzi na moją tęsknotę i dostałam znak. Pojawił się motyl. Ciemny, brązowy i po krótkich chwili latania wokół mnie usiadł mi na przedramieniu i sobie po nim spacerował przez dobre 5 minut ! Drugą ręką udało mi się wyjąć telefon, żeby zrobić zdjęcie motyla.





Co ciekawe on wcale się nie wystraszył, nie odleciał, choć jak wiadomo motyle są bardzo płochliwe. Zrobiłam kilka zdjęć i krótki filmik, stąd wiem ile czasu ten motyl spacerował sobie po mojej ręce. Byłam zdziwiona , że długo nie odlatywał, jednocześnie wiem, że to był znak od taty a może i on sam na krótko wcielił się w tego motyla, żeby mnie uspokoić.

Oprócz motyla dostałam jeszcze wtedy od taty inny znak, znowu przekaz poprzez tekst starej piosenki.

Nagle w głowie zaczęła mi brzmieć stara piosenka Szczepanika „Żółte kalendarze”.

Przytoczę ją tu tylko we fragmentach, żeby oddać sens i siłę przekazu.

„Dlaczego chcesz zatrzymać....Prąd rzek, szum fal....twoje ły mój płacz...Żal nic tu nie pomoże...Nikt nie zatrzyma biegu rzek, szumu fal....Czy znasz taki dzień, co nie kończy się zmierzchaniem?....Gdy sen ma przyjść słyszę znów twój głos....Wróć do krainy marzeń, gdzie zawsze wiosna trwa....spal żółte kalendarze....żółte kalendarze spal...”

Tymi słowami przemówił do mnie tata z zaświatów a interpretuję je tak :

 przeciez wiem, że wszystko przemija i taka jest natura rzeczy. Łzy i smutek nic nie pomogą. Lepiej nie rozpamiętywać przeszłości, tylko patrzeć w przyszłość, gdzie wiosna niesie nowe nadzieje i daje nowe życie.

 

Na koniec krótko o naszych braciach mniejszych.

Okazuje się, że zwierzęta także wysyłają nam czytelne sygnały a nawet są w stanie nadawać telepatycznie komunikaty do ludzi.  Przykładem niech będzie mój ostatni psi przyjaciel towarzyszący mi wiernie przez 11 lat swojego życia.

Jakieś dwa tygodnie przed jego odejściem, miałam wyraźne przekazy od niego, nawet nie tyle przeczucia ile naprawdę całymi zdaniami jakby przekazywał, mówił mi, że już mu coraz ciężej i niewygodniej. Ze ciężko mu się chodzi i że czuje się zmęczony. Że coraz ciaśniej mu w swoim futrze i chętnie by się już uwolnił.

Jakkolwiek abstrakcyjnie brzmi ostatnie zdanie, proszę mi wierzyć !

Co dzień przez dwa tygodnie przed datą jego ostatecznego przejścia przez Tęczowy Most odbierałam takie komunikaty od psiaka. Sądzę, że to był głos jego duszy, która chciała się wyrwać na wolność z coraz bardziej słabego na starość ciała.

Powyższy przykład jest tylko jednym z wielu dowodów na to, że komunikować się można także z braćmi mniejszymi i że jak najbardziej posiadają one duszę i potrafią z nami rozmawiać.

 

Podsumuję to co napisałam tak : 

Uważam, że jeżeli uważnie stąpamy przez życie i jesteśmy otwarci na znaki i przesłania jakie ono nam daje , łatwa staje się komunikacja z tym co pozornie niewidoczne i każdy człowiek tu i teraz ma możliwość zajrzenia na drugą stronę i wędrowania w czasie przestrzeni. Wszyscy mają ten sam wrodzony potencjał, nie każdy jednak z niego korzysta.

 MaYa



zwiń tekst



Samochód stał przy cmentarzu. I wtedy...
Sob, 9 gru 2023 23:56 komentarze: brak czytany: 4818x

[...] Parę lat temu miało takie zdarzenie . Siedziałem w samochodzie ze znajomym na parkingu w Wilanowie pod cmentarzem tyłem do muru .W pewnym momencie poczuliśmy jakby ktoś przebiegł po dachu od strony bagażnika , samochód się zabujał a my odruchowo pochyliliśmy głowy .Natychmiast wyszliśmy z auta sprawdzić co sie stało , ale nic . Wsiedliśmy do samochodu , po kilkudziesięciu sekundach zdarzenie.......

czytaj dalej


[...] Parę lat temu miało takie zdarzenie . Siedziałem w samochodzie ze znajomym na parkingu w Wilanowie pod cmentarzem tyłem do muru .W pewnym momencie poczuliśmy jakby ktoś przebiegł po dachu od strony bagażnika , samochód się zabujał a my odruchowo pochyliliśmy głowy .

Natychmiast wyszliśmy z auta sprawdzić co sie stało , ale nic . Wsiedliśmy do samochodu , po kilkudziesięciu sekundach zdarzenie się powtórzyło ponownie wyskoczyliśmy z zamiarem znalezienia sprawcy który robi sobie "jaja" ,bardzo wkurzeni rozglądając sie wokół i pod samochód ale nic ,na parkingu obok nas nie było samochodu i nikogo .

Ponieważ mieliśmy do przekazania sobie dokumenty wsiedliśmy ponownie i trochę nerwowo i w pospiechu kontynuowaliśmy. Niestety nie minęło 30sekund "atak " powtórzył się. I w tedy odwróciliśmy głowy i przez tylna szybę zobaczyliśmy murek a za nim cmentarz ,już nie wysiadaliśmy natychmiast odjechaliśmy troszeczkę przerażeni .

[dane do wiad. FN]







zwiń tekst



Dziwne obiekty nad miasteczkiem Wilanów - 21 października 2018
Wt, 19 paź 2021 14:10 komentarze: brak czytany: 4292x

Nasi koledzy prowadzący projekt OTWARTE NIEBO zaproponowali, aby w dziale XXI PIĘTRO pojawiały się także relacje o obserwacjach UFO. Spełniamy ich prośbę i tak świeża relacja z 21 października 2018. Miejsce - warszawskie MIASTECZKO WILANÓW.  From: [dane do wiad. FN]Sent: Sunday, October 21, 2018 10:44 PMTo: nautilus@nautilus.org.plSubject: Dziwne obiekty nad Miasteczkiem WilanówWitam Załogę,piszę .......

czytaj dalej


Nasi koledzy prowadzący projekt OTWARTE NIEBO zaproponowali, aby w dziale XXI PIĘTRO pojawiały się także relacje o obserwacjach UFO. Spełniamy ich prośbę i tak świeża relacja z 21 października 2018. Miejsce - warszawskie MIASTECZKO WILANÓW.

 

 

From: [dane do wiad. FN]
Sent: Sunday, October 21, 2018 10:44 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Dziwne obiekty nad Miasteczkiem Wilanów

Witam Załogę,

piszę na świeżo, około 10-15 minut po zdarzeniu, które miało miejsce na kilka minut przed godziną 22. Akurat spacerowałem z moim psem, kiedy gdzieś z oddali zaczął docierać do mnie dziwny, nie spotykany nigdy dotąd dźwięk. Początkowo nie byłem w stanie go zlokalizować, jednak wydawało mi się że jego źródło znajduje się gdzieś wysoko. W pierwszym odruchu pomyślałem nawet, że może na wysokości tarasów któryś z mieszkańców ma zamontowany jakiś mechanizm otwierający/zamykający, jednak bardzo szybko zdałem sobie sprawę, że źródło tego dźwięku przemieszcza się. Zacząłem się więc rozglądać i po krótkiej chwili kątem oka dostrzegłem nad moją głową przelatującą grupę 3 białych obiektów, które zanim podniosłem głowę wydały mi się grupą zwykłych dronów.

Jednak kiedy uniosłem głowę byłem w stanie przez 3-4 sekundy przyjrzeć im się lepiej. Obiekty leciały bardzo nisko, dosłownie tuż nad 4-kondygnacyjnym budynkiem mieszkalnym, formując trójkąt. Nie posiadały jednak żadnych typowych dla dronów świateł, czy też kształtu co zupełnie wprawiło mnie w osłupienie.Wydaje mi się, że mogły poruszać się z prędkością około 20-30 km/h. Wydaje mi się, że mogły być to obiekty o wielkości około 50-60 cm, gdyż z dołu były one bardzo dobrze widoczne.

Najciekawszym był jednak ich kształt, który przypominał wyglądem ptaki, jednak - moim zdaniem - wcale nimi nie był. W załączniku wrzucam szkic, jak te obiekty wyglądały obserwowane przeze mnie z dołu.

Emitowane przez obiekty dźwięki były bardzo krótkie, oddzielone pauzami o takiej samej długości (w mojej ocenie około 200-300 ms). Brzmiało to zupełnie tak, jak gdyby ktoś w nieskończoność zapętlał dokładnie taki sam krótki dźwięk.

Mój pies w tym czasie był raczej spokojny - nie szarpał się, nie szczekał. Chyba stał po prostu w miejscu (dokładnie nie wiem ponieważ w tym czasie patrzyłem w niebo). Ja za to wróciłem do domu z gęsią skórką, która utrzymywała się jeszcze przez kilka minut.

Dopuszczam oczywiście możliwość, że byłem po prostu świadkiem niskiego przelotu kaczek. Jednak w przeszłości wielokrotnie miałem okazje obserwować już takie przeloty uprawiając agroturystykę i jednak to, co widziałem dzisiaj tak bardzo ale to bardzo różni się od wcześniejszych obserwacji..

Koordynaty miejsca, w którym doszło do obserwacji:
https://www.google.pl/maps/@52.1565068,21.0801124,259m/data=!3m1!1e3

Zastanawia mnie, czy ktoś już był świadkiem podobnych obserwacji? Po powrocie do domu odrazu sprawdziłem, czy może nie powstały jakieś nowe drony podobne do ptaków, jednak nic takiego nie znalazłem...

Pozdrawiam,
(dane do wiadomości Fundacji Nautilus)




I jeszcze jedna relacja z naszej poczty.


From: [...]
Sent: Sunday, October 21, 2018 8:25 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Kule światła

 

Witam, kilka godzin temu odwiedziłem mojego wuja którego nie widziałem dziesięć lat. Od słowa do słowa przeszliśmy do tematu Orlenu który wydobywał gaz z działki której jest właścicielem. Nic w tym ciekawego gdyby nie to co później opowiedział mi mój krewny. Otóż przed pojawieniem się Orlenu mój wuj widział nad lasem(ok godziny 2:00),dokładnie w miejscu gdzie miały być wydobywane surowce naturalne, trzy kule światła które wisiały nad drzewami . Kule krążyły po okręgu po czym każda z nich odleciała w inną stronę.

Co ciekawe znajomy mojego wuja który jest pilotem również potwierdza obserwację obiektu (pojedyncza kula)  i twierdzi że tego dnia nie było żadnych lotów nocnych. Do tego doszła opowieść o moim innym nieżyjącym już wuju który wracając do domu na skróty śledzony był przez czerwoną kulę która dotrzymywała mu kroku i zatrzymywała się razem z nim (ta sama okolica). Niestety nie da się potwierdzić autentyczności tej opowieści gdyż świadek zmarł w zeszłym roku. Szkoda że nie mogłem porozmawiać z nim osobiście. 

Obaj panowie śmiali się że gdyby komuś o tym opowiedzieli uznano by ich za wariatów. Nurtuje mnie kilka pytań (jeżeli nie wciskano mi kitu,chociaż przyznam że opowiadali mi to z kamiennymi twarzami i prosili abym nikomu nic nie mówił i tu również prośba o nie publikowanie tego na waszej stronie) wracając do pytań: Czym są te kule?  To czysta energia czy obiekty materialne? , czego mogły szukać w tym miejscu????

Czy te obiekty mogą być niebezpieczne dla ludzi??? Czy ktoś z was mógłby mi polecić jakąś kamerę która nagrywałaby w dobrej jakości film w nocy? (mam możliwość umieszczenia kamery w bezpieczny miejscu z którego można nagrywać okolice i miejsce gdzie widziano obiekty) całe wydarzenie miało trzy lata temu,kto wie co dzieje się tam w nocy. Niestety nie mam możliwości osobistej obserwacji terenu gdyż mieszkam ponad 180km od tego miejsca a obecnie wróciłem do Polski po dziesięcioletniej nieobecności w kraju. Jeżeli zajdzie taka potrzeba podam namiary na to miejsce,prośba jednak by nie udostępniano ich publicznie. Nie chciałbym aby ktokolwiek później dokuczał  moim krewnym czy znajomemu mojego wujka który  jest pilotem wojskowym. Przyznam że nigdy tak  ie interesowałem się tematem obiektów nieznanego pochodzenia. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na odpowiedź.


Dziękujemy za wiadomość. Czym są te kule? Mogą być energią, mogą być pojazdem, mogą być i jednym  i drugim. O tym, jakim sprzętem najlepiej nagrywać UFO pisaliśmy w dziale PYTANIE DO FN. Link poniżej:

https://www.nautilus.org.pl/pytania,250,co-radzicie-w-sprawie-sprzetu-do-obserwacji-ufo.html




zwiń tekst



Nie martw się... tam, gdzie jestem, jest mi dobrze!
Sob, 9 gru 2023 23:56 komentarze: brak czytany: 4553x

[...] Witam. Wczoraj przeczytałam na Waszej stronie artykuł “Znak o śmierci bliskiej osoby we śnie” i to co przeczytałam stało się inspirację do tego co za chwilę napiszę. Otóż... wiele osób chyba pamięta tragiczny wypadek polskiego autokaru, który wydarzył się 11 lat temu we Francji pod Grenoble (dokładnie było to 22 lipca 2007 roku). Autokar z pielgrzymami stoczył się ze stromego wzgórza we francuskich.......

czytaj dalej


[...] Witam. Wczoraj przeczytałam na Waszej stronie artykuł “Znak o śmierci bliskiej osoby we śnie” i to co przeczytałam stało się inspirację do tego co za chwilę napiszę. Otóż... wiele osób chyba pamięta tragiczny wypadek polskiego autokaru, który wydarzył się 11 lat temu we Francji pod Grenoble (dokładnie było to 22 lipca 2007 roku). Autokar z pielgrzymami stoczył się ze stromego wzgórza we francuskich Alpach po czym stanął w płomieniach. Zginęło wówczas 26 osób a wielu zostało rannych.

W katastrofie tej poniosła śmierć m. in. moja koleżanka. Znałyśmy się wiele lat, pracowałyśmy razem. Gdy ją widziałam ostatni raz żywą, w dniu wyjazdu na tę pielgrzymkę była przeszczęśliwa, że na nią jedzie. Pamiętam, że pośpiesznie do mnie mówiła, między innymi to, że czuje się zmęczona pracą, że ten wyjazd jest dla niej “wybawieniem”. Śpieszyła się bardzo i ostatnie jej słowa do mnie brzmiały “jak wrócę to ci wszystko opowiem”.

Niestety już nie wróciła. Wiele osób z mojego otoczenia bardzo przeżywało tę tragedię, dużo się rozmawiało wówczas na ten temat. Wielu pielgrzymów, którzy ponieśli śmierć bądź zostali ranni pochodziło z miejscowości, w której mieszkam. Kilka dni po tym wydarzeniu miałam sen, w którym “przyszła” do mnie moja koleżanka, która zginęła. Powiedziała do mnie abym już nie martwiła się o nią i nie smuciła bo tam gdzie jest obecnie czuje się dobrze, nareszcie wypoczęłą i jest wszystko w porządku. Przeprosiła, że już nie porozmawiamy i pożegnała się. Tak w skrócie wyglądał mój sen. Był bardzo nietypowy, nigdy podobnego nie miałam. Pozdrawiam serdecznie. Wasza stała czytelniczka

[dane do wiad. FN]










zwiń tekst



PRZERAŻAJĄCY EFEKT GIOVANNI CAPUTO
Sob, 9 gru 2023 23:56 komentarze: brak czytany: 3251x

[...] Historia o której napiszę, wydarzyła się jakieś 30 lat temu, kiedy nie było komputerów i telefonów. Był u mnie mój dobry kolega i poprosił mnie abym na środku stołu w pokoju zapalił świecę a światło zgasił. Andrzej (tak miał na imię mój kolega) usiadł obok świecy, a dłonią osłonił bok twarzy, którą oświetlała świeca i poprosił mnie abym przez 5 minut patrzył mu prosto w oczy.Wystarczyła niecała.......

czytaj dalej


[...] Historia o której napiszę, wydarzyła się jakieś 30 lat temu, kiedy nie było komputerów i telefonów. Był u mnie mój dobry kolega i poprosił mnie abym na środku stołu w pokoju zapalił świecę a światło zgasił. Andrzej (tak miał na imię mój kolega) usiadł obok świecy, a dłonią osłonił bok twarzy, którą oświetlała świeca i poprosił mnie abym przez 5 minut patrzył mu prosto w oczy.

Wystarczyła niecała minuta. Zobaczyłem w jego twarzy przerażającego potwora. Proszę mi wierzyć, że nawet teraz gdy to opisuję, na samą myśl o tym przechodzą mnie dreszcze. Z krzykiem tak prędko jak tylko mogłem wyskoczyłem zza stołu, aby czym prędzej zapalić światło. To cała historia. Nigdy tego nie zapomnę, a powtarzać tego nie mam zamiaru. Z poważaniem Tomasz [...]



O efekcie "Giovanni Caputo" (a tak właśnie zatytułował swój opis wydarzenia autor) pisaliśmy tutaj:

https://www.nautilus.org.pl/artykuly,3568,przerazajacy-efekt-giovanni-caputo.html



zwiń tekst



Moje doświadczenia - chrzest Natalii, tata Marka i wieczór pożegnalny
Sob, 9 gru 2023 23:57 komentarze: brak czytany: 4236x

Drodzy Przyjaciele z Fundacji Nautilus.Pisze do was kolejny list z moimi paranormalnymi doswiadczeniami I dziekuje Wam raz jeszcze ze pomagacie ludziom zrozumiec sens istnienia.  Coraz wiecej osob dzieli sie swoimi przezyciami przez co zmienia ten Swiat w pewnym stopniu na lepszy. Chcialbym wam opisac kilkaz wielu zdarzen ktore mialy miejsce w moim zyciu. Chrzest NataliiZostalismy.......

czytaj dalej


Drodzy Przyjaciele z Fundacji Nautilus.

Pisze do was kolejny list z moimi paranormalnymi doswiadczeniami I dziekuje Wam raz jeszcze ze pomagacie ludziom zrozumiec sens istnienia.  Coraz wiecej osob dzieli sie swoimi przezyciami przez co zmienia ten Swiat w pewnym stopniu na lepszy. Chcialbym wam opisac kilkaz wielu zdarzen ktore mialy miejsce w moim zyciu.

 

Chrzest Natalii

Zostalismy zaproszeni na chrzest dziecka naszej bliskiej znajomej. W kosciele odbyla sie msza a po niej ksiadz udzielal Chrztu dla szesciorga dzieci. W trakcie ceremonii zobaczylem ze wnetrze kosciola zostalo pokryte pieknym purpurowo-fioletowym swiatlem. Poprzez to swiatlo przebijalo sie lekko biale swiatlo z lamp na suficie.

Po prawej stronie ,niedaleko od oltarza pojawilo sie szesc osob a ich uwaga byla skierowana na te malutkie dzieci. Mialem wrazenie ze byli to Aniolowie Stroze ale Oni nie mieli skrzydel. Wygladali jak normalne przecietne w srednim wieku osoby a jednak byli czyms wiecej. Do tej pory mam w oczach piekno koloru jaki zobaczylem. Nie trwalo to dlugo ale nigdy tego zdarzenia nie zapomne.

 

Tato Marka

Kilka miesiecy temu zdarzyla sie sytuacja z ktora chcialbym sie z Wami podzielic. Okolo trzeciej godziny nad ranem uslyszalem ze ktos wyslal mi wiadomosc na telefon. Zignorowalem to I dalej probowalem zasnac. Moj telefon byl na polce pomiedzy kuchnia a pokojem stolowym. Po krotkim czasie uslyszalem kilkukrotne pukanie w pulke przy telefonie.

Wstalem wiec ,podeszlem do telefonu I odczytalem wiadomosc od przyjaciela z Krakowa. Napisal-Tato odszedl mi na zawsze-. Po odczytaniu wiadomosci ukazal mi sie jego Tato I prosil aby sie o niego nie martwic I ze jest teraz szczesliwy. Nastepnie zobaczylem jego zone ktora odeszla ponad dwadziescia lat temu I czekala aby go przywitac. Byla jeszcze jedna osoba ale nie wiem kto . W oddali stalo jeszcze kilka osob ale wygladali bardziej jak cienie. W oddali bylo jasne swiatlo.Po chwili odpisalem mojemu przyjacielowi I opisalem cale zdarzenie.

Ja mieszkam w Toronto I jest to dosyc ciekawe jak nasi bliscy ktorzy sa po drugiej stronie znajda sposob aby przekazac wiadomosci. Gdyby nie to pukanie to odczytalbym wiadomosc kilka godzin pozniej.

 

 Wieczor pozegnalny dla Mali

 

Pewnego dnia dostalismy wiadomosc w pracy ze odeszla na zawsze nasza kolezanka z pracy. Mali miala 42 lata I byla samotna matka wychowywujaca trojke dzieci. Jej dzieci zorganizowaly pozegnalny wieczor na ktory przybylo okolo 40 osob. W centrum pomieszczenia stal stol z urna zmarlej a obok zdjecia I kwiaty. W prawym rogu bylo podium do ktorego podeszla jej corka I zaczela opowiadac jak bardzo teskni za Mama.

W tym czasie przy stole z urna ukazuje sie duch Mali.  Wyglada jak ona ale jest ak jakby przezroczysta I w jednym jasnym kolorze. Patrzac na mnie mowi telepatycznie.-Ale ja ich nigdy nie opuscilam-. Nie wierzy w to co sie stalo.

Po chwili przemieszcza sie w strone corki I stoi przy niej do konca przemowy a potem znika. Nastepnie do podium podchodzi syn. Przemowienie jest tak samo smutne. W pewnym momencie obok niego pojawia sie duch mezczyzny. Nie odzywa sie I tylko przy nim stoi do konca przemowienia a potem znika. Nastepnego dnia poprosilem kolezanke z pracy aby przekazala dzieciom zmarlej co widzialem.

Ona byla ich dobra znajoma I uwazalem ze to bedzie stosowne postepowanie. Minelo kilka dni a ja bedac w mieszkaniu siedze na fotelu I o czyms mysle. W pewnym momencie Mali ukazuje sie przedemna. Ona patrzy na mnie a ja na nia. Po chwili zrozumialem ze wiadomosc nie zostala przekazana dla dzieci.

Nastepnego dnia w pracy zapytalem kolezanke dlaczego nie przekazala wiadomosci. Ona powiedziala ze sie troche obawiala I bylo to dziwne. Dowiedzialem sie numer telefonu do dzieci I zadzwonilem z opisem tego co doswiadczylem. Nastepnego dnia te dzieci zadzwonily p prosily abym raz jeszcze opowiedzial to co doswiadczylem. Po roku czasu dowiedzialem sie kim byl duch mezczyzny ktorego widzialem. Bardzo dobra znajoma rodziny powiedziala mi ze byl to zmarlej brat ktory zginal cztery lata wczesniej w trzesieniu ziemi w Meksyku.

Od tamtej pory zrozumialem ze wiadomosci dla bliskich trzeba przekazac osobiscie I robie to za kazdym razem . 

Pozdrawiam cala Zaloge Nautiliusa I zycze Wam samych sukcesow.

 [dane do wiad. FN]



I jeszcze jeden e-mail.

[...] Witam,

poruszyl mnie Wasz niedawny wpis o tym, ze byc moze piszecie tamten artykul (o zbiegach okolicznosci) tylko dla jednej osoby (ciebie, "czytelniku") - kto wie, moze swiat jest jedna wileka symulacja, dlaczego nie wyjatkowa dla kazdego? Inne osoby sa tylko symulacja? A moze nie ma wogole innych osob? Mozna sobie tylko glowe zlamac :) Czasem jednak zastanawiam sie nad takimi rzeczami, a zwlasza, no wlasnie, nad zbiegami okolicznosci, ktore przytrafiaja mi sie nagminnie. Chyba juz kiedys pisalem do Redakcji o nich. Caly czas mysle o zaczeciu projektu wlasnie z nimi zwiazanego (mam domene, umiejetnosci, checi), az tu nagle czytam taki tekst...

 Dziekuje.

 Poza tym, prosze zerknac, rods na filmie 4:



ja sam w sprawie tych rodsow mam opinie taka, ze nie spotkalem sie z przypadkiem, kiedy nie bylyby wytlumaczalne przez ruch jakiegos obiektu wzgledem kamery. Nawet tego rodsa mozna by pod to wytlumaczenie podczepic, tak mi sie wydaje.

 Pozdrawiam serdecznie,

[dane do wiad. FN]



zwiń tekst



Rój obiektów na niebie
Czw, 7 paź 2021 17:00 komentarze: brak czytany: 1284x

[...] Witam. Piszę ponieważ myśl o tym i widok ten mam cały czas przed oczami. Mam 43 lata i nigdy w UFO nie wierzyłem. Pod koniec sierpnia miały być spadające gwiazdy i owszem były - oglądaliśmy to zjawisko przez kilka dni z rzędu- wspaniała kanonada ognistych szybkich kulek spadających z nieba. Jednak pierwszego dnia oglądania moja córka postanowiła oglądać dłużej piękne niebo tak gdzieś do północy.......

czytaj dalej



[...] Witam. Piszę ponieważ myśl o tym i widok ten mam cały czas przed oczami. Mam 43 lata i nigdy w UFO nie wierzyłem. Pod koniec sierpnia miały być spadające gwiazdy i owszem były - oglądaliśmy to zjawisko przez kilka dni z rzędu- wspaniała kanonada ognistych szybkich kulek spadających z nieba. Jednak pierwszego dnia oglądania moja córka postanowiła oglądać dłużej piękne niebo tak gdzieś do północy. Ja poszedłem już spać bo rano do pracy...Gdzieś przed północą słyszę odgłos mojej córki z zachwytem, że spada dużo gwiazd i wołała moją żonę. Nie chciało jej się wstać , ponieważ to są ułamki sekund kiedy gwiazdy spadają, jednak po ciągłym wołaniu w końcu wstała i zobaczyła.... Woła mnie. Lecz po co mam wstawać skoro to ułamki sekund... jednak mnie długo wołały, więc wstałem..

Od tego dnia wierzę w UFO i żałuję że nikt o tym nie pisze.

Zobaczyliśmy setki satelitów płynących na niebie w szyku. Widziałem wiele razy ISIS, kiedyś interesowałem się astronomią, lecz tego zjawiska nie potrafiłbym wytłumaczyć. Wyglądało to jak przelot kilkuset satelitów w szyku z płn. zachodu na południowy wschód. Leciały spokojnie świecąc jednostajnie jasnym światłem, tak jak nasze satelity. jednak było ich kilkaset - może 200-300 w szyku.

Obudziłem syna - oczywiście nie chciał wstać lecz później nie żałował... zadzwoniłem do moich rodziców w domu po sąsiedzku - oni nie spali więc szybko wyszli i zdębieli. Mój Ojciec mając 77 lat nigdy nie widział coś takiego. śmiałem się do niego, że na końcu brakuje tylko "gwiazdy śmierci" z gwiezdnych wojen. Wszystko to trwało ok. 10-15 minut i zniknęło odlatując na południowy wschód. Szukaliśmy informacji w prasie na ten temat, jednak nikt o tym nie pisał. Nie sądzę jednak aby nikt tego nie widział - przecież to była noc spadających gwiazd i wiele osób musiało patrzeć na niebo. Żałuję do dzisiaj , że tego nie sfilmowałem, choć podejrzewam, ze aparat by tego dobrze nie dostrzegł.

Do dzisiaj żywo o tym dyskutujemy co to było i dziwne jest to, że nikt o tym nie pisze.
Obserwacje prowadzone były w Kielnarowej pod Rzeszowem województwo podkarpackie ok. 23.00 11 sierpnia 2018 roku.
I powtarzam od dziś już wierzę w Ufo...

[dane do wiad. FN]

Pięknie dziękujemy za relację, którą dostaliśmy 10 października 2018. Oczywiście nie można wykluczyć, że była to obserwacja bardzo rzadkiego zjawiska, czyli przelotu formacji "setek UFO". Mamy jednak ostatnio do czynienia z prawdziwą "zmorą weselną", która polega na wypuszczaniu przez organizatorów imprez setek małych podświetlanych balonów powiązanych linkami. Efekt jest niesamowity i wbija w ziemię - mieliśmy okazję zobaczyć to na własne oczy w Jadwisinie pod Warszawą, kiedy to "coś" zostało wypuszczone w nocne niebo przez organizatora eventu dla dużej firmy. Potem koledzy żałowali, że nie nagrali tego na kamerę, aby pokazać jako przestrogę w serwisie FN, ale może będzie jeszcze taka okazja.




zwiń tekst



Egzamin
Sob, 9 gru 2023 23:57 komentarze: brak czytany: 2007x

[...] Witam, Do napisania tego maila skłoniły mnie wasze artykuły w fundacji Nautilus. Spotkałem się osobiście z taką sytuacją że kiedyś bardzo chciałem zostać instruktorem nauki jazdy. Zaastanawiałem się jak będzie przebiegał mój egzamin w nocy przed egzaminem otrzymałem informacje że będę miał problemy z czterema pytaniami w tej informacji pojawiły się numery pytań na drugi dzień będąc na egzaminie.......

czytaj dalej


[...] Witam,
 Do napisania tego maila skłoniły mnie wasze artykuły w fundacji Nautilus. Spotkałem się osobiście z taką sytuacją że kiedyś bardzo chciałem zostać instruktorem nauki jazdy. Zaastanawiałem się jak będzie przebiegał mój egzamin w nocy przed egzaminem otrzymałem informacje że będę miał problemy z czterema pytaniami w tej informacji pojawiły się numery pytań na drugi dzień będąc na egzaminie okazało się że rzeczywiście z tymi numerami pytań miałem problemy i niestety egzaminu nie zdałem.

Na drugim egzaminie sytuacja w nocy przed egzaminem powtórzyła się i otrzymałem informację że będę miał dozwoloną ilość błędów ale tam gdzie można mieć dwa błędy będę miał jeden a tam gdzie można mieć  jeden będę miał dwa ale to nie będzie moja wina. Okazało się że rzeczywiście ten sen się też sprawił w pytaniu. egzaminacyjnym, które ja dobrze zaznaczyłem  był błąd do dziś się zastanawiam jak to się stało że ten jasny przekaz dotarł do mnie w noc poprzedzającą egzamin Pozdrawiam Adam.

[wiadomość dotarła na pokład okrętu Nautilus 10 października 2018]



From: [...]
Sent: Thursday, October 4, 2018 11:39 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Telepatia?

Witam Kochana Fundacjo,
 
Wiem, że ostatnio często do Was piszę. Wynika to z tego, że ostatni czas w moim życiu zrobił się obfitujący w duchowe aspekty - z czego notabene - bardzo się cieszę.
 
Nurtuje mnie jednak pewne zjawisko...zastanawia...budzi lekki niepokój (i radość jednocześnie).
 
Od jakiegoś czasu (względnie mogę wskazać ok tydzień, dwa), kiedy jestem w towarzystwie ludzi, których znam, jak o czymś pomyślę, zaraz pojawia się ten wątek w naszym dialogu bądź dyskusji i to inicjowany przez moich towarzyszy.
 
Np. pracuję dość krótko na razie w zakładzie pogrzebowym (długa historia, bardzo duchowa, jednak na inny czas) i mam w związku z tym obawy, czy nie "pęknę", jak przyjdzie do mnie rodzina załatwiać pogrzeb np młodej osoby. Myślałam o tym,kiedy jechałam w samochodzie z moim "połówkiem" ;) i on po chwili, niczym królik z kapelusza, zaczął ten temat.
 
Już w pracy, zastanawiałam się, jaką procedurę wdrażam, kiedy rodzina nie ma żadnego dokumentu potwierdzającego tożsamość zmarłej osoby...zapytałam po trzech godzinach koleżankę, a po kolejnych 30 minutach przyszła rodzina właśnie z takim problemem!!!
 
Następnego dnia rano był luz i rozmawiałam z koleżanką o spotkaniach towarzyskich i trunkach, jakie ludzie lubią. Ja pomyślałam "hmmm...ja tam wolę drinka niż czystą" a ona w tym momencie powiedziała, że nie pije drinków, ponieważ ma potem wielkiego kaca.p.
 
Wieczorem szukałam sukienki, którą chciałam ubrać następnego dnia i nie mogłam jej znaleźć. Szukałam na moich półkach z rzeczami i nic. Bezsilna już i nieźle wkurzona pomyślałam "Moja kochana Przewodniczko Duchowa pomóż mi znaleźć tą sukienkę" i za może 5 min ją znalazłam w miejscu, do którego już zaglądałam!!!
 
To samo dzisiaj - wróciłam z pracy do domu i chciałam ugotować rosołek (mój syneczek uwielbia), ale zorientowałam się, że nie kupiłam żadnej wkładki do rosołku, za moment jakoś tak machinalnie (automatycznie, tak, nie wiem jak to opisać, żeby to uczucie oddać) zajrzałam do zamrażalnika, a tam moim oczom ukazała się zachomikowana przeze mnie nóżka z kurczaka!!!!
 
 
Te zjawiska to nie są przypadki! Tylko co one mogą oznaczać? Czy otworzyła się we mnie jakaś wrażliwość duchowa, czy dorabiam ideologię to zbiegów okoliczności? Co Wy Kochana Fundacjo o tym myślicie? Wiem, że ostatnio piszę dużo do Was, ale nie mam z kim o tym porozmawiać (ludzie wokół mnie są kochani, ale jednak gdzieś w głębi mnie mam wrażenie, że mogliby bezwiednie poczytać mnie za dziwaka...rozumiecie?). Czytałam też, że ludzie przed śmiercią mają różne dziwne zjawiska duchowe...wyostrzone zmysły, więcej podróży astralnych etc. Ja czuję się dobrze, co prawda nie ganiam po lekarzach, więc nie wiem, czy jestem 100% zdrowa...wzrusza mnie to i umacnia w duchowości jeszcze bardziej, cieszy...ale i budzi niepokój...do tej pory zdarzały się takie telepatyczne korelacje...ale nie tyle,co teraz i nie w takiej częstotliwości.
 
Z pozdrowieniami,
Wasza stała czytelniczka
[dane do wiad. FN]


 
 

Pięknie dziękujemy za wszystkie historie, które opisujecie i trafiają do naszego archiwum. Część publikujemy w naszym dziale XXI PIĘTRO, który cieszy się ogromną popularnością w serwisie FN.



zwiń tekst



Dziwny więzień
Sob, 9 gru 2023 23:57 komentarze: brak czytany: 4285x

Szanowna Fundacjo Nautilus! Z wielkim zaciekawieniem czytam Wasze publikacje, ale dosłownie spadłem z krzesła, kiedy przeczytałem tekst o czymś, co nazwaliście zdarzeniami synchronicznymi. To zjawisko jest jak najbardziej, a najlepszym dowodem jest historia, którą opowiedział kiedyś brat mojego ojca, dziś niestety nieżyjący (zmarł w 1997 w wieku 72 lat).Był więźniem Oświęcimia, gdzie trafił w 1943.......

czytaj dalej


Szanowna Fundacjo Nautilus! Z wielkim zaciekawieniem czytam Wasze publikacje, ale dosłownie spadłem z krzesła, kiedy przeczytałem tekst o czymś, co nazwaliście zdarzeniami synchronicznymi. To zjawisko jest jak najbardziej, a najlepszym dowodem jest historia, którą opowiedział kiedyś brat mojego ojca, dziś niestety nieżyjący (zmarł w 1997 w wieku 72 lat).


Był więźniem Oświęcimia, gdzie trafił w 1943 roku. Było tam strasznie i praktycznie walczył o życie każdego dnia.  Miał dezynterię, straszną chorobę, która wykańcza organizm. W pewnym momencie postanowił popełnić samobójstwo, co w Oświęcimiu było możliwe i wiele osób wybierało tę drogę wyjścia z tego piekła. Tego dnia pożegnał się ze swoim przyjacielem więźniem i powiedział, że Bóg ma przez najbliższych kilka godzin ostatnią szansę, aby zmienić jego decyzję, bo on już utracił nadzieję. Postanowił, że zabije się w nocy w miejscu, gdzie wiele osób robiło to samo. Wieczorem czekał na moment, kiedy wszyscy zasną w baraku, kiedy nagle podszedł do niego więzień, którego widział po raz pierwszy w życiu. Był wysoki, miał bardzo długą siwą brodę i gęste, siwe włosy. Był ubrany w zwykły pasiak więzienny, podszedł w całkowitej ciszy do jego pryczy (miał najgorszą na samym dole). Ten dziwny człowiek nachylił się nad nim i powiedział coś takiego:

- Moja ostatnia szansa, ale nie twoja – przeżyjesz i opowiesz o tym innym!

Po czym odwrócił się i odszedł. Brat ojca zerwał się z pryczy i pobiegł za nim, ale nikogo nie znalazł. Oczywiście natychmiast porzucił myśli o samobójstwie. Dodam tylko, że nie był w stanie znaleźć takiego więźnia także następnego dnia – po prostu wszyscy mieli bardzo krótko obcięte włosy, więc ten tajemniczy więzień nie mógł być z jego baraku, a tylko z innego. Brat ojca zawsze wykluczał sen, bo mówił, że pamiętał każdy szczegół tego wydarzenia, a z twarzy tego więźnia co się nad nim pochylił dosłownie biło takie lekkie światło, przynajmniej tak to zapamiętał.

Mam nadzieję, że ta historia przyda wam się w archiwum dziwnych zjawisk.

Łączę pozdrowienia

[dane do wiad. FN]

 

 

I jeszcze jeden e-mail nadesłany na pokład okrętu Nautilus, którego autor też zaklasyfikował do opisów „zdarzeń synchronicznych”.

 

 

[…] Cześć. 

Jestem z Wami od niedawna ( robgru) […] i chyba tyle samo czasu poszukuje czegoś lub siebie... Piszecie i mówicie o sprawach, które faktycznie u innych wywołują uśmiech lub zdziwienie a dla mnie są bardzo naturalne. 

Zdarzenia synchroniczne jak to nazwaliście to nic innego jak realizowanie życia na planie ziemskim ale przy naszej świadomości. Prosto rzecz ujmując jeśli intensywnie o czymś myślimy lub medytujemy albo myśl wywołuje duże emocje to to wszystko się realizuje ale moja wiedza i doświadczenie wskazuje, że kolejność jest inna. Plan życia jest napisany( nawet przez nas samych) a intensywne myślenie wynika z niego samego. 

Można odrobine to zmienić. Możemy kreować życie ,jak chcemy. Realizować marzenia i ukryte pragnienia. Afirmacje to fajne drzwi. Nie wiem jaki jest tego mechanizm ale działa. Uczę znajomych i rodzine jak to robić i ci, którzy odrobine poświęcą czasu na afirmacje efekty mają już po tygodniu. Nie o tym chciałem pisać. 

Jakiś czas temu przeżyłem wypadek, od którego wszystko się zaczęło...po tym wszystkim jestem jeszcze bardziej szcześliwą istotą. 

Wcześniej myślałem, że zwariowałem , że mózg wywrócił mi się na lewą stronę. Zacząłem jeszcze bardziej poszukiwać rozwiązania, sporo czytałem , szukałem podobnych sobie ludzi i odnalazłem w sieci taki utwór....
Może już go czytaliście. 



Mali tkacze


Wokoło ludzi wszędzie na świecie, 

mnóstwo się nitek przeróżnych plecie. 

Tu nitki dobra tam nitki złości,
to co powstało z ludzkiej twórczości. 

Wszystko jest tkane i przeplatane,
co przez ludzkiego ducha jest chciane.
Z tego utkana jest losu szata,
która jest drogą na przyszłe lata.
Kto szatę tą tka? 

Kto ją formuje? 

Tego mózg ludzki nie obejmuje. 

Rzesza ją małych istotnych splata
w swoich tętniących ruchem warsztatach. 

Każda myśl ludzka, 

każdy uczynek wpada natychmiast w tkaczą maszynę.
A jaka z tego będzie tkanina?
Tkacz to określa czy też maszyna?
Ani maszyna, ni ten co przędzie; 

nitka określa co z tego będzie.
Nitki są różne: zawiści, złości, 

współczucia, 

żalu albo miłości. 

Zawiść formuje ciemną tkaninę.
Ta ciągnie w otchłań w śmierci godzinę. 

Złości nić ostra i poszarpana. 

Kurtka z niej brzydka, ostem obsiana.
Z lubieżnych nici kurtka parszywa. 

Wstydem i hańbą człeka okrywa. 

Współczucia przędza jest delikatna.
Do łez otarcia ludziom przydatna.
Z wełny miłości piękny kobierzec. 

Otula, chroni, wznosi i strzeże.
W którym z tych okryć chcesz się pojawić? 

Jakie duchowe chcenie przejawić? 

Wszystko zależy od twej twórczości. 

Czy dasz nić dobra, czy dasz nić złości. 

Czuwaj i pilnuj nitek jakości! 

Zbierzesz owoce swojej twórczości.

 

E. Smigielski, 2003r. 


P.S.
Nie wiemy jakie są mechanizmy działania naszych narządów, wiatru i grawitacji. One są i musimy je zaakceptować. W procesie zaludnienia ziemi oczywiście uczestniczyli inne istoty ale one nie są stwórcami choć analogicznie, kiedy karmie moje ryby w stawie one tez pewnie uważają mnie za stwórcę a ja tylko nasadziłem i w jakimś stopniu decyduje o ich losie ( nie jem mięsa wiec z mojej strony nic im nie grozi)

Jeśli zaciekawiłem was to bardzo fajnie jeśli nie to trudno ale pewnie macie dla mnie informacje, których ciagle szukam...

W otoczeniu myśle że jestem postrzegany jako dziwak, mama pewnie uważa mnie za wariata a ja po prostu wiem odrobine więcej jak inni obok mnie. O mojej żonie wiedziałem, że będzie moją żoną kiedy ją zobaczyłem przypadkiem, miałem 8 lat a jej wcześniej nie znałem...

Mam kilka informacji, które mogą wam pomoc w ułożeniu waszej układanki lub zaciekawią... zresztą i tak się skontaktujemy, bo jest to „zapisane”

Wysłane z iPhone'a  

 

Pozdrawiam. 

[dane do wiad. FN]

 



zwiń tekst



STRONA
1 10 11 12 13 14 15 16 50 87
Strona 13 / 87

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

13 kwietnia - pozdrowienia dla wszystkich

UFO24

więcej na: emilcin.com

Pon, 24 mar 2025 21:16 | [KONTAKT] Szanowny Pan

Dziennik Pokładowy

Sobota, 5 kwietnia 2025 | Czy można jednym zdaniem zmienić świat? Ja wierzę, że trafna myśl zapisania słowami ma gigantyczną energię, jeśli zawiera w sobie światło czyli prawdę. I może zmienić jednego człowieka, czyli tak naprawdę cały świat. Jak to działa? Zobaczycie sami, bo chłopaki już wyruszyli!

czytaj dalej

FILM FN

Teleskop Webba sfotografował UFO?

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.